OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kolejny spacer podczas tych nie spokojnych dla mnie dni. Nie... Nie spałem od kilku dni. Nie mogłem wiedząc, że w tej grocie znalazłem ją... Ją martwą. Każdej nocy czułem jakby ona dalej spała na swoim legowisku lecz jej tam nie było... I nigdy już jej tam nie będzie. Prawie każdej nocy zalewałem się łzami. Nie miałem ochoty się uczyć, rozmawiać... A przecież miałem zadanie. Tylko czy dalej chciałem pomagać? Może lepszym rozwiązaniem byłoby zeszycie się tam w grocie i wychodzenie tylko za jedzeniem? Nie! Ona by tego nie chciała. Nie pozwoliłaby mi się poddać, nie teraz. W końcu byłem już w połowie drogi do pełnej rangi. Zostałem zaakceptowany przez tą społeczność. Wzięty za jednego z nich. A przecież to wszystko zawdzięczałem jej. To ona mnie znalazła, wychowała. Kochałem ją. Tylko nie wiem czy z wzajemnością. Dlatego też jej odejście bolało najbardziej. Nigdy się nie dowiem czy mogłem być dla niej kimś więcej niż tylko bratem. Łapy poniosły mnie na Pisklęcą Równinę. Niezbyt dobre miejsce dla płaczącego smoka prawda?Tak płakałem... Już nie mogłem się powstrzymać przed przeciągłym szlochem, który rozniósł się po równinie. Leżałem z pyskiem zakrytym łapami. Ciało zaczęło się trząść w odruchu szlochu. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić... Nie teraz... Nie tak szybko...

















