A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nadeithscallieth właśnie spała. Przywykła już do drżenia i chybotania się jajek, ale to co wybudziło ją o poranku, nie było zwykłym, nieśmiałym chybotaniem. Coś wyraźnie naparło na jej miękki brzuch. Bystre zmysły samicy zaalarmowały ją o cichym trzasku, który został powielony i wzmocniony przez echo podążające wgłąb groty.
Masywny łeb onyksowej samicy uniósł się z przedniej łapy, która robiła za podporę, i podążył do prawego uda, wcześniej wsuwając się pod skrzydło, które musiała unieść, żeby zrobić mu miejsce. W dziurze pod pachwiną tuż przy podbrzuszu skrywała wygrzane jaja. Złota para oczu z podnieceniem i ciekawością obserwowała jak pierwsze z jaj pęka. Mała rysa, potem kolejna. Tworząca już całą siatkę. W tym czasie drugie także zaczęło pękać, tylko trochę wolniej. A potem trzecie!
Nadeithscallieth była zafascynowana tym niesamowitym zjawiskiem i oczarowana jego niepowtarzalnością. W oka mgnieniu znikły wszystkie troski i niepokoje, zastępując je radością. Szkoda, że nie było tutaj ich starszego braciszka.
Jako pierwszą jej oczy ujrzały May. Nadeithscallieth nie znała jeszcze płci pisklęcia o piaskowym ubarwieniu. Zwątpiła, czy nie powinna mu pomóc widząc jak z jaja wynurza się najpierw kończyna, która była chyba nogą. Potem skrzydełko. Z rosnącą dumą obserwowała, jak May przeciska główkę przez większą szczelinę i wydostaje się z jaja.
Była prześliczna! Nadeithscallieth przysunęła do niej swój pysk, a wielkie (w porównaniu do główki pisklęcia) nozdrza wciągały i wypuszczały powietrze, które owiewało główkę samiczki. Tak samiczki. Wyczuła to od razu. Także od razu szybko ją oczyściła ciepłym językiem z pozostałości po jaju. Gdyby ją tak zostawiła, mogłaby zmarznąć.
Kątem oka dostrzegła jak pozostałe dwa jaja pękają punktowo i rozchylają się ich powierzchnie. Onyksowy łeb samicy znieruchomiał w miejscu tuż przy jajach i May. Złotym okiem wpatrywała się w pełne napięcia i dramaturgii starania pisklaków wychodzących na wolność. Co ciekawe dwa samczyki od razu wtuliły się w jej brzuch i w siebie zupełnie nie zwracając uwagi na to, że obok nich leży ogromny gadzi łeb.
Onyksowa samica niestety musiała im przeszkodzić zanim im pozwoli się do siebie poprzytulać. Wsunęła głowę między dwójkę samczyków i przyjemnym masującym ruchem języka wylizała ich brzuszki oraz skrzydełka – tak śmiesznie małe i nierozwinięte – z lepkiej mazi. Skorupki i resztki jaj wypchnęła nosem na zewnątrz zostawiając tylko najmniejsze, które powpadały między wyschłe gałązki traw z których utworzyła tymczasowe posłanie dla pisklaków, co by nie leżały na zimnej skale.
Nawet pomimo tego miały by przy jej miękkim brzuchu naprawdę ciepło!
Położyła głowę przy swojej tylnej łapie odgradzając swoje maleństwa od świata zewnętrznego. Okryła swoją szyję skrzydłem, którego część utworzyła nad ich główkami błoniaste sklepienie dając im przy okazji trochę cienia, co by nie raziło ich światło. Jej złote oko nie przestawało się wpatrywać w Lenifiell, May i Mirandearth. Była zaskoczona ich różniącym się wyglądem. Szczególnie albinosem bez rogów. Był jednak wyjątkowo uroczy i była z tego dumna. May miała prześliczne piaskowe, drobne łuski, a Mirandearth był czarny jak noc! Miała nadzieję, że rodzeństwo się zaakceptuje nawzajem i pokocha. Tak jak ona kochała Lilliathreven.
Licznik słów: 489
Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)
Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4
Zapasy
owoce: 2
mięso: –
Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9
