A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Nie muszę ci nic mówić; po co? Chociaż... "masz nadzieję"? Czyli że co, że dalej nie szanujesz mojego wyboru, że nie rozumiesz, jaka ważna jest dla mnie ta profesja? Nie dociera do twojego zakutego łba, że to właśnie rola czarodzieja, a nie wojownika, stanowi mój wymarzony zawód odkąd tylko pamiętam, zawód będący spełnieniem wszystkich marzeń, myśli, zawód, który pozwoli mi rozwinąć skrzydła wyobraźni? Czy ja tobie okazuję, że nie lubię wojowników, Kaszmirowy? Przecież nim jesteś, stoisz tu przede mną, a jeszcze keidyś narzekałeś przy mnie na magów, też mógłbym to jakoś skomentować! Ale tego nie robię. Nie robię tego, bo wiem, że każdy powinien w życiu zajmować się tym, co sprawia mu największą radość – czego zdajesz się zupełnie nie rozumieć. Ty wolisz siłę mięśni, ja zaś siłę woli – i każdy z nas ma dol swoich poglądów dokładnie takie samo prawo.
– Miałeś nadzieję...? – powtarzam, uśmiechając się do ciebie gorzko. – Wręcz przeciwnie; muszę cię zawieść, Kaszmirowy, odkąd należę do Ognia, tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, iż właśnie mistrzowskie władanie maddarą jest moim prawdziwym powołaniem. Moim największym marzeniem... – Wzdycham cicho, spoglądając na granatowe, rozgwieżdżone niebo. Czy ja naprawdę chcę się teraz kłócić...? – Bo moim marzeniem jest spełnianie marzeń, a na to właśnie pozwala moc magii – mówie dalej, nieco poważniejąc. – Do bitwy tak mięśnie, jak i umysł nadają się równie dobrze – różnica jest w tym, że z wykorzystaniem swoich wyszkolonych łap... – kontynuuję, wymownie spoglądając teraz na twoje pazury – ...możesz co najwyżej ułożyć cień motylka na trawie, i to tylko przy dobrej pogodzie. Ja stworzę zaś motylka takiego, jakiego tylko sobie wymarzę. Ale oczywiście masz prawo preferować ścieżkę wojownika, jak ja mam prawo preferować swoją – dopowiadam jeszcze... nieco pogodniejszym tonem. – Więc już nie kłóćmy się o to – zamykam wątek, uśmiechając się znów. – No, chyba że bardzo chcesz, żebym cię jednak znielubił – dodaję jeszcze na koniec, mrugnąwszy ślepiem. Nie ma co, zwłaszcza że... te motylki aż się proszą o opiekę.
Taniec? Proszę bardzo! Mój twór, podobnie jak twój, nagle zrywa się w podskoku z gałązki, aby natychmiast dołączyć do większego, choć chyba mniej dokładnego motyla. I już po chwili opanuje go szaleńczy tan; pozostawiając za sobą błyszczący, mieniący się wszystkimi kolorami tęczy ślad, zbliża się twojego owada, aby wraz z nim zacząć kręcić wspólnie kółka po polanie. Ten chaos... Nieeeee, za dużo chaosu jest w twoim tworze, Kaszmirowy, spróbujmy zadziałać inaczej! Spowalniając nieco lot swojego motyla, pozwalając ci, abyś nie władając magią tak dobrze jak ja, zdołał w porę zapanować nad swoim, zaczynam kierować jego ruch tak, aby przyłączył się do twojego owada i zlepiając się z nim swoimi maddarowymi nóżkami, zaprosił go do tańca. Delikatnego, swobodnego, pełnego szyku walca na samym środku księżycowej łąki... No dalej, Kaszmirowy – pozwól mu na udział w tej zabawie! Jeszcze tylko... muzyka! Tak, brakuje jedynie muzyki! Niechże więc mój motyl, bo któż by inny, zacznie śpiewać pięknym, głośnym tenorem, kiedy moja paszcza rozdziawi się szeroko w wielkiej radości!
– Kroki raz! Kroki dwa!
Niechże piękna ta noc trwa!
Niechże taniec porwie wszystkich
Aż po start nowego dnia!
Zgrabny krok! Wdzięczny szyk!
Oto mój magiczny trik!
W tę szaloną noc gwieździstą
Nawet motyl czuje dryg!
(nagle głos staje się niski i ponury)
I niestraszny nam jest mrok!
I niestraszny nam jest Cień!
Czarna otchłań, Słowo Prawdy
Wraz z Aluzją skończy weń!
(głos znów się wypogadza, odzyskując wysokość tenoru)
Ale to nie chwila ta,
Niech zabawa nadal trwa!
Niech motyle razem tańczą
Aż po start nowego dnia!
Nagle mój podopieczny rozpryskuje się w powietrzu w akompaniamencie cichego trzasku, na moment rozświetlając okolicę tęczowym światłem połączonym z migotaniem drobniutkich iluzji gwiazd, które jednocześnie wydobywają się z wnętrza owada, rozbryzgując na wszystkie strony. Uśmiecham się niezwykle szeroko i przymykam ślepia, a z mojej paszczy wydobywa się długie, głośne, przeciągłe westchnienie radości, nim ponownie otworzę oczy, kierując je znów na ciebie. No co, zatkało cię, Kaszmirowy, musisz to przyznać, czyż nie? Musisz przyznać, że to jest moje powołanie i że chcąc mnie odwieść od pomysłu zostania czarodziejem, popełniłbyś wielki, wręcz niewybaczalny błąd, prawda? Na twoje szczęście ja akurat wiem, że w kwestii wybierania swojej przyszłości zdać się należy tylko i wyłącznie na samego siebie, nie na innych. Ach, znów wracam do tego wątku myślami, czy nie mieliśmy go już skończyć? Parskam jeszcze cicho śmiechem, kręcąc przecząco łbem, choć ty nie musisz tego gestu rozumieć.
– Wiadomości Aluzji lepiej nie przekazuj – dodaję, kiedy już zniknie zafascynowanie chwilą. – O ile zawsze uważam i uważać będę, że należy być we wszystkim szczerym, o tyle... no, mówienie smokowi w twarz, iż ktoś chce go zabić, to jeden z nielicznych wyjątków od reguły – stwierdzam, mrugając porozumiewawczo ślepiem. – A co do imienia... Ech... – Wzdrygam się, spoglądając za tobą w górę, na ślepia przodków. – Żeby nie było, oczywiście najlepiej nadal nazywaj mnie Kruczopiórym – zaczynam od zada strony, parskając przy tym śmiechem. – A co do rangi... Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że od dorosłego smoka oczekuje się podstaw wiedzy z każdej dziedziny – nawet tej, w której nie planuje się specjalizować. No i... cóż, jak we władaniu magią już prawie osiągnąłem odpowiedni poziom dla czarodzieja, tak w walce fizycznej... Ech... – Spuszczam łeb i podnoszę wymownie swoją łapę, którą delikatnie obracam przez chwilę w powietrzu, oglądając ją ze wszystkich stron. – Powiedzmy, że ze swoimi żałosnymi umiejętnościami nie potrafiłbym zadźgać pazurami nawet małego, bezbronnego króliczka. Nigdy jakoś nie miałem do tego talentu... co zresztą jest tym lepszym powodem, abym jednak został magiem – stwierdzam z marsową miną, mrucząc ponuro. – Muszę po prostu wymęczyć od kogoś w stadzie, aby pokazał mi podstawy, tylko tyle, żeby przywódczyni nie mogła się mnie o to czepiać. Po czym zapewne raz na zawsze zapomnę, jak się tych łap do walki używa – kończę, nabierając w płuca więcej powietrza. No dalej, przytykaj mi, wielki wojowniku – w tym jednym przypadku masz na to moje przyzwolenie!
Licznik słów: 985
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry
Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).
Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)
Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.
Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek