OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// może fabu przy okazji? Co Ty na to? :DPrzedwieczna czyściła pazury z zakrzepłej krwi w swej grocie, pilnując góry mięsa, którą, jak się okazało – udało jej się samej zgromadzić w dość krótkim czasie. Thahar zdecydowanie jej sprzyjał, dzięki czemu Siła czuła się naprawdę dopieszczona. Po ciężkim wysiłku zawsze przychodzi jednak czas odpoczynku – tak było i tym razem. Choć odpoczynek nigdy nie trwał zbyt długo. Mentalna wiadomość Poszukiwacza była krótka i konkretna – był głodny, a więc winna wziąć ze sobą mięso. Nakazała pozostać pumie w grocie, na wszelki wypadek, a sama Sombre zabrała w łapy odpowiednią porcję mięsa i bez zbędnej zwłoki szybko wyruszyła ku miejscu, które wskazał jej Ognisty.
Lot nie trwał długo, ale Cienista zdążyła co nieco pobujać w obłokach. Właściwie nie znała jeszcze Poszukiwacza, co więcej – nawet nie wiedziała o nim zbyt wiele od innych smoków. Był jej zupełnie obcy... Jakże mogło się to stać, kiedy Sombre tak usilnie starała się poznać każdego smoka Ognia? Ale w końcu nadszedł ten czas, ten dzień, w którym miała poznać i jego. Bliźniacze Skały nie były już jej obce, ale polanka, którą wybrał Wojownik, nigdy przez Siłę odwiedzana nie była. Smok wybrał jednak dość charakterystyczne miejsce, dzięki czemu Łowczyni szybko do niego dotarła. Podeszła do samca, wstrzymując lekko oddech. Skłoniła się lekko, pochylając łeb.
– Witaj. Przedwieczna Siła, Łowczyni Cienia. – odparła, dość oficjalnie – bardziej, niż było potrzeba. Mimo, iż chciała go poznać, nie potrafiła wyzbyć się własnego dystansu. Odczekała, aż i on się przywita, nie czekając jednak dłużej, niż potrzeba. Nie zamierzała kazać mu męczyć się z głodem. Od tego przecież byli Łowcy.
– Smacznego. – mruknęła, kładąc przed nim mięso , pachnące zachęcająco, świeże i krwiste. Pożywna tuszka, wycięta z żubra. Sombre, chociaż całkiem niedawno się posilała, sama nabrała na taki posiłek ochoty. Usiadła, kiedy już oddaliła się o kilka kroków, by pozwolić mu na zjedzenie bez żadnych przeszkód.
Owinęła ogon wokół przednich łap, przysiadając na zadnich. Nie patrzyła wprost na niego – wiedziała, że niektórzy czuli się skrępowani podczas czynności takiej, jak posiłek.


















