A: S: 2| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: M,MP,Kż,Skr,Śl,B,L,S,Pł,A,O,W: 1
Atuty: Silna; Oporny magik
Czuła oburzenie. Chciała pokazać, jak bardzo obruszyło ją zdziwienie Niewinnej. Prychnęła i uniosła wyżej głowę, przymykając ślepia. Może nie widziała tego źródła zbyt dokładnie, ba, nie była pewna, czy w ogóle to był fragment duszy odpowiadający za występowanie magii. Pozostawiła to bez komentarza.
– Yhm, poczułam, rzecz jasna, magię! – odparła buńczucznie, patrząc na Ziemistą jak na kogoś, kto nie wie, co mówi. Mimo tego, jak bardzo chciała poprzestać na tej krótkiej, nic nie tłumaczącej odpowiedzi, postanowiła powiedzieć co ujrzała. – Pole walki. Wszędzie krótka, poruszająca się na wietrze złota trawa i jakby świecący w półmroku, oświetlony przez prawdopodobnie Złotą Twarz ciepły piasek. Wyglądał trochę nienaturalnie, nie był wyłącznie jednej barwy. Rozsypany po środku i tworzący spory kwadrat. A tam jakaś postać. Ciemna mgła otaczająca pozostałe tereny, nie wiem, co tam jeszcze można znaleźć. I brzęcząca w uszach cisza. Tylko tyle widziałam – opisała, zgrzytając kłami na myśl o dziwnej postaci jakby stworzonej z mgły. Z pewnością wróg. Czuła nienawiść, ale nim zdążyła zobaczyć, kim był, wyrwała się i powróciła do pełni świadomości. Wyglądało to jak jakieś dalekie wspomnienie. Brakowało jedynie gromady wielu smoków, a i ta mgła nie pasowała. Cisza... nie pasowała jej. Sama jednocześnie przeczuwała, że nie powinna długo tam siedzieć. Jakby była nieproszonym gościem, który wtargnął bez zaproszenia do cudzego, obcego domu.
Skinęła głową widząc pytające spojrzenie. Zrobiła jeszcze gest łapą oznaczający "Mów dalej".
– Co? – zapytała, słysząc jakiś niezrozumiały i stanowczo za cicho wypowiedziany dla niej szept. Nie czekała długo na odpowiedź, szybko zabierając się za wyobrażenie. Przez pierwsze uderzenia serca siedziała z przymkniętymi powiekami, mając pustkę we łbie. Wzięła głęboki wdech, rozluźniając ciało i nie bacząc na to, czy nauczycielka się jej przygląda i czy dalej coś mówi. Miejmy to już za sobą.
Chciała stworzyć coś pożytecznego. Z pewnością nieskomplikowanego, niedopracowanego, pewnie nawet nie mogłoby się to pojawić, bo by o czymś zapomniała. Nie miała co do tego specjalnych nadziei.
Ogień. Na cześć stada, które przyjęło ją z otwartymi ramionami. Rozszalały i gorący, nie zdolny doszczętnie spalić łuski. Raczej porównywalny temperaturą do leżenia na nasłonecznionym miejscu na ciemnym kamieniu w wyjątkowo parny i upalny dzień w najcieplejszej porze. Chyba, że tutaj smoki się spalały przy kontakcie z ciepłem, w co wątpiła. Skoro u niej nie panował taki klimat, to tutaj też nie będzie aż tak źle. Nieustannie falujący i zmieniający swój kształt. Płomienie zmieniające co rusz swoją wysokość, raz wznosząc się wyżej o parę łusek, a raz niżej. Jednak nie przekraczający wysokości trzech szponów i szerokości dwóch szponów. O różnych barwach żółci, złota oraz błękitu i granatu. Z grubsza od środka najjaśniejszy, jasnożółty, a na samych krańcach splamiony ciemną cyjanową zachodzącą w granat barwą. Dla Brutalnej typowy kolor płomieni. Posiadający zapach Ognistych – woń dymu i popiołu. Pomyślała jeszcze o jakiejś ochronie, kulce otaczającej twór, ale zaniechała tego pomysłu. Nie była pewna, jakie może mieć możliwości i co może się stać. Została przy tym, co dotychczas zrobiła. Wyobraziła sobie, jak unosi się długość połowy ogona nad nią samą. I teraz przeszła do ostatniego, najtrudniejszego. "Przelanie" magii do tworu. Sięgnęła do źródła, wpierw niczego nie odnajdując. Warknęła, nie zdając sobie z tego sprawy. Po kolejnych dłużących się chwilach ponownie ujrzała to, co wcześniej. Ten sam krajobraz i tym razem wyraźniejszy zarys smoka. Podbiegła do niego. Z narastającym wahaniem i chęcią zabicia tego czegoś. Gdy była tuż przy nim, zorientowała się, kim był. Z okrzykiem słyszalnym jedynie w jej umyśle zamachnęła się na niego łapą, przyśpieszając i biorąc potężny zamach. Nie polała się żadna posoka, a mglisty cień zamigotał, zmieniając się w czarny obłok przepływający przez rozczapierzone palce. Spojrzała na to, co zostało z postaci. Piasek prędko pokrył się niemal całkowicie już płynną substancją. Trochę pozostało jej w łapie, nadal wibrując i żyjąc. Pierwszym skojarzeniem było serce. Czy to prawda? Serce?
Zacisnęła tę dziwną moc. Zamknęła między szponami. To dawało ją napędzało. Niszczenie jednych, aby stworzyć drugie, inne, lepsze rzeczy. Słabo się uśmiechnęła. Czuła, jak siła przepływa przez jej ciało, kieruje się do dzieła, na uderzenie serca wypełniając ją całą uczuciem uniesienia. Jakby była zdolna zrobić wszystko. Brak przedmiotów niemożliwych do wykonania. Otworzyły się nowe możliwości.
Licznik słów: 680
–>Czaszka Brutusa oficjalnie trafiła do kolekcji Upiornego Rytuału<–
audaces fortuna iuvat
₪₪₪ Virtus ₪₪₪
₪ Silna ₪
₪ Oporny Magik ₪
+1 ST na ataki czarodziejów
₪₪₪ Res ₪₪₪
₪ 0/4 mięsa ₪
₪ lapis: nefryt, diament ₪
#ddc726
#1765a3
głos