OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Chłód odetchnął ciężko bowiem taka zbroja wcale nie była czymś łatwym do stworzenia, a to nie był niestety koniec nauki. Potrząsnął łbem niczym koń i zmarszczył brwi próbując odzyskać swój spokój i gotując się na następną obronę. Musiał najpierw wyczuć skąd nadejdzie atak oraz jakiego rodzaju on będzie. Wyczuł wibracje energii za sobą, coś na kształt kuli? Chłodna i ciężka ale to nie wszystko… coś tworzyło się w środku. Czarodziej uniósł brew, a jego wzrok od razu przeniósł się pytająco na Cichego. Nie musiał jednak nawet otwierać pyska, ponieważ maddara wuja która w końcu przekształciła się w wyładowania zdradziła Chłodnemu wszystko. Lodowa kula z burzą w środku? Majstersztyk. Skinął głową z uznaniem i tyle było by z uprzejmości, trzeba było zadbać przecież o odpowiednią osłonę.Tym razem samiec postawił na wiatr zwłaszcza, że zawarty w ataku Cichego ładunek zachowywał się nieobliczalnie. Trzeba było go ujarzmić i skierować szybko ku ziemi. Dlatego też najpierw powstał podmuch wiatru, poruszające się cząsteczki ciepłego powietrza, unosiły kurz i piach z ziemi, zachowywały się jak prawdziwe powietrze. Podmuch nie mógł być jednak słaby musiał szybko wirować tak by przechwycić lodową kulę i uderzyć nią w ziemię, zamiast przepuścić. Wiedział, że Cichy nie będzie oszczędzał na maddarze i że kula będzie pędziła na smoka na pewno z dość sporą prędkością. Podmuch przypominał ten z tornada ale Chłód ograniczył go do wielkości ogona, to znaczy w wysokości i szerokości. Był ciepły i miał powstać ćwierć ogona od smoczego zadu, zasysać miał wszystko co znajdowało się po przeciwnej stronie, więc Chłód nie musiał się martwić, że jego własna obrona coś mu zrobi. Gdyby spojrzeć z boku wiatr miał szerokość jakiś dziesięciu szponów. Podmuch wiał w jednym kierunku, po środku „tarczy” nie powstała żadna dziura czy luka przez którą mogło coś sobie swobodnie przelecieć. Całość kręciła się w jednym kierunku jak już wyobraził sobie Chłód i to była kluczowa właściwość wietrznej tarczy. Przechwycona przez podmuch kula lodu miała zacząć obracać się w środku i topnieć od ciepłego powietrza, zanim jednak by pękła miała uderzyć w ziemię. Czemu? To proste, samiec nie chciał by wyładowanie wystrzeliło z powiewów jakie stworzył i uderzyło go w zad, dlatego też kula miała po kilku obrotach w tarczy uderzyć z impetem w ziemię i tam się rozprysnąć uwalniając energię do gruntu. Jeśli jednak Chłodnemu taka sztuczka by się nie udała zadbał też o dodatkowe zabezpieczenie. W końcu ćwiczył mistrzostwo w obronie musiał wziąć pod uwagę nawet pomyłkę we własnych wilczeniach obrotów kuli wewnątrz niby tornada. Pomimo, że obrał kierunek w którym kula miała zostać wyrzuca, to jest w ziemię na lewo od smoka, to istniała też możliwość że piorun nim dotknie ziemi uwolni się i pomknie ku Chłodemu. Samiec odetchnął ciężko, białe obłoki wymknęły się z jego nozdrzy, myślał intensywnie. Jeśli pioruny pomknęłyby ku niemu również musiały zostać przechwycone przez wirujące powietrze. Powstałaby swoista elektryczna burza, okręcając się wokół siebie zagarniała by do wnętrza każdy piorun który zechciałby ją opuścić. Pułapka na wyładowania elektryczne. Tarcza miała powoli wnikać w ziemię by tam zneutralizować wyładowania. Powinno chyba zadziałać…
Czarodziej sięgnął po odpowiednią ilość maddary i tchnął w swój pomysł. Powietrze za jego zadem zaczęło się ocieplać i zaczęło się kręcić. Wkrótce zarówno Cichu jak i młodszy samiec mogli obejrzeć efektowne tornado o kształcie tarczy o szerokości i wysokości ogona. Wiatr wciągał tylko to co za smokiem. Oby tym razem się udało. Podmuch był mniejszy niż wtedy gdy ćwiczył z Cichym i… rozwalił otoczenie.















