OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Spojrzała się na niego wzrokiem pełnym spokoju. Gdyby mu nie ufała, już dawno by stąd odeszła. W najlepszym natomiast wypadku, nie wydawała by się z nim w tak szczerą rozmowę i unikałaby jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Tymczasem ona z własnej, nieprzymuszonej woli przytuliła go czule i zawierzała się że swoich przeżyć, co był dosyć niecodzienne. Nefrytowa była raczej zamknięta w sobie, nawet przed utratą palców. Nie zamierzała się każdemu napotkanemu smoków i nie udała wszystkim od razu. Po wypadku tym bardziej tego nie robiła, lecz zdarzały się pewne wyjątki od tego. Pióreczko był właśnie jednym z takich wyjątków. Był jednym z paru osób, którym naprawdę ufała.– Nie. Jedyne komu nie ufam teraz, to smokom że Stada Wody, jednakże staram się tego nie okazywać. Mamy sojusz i póki co jesteśmy na ich łasce lub niw łasce więc niemądrym byłoby teraz się z nimi kłócić. Zresztą, w przypadku takiej sytuacji pewnie żadne inne stado by nas nie przyjęło na swe tereny, więc nie póki Mgła zagraża nam wszystkim, nie możemy się pakować w konflikty międzystadne. Chyba to rozumiesz? – Wyjaśniła wszystko.
Szpon nie chciała niszczyć wszystkiego przez swoje prywatne sprawy. Zresztą, już prawie nie czuła że brak jwj palców. Prawie, bo jednak nie jest to coś, o czym można szybko zapomnieć. Odstawiła jednak te myśli na bok i skupiła się na słowach ognika. Wysłuchała go uważnie po czym odgięła głowę nieco w tył, ukazując bliznę po zębach tuż pod gardłem.
– Ja również obawiam się drapieżników. Tą bliznę zostawił mi bazyliszek gdy wyruszyła na swe pierwsze polowanie. Byłam wtedy jeszcze Adeptką. Dopiero co wyszłam z obozu i już napadł na mnie ten gad. Z tego co wiem, oprócz mnie pokonał on jeszcze dwa smoki i ranił czwartego, który chciał mi pomóc. Nie było to zbyt miłe, ale ważne aby się nie poddawać – Spojrzała się na niego powracając do swej poprzedniej pozycji. – Pomimo wszystkiego trzeba walczyć z przeciwnościami losu. Natomiast zima... Ja również wyklułam się w zimie. W prawdzie to już gdy była słaba i się kończyła, ale jednak był nadal zimno. Ty natomiast, nie powinieneś się przejmować swoim ubarwieniem. Przecież to nic złego. Teraz, kiedy liście opadają z drzew, to ja jestem dobrze widoczna ze swym zielonym ubarwieniem. – Uśmiechnęła się delikatnie – Jak ci będzie zimno, to powiedz to coś na to zaradzę. Mam grube futro, mogłabym cię ogrzać.
Po tych słowach odcisnęła wygodniej skrzydła do boków i zaczęła się zastanawiać. Nie wiedziała, o co mogłaby zapytać go. Nigdy jeszcze nie była w takiej sytuacji.
-Hmmm... Masz już partnerkę...? – Wyszeptała.
Jakoś tak samo to wyszło. Gdy zorientowała się, co powiedziała, wbiła wzrok w ziemię i skarciła się w duchu. Nie powinna chyba o to pytać na tym etapie znajomości. Wiedziała natomiast, ż czasu już nie cofnie. Co Piórko nanto odpowie, o ile w ogóle dosłyszał pytanie?
















