A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Westchnął i spochmurniał, gdy tylko jego uszu dotarły wieści o Kaszmirowym; jeśli dotąd się łudził, teraz stracił już wszelką nadzieję. A wiec ten smok... nie sprostał. Nie wrócił do siebie. ni potrafił żyć tak, jak żył dawniej, nie potrafił odzyskać entuzjazmu, radości i chęci trwania. Powrócił za barierę, do świata, który go zniszczył... Kruczopióry spuścił wzrok. Potrzebował dłuższej chwili, aby oswoić się z myślą, iż prawdopodobnie nigdy nie ujrzy już Kaszmirowego. Smoka, w którego naprawdę wierzył... i którego życie w ostatnim stadium rozmieniło się na drobne. Czar prysł. Być może już na zawsze.
Dopiero po dłuzszej chwili zdał sobie sprawę, iż nie na tym Finezyjny zakończył swoją wypowiedź. Jeszcze raz westchnął i podniósł łeb, mierząc teraz adepta badawczym spojrzeniem. Chciał go pocieszyć? Czy może... Czy może szczerze pragnął wysłuchać przygód Kruczopiórego? Kącik jego ust zadrżał, wędrując nieco ku górze – mało kto interesował się nim bardziej, niż to koniecznie, niewielu pytało Kruczopiórego o jego historię, o przeżycia... a jeśli już, zawsze dotyczyło to którejś ze smutnych części jego życia: ucieczki z Cienia bądź też kłótni z Absurdem na ceremonii. Finezyjnego jednak interesowały przygody. A więc... będą przygody!
– Dobrze, spróbuję opowiedzieć ci trochę – rzekł i podszedł bliżej adepta, stając tuż przed nim, a następnie owinął wokół młodego swój ogon. Wpatrywał mu się teraz głęboko w ślepia, jakby chciał mieć pewność, iż uzyskał należytą uwagę. – Gdybym zaczął przynudzać, przerywaj – stwierdził, mrugnąwszy porozumiewawczo ślepiem. Na moment odwrócił jeszcze łeb w bok, potrzebując chwili, żeby pookładać w głowie myśli, potem zaś rozpoczął swoją opowieść...
– Pierwszy swój pojedynek z innym smokiem stoczyłem przeciwko Płomieniowi Pustyni – zaczął. – tak, przeciwko przywódczyni swojego stada. Byłem wtedy jeszcze adeptem, nazywano mnie Śmiałym Kolcem; to osobna historia, imię nadała mi na moją własną prośbę poprzedniczka Płomienia, runa Ognia, smoczyca, która przyjęła mnie do stada po odejściu z Cienia – zaznaczył. – Umówiliśmy się na walkę bez celowania tak, abyśmy mogli się zbyt mocno zranić, mimo to Pustynia już na początku zaatakowała w krtań. Choć raczej nie uczyniła tego ze złośliwości, ona... Hmmm. Myślę, że ona nie do końca zdawała sobie po prostu sprawę, iż w taki sposób łatwo niechcący skrzywdzić przeciwnika – stwierdził, przewróciwszy oczami. – Tak czy tak, jakiś czas później zdecydowałem się zaryzykować: kiedy zionęła ogniem w mój grzbiet, ja zdecydowałem się nie bronić, a zamiast tego wyziębić ja za pomocą lodowych bloków. Wyszedłem na tym na dobre; nie dość, ze zraniłem przeciwniczkę mocno, rozproszyłem ją wystarczająco, abym sam otrzymał tylko lekkie poparzenia – opowiedział, mrugnąwszy porozumiewawczo ślepiem. – Chwilę jeszcze pojedynkowaliśmy się, aż w końcu Pustynia nie dała rady i padła, tracąc przytomność; ta jedna rana okazała się wystarczająca. I przyznam, ze to zwycięstwo... dało mi dużo wiary w siebie – zaznaczył, uśmiechnąwszy się szeroko. Spojrzał gdzieś w gorę, na sklepienie groty, jakby namyślając się, a następnie ponownie przeniósł wzrok ku Finezyjnemu. – Chyba każdemu by dało: pokonałem przywódczynię, wprawną wojowniczkę! Uwierzyłem w siebie, choć i szybko przekonałem się, że nawet dobry czarodziej musi mieć czasem twardy zad – zaznaczył, przewróciwszy ślepiami.
– Moim drugiem przeciwnikiem był Zwiastun Światła, znany tez jako Assuremith, smok, który przybył zza bariery i należał do Stada Życia, a do tego miał wielkie serce, gotowy poświęcić się dla innych – kontynuował wątek. – Niestety, już od dawna nie miałem z nim kontaktu. Od niego kiedyś dowiedziałem się, kim są Równinni. I chyba nauczył się od nich co nieco, bo postawił bardzo twarde warunki -zaznaczył, znów mrugnąwszy ślepiem. – Choć próbowałem go podejść na różne sposoby, nijak nie potrafiłem sforsować jego obrony i trafić, zanim on uskoczył przed pływem maddary. I ja broniłem się długo -moje tarcze skutecznie zatrzymywały Assuremitha kilkukrotnie, nim wreszcie się przebił. Niestety, to wystarczyło. – Westchnął. – Byłem w szoku, przebił się przez mój bok, nie jakoś bardzo dotkliwie, dotąd jednak rzadko zdarzało mi się być rannym. Immanor tego dnia też chyba nie był ze mną; zemdlałem. Po raz pierwszy przegrałem, ale wiem, że przeciwnika miałem nie byle jakiego. A porażkę uznałem za dobrą lekcję na przyszłość – podkreślił, przełykając ślinę, nim kontynuował.
– Moim trzecim przeciwnikiem był... twój tata – rzekł i uśmiechnął się, spoglądając pogodnie na Finezyjnego. – Świetny czarodziej, który postawił twarde warunki. Wtedy jeszcze nie był przywódcą Stada Życia, dlatego zwano go Chłodnym Obrońcą, kiedyś, przy jednym spotkaniu obiecałem mu pojedynek, gdy się wyszkolę... i tego dnia dotrzymałem słowa – zaznaczył, mrugnąwszy porozumiewawczo ślepiem. – Ta walka była w pewnym sensie szalona, choć nie tak wymyślna, jak nasz drugi pojedynek... ale po kolei – zaznaczył, mrugnąwszy porozumiewawczo ślepiem. – Już na samym początku, podobnie jak w starciu z Pustynią, zdecydowałem się nie bronić, a kontrować; tym razem żałowałem decyzji. Chłodny za pomocą kwasu zranił mnie poważnie w psyk, było to wyjątkowo nieprzyjemne, kiedy piekło mnie wszystko i przy każdym oddechu z mojego nosa płynęła obfitymi strugami krew – rzekł, przewróciwszy oczami. – Ja sam spróbowałem trafienia wybuchową kulą, kulą z cienkiego drewna, w któreś środku tkwiły metalowe, kolczaste kulki. Te miały go zranić, ale... niestety, nie skoncentrowałem się wystarczająco. Atak był słaby i nijaki, jedynie lekko osmalił futro Chłodnego. Co jednak się odwlecze, to nie uciecze – zaznaczył, wyszczerzywszy lekko kły. – W kolejnym podejściu uderzyłem Chłodnego ognistymi kulami w grzbiet, tym razem skutecznie, twój tata nie zdołał się obronić. I obydwoje byliśmy już ranni, choć oczywiście nadal staraliśmy się utrzymać na łapach – podkreślił, znów mrugnąwszy. – Być może dlatego właśnie nie zdołaliśmy się już więcej zranić – i ja, i Chłodny bardziej myśleliśmy o zachowaniu równowagi niż o maddarze. On spróbował zmiażdżyć mi łapę lodowym atakiem, ja z kolei próbowałem utopić jego nogi w wypełnionym kwasem basenie, ale żadnemu z nas się to nie udało. Potem... Immanor postanowił zrobić nam dowcip – stwierdził, parsknąwszy śmiechem. – Zupełnie wyczerpani, padliśmy na ziemię niemalże równocześnie, choć ja położyłem się pierwszy, zmuszony uznać wyższość Chłodnego. Mimo to cieszyłem się, że postawiłem twarde warunki – zaznaczył, mrugnąwszy jeszcze raz ślepiem.
– Przynudzam? – zapytał na moment przerywając swoja opowieść, aby skupić się na adepcie. Cóż, rozwodził się dość szczegółowo nad przebiegiem swoich walk, dlatego całkowicie zrozumiałby, gdyby Finezyjny nie chciał słuchać go dalej. Ale... może jednak jego wciąż to ciekawiło...?
Licznik słów: 1020
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry
Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).
Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)
Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.
Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek