OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zabawne było określanie Obojętnego ekspresyjnym. On sam nigdy by tak o sobie nie powiedział. Zwykle kontrolował wszystko, co wypływało z jego pyska. Nie do końca był jednak świadomy min jakie robi i to zwykle grymasy pyska zdradzały jego prawdziwe myśli nawet jeśli z pyska uciekały słowa kompletnie temu przeczące. Cóż, nikt nie był idealny. A Obojętny zareagował jak zareagował, bo pytanie samiczki wydało mu się zwyczajnie nie na miejscu. Więc skoro i tak nie było mowy o siedzeniu w ciszy, to co za różnica?I odpowiedział na jej pytanie, tylko nieco pokrętnie, unikając dosłowności. Kpił, owszem, i było tak jak myślała samiczka. Zasłaniał się tym, jak i wieloma innymi rzeczami, choćby nieszczerym pragnieniem samotności. Wszystko po to, by chronić miękkie wnętrze, które już raz oberwało przez opuszczenie gardy.
Zmieszanie na pysku samiczki nie wywołało na jego pysku żadnej zmiany. W głowie zaś powstała myśl, że ma do czynienia ze smokiem, który wcale nie był jeszcze tak mocno zakorzeniony w swoich poglądach. Że samiczka była przede wszystkim... młódką, którą świat wciąż jeszcze kształtował.
Patrzył na nią z góry, ale gdy odpowiedziała, nie wytrzymał i wydał z siebie najpierw krótkie "pf", by po chwili przerodziło się to w całkiem szczere i głośne "hahaha". Gdyby mógł, otarłby łzę, tak bardzo go rozśmieszyła swoim iście pisklęcym burknięciem, które w zestawieniu z postawną sylwetką i całkiem dorosłym pyskiem, wydawało się wprost... urocze. Dawno nic go tak nie rozbawiło i chyba nikt wśród Wolnych nie widział Obojętnego, który śmieje się tak szczerze.
Niski, mrukliwy śmiech rozniósł się echem wśród ścian kanionu, co zapewne wprawiło samiczkę w większą konsternację, a on naprawdę w tej chwili nie miał zamiaru z niej kpić.
To było zabawne jeszcze z jednego powodu. Całkiem możliwe, że kilka księżyców do tyłu on również mógłby użyć takiego "argumentu", by ktoś się od niego odczepił. "Nie twój interes" i odszedłby zostawiając delikwenta z jego własnymi myślami, ale właśnie... Młodą zdradzało zainteresowanie. Wciąż tu siedziała, mimo tego, że pozornie wcale nie chciała jego towarzystwa. A jego to bawiło. Nie był próżny i naprawdę zdanie innych smoków na jego temat w ogóle go nie obchodziło, ale nieznajoma była tak wymowna i zabawna, że ani się spostrzegł aż odczuł wyraźną przyjemność z siedzenia tutaj. Ponure myśli odpłynęły na dalszy plan i trochę podświadomie chciał zatrzymać tę... beztroskę. Beztroska z Cienistym. Wodni by go wyśmiali.
Spojrzał na nią zaszklonymi od łez rozbawienia ślepiami.
– Masz rację. Nie mój interes. – Przyznał, wciąż rozbawiony, kiwając głową. Aż wszystkie kolce na jego karku rozklekotały się jak poruszane wiatrem suche trzciny. Musiała minąć chwila zanim jego barki przestały się trząść od powstrzymywanego chichotu. Pomogło w tym jej pytanie, które w dziwny sposób w niego uderzyło. Odetchnął wtedy, ścierając z pyska resztki rozbawienia.
– Zabawne, niedawno ja sam zadałem komuś takie samo pytanie. – Odparł ciszej, mrukliwym tonem.O tak i ten ktoś zareagował bardzo... nietypowo. Dziwne to było, ale naprawdę nie chciał być postrzegany w ten sposób. Nie obchodzili go inni, ale nigdy nie gnębił smoków dla zabawy, to... nie było w jego stylu – Dlaczego sądzisz, że lubię dokuczać innym? – Spojrzał na nią zdając się już całkiem poważny. Nawet nie uśmiechał się złośliwie jak to miał w zwyczaju. Jego spojrzenie zdradzało jednak coś, czego smoczyca nie widziała wcześniej i właściwie, mało kto widział – zainteresowanie.

















