A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Jedno krótkie pytanie, zdążył tylko powiedzieć dwa słowa, które odbiły się echem we wszechogarniającej go ciemności. Zanim zdążyły one wybrzmieć na dobre, wokół niego rozpętało się prawdziwe piekło. A przynajmniej, tak wyglądało to wewnątrz jego zmęczonej, przytłoczonej wszystkimi urazami głowy. Z mroku usłyszał najpierw gwałtowne poruszenie. Jakby coś wielkiego zerwało się nagle na równe łapy, po czym ruszyło szalonym pędem prosto na niego. Na złamanie karku, jakby nic innego się nie liczyło oprócz dopadnięcia intruza, wchodzącego do jego jaskini. Dźwięk łap uderzających o kamień rozniósł się po pomieszczeniu, odbił echem i zwielokrotnił, jakby to nie jedna istota na niego nacierała, a całe stado. Dźwięki otoczyły go i przytłoczyły, w ułamku sekundy, kilku uderzeniach serca, gdy nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Zaraz zginie. Nic nie widział, nie mógł się bronić, był zmęczony... Do jego świadomości przebił się tylko krzyk, którego treści nawet nie zrozumiał. W jego uszach brzmiał tylko jak ryk atakującego zwierzęcia. To ostatnia rzecz, jaką usłyszy? W ostatnim odruchu przerażenia, zamknął tylko oczy, które i tak na niezbyt wiele mogły mu się przydać. Był gotowy, wreszcie spokojnie, mógł się poddać. Już więcej się nie starać. Otrzymać los, na który sobie zasłużył.
Nie. To się tak nie skończy. Nie wiedział co. I nie wiedział dlaczego. Ale jego umysł oddał kontrolę czemuś tak pierwotnemu, że nawet sam nie był w stanie przeanalizować swoich ruchów, nim jego serce zabiło tylekroć, ile razy zdążyło wybić rytm od gwałtownego poruszenia, do pogodzenia się ze swoją śmiercią, całe jego ciało zesztywniało w swoim ostatnim, heroicznym zrywie, w próbie obronienia istoty, która straciła już ku temu chęć. Wszystkie mięśnie przygotowały się do działania, krew zagotowała się w nim, gdy jego łapa nagle wystrzeliła w dobrze znanym mu kierunku. Tętnica, większość zwierząt miała ją na tej wysokości, ze smokami włącznie. Cokolwiek by to nie było, umrze. Być może razem z nim, przecież nie miał szans na jakąkolwiek obronę. Wycelował płaskim, szybkim cięciem, w które włożył wszystkie skrawki swojej nadwyrężonej siły i poszarpanej siły woli. Zakończy dwa życia jednym, jedynym uderzeniem.
Głos Kruczego dotarł do niego za późno. A właściwie, to myśl do kogo należał ten głos, dotarła do niego za późno. Jakby jego mózg przyćmiony strachem przestał w ogóle rejestrować bodźce z otoczenia. Głos wołający do niego jakby z oddali, odmętów jego świadomości i przeszłości, uderzył w niego z sekundowym opóźnieniem, po tym, gdy już zdążył wyprowadzić uderzenie... Czy już umarł? Głos który do niego przemawiał, musiał należeć do kogoś poznanego bardzo, bardzo dawno. Pisklaka, chcącego nauczyć się magii. Pisklaka z prostym marzeniem. Śmierdzącego jak wróg. A potem posłanego na pewną śmierć. Kruczopióry.
Nie umarł. To nie były przedśmiertne majaki. To była prawda. A on właśnie zamierzał rozpruć tętnicę swojego przyjaciela, na którego zupełnie nie zasłużył. Chciał to wszystko powstrzymać, zakończyć swój atak, ale było już za późno. Boleśnie uświadomił sobie, że ułamki sekund dzielą jego pazury od osiągnięcia celu. Wydawało mu się, że przecina powietrze jak gęstą maź, która oblepiała jego ciało, sięgając aż do łomoczącego serca. Mimo tego, nie miał już możliwości nic zmienić. Mógł tylko podziwiać swoje dzieło, w świecie spowolnionym przez bojowy szał, który zamienił się dla niego w powolny horror.
Poczuł, jak jego łapa trafia na delikatną smoczą łuskę, uderzając w nią z pełnym impetem. Co ja zrobiłem? Co ja zrobiłem!?
Uderzył mocno. Aż w całej łapie poczuł ból momentu ciała ścierającego się z ciałem. Otwarta łapa gruchnęła o plecy Kruczego. Pazury jedynie lekko zahaczyły o łuski młodszego smoka, znacząc delikatny ślad na linii jego kręgosłupa. Nie trafił. Bezużyteczny nawet teraz, tak jak przez całe swoje życie. Kruczy wpadł na niego szybciej, niż udało mu się wyprowadzić cios. Kaszmir cały dygotał, wspierając się na ognistym, który teraz musiał go podtrzymać, gdy cała siła uleciała z ciała czerwonego smoka. Poczuł, jak cały świat wiruje wokół niego, zaraz chyba zejdzie. Nie miał siły absolutnie na nic... Ale wszystko już było dobrze... Wszystko, dobrze. A Kruczopióry nawet nie domyśli się, co on właśnie próbował zrobić. Mógł usłyszeć tylko ciężki oddech słabnącego Kaszmira, który zupełnie nie wyłapywał sensu jego słów.
– Co ja zrobiłem? – powiedział w końcu na głos, chrypiąc jakby ktoś wyszorował jego gardło tłuczonym szkłem. Wciąż nie mógł uwierzyć w absurdalne zakończenie tej sytuacji. Dygotanie powoli ustawało, powoli smok się uspokajał. Spróbował powiedzieć coś więcej.
– Ja też tęskni... – ale jakieś słowo nie chciało przejść mu przez gardło. Oduczył się kłamać.
– Ok, wystarczy, puszczaj mnie. Uważaj trochę, na to co robisz – warknął na niedoszłego napastnika, próbując wyszarpać się z jego uścisku. Jeśli mu się to uda, prawdopodobnie padnie na ziemię jak długi, by wreszcie zaczerpnąć odpoczynku, którego tak bardzo potrzebował, a został mu odebrany, przez stan pod zawałowy. – To że dawno się nie widzieliśmy nie znaczy, że od razu musisz drzeć się jak szaleniec. Byłem za barierą i tam powinienem był pozostać.
Licznik słów: 795
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~
Atuty:
~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.
Tutaj są wszyscy których uczę...
A tutaj KP
Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek
https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772
Avek i pixelek by Brutal