Rzeka

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Kurzy Kolec
Dawna postać
i dzień nietęskliwy
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 80
Rejestracja: 12 cze 2018, 15:35
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 51
Rasa: Olbrzymi
Mistrz: Szklana Melodia

Post autor: Kurzy Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A:4
U: B,MP,Pł: 1| W:2
Atuty: Atrakcyjny, Szczęściarz

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wyprowadziło to Mitzkievitcha odrobinę z równowagi. Rozpostarł skrzydła skrzące się karminem i bielą, uniósł potężne cielsko w pion, stając na tylnych łapach – i z przedzikim impetem uderzyl przednimi w glebę tuż pod sobą, by zatrzęsła się z pełnią dramatu, a może i nawet dała znać wodzie chroniącej larwę.
To go uspokoiło. Ułożył elegancko skrzydła na grzbiecie i stanął w pełni powagi, patrząc z góry tak dosłownie, jak i przenośnie. Zachowanie młodego jest żałosne, ale nowi potomni rzadko kiedy zdolni są do pokazywania klasy, ot taki "urok" jakby to nazwali bardziej czuli. Na szczęście nauka czasem wytępia dzicz i niepochamowanie.
– Która z ziem cię wydała, dzikusie? – jego ton nie mógł być bardziej zimnie obojętny.

Licznik słów: 116
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dont you know that the heart can burn what the mind cannot break?
***

→ szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2707
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
Piszę ten akapit środkiem nocy, bo choć próbowałam zasnąć nie udało mi się, podobnie też Czeluść próbował wyglądać na nieustraszonego ale mu się nie udało. Chociaż w wodzie nic mu nie groziło a jej szum porwał wszelkie wibracje jakie mogłyby się przedostać, smok który właśnie okazał swoją pełną krase był zatrważająco olbrzymi. Mina pisklecia była równie butna co wcześniej, ale kawalarski błysk w ślepiach znikł a wszystkie jego mięsne zesztywnialy. Nie mógł pozwolić by ten jakiś tam obcy dyktował mu warunki albo wybijaał że strefy komfortu. Jednym gwałtownym ruchem Czeluść zrobił fikołka w tył i chlupnął w sam środek rzeki zdala od zasięgu olbrzyma. Znów czując się bezpieczny zachichotał i pokazał ognistemu swój długi pokryty ząbkami język.
Pytanie starszego trochę zdezorientowało pisklaka bo nie do końca rozumiał o co się pytał. " Skąd wie że jest synem którejś z Ziem. A może nie wiedział? Jak nie to zdezorientuje go!" Myślał smok będąc oczywistym na prawdziwe znaczenie pytania.
Nieugięta! – krzyknął i znów zachichotał.

Licznik słów: 164
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kurzy Kolec
Dawna postać
i dzień nietęskliwy
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 80
Rejestracja: 12 cze 2018, 15:35
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 51
Rasa: Olbrzymi
Mistrz: Szklana Melodia

Post autor: Kurzy Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A:4
U: B,MP,Pł: 1| W:2
Atuty: Atrakcyjny, Szczęściarz
– Hm. Ziemia zazwyczaj jest nieugięta pod takimi, jak ty. – zdawał się sobie utrzymywać głowę prosto i dumnie, prawdą jednak było, że przechylił ją nieznacznie w bok. – Wy pisklęta nie jesteście jeszcze w posiadaniu potęgi pozwalającej zatrząsnąć światem pod sobą.
Chociaż, chwila – ziemia... nieugięta? Ha! Oczywiście. Z pewnością młode mówiło o litej skale. Mitzkievitch warknął sam na siebie za swój brak elementarnej znajomości terenów. Bycie nowym pod barierą było żałosnym wytłumaczeniem, którego smok nie akceptował. Niby gdzie u diabła osiedlić się mogło stado tego węgorza? Gdzie jest to skalne królestwo? I kto rolę tego stada pełni?
No trudno. Poczuł się znudzony bezowocnym spotkaniem z tajemniczym, lecz infantylnym emisariuszem synów i cór Ziemi Nieugiętej. Postara się im wybaczyć tę drobną zniewagę i marnotrawstwo jego cennego czasu, wszakże skąd mieli wiedzieć, że niebiosa skrzyżują dzisiaj ich drogi z jego? Kiedyś dowie się więcej, lecz na razie jakże dobroduszny wieszcz ognia nie był w stanie pomóc dziecięciu. Będzie musiało ono zdać się na łaskę okolicznej fauny albo następnego przypadkowego dorosłego, którego doświadczenie z terytoriami pozwoli na więcej manewrów.
Mitz zachował pełni kultury i kiwnął subtelnie pisklęciu głową na pożegnanie, po czym odwrócił się w stronę, z której, zdawać by się mogło, zaledwie chwilę temu wyruszył. Jego miękkie kroki zabłysły dynamiką i przeszły w kłus; podróżnik pozwolił się im nieść z lekkością w stronę domu.

Licznik słów: 224
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dont you know that the heart can burn what the mind cannot break?
***

→ szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
Światokrążca
Dawna postać
Na dworze Nytby
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2707
Rejestracja: 18 cze 2018, 8:47
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 200
Rasa: morski
Opiekun: Gonitwa Myśli [*]
Mistrz: Szabla Kniei [*]
Partner: Feeria Ciszy [*], Aderyn

Post autor: Światokrążca »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 4
U: Pł,W,MP,MO,Kż,Śl,Skr.Prs: 1 | B,O,MA: 2 | A: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Adrenalina, Nieugięty, Magiczny Śpiew, Pojemne Płuca, Wiecznie Młody
-Hej!– krzyknął niezadowolony młodzieniec. Nie podobal mu się fakt że ktoś przed nim najzwyczaj na świecie ucieka. Wypłynął na brzeg i nawet nie ostrzepujac się ruszył w pościg. Albo raczej chciałby gdyby nie fakt że wyrżnął pyskiem o ziemię. Jak w wodzie był mistrzem manewrowania tak na lądzie był kąpletną niezdarą która spotyka się o własne łapy. Nie mógł zostawić tego stanu rzeczy więc powoli się podniósł. Chodzić umiał to mógł iść i liczyć na to że w ten sposób gdy będzie chciał nagle przyspieszyć nie przewrócił się jak w czasie stania. Zaczął od ciężkich niezdarnych kroków które z każdym uderzeniem o ziemię wydawały mokry "klap". I tak w kółko było słychać " klap blap blap klap klap" a to wszystko dlatego że jego palce i błony pławne wciąż były wilgotne. Szedł coraz szybciej co było słyszalne w akompaniamencie klapnięć. Jego umięśniony ogon bujał się na boki w takt kroków, raz po raz wyrównując niegdyś krzywy chód. Szybciej i szybciej aż nawet nie zauważył że zaczął stawiać kroki jak Mitz, miały one w sobie więcej gracji i sprężystości, ledwie kilka razy dotykając ziemię w czasie tego nowoodkrytego kłusu. Jaki pisklak miał cel w gonieniu olbrzyma?

Licznik słów: 195
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kurzy Kolec
Dawna postać
i dzień nietęskliwy
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 80
Rejestracja: 12 cze 2018, 15:35
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 51
Rasa: Olbrzymi
Mistrz: Szklana Melodia

Post autor: Kurzy Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A:4
U: B,MP,Pł: 1| W:2
Atuty: Atrakcyjny, Szczęściarz
Burzliwy okrzyk zaczynający orkiestrę chlapnięć i klapnięć dopiął swego i zwrócił uwagę olbrzyma. Ten widząc pędzące pisklę, odwrócił głowę w jego stronę i najpierw widocznie zwolnił kroku, aż niósł się na najzwyczajniejszym w świecie powolnym chodzie, tylko o nadwyraz zaakcentowanym ruchu łap czy szyi mającym stwarzać pozór kontynuowania kłusu, a potem całkowicie przystanął – czekając na nieugięte dziecię.
– Zaskakujące! Zaskakujące! A potrafię z miejsca rozpoznać talent, gdy takowy widzę. – Powiedział głośno i grał zaskoczonego, ale nie w prześmiewczy sposób. Mitzkievitch brzmiał szczerze w swojej pochwale, choć kąśliwi mogliby się doszukać tutaj raczej wyuczonego zachowania w stosunku do piskląt niż naturalnego daru z nimi rozmawiania.
– Coraz szybsze tempo i coraz większe kroki, niewleczenie niechlujnie ogona za sobą, podkreślenie swojej gracji kształtem gardła – i odrywasz się od ziemi – czyż nie jest to piękne? – spojrzał na pisklę, ale nie oczekiwał żadnej odpowiedzi, po prostu lubił dźwięk własnego głosu. Przerzucił zaraz wzrok na rzekę od której uciekli. Wzdłuż jej obu brzegów była raczej przyjemna przestrzeń do ćwiczeń, a młode raczej potrzebowało takiej bez zbędnych manewrów co ogon – przynajmniej na razie.
– Ale czemu by nie pójść o krok dalej, skoro możesz wybić się i pognać przed siebie od razu? Właściwie to można by rzec, że wystarczy tylko odpowiednio się ustawić... – ognisty chciał brzmieć zachęcająco, ale nie rozczulał się nad niewiadomym wynikiem swoich słów – stanął na przeciw wyznaczonej sobie w głowie trasy i zaczekał chwilę na werdykt pisklęcia – czy i ono stanie w tym samym kierunku.
Ukłonił się ku ziemi – ugiął łapy i zniżył szyję, wyciągnął łeb do przodu, zrównując go z poziomem łopatek, do którego to też dostosował ogon, teraz trzymający się linii sztywniej niż chwilę temu. Wykonywał te czynności po kolei, chociaż mógł na raz – i jego ruch był trochę przerysowany. Smok chciał, aby pisklę z łatwością mogło wszystko zaobserwować. Tylko skrzydła poprawił sobie raczej niepostrzeżenie – te u młodego nie mogły stawiać problemów z przyczyn zauważalnych.
– Opór powietrza w pewnym stopniu przypomina ten wody – a do niego jesteś raczej dobrze przystosowany. – wodne pisklę było definicją bycia opływowym – a że grube? W końcu wodne. No i skoro wielki Mitzkievitch może biegać, to i morska baryłka.

Licznik słów: 368
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dont you know that the heart can burn what the mind cannot break?
***

→ szczęściarz – odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
Tatuowany Kolec
Dawna postać
thanks
Dawna postać
Posty: 198
Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: -9
Rasa: Górski

Post autor: Tatuowany Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,L,O,A,Skr,Śl,MP: 1
Nad Zimnym Jeziorem biło zaskakująco tłoczno, stąd wracając z wyprawy po ziemiach przygranicznych, wpadł nad rzekę oddzielającą radość szumiącego zbiornika wodnego od groźby Czarnych Wzgórz. Niekonwencjonalna aura nie przypadła najwyraźniej nikomu, w porównaniu do głodującego Myrkhvara, więc obrał sobie tą okolicę za tymczasową leżankę. Najpierw... Wykąpać się. Pozbyć zastałego w każdej szczelinie piasku i brudu, a potem... Odpocząć. I ewentualnie zorientować się, że to niemożliwe, z racji na zapalczywy bunt trzewi, ślących więcej bólu, niż sam odpoczynek mógł zbilansować.
Białołuski warknął pod nosem. Nabrał powietrza w płuca i ryknął na całe gardło, wkładając w ten ryk prosty przekaz. "Źle ze mną. Proszę pomóc. Umieram z głodu. Dziękuję, dobranoc."
Po czym opadł z sił.
Ślepia nagle same zaczęły mu się zamykać, stopniowo coraz bardziej obojętne na wycie wnętrzności. Jak już zdychać... To przynajmniej czystym, choć zmarzniętym i ociekającym wodą, a także po dobrej drzemce, prawda?

Licznik słów: 144
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
Rzeką płynął akurat Syreni Śpiew. Ech, za dużo tych zbiegów okoliczności ostatnio. Cieniści bili do niego drzwiami i oknami, co często zaczęło przysparzać samczykowi przeczucia, że chyba brak im łowców. Albo mają łowców, tylko takich, co nie łowią rybke. Jak można nie chcieć łowić rybke?! Samo zdobywanie pożywienia było może i pracochłonne, ale dawało też ogrom satysfakcji.
No więc, jak można żyć bez niej?
Ale nieważne. Po samej tonacji ryku, zorientował się, że o pomoc woła jakiś młody. I to w nie najlepszym stanie. Na początek wychynął znad powierzchni wody, obserwując piaszczysty brzeg, co by się upewnić odnośnie swojego przeczucia. Faktycznie, młody.
Potem podpłynął bliżej, w dalszym ciągu nie wychylając całego łba, a jedynie jego część- nos, ślepia, kawałek grzebienia.
A zaraz potem przed Myrkhvara wypełzło jaszczurowato-łasiczkowate coś.
Dygdygdygdygdyg... wyginając cielsko na boczki przy każdym kroku jak miniaturka krokodylka, Neptun rzucił młodemu pod łapy całe naręcze tuńczyka oraz mięsa z kałamarnicy . Nie było to może to, co lubili naziemcy (i w sumie, trochę zalatywało), ale jeśli chciał przeżyć, musiał to zeżreć.

Wkrótce po tym, morski wrócił do swojego środowiska, bez słowa odbijając od brzegu i niknąc pod krystaliczną, mętną taflą wody.

Licznik słów: 192
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KP Fafika

I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Tatuowany Kolec
Dawna postać
thanks
Dawna postać
Posty: 198
Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: -9
Rasa: Górski

Post autor: Tatuowany Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,L,O,A,Skr,Śl,MP: 1
Ogólnopostępowy niedowład ciała przeszkodził zorientować się na czas, że jest obserwowany. Słabość i senność zamknęły mu ślepia, pozostał mu tylko słuch, ostatni z niewiernych towarzyszy zmysłów. Ostatnie nici myśli podpowiadały by nasłuchiwać huku skrzydeł, szumu powietrza, truchtu łap chociażby stąpnięć... Jednak na jego ryk świat naziemny pozostał głuchy, niewzruszony, twardy, niczym grunt, po którym pełznie wszystko co oddycha zwykłym powietrzem. Zdechnij, powiedzieli, po czym się rozeszli. I pomimo tej nieprzychylności, na wezwanie ktoś w końcu odpowiedział. Niecodzienna osobliwość, której nikt z lądu nigdy nie spodziewałby się ujrzeć.
Obcy dźwięk mokrego człapania wyrwał go z półsnu.
Podskoczył jak na szpilkach, na równe łapy, jakby zapomniał o osłabieniu. Odruchowy krok w tył, rozszerzone ślepia, wbite w niesmoczy kształt, to dziwne, koślawe coś, żwawo pełznące w jego stronę. Strach, natychmiastowa decyzja rzucenia się do ucieczki.
A jednak... Coś w tej niestworzonej bestyjce go powstrzymało, zaciekawiło. Nic racjonalnego, raczej... Czysta intuicja. Stwór najwyraźniej nie planował na nim uboju, musiał wychynąć z wody w innym celu, chociażby i tak trywialnie poznawczym, jak ten, dla którego białołuski wciąż trwał w miejscu. Obserwowali się bez słowa chwilę, chyba nieprzekonani o jakiejkolwiek na-wzajemnej wartości intelektualnej, po czym ta oślizgła karykatura głębinowej salamandry uczyniła coś, czego, cóż, pomimo wszelkich znaków, Cienisty zwyczajnie się nie spodziewał. Podzieliła się pożywieniem.
Wciąż zaskoczony, choć z uderzenia serca na kolejne coraz bardziej oświecony co do parametrów zaistniałem sytuacji, białołuski skinął w podziękowaniu łbem, obserwując, jak niecodzienny towarzysz odwraca się, drepta ku brzegowi i na powrót zanurza się w odmęty płynącej wody. Gdy zniknął, Myrkhvar jeszcze chwilę spoglądał na niewzruszone koryto rzeki po czym sapnął skonfundowany i pochylił się nad podarunkiem.
Agh, jak od tego jechało!
Ale z drugiej strony... To było... Mięso? Chyba... Jadalne? Zapędy ostrożnego próbowania nowo odkrytych dań nie przetrwały próby czasu i samiec po prostu rzucił się na stertę ryb, połykając je niemal w całości. Poprawił galaretowatą substancją i odetchnął wreszcie z rozedrganą ulgą, na powrót kładąc się na ziemi.
Jakkolwiek drętwo to w kontekście całokształtu wydarzenia nie zabrzmi, ten Cienisty na pewno nie zapomni tego spotkania.
Po krótkiej drzemce podniósł się i jeszcze raz obejrzawszy się na wody rzeki, skierował się ku terenom Cienia.

Licznik słów: 355
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Błękit Nieba
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2914
Rejestracja: 02 wrz 2018, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 49
Rasa: północny
Opiekun: Słodycz Życia
Partner: Płomień Wiary

Post autor: Błękit Nieba »
A: S: 3| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,Skr,Kż,W,MO,MA,MP,Prs: 1| Śl,A,O: 2
Atuty: Ostry Węch, Pamięć Przodka, Nieugięty, Furia niebios
Światły był dumny ze swojego imienia. A potem pomyślał, że czas poprosić swoją mistrzynię o naukę tego co najważniejsze. Przybył więc nad Rzekę, w spokojnie miejsce. Usiadł na ziemi i postanowił wysłac do niej informację mentalną.
~Witaj. Tu Światły Kolec. Pieśń ci o mnie mówiła. Jeśli masz czas to czekam przy Rzece na terenach wspólnych przy Zimnym Jeziorze. Proszę o naukę leczenia~
Był podekscytowany tym faktem bo w końcu nauczy się czegoś co będzie pomagało innym smokom. Tak. Niewiele mu już pozostało tak na prawdę. Czekał. Czekał szukając wzrokiem Feeri.

Licznik słów: 90
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
– Ostry Węch – Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na danym zmyśle (węch .
– Pamięć Przodka – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie Viliara i na kompanów).
– Nieugięty – Pod koniec walki, jeśli smok mdleje z powodu otrzymanych ran, może zadać swojemu przeciwnikowi cios, przed którym przeciwnik może się obronić mając +4 ST do akcji.
– Furia niebios – Przeciwnik smoka zostaje zraniony raną lekką przez jeden z naturalnych czynników (np. piorun). Można użyć raz na walkę/bitwę/polowanie (co 2 tygodnie w przypadku łowcy i uzdrowiciela na wyprawie).

Wdrapała się na: Przebłysk Wspomnień, Zew Płomieni, Poszept Nocy, Olchowy Kolec, Ignifir(jeleń), Słodycz Życia, Pancerny Kolec, Grabieżca Fal. Łaknienie Pożogi, Noir, Sztorm Stulecia
Feeria Ciszy
Dawna postać
Szamanka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1049
Rejestracja: 03 lip 2017, 20:18
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 117
Rasa: Skrajny
Opiekun: Nieprawidłowy Element [*]
Mistrz: Teoretycznie tata, praktycznie Płomień Świtu
Partner: Żer Zwierząt

Post autor: Feeria Ciszy »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,MO,MA,Skr,Śl,Kż,M:1| W,MP:2| Lecz:3
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Opiekun
Dlaczego Feeria zgodziła się uczyć Kleryka Ognia? Czy też raczej dwóch, jak się później okazało? Wiele ksieżycy temu pewnie by się na to zgodziła ze względu na "ścieżkę Erycala". Uzdrowiciel powinien leczyć wszystkich... Dziś miała na to nieco inne poglądy. Do tego dość paradoksalne, bo jedne cele przeczyły drugim.
Ale zgodziła się i nuta zadowolenia, którą Rek mogła wyczuć w odpowiedzi Uzdrowicielki, nie była wcale spowodowana tym, że ktoś ją prosił o pomoc. O nie, tu chodziło o coś całkowicie innego...
Wyrzuty sumienia. Dlaczego? Przecież tamten smok i tak by umarł. Już był martwy...
Nie, tu nie chodziło o dobicie. Raczej o to, że nie leczyła. Mogła. Na pewno dałaby radę.
Ale nie spróbowała. A przecież obiecywała...
Stop.
Elesair leciała. Szybko, bo szybko, ale nie spieszyła się też nie wiadomo jak bardzo. Na grzbiecie miała torbę z krowiej skóry, a w niej trochę ziół i przyborów uzdrowicielskich. Kruk leciał w ślad za nią.
Wylądowała w pewnej odległości od Świetlika, by ostatni kawałek drogi przejść na własnych łapach. Po drodze próbowała sobie przytomnieć w jaki sposób prowadziła nauki Yishenga i Caretha. Hmh...
W końcu go znalazła. Po zapachu rozpoznała, że jest to smok Ognia, a nie sądziła, aby w tej chwili w okolicy był ktoś inny. Z resztą, zaraz się okaże, czy to rzeczywiście Świetlisty.
Skinęła mu łbem na przywitanie i usiadła na przeciwko. Zrzuciła torbę z grzbietu i zaczęła rozkładać swoje przybory uzdrowicielskie odziedziczone po ojcu. Odpuściła sobie zioła. Nie chciała ich zużywać na naukę – zamiast tego sama je replikowała z pomocą maddary. Znała każde z nich na pamięć, więc nie było to większym problemem. Gdy ona sama pochłonięta była przygotowaniami, Kerrigan zabrał głos.
– Dobry, zielarzu! Jak rozumiemy, umiesz już w madare i znasz chwasty... Te, znaczy pokrzywy, które podobno leczą. – Dał Świetlikowi chwilę przerwy. Bynajmniej, nie po to, by mógł sobie przyswoić slang kruka. Raczej chodziło o to, by jakąś odpowiedź na pytania zadane slangiem uzyskać. Ptaszysko wygodniej umościło się na prawym rogu kompanki i kontynuowało; – No, zaczynamy. Leczenie można dzielić na dwa etapy. Najpierw poisz i okładasz chwastami. Potem leczysz madarą. I tutaj uwaga, rzecz ważna, nie możesz tak po prostu sobie madarować. Smok ma naturalną barierę przed obcą madarą. Żeby ją pokonać i wyleczyć pochlastanego, musisz mieć bezpośredni kontakt z jego ciałem. – W tej chwili, kompletnie nie przejmując się uczniem, Kerrigan wychylił się nieco ze swojego miejsca i rzucił do Uzdrowicielki; – Słyszysz? Dotykowy, a nie wzrokowy! Umiem w uzdrawianie. Mogę wyleczyć kolejnego smoka?
Odpowiedzią był niemy śmiech Szamanki. Zerkając krótko na Kleryka, ażeby wiedzieć, czy wszystko rzeczywiście rozumie, wróciła do odtwarzania ostatnich ziół. Czarnopióry prychnął tylko i znów się usadził wygodniej.
– Jakieś pytania, czy idziemy dalej?
Swoją drogą, czy ktoś uprzedził Ognistego o tym, że jego mistrzyni jest niema a kruk służył za głos obojga?

//Kerrigan: nauczyciel roku 2018

Licznik słów: 469
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
KRUSZYNA
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa.

SZCZĘŚCIARZ
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/leczeniu (tylko w jednym etapie).

ZIELARZ
+2 sztuki do zbieranych ziół.

WYBRANIEC BOGÓW
+1 sukces do akcji raz na walkę/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji.

OPIEKUN
-2 ST dla kompana.


Obrazek

#24853F
#5C3839

1x srebrny za konkurs świąteczny 2018
Błękit Nieba
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2914
Rejestracja: 02 wrz 2018, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 49
Rasa: północny
Opiekun: Słodycz Życia
Partner: Płomień Wiary

Post autor: Błękit Nieba »
A: S: 3| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,Skr,Kż,W,MO,MA,MP,Prs: 1| Śl,A,O: 2
Atuty: Ostry Węch, Pamięć Przodka, Nieugięty, Furia niebios
Przybyła. Przybyła ze swoim kruczym kompanem a potem zaczęło się...to. Co to miało być?! Hahahah. Próbował się nie roześmiać słysząc słowa kruka.
-Fajny sposób nauki. Na pewno zapamiętam. – Zamruczał zarzucając swoim pierzastym grzebieniem.
-Nie powiem. To może być ciekawe. Khm. Tak czy owak pytań nie mam. Najpierw odpowiednio podane zioła, potem leczenie maddarą przy kontakcie cielesnym.– Powtórzył po kruku i przekrzywił głowę. Rany będzie czasami ciężko rozróżnić które mówi co. Czy coś. Wyprostował się dumnie. Ostatnio nabrał niesamowicie dużo pewności siebie, szczególnie dzięki szybkim szkoleniom u Juglana.
-Dawaj dalej. Nie chcę czekać – Nie chodziło tutaj o pośpiech. Czasem jednak o wiele bardziej opłacało się przejście do konkretów. Chore smoki czekać nie będą.

Licznik słów: 114
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
– Ostry Węch – Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na danym zmyśle (węch .
– Pamięć Przodka – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie Viliara i na kompanów).
– Nieugięty – Pod koniec walki, jeśli smok mdleje z powodu otrzymanych ran, może zadać swojemu przeciwnikowi cios, przed którym przeciwnik może się obronić mając +4 ST do akcji.
– Furia niebios – Przeciwnik smoka zostaje zraniony raną lekką przez jeden z naturalnych czynników (np. piorun). Można użyć raz na walkę/bitwę/polowanie (co 2 tygodnie w przypadku łowcy i uzdrowiciela na wyprawie).

Wdrapała się na: Przebłysk Wspomnień, Zew Płomieni, Poszept Nocy, Olchowy Kolec, Ignifir(jeleń), Słodycz Życia, Pancerny Kolec, Grabieżca Fal. Łaknienie Pożogi, Noir, Sztorm Stulecia
Feeria Ciszy
Dawna postać
Szamanka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1049
Rejestracja: 03 lip 2017, 20:18
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 117
Rasa: Skrajny
Opiekun: Nieprawidłowy Element [*]
Mistrz: Teoretycznie tata, praktycznie Płomień Świtu
Partner: Żer Zwierząt

Post autor: Feeria Ciszy »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,MO,MA,Skr,Śl,Kż,M:1| W,MP:2| Lecz:3
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Opiekun
Wbrew temu, co się mogło wydawać, rozróżnienie wypowiedzi Feerii od wypowiedzi Kerrigana (czy też raczej treści, którą chcieli przekazać, bo słowa i tak zawsze układał kruk) nie było wcale takie ciężkie. Zasadnicza różnica polegała na tym, że Cisza nie rzucała słów na wiatr. "Mówiła" tylko wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba i zawsze ograniczała się do niezbędnego minimum. Kruk natomiast lubił rzucić jakąś złośliwość, czy uwagę, która byłaby kompletnie zbędna.
Ale to tak swoją drogą, bo nikt i tak raczej się tym nie przejmował... A nawet jeśli – chyba nikt się nie dowie, jak to naprawdę funkcjonuje u kompanów.

Nauka. Co było dalej? To, co Feeria lubiła najbardziej niezależnie od tego, czy to ona się uczyła, czy też raczej nauczała kogoś. Praktyka. Mało kiedy tony słów były potrzebne. Dlaczego smoki tak rzadko zauważały fakt, że czasem wystarczy jedno lakoniczne zdanie? Krótka wypowiedź albo nawet jej brak... Nawet cisza mogła czasem przekazać więcej treści, niż milion słów.
Ale to przecież był przemyślenia kogoś, kto od chwili urodzenia mógł porozumiewać się tylko gestami. Nawet maddara była poza jego zasięgiem. Jak więc taki ktoś mógłby myśleć inaczej?
Praktyka u Szamanki była niczym innym, jak rzuceniem ucznia na głębokie wody. Od razu musiał przejść do leczenia i dopiero po jego zakończeniu Elesair zamierzała powiedzieć co nieco o tym, jak to powinno wyglądać. No, chyba, że wcześniej pojawią się pytania... Różnie bywało.
Pierwszym rannym było pisklę. Dość spanikowane, bowiem wyłoniło się zza pobliskiego drzewa i z przestrachem podbiegło do Świetlika. Białe łuski były zabrudzone, a w czerwonej grzywie było pełno okruchów liści i gałązek. Pisklę wyraźnie utykało na prawą przednią łapę.
Twór zatrzymał się tuż przed Świetlistym. Wyciągnął ranną łapę, która była kompletnie zabrudzona piachem... Oraz krwią. Było tam bardzo dużo krwi, która skrapiała ziemię szkarłatnymi łzami. Do tego pisklę wyglądało na naprawę wystraszone stanem swojej łapy. Ogon drgał niespokojnie, a ślepia wpatrywały się w Kolca z niepokojem i lekką skruchą. Feeria była tak bardzo skazana na mimikę własnego pyska, by wyrazić emocje, że sama zaczęła przywiązywać dużą wagę, jak to wyglądało u innych smoków. Przeniesienie tego na twarz maddarowego tworu nie było ciężkie...
– Skaleczyłam się. Boli – mruknęła cicho samiczka (tak, twór był płci żeńskiej), wciąż popatrując na Ognistego szmaragdowymi oczami.
Czy teraz Świetlisty miał jakieś pytania? Jakieś wątpliwości? Przybory zostały rozłożone, zioła też Uzdrowicielka odwzorowała, więc co jeszcze...?
– Jak skończysz, to powiedz jakich innych ziół mógłbyś użyć przy tej ranie – dorzucił jeszcze Kerrigan, po czym scena została całkowicie oddana w łapy Kleryka. Działaj, młody zielarzu...

Licznik słów: 414
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
KRUSZYNA
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa.

SZCZĘŚCIARZ
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/leczeniu (tylko w jednym etapie).

ZIELARZ
+2 sztuki do zbieranych ziół.

WYBRANIEC BOGÓW
+1 sukces do akcji raz na walkę/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji.

OPIEKUN
-2 ST dla kompana.


Obrazek

#24853F
#5C3839

1x srebrny za konkurs świąteczny 2018
Błękit Nieba
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2914
Rejestracja: 02 wrz 2018, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 49
Rasa: północny
Opiekun: Słodycz Życia
Partner: Płomień Wiary

Post autor: Błękit Nieba »
A: S: 3| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,Skr,Kż,W,MO,MA,MP,Prs: 1| Śl,A,O: 2
Atuty: Ostry Węch, Pamięć Przodka, Nieugięty, Furia niebios
Smok spojrzał na nadbiegającego pisklęcia. Nawet jeśli był to maddarowy twór to jednak. Westchnał i odezwał się do młodego.
-Spokojnie. Wiem że boli, ale zaraz się tym zajmiemy. Połóż się.
Pomógł mu powoli się położyć i wyciągnąć ranną łapę do przodu. Spojrzał na zioła i przybory które przygotowała Feeria. Wszystko miał na podorędziu.
~Wiem że przy tak małej ranie jedno zioło wystarczy, ale podam mu coś jeszcze na uspokojenie. To pisklę. Jest spanikowane~
Zakomunikował jej mentalnie by nie stresować pacjenta jeszcze bardziej. Z dzieciakami nie jest łatwo. Nie powinien marnować ziół, to oczywiste, ale dorosły smok to co innego niż pisklę. Zaraz zabrał sie do pracy.
Pierwsze co zrobił to zajął się środkiem na uspokojenie. W tym celu wśród stworzonych przez samicę ziół znalazł zaraz gałązkę lawendy. Starszym smokom robi się wywar, ale młodsze mogą po prostu ją zjeść. Pomaga przy spanikowanych pacjentach. Skierował się z gałązką ku młodemu smokowi.
-Może być niesmaczne ale dobrze byś to dokładnie pogryzł.. Będziesz spokojnieszy.
Wyjaśnił pisklęciu i pomógł mu w przyjęciu gałązki lawendy. Był to dobry wybór jego zdaniem.
W czasie kiedy ten zajmował się żuciem lawendy, sam kleryk przygotował letnią czystą wodę stworzoną za pomocą maddary w jednej z misek. W ten sposób była ona bezpieczna i wolna od bakterii. Zaczał przemywać pacjentowi ranę z wierzchu delikatnymi ruchami po czym odłożył miskę na bok.
Wziął w swoją łapę liść babki lancetowatej. Była idealna do zatrzymania krwawienia oraz dezynfekcji rany. Zgniótł młody liśc w swojej łapie w taki sposób by puścił on sok. Powolnym ruchem położył na ranie ów liśc i delikatnie docisnął łapą by przyległ on dokładnie do powstałej rany. wiedział że nie może długo trzymać takiego opatrunku.
-Zaczekaj.
Szepnął i w myślach liczył sekundy. 10 razy 60? To daje 600 sekund do odliczenia żeby uzyskać 10 minut. Kiedy już to zrobił, ściągnął opatrunek z rany i ją obejrzał.
-Teraz będę wprowadzał maddarę w twoje ciało. Oddychaj spokojnie i nie denerwuj się. Nie potrwa to długo.
Uprzedził swojego młodego pacjenta po czym położył swoją łapę na jego łapie i zasięgnął swojego źródła maddary. To będzie już nieco trudniejsze.
Wprowadził maddarę między łuski swojego młodego pacjenta i skierował ją niemalże natychmiast w stronę rany pisklęcia. Usunęła z rany wszelki brud który jeszcze tam pozostał mimo płukania oraz podania odpowiednich ziół. Musiał skoncentrować się teraz na odpowiedniej regeneracji zniszczonych tkanek. W tym celu zaczął swoją maddarą pobudziać komórki białołuskiego. Zaczął on od naczyń krwionośnych, odbudowując ich ścianki po to by zatamować powstałe krwawienie. Kiedy to się udało, usunął cały nadmiar krwi z rany i zaczął zajmować się odbudowywaniem tkanek kawałek po kawałku. Zaczynał od nagłębiej uszkodzonych warstw wyczuwanych przez jego maddarę i kierował się ku skórze i łuskom. Pobudzał tkanki do szybszej regeneracji pilnując by nie przesadzić z ilością energii. Tutaj nie było powodów by się spieszyć skoro z rany nie leci już tak mocno krew. Kiedy dotarł do warstwy wierzchniej, odbudował też łuski by po ranie nie było ani śladu.
Kiedy upewnił się że maddara wykonała swe zadanie, przerwał powoli połączenie i odsunął się od leczonego.
-Jak się czujesz?
Zapytał po czym przeslał nauczycielce odpowiedź.
~Na uspokojenie podać mogłem melisę, kozłek lekarski, lawendę co zrobiłem, miętę. Są to typowe zioła na uspokojenie o delikatniejszym działaniu. Na ranę prócz babki mogłem wybrac, nawłoć do dezynfekcji, dziurawiec wykorzystywany przy bólach kończyn także przy ranach, krwawienie było spore, ale rana nie była duża. Jednak idąc tym tokiem to przy dużych krwaiweniach można podać jemiołę. ~


Licznik słów: 569
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
– Ostry Węch – Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na danym zmyśle (węch .
– Pamięć Przodka – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie Viliara i na kompanów).
– Nieugięty – Pod koniec walki, jeśli smok mdleje z powodu otrzymanych ran, może zadać swojemu przeciwnikowi cios, przed którym przeciwnik może się obronić mając +4 ST do akcji.
– Furia niebios – Przeciwnik smoka zostaje zraniony raną lekką przez jeden z naturalnych czynników (np. piorun). Można użyć raz na walkę/bitwę/polowanie (co 2 tygodnie w przypadku łowcy i uzdrowiciela na wyprawie).

Wdrapała się na: Przebłysk Wspomnień, Zew Płomieni, Poszept Nocy, Olchowy Kolec, Ignifir(jeleń), Słodycz Życia, Pancerny Kolec, Grabieżca Fal. Łaknienie Pożogi, Noir, Sztorm Stulecia
Feeria Ciszy
Dawna postać
Szamanka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1049
Rejestracja: 03 lip 2017, 20:18
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 117
Rasa: Skrajny
Opiekun: Nieprawidłowy Element [*]
Mistrz: Teoretycznie tata, praktycznie Płomień Świtu
Partner: Żer Zwierząt

Post autor: Feeria Ciszy »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,MO,MA,Skr,Śl,Kż,M:1| W,MP:2| Lecz:3
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Opiekun
//Twór to ona, a nie on xD

Już od początku było widać, że Świetlisty... Nie, talent byłoby złym określeniem. Świetlisty miał dobre podejście, o! I był nad wyraz kumaty, skoro nie miał żadnych pytań, a leczenie i tak poszło dobrze. Cisza, która na swój sposób była połączona z leczonym tworem, czuła skutki działań Świetlika. Wiedziała na przykład, że drugi etap Kleryk zrealizował w prawidłowy sposób. Nie tworzył nowych tkanek, tylko przyspieszał wzrost już istniejących...
Znalazła tylko jeden błąd,który mogłaby wytknąć, a był on tak błahy, że aż głupio go było wypominać.
– Gdy podajesz zioła smokom-nie-Uzdrowicielom, powinieneś mówić co to jest i co robi. Żeby smok wiedział, że go nie otruwasz, czy coś... – Nie żeby to i tak nie było możliwe. Uzdrowiciel mógł powiedzieć cokolwiek, a większość smoków pewnie i tak by mu uwierzyła. Bo dlaczego medyk miałby go okłamać i podać truciznę zamiast jemioły, czy dziurawca? – Poza tym – dobrze.
No, to może jeszcze jedna rana jako wstęp... Coś cięższego.
Twór zniknął, a już po chwili zza drzewa wyłonił się kolejny. Tym razem odwzorowanie ran poszło Feerii... Łatwiej. Ostatnio widziała taką ranę wiele księżyc temu, ale mimo to wciąż pamiętała doskonale, jak takie coś wygląda. I już pewnie nigdy nie zapomni... To od tego się przecież zaczęło, prawda?
I tak zawiodła.
Uhh... Nie teraz. Kiedy indziej będzie sobie wyrzucać swoje prażki.
Smok miał granatowe łuski i grafitowe rogi. Wyglądał na Adepta, który niedługo zyska pełną rangę. Do uzdrowicieli zbliżał się niepokojenie. Był rozstrzęsiony. Choć już na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak, to wierzchu nie było widać ran.
Krwotok wewnętrzny – wyjaśnił krótko kruk, co było jedyną podpowiedzią przy tym zadaniu. Feeria jedynie wpatrywała się z widocznym smutkiem i melancholią w twór. A mogła dać inne łuski...
Krew ciekła z nosa. To był jedyny ślad zewnętrzny. A w środku? Została uszkodzona większą żyła w mózgu, co wywołało krwawienie podczaszkowe. Ciśnienie krwi było zwiększone, widzenie i oddychanie utrudnione, ranny miał też zawroty głowy. Wszystko to dałoby się wyczuć z pomocą prostej, maddarowej sondy.
Smok podszedł do Świetlika i wzbił w niego wyczekujące spojrzenie błękitnych oczu.

//Jak nie będzie pytań, to po swoim leczeniu składaj raport.

Licznik słów: 361
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
KRUSZYNA
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa.

SZCZĘŚCIARZ
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/leczeniu (tylko w jednym etapie).

ZIELARZ
+2 sztuki do zbieranych ziół.

WYBRANIEC BOGÓW
+1 sukces do akcji raz na walkę/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji.

OPIEKUN
-2 ST dla kompana.


Obrazek

#24853F
#5C3839

1x srebrny za konkurs świąteczny 2018
Błękit Nieba
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2914
Rejestracja: 02 wrz 2018, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 49
Rasa: północny
Opiekun: Słodycz Życia
Partner: Płomień Wiary

Post autor: Błękit Nieba »
A: S: 3| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,Skr,Kż,W,MO,MA,MP,Prs: 1| Śl,A,O: 2
Atuty: Ostry Węch, Pamięć Przodka, Nieugięty, Furia niebios
Smok kiwnął głową ale jednak był z siebie dumny. Ostatnio pokazywał że szybciej łączy wątki niż nie jeden smok którego spotykał. Zaraz jednak przed nim pojawił się kolejny pacjent. Kiedy usłyszał o jego problemie i zobaczył krew cieknącą z nosa, natychmiast zaczał działac.
-Połóż się proszę. Natychmiast. – Okrył go skrzydlem pomagając mu ułozyć swoje ciało.
W tym momencie też położył łapę na jego barku i wprowadził w jego ciało maddarę by sprawdzić jak wyglądają obrażenia pacjenta. Chciał za pomocą tej energii znaleźć źródło krwawienia. Wyczul też zwiększone ciśnienie krwi, zawroty głowy i problemy z oddychaniem. Nic dziwnego skoro nosem lała się krew. Tutaj też nie wolno jakoś szczególnie żałować ziół. Takie krwawienia w pobliżu mózgu są niezwykle niebezpieczne.
I wtedy do niego dotarło. Chmiel mógłby go fajnie uśpić i obniżyć ciśnienie krwi, ale... nie mógłby podać innych ziół. Niech to! A ścigają się z czasem. Myśl. Myśl. Na pewno kalina.
Zaraz wziął do łapy owoce kaliny i napełnił miseczkę wodą. Wrzucił owoce do środka i zaczał gotować tworząc w ten sposób gęsty wywar. Po jego ostygnięciu podał go adeptowi.
-To wywar z kaliny. Pomaga na krwotoki wewnętrzne. Wypij do dna. – Powiedział i pomogł smokowi wypić wywar.
Następnie poda coś na uspokojenie i tutaj przyszły mu do łba dwa zioła które dobrze ze sobą współgrają. Wział drugą miseczkę i napełnił ją wodą. Podczas podgrzewania jej wsypał do środka sproszkowane liście kozłka lekarskiego, ale to nie wszystko bo dla wydłużenia efektu dodał jeszcze liście mięty. Zagotował dokładnie ten napar i gorący podstawił pod nos smokowi.
-To kozłek i mięta. Uspokoją cię. Oddychaj spokojnie i wdychaj opary. Polecam oddychać pyskiem, twój nos może nie być w najlepszym stanie.
Poradził mu i jeszcze wypadałoby coś podac. Mógłby bawić się jemiołą ale zmarnowałby 1/4 wywaru bo nie ma zewnętrznej rany. No nic. Nie ma chwili do stracenia. Po chwili krótszej odstawił miskę z naparem.
-Bedę teraz leczył maddarą. Staraj się oddychać spokojnie. Wszystko jest w porządku. – Szepnał uspokajającym głosem i pewny siebie położył swoją lapę na lewym barku swego pacjenta.
Czuł jak jego maddara wnika w ciało adepta i kieruje się niemalże natychmiast do jego łba. Zaraz odszukał najważniejsze miejsce, czyli przerwane naczynia krwionośne. Natychmiast zaczął pobudzać je do regeneracji w taki sposób aby naprawić układ krwionośny i zatamować krwawienie. Nastepnie usunął z ciała smoka zgromadzoną krew oraz zakrzepy. Sprawdził ponownie czy nie ma uszkodzeń układu krwionośnego i jeśli takowe były, ponownie skupił się na ich regeneracji i usunął resztki krwi. Skrzepy mogły przecież coś blokować. Kiedy to się udało a smok mógł wziąść lepszy oddech, zajął się regenerowaniem jego tkanek. Robil to powoli od nagłębszej warstwy, az do najpłytszej. Analizował wszystkie uszkodzone tkanki w łbie pacjenta i pobudzał je do błyskawicznej regeneracji maddarą. Następnie sprawdził jeszcze dokładnie czaszkę. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale smok mógł dostac czymś w łeb. warto więc to skontrolować i jeśli doszlo do jakichś drobnych pęknięć, bo złamanie byłoby widoczne z zewnątrz, usunął odłamki kości i zregenerował kości czaszki do stanu wyjściowego. Kiedy upewnił się że wszystko jest w porządku, przerwał polączenie z ciałem pacjenta.
-Jak się czujesz? – Zapytał jeszcze upewniająco.

Licznik słów: 518
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
– Ostry Węch – Wszystkie testy percepcji na polowaniu/wyprawie oparte na danym zmyśle (węch .
– Pamięć Przodka – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie Viliara i na kompanów).
– Nieugięty – Pod koniec walki, jeśli smok mdleje z powodu otrzymanych ran, może zadać swojemu przeciwnikowi cios, przed którym przeciwnik może się obronić mając +4 ST do akcji.
– Furia niebios – Przeciwnik smoka zostaje zraniony raną lekką przez jeden z naturalnych czynników (np. piorun). Można użyć raz na walkę/bitwę/polowanie (co 2 tygodnie w przypadku łowcy i uzdrowiciela na wyprawie).

Wdrapała się na: Przebłysk Wspomnień, Zew Płomieni, Poszept Nocy, Olchowy Kolec, Ignifir(jeleń), Słodycz Życia, Pancerny Kolec, Grabieżca Fal. Łaknienie Pożogi, Noir, Sztorm Stulecia
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »
A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Przybył nad rzekę czując w kościach co na prawdę oznacza zmieniająca się pora. Szkoda, lubił pływać w umiarkowanie ciepłych wodach, a teraz? Musiał przyznać, że gdy wylazł na brzeg zrobiło mu się chłodno. Bez Lothric nie miał co liczyć na prywatne chodzące ognisko więc czym prędzej, mimo iż tego też nie lubił... wysuszył się za pomocą maddary. Cała wilgoć z rzeki zebrana na jego ciele wyparowała powoli w białych kłębach dymu. Siadł sobie na brzegu i zmarszczył brwi czując jak strup znów pęka i sączy się z nich smużka krwi. Ech, powinien się w końcu tym zająć zwłaszcza że sierść na brwiach zaczęła mu już leniwie odrastać. Wyglądał fatalnie z tak wygolonym obliczem... Prychnął łapiąc się na tym iż zainteresował się wyglądem po czym posłał impuls maddary do swego ucznia. To chyba będzie jego pierwsze leczenie mistrza czyż nie? Dar uśmiechnął się pod nosem ciekaw jak do tego podejdzie świeżo upieczony uzdrowiciel.
Przygotował ze sobą odpowiednią ilość ziół spośród których Kobalt będzie mógł sobie wybrać te jemu potrzebne.
Przymknął ślepia i czekał.
1x lekka

Licznik słów: 174
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  Defintywnie nie czuł w kościach, co oznacza zmieniająca się pora. Czuł natomiast, co oznacza gwałtowna różnica środowiska, kiedy jeden bok i pysk paliły go od wykopanego w ziemi pieca natomiast lepki chłód znad rzeki Trimar ciągnął po lewej stronie ciała. Jednakże wielkiego wyboru nie miał. Logicznym było, by takie palenisko postawić od strony zawietrznej. Obok stał już karny rządek spoglądających na niego z wyrzutem zmarłych ogni oraz połamanych, białych skorup.
  Nie, to wcale nie była utylizacja młodzieńczych wpadek. Za młody i za poważny był na takie głupoty. Skorupy te stanowiły jak dotąd jedyne efekty jego usilnych prób uformowania sztucznej skały. Odnalezienie właściwej metody wypału oraz proporcji białej gliny do pyłu pochodzącego z Białej Skały nie było rzeczą łatwą, więc Uzdrowiciel nie zniechęcał się. Już teraz efekty zadowoliłyby przeciętnego smoka, lecz w swej pracy potrzebował przecież czegoś znacznie twardszego i…
  Osłonięta maddarą łapa wyciągnęła z nagrzanego do akuratnej, pomarańczowej barwy żywiołu ostatnią na dziś próbę: niewielki moździerz i tłuczek. Utensylia lżejsze niż granitowe, lecz idealnie niemal białe, co ułatwiłoby utrzymanie ich w czystości. Być może idealny towarzysz do codziennego tachania w torbie.
  Przekaz od Mistrza dotarł do niego w chwili, gdy wypalone naczynie znajdowało się już w pół drogi, lecąc na spotkanie pionowej ściany skalnej. Remedium już nawet zdążył się ucieszyć, że coś osłodzi mu kolejną porażkę, kiedy zamiast spodziewanego trzasku rozległo się gęste zderzenie a moździerz, wciąż cały i zdrowy, głucho wbił się w ziemię. Tryumfalnie gasząc tlącą się sierść na grzywie, Lód schował gotowy wyrób do sakwy, zagasił palenisko i wzbił się w powietrze, lecąc na spotkanie Daru.

  Wylądował i bez słowa przystąpił do leczenia. Sytuacja była jasna, skoro koło Uzdrowiciela Ziemi leżała otwarta torba z ziołami, sam Dar natomiast wyglądał jakby usiłował tryknąć się czołem ze swoim płomienistym kompanem. Z rzeki uniosła się niewidzialna magiczna misa wypełniona wodą, która momentalnie zawrzała. Para została z kolei przechwycona i skondensowana w kolejnym magicznym tworze powyżej- dostatecznie czysta, by przemyć nią ranę oraz oczyścić dokładnie własne łapy przed przystąpieniem do jakiejkolwiek pracy. Ot, zwykła praktyka.
  Remedium już prawie wyciągał okład na oparzenia z torby, gdy nagle przekrzywił łeb, wyczuwając subtelne podrażnienie bariery Daru. Łapa wynurzyła się więc z sakwy zaciśnięta wokół soczystych liści ślazu dzikiego. W swoim nowym moździerzu utarł roślinę na okład, który jednocześnie oczyszczał ranę z resztek obcej magii, jak i pobudzał ciało do gojenia. Wpierw jednak czysta łapa opadła na czoło kryjące ostry umysł ziemnego i Uzdrowiciel Wody precyzyjnie wykorzenił z ciała wszystkie spalone łuski. Gładka glaca łysego placka została ponownie obmyta destylowaną wodą i równomiernie pokryta startym ślazem.
  Magia wyciągana z rany nie była smoczą maddarą. Lód strzelił lekko językiem jakby w zamyśleniu, smakując przy tym powietrze od strony Daru. Poza podbrzuszem, które mimo niedawnej kąpieli ziemnego wciąż lekko pachniało Goryczą Losu, przez ciężką mieszankę ziół przebijała jeszcze lekka słodycz zgnilizny. Albo Mistrz pozbywał się dowodów po nieudanym leczeniu, albo rana miała za sobą naprawdę ciekawą historię. Zbadawszy, czy okład pobudził już skórę do regeneracji, Remedium rozpoczął swoją część dzieła. Maddara wniknęła w skórę na łbie. Pierwszym krokiem było odciągnięcie surowicy po oparzeniu i wybicie ewentualnych ognisk wszelkich późniejszych zakażeń. Zaraz potem sztucznie wysuszone płatki bezużytecznego, martwego ciała miały obkruszyć się i odpaść. Skoro oparzenie sięgało tak płytko, ciało zaraz pokrył gęsty mech włóknistej maddary która uformowawszy model właściwej skóry zaczęła sączyć do tkanek Daru swą energię, zachęcając do wypełnienia własnej formy, wraz z wszelkimi nerwami i ich czującymi zakończeniami. Na bieżąco spłukiwał też całość ze zbędnych już resztek okładu roślinnego. Łuski odtworzył, jak były dawniej, włącznie z tą pojedynczą o nieforemnym kształcie, która odstawała lekko w zakątku łuku brwiowego. Odrastały jedna za drugą, każda od razu sprawdzana wraz ze świeżą skórą poniżej przez kilka kontrolnych impulsów. W razie potrzeby usuwał i powtarzał jej narastanie, aż wszystkie pozbawione były funkcjonalnych wad.
  Poprawił jeszcze i nadał symetrii utraconym fragmentom brwi, by zaraz cofnąć magię i wysunąć łeb, sprawdzając wizualnie efekt. Niby drobna rana, ale wymagała wiele precyzyjnego dziergania. Skinął w końcu z aprobatą.
  – Proszę, tak samo brzydki jak dawniej. Na przyszłość nie gaś swoich fajek na własnym czole. – Odezwał się w końcu skrajnie poważnym tonem, jakby kontynuował przerwaną przed chwilą rozmowę o problematyce napotkanej niespodziewanie podczas badań prowadzonych przez jednego z nich.

//Zgoda Daru Tdary na użycie ziół ze składziku Ziemi. Patrz: ostatni post Tdarka w tym temacie
//rana lekka: ślaz dziki

  Oczyścił zabrudzony moździerz i podsunął wężowemu do obejrzenia, jeśli wyraził zainteresowanie. Jednocześnie podjął rozmowę, chcąc odwrócić uwagę od swojego gmerania w torbie. Niemniej temat faktycznie go interesował. – Jakaż to istota tak cię potraktowała? Magia w ranie nie była podobna do naszej ulubionej sfery ze składziku proroków. Gorycz też raczej rozpraszałaby cię, więc nie mówimy tutaj o wpadce podczas eksperymentów.
  Odebrał swoje ceramiczne utensylium z łap Mistrza po czym, nim ten nawet mrugnął, na jego wyciągniętej łapie spoczęło podłużne puzderko z dębowego drewna, z wypalonym niezwykle precyzyjnie obrazem muflona opierającego przednie kopyta o pień modrzewiu. Boczki zdejmowanej pokrywy zdobił wzór splątanych fal a spód pudełka- płaskorzeźba słońca wschodzącego ponad linią morza. Wszystko- od brzoskiwiniowo-żółtej, rumianej gwiazdy poprzez błękitnochmurne niebo aż po wody oceanu było wysycone różnymi barwnikami, głównie roślinnymi; choć niektóre niebieskości podejrzanie przypominały barwę łusek Wodnego. Bezbarwny żywiczny laminat chronił całe puzdro przed zniszczeniem i wyblaknięciem. Pudełko długie na dwa szpony, szerokie na trzy jego ćwierci i na pół szerokie dopiero kryło jednak w sobie właściwy prezent.
  To bowiem, co tkwiło w środku: ciężka fajka wykonana była z czarnego dębu- z kawałka, który wydobył z Torfowiska kiedy spotkali się ostatnio w tamtym miejscu. Gładka, lśniąca od pszczelego wosku główka rzeźbiona była w nieco płomienisty kształt, symbolicznie zaznaczony na tyle, że równie dobrze mógł uchodzić za nieforemny, lecz wpadający w oko kwiat. Fantazyjne łezkowate wgłębienia główki sprawiały, że całość idealnie układała się w smoczych pazurach. Och tak, Kobalt dokładnie przyjrzał się ostatnio szponom Daru specjalnie na tą okoliczność. Mimo wszystko lekko jajowaty obrys główki nie był udziwniony do przesytu- dzięki ciemnej, lekko zielonkawej barwie czarnego dębu całość była miła dla oka. Drobne niedoskonałości powierzchni sugerowały, że większość pracy została wykonana bez pomocy maddary.
  Przez szyjkę biegł dokładnie wydrążony przewód dymowy, wpadając w podstawę niemal bluźnierczo okrągłego w przekroju komina fajki. Z drugiego końca wieńczył ją wyszlifowany do perfekcji pierścień z czerwonej, nakrapianej na czarno skały z plaż Wyspy Tulipa. Z tego pierścienia łyskało ku Uzdrowicielowi Ziemi jego własne oko uczynione z soczewkowato oszlifowanego fragmentu cytrynu z onyksową źrenicą pośrodku. Wprawione było pewnie, więc można je było gładzić i podziwiać grę świateł do woli.
  Lekko wygięty w harmonii z szyjką ustnik również wykonany był z nakrapianego kamienia, choć sam zgryz był osobno wystrugany z doskonałego, sprężystego lecz trwałego drewna jesionu. Zresztą wszystko było przemyślane, więc w pudełku leżały od razu dwa zapasowe zgryzy bliźniacze z pierwszym. Leżały na skórzanym woreczku na tytoń, który po obu stronach wieńczył wypalony kształt szyszki i pęczków modrzewiowych igieł.
  Ostatnim elementem był kołeczek do prowadzenia żaru w kominie- również czarny dąb, tym razem wokół prostego walca z kilkoma wyrzeźbionymi sękami i strukturą kory wił się i piął wężowy smok- tutaj wszelkie rzeźbienia maddarą były tak drobne, że gołym okiem można było dostrzec kilka warstw faktury łusek. Po stronie przeciwnej do ściętej pod lekkim skosem stópki znajdował się najbardziej wpadający w oczy element- smok bowiem łeb opierał o sferyczny, fasetowany cytryn natomiast przednimi łapami obejmował wprawiony w ściankę onyks. Dwa kamienie, z których niewielkie wycinki zostały zapożyczone do wykonania oka. Z pomocą maddary można było te kamienie wyjąć i wciąż były na tyle duży, by mogły służyć za smoczą walutę.
  Gdy Dar Tdary uniósł wzrok znad pudełka, mógł zobaczyć że jego uczeń nie poruszył się ani o łuskę, odkąd odstawił łapy na ziemię. Uśmiechnął się za to pełną szerokością pyska odsłaniając kompletnie swą manierę zaciśniętych z przodu warg i kłów odsłoniętych w samych tylko kącikach. Prawda była prosta: po prostu bladego pojęcia nie miał, jak zareaguje jego Mistrz. – Tylko, na wszystko co niezgłębione, nie odczytuj tego jako pożegnania! Mistrzu, proszę, mów mi natomiast jak uznasz za stosowne: Kobalt bądź… Remedium Lodu. – Mimo wcześniejszych żartów teraz przyszedł ten moment, w którym bez wstydu przekazał Darowi szacunek i wdzięczność, z którymi niezmiennie myślał o starszym Uzdrowicielu.

Licznik słów: 1345
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Miraż Snów
Dawna postać
Sylmare Ułudna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 17 sty 2019, 18:14
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Wężowy
Opiekun: Merialeth
Mistrz: Lisia Kita

Post autor: Miraż Snów »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 3| P: 2| A: 1
U: B,Pł,M,Śl,Skr,Kż,A,O,MA,MO: 1| W,Lecz,MP: 2
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz; Zielarz
Tereny pod barierą nie różniły się zbytnio od tych poza nią, choć były zdecydowanie bezpieczniejsze. Samica zauważyła, że drapieżniki nie zapuszczały się zbyt często wgłąb Terenów Wspólnych jak i nie było szans na spotkanie z dzikim równinnym. Mogła bezpiecznie podróżować, zwiedzać krainę w której przyszło jej żyć.
Tym razem nadeszła pora na Zimne Jezioro, a dokładniej rzekę, która znajdowała się w jego okolicach. Smoczyca nie zwracając uwagi na prószący śnieg wędrowała wzdłuż lodowej ścieżki, nieco żałując że zjawiła się w takim miejscu podczas pory Białej Ziemi. Jako smok wężowy pałała sympatią do wody, była w stanie spędzać w niej długie godziny, czy nawet przebywać spore odległości, jakie większość gadów preferowała pokonywać przy pomocy lotu. Ona za to uwielbiała gdy woda otulała jej śnieżnobiałe łuski, kochała oglądać niewielkie fale tworzące się na powierzchni, czy niewielkie stworzenia chowające się pod niebieskawą taflą. Jedyną wadą było to, że nie przepadała za mokrym futrem, lecz przy pomocy maddarę była w stanie szybko osuszyć grzywę albo nawet ochronić ją przed zetknięciem z wodą.
Właśnie, maddara! Samica lekko uniosła brew, spoglądając na zamarzniętą powierzchnię rzeki, a jednym z szkarłatnych pazurów przejechała po grubej tafli lodu. Ostatnio pogoda była zdecydowanie nieprzyjazna, więc nic dziwnego, że woda była skryta za grubą, chłodną tarczą – lecz to nie powinno okazać się problemem.
Wyobraziła sobie trzy ogniki – nieduże, wielkości może jednego z jej szponów, tlące się delikatnym światłem. Nie były jednak barwy zwyczajnego ognia, mogły cieszyć się jasnym, błękitnym kolorem przynoszącym na myśl bezchmurne niebo. Kolejną z ich zalet było to, że wśród nich unosił się delikatny zapach polnych kwiatów, co zdecydowanie nie pasowało do zimowego krajobrazu, lecz przypominało samicy o cieplejszych porach. Twory zachowywały się jak zwyczajny ogień – biło od nich ciepło, a niewielkie parzące języki tańczyły w powietrzu, lecz były odporne na chłodny wiatr, który nie mógł im zaszkodzić, woda także nie powinna okazać się problemem. Od czasu do czasu odskakiwały od nich malutkie iskry.
Tchnęła maddarę w twór, a ogniki zawirowały w powietrzu, po czym zbliżyły się do zamarzniętej tafli, przy okazji topiąc znajdujący się w okolicy śnieg. Minęła zaledwie chwila nim lód zaczął powoli zanikać, robiąc miejsce dla smoczycy, która zrobiła powolny krok w stronę rzeki. Jednak to nie był koniec pracy ogników – zatoczyły koło nad rozmrożoną powierzchnią po czym schowały się pod wodą zza której można było ujrzeć ich delikatne światło. Wężowa zdecydowała się wkroczyć do rzeki dopiero wtedy, gdy uznała, że woda jest odpowiednio ciepła, gdyż nie zamierzała pływać w lodowatej cieczy – to na pewno nie należało do najprzyjemniejszych.
Podłużne ciało unosiło się na wodzie, podczas gdy łapy wykonywały delikatne ruchy, pozwalając smoczycy się poruszać. Ogniki wciąż tańczyły dookoła, rozmrażając lód i ogrzewając wodę, podczas gdy cały czas unosił się od nich przyjemny zapach. Sylmare uniosła nieco łeb i spojrzała w zachmurzone niebo, nie zwracając uwagi na śnieg, który zatrzymywał się na jej łuskach i rogach. Mimo, że nie przepadała za Porą Białej Ziemi, nie mogła zaprzeczyć, że także i zima kryla w sobie piękno.

Licznik słów: 495
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
A T U T Y

~ Ostry Wzrok ~
Wszystkie testy percepcji na wyprawie oparte na danym zmyśle (wzrok ), mają dodatkową kość.

~ Szczęściarz ~
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Nast. użycie: 17.06.19


~ Zielarz~
Każde zioło znalezione i zebrane przez Zielarza daje o 2 sztuki więcej niż standardowo

Airin | Kruk
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | P: 2 | A:1
A:1 | O: 1



MOTYW MUZYCZNY | GŁOS POSTACI
Nakrapiana Gwiazdami
Dawna postać
Gwieździsta
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 313
Rejestracja: 04 lis 2018, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Szlachetny Nurt [*]
Mistrz: Iluzja Piękna [*]
Partner: Iluzja Piękna [*]

Post autor: Nakrapiana Gwiazdami »
A: S: 3| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: Pł,W,B,L,O,MP,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| A: 2
Atuty: Silny, Chytry Przeciwnik, Twardy jak diament
Niebieskołuska przemierzała chłodne powietrze, błąkając się bez żadnego celu. Nie, żeby nie miała nic do zrobienia. Miała po prostu trudny okres, a jej emocje w każdej chwili się zmieniały, nie pozwalając na podjęcie jakiejkolwiek decyzji. Tak więc robiła jedyną rzecz, która potrafiła uporządkować jej myśli – latała. Rytmiczne machanie skrzydłami pozwalało się uspokoić, nawet jeśli pogoda nie była zbyt odpowiednia. Choć przenikliwe zimno zwinnie dostawało się pod łuski i wywoływało dreszcze, Toffinka uparcie parła naprzód.
Kolejny niespodziewany podmuch wiatru zmusił smoczycę do zmrużenia na chwilę oczu, jednak nie zdążyła zrobić tego wystarczająco szybko. Oczy nagle ją zapiekły i nieco zakłuły, wyciskając małe krople łez. Adeptka potrząsneła głową, strącając łzy, a wtedy kątem oka dostrzegła coś dziwnego. Na dole we wodzie ujrzała smoka. I może nie byłoby to takie niespodziewane, gdyby był to morski, jednak podłużne ciało wyraźnie zdradzało geny wężowego. Co taki smok mógłby robić w tak zimnej wodzie?
Niecodzienny widok zainteresował niebieskołuską wystarczająco, aby ta opuściła się na ziemię zataczając w powietrzu wielkie koło.
Adeptka nie próbowała kryć się ze swoją obecnością, na odwrót, chciała zwrócić uwagę nieznajomej. Tak więc stawiając głośne kroki w chrzęszczącym śniegu zbliżyła się do brzegu, z uwagą rozglądając białą smoczycę. Sądząc po jej minie woda nie była lodowata, a wręcz przyjemna. To wyjaśniła lekka poświata pod wodą. Nagle Toffinka również zapragnęła się zanurzyć w cieple.
– Witaj. Jestem Szlachetna Łuska. Czy mogłabym również się tu ogrzać? – uśmiechnęła się przyjaźnie, próbując dać do zrozumienia nieznajomej, że nie ma złych zamiarów. A może nawet uda jej się zaprzyjaźnić z wężową?

Licznik słów: 255
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ATUTY
1. Silna
2. Chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy.
Miraż Snów
Dawna postać
Sylmare Ułudna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 354
Rejestracja: 17 sty 2019, 18:14
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Wężowy
Opiekun: Merialeth
Mistrz: Lisia Kita

Post autor: Miraż Snów »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 3| P: 2| A: 1
U: B,Pł,M,Śl,Skr,Kż,A,O,MA,MO: 1| W,Lecz,MP: 2
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz; Zielarz
Adeptka nie kryła się ze swoją obecnością, dlatego nic dziwnego, że wężowa bez większych problemów ją zauważyła. Szkarłatne ślepia wodziły wzrokiem za błękitnym kształtem odznaczającym się na tle ciemnego nieba. Latanie było dla białołuskiej niezwykle interesującym zjawiskiem. Unoszenie się wręcz na wysokość chmur, podążanie śladem ptaków i obserwowanie wszystkiego z góry – niestety było to zarezerwowane jedynie dla gadów posiadających skrzydła, a więc nie dla wężowej samicy. Czy było jej z tym źle? Zapewne, choć nie rozmyślała o tym często. Inne smoki miały niebo, zaś ona miała wodę, równie piękną i wypełnioną roślinnością i zwierzyną i mimo, że nie mogła zejść na głębiny tak jak smoki morskie, kochała powierzchnię. Mogła obserwować dwa różne światy jednocześnie.
Łeb obrócił się w stronę lądującej samicy, przyglądając jej się dokładniej. Niebieskie łuski przypominały jej czyste niebo, takie jakie widziała podczas Pory Liściastych Dywanów, w trakcie piękniejszych dni, pozbawionych deszczowych chmur. Kąciki ust drgnęły lekko, formując na krótką chwilę uśmiech. Błękit był piękny, uspokajający, kojarzący się z przestworzami odbitymi w niezmierzonej tafli morza za którym czerwonofutra tęskniła.
Jednak to nie było wszystko – wśród delikatnych łusek kryło się także złoto. Niewielkie, pojedyncze łuseczki błyszczące pośród swoich błękitnych towarzyszy wyraźnie odznaczały się na ich tle. Złoto, symbol bogactwa oraz doskonałości. Białołuskiej kojarzył się z gwiazdami, które lśniły nocą na ciemnym niebie, tworząc najróżniejsze kształty. Niektórzy sądzili, że są to smocze dusze, które po śmierci lśnią po wieczne czasy, tworząc wspólnie piękne obrazy podziwiane przez żyjących podczas bezchmurnych nocy. Wężowej podobała się ta myśl.
Wracając jednak do nieznajomej – było to niecodzienne połączenie. Błękitne bezchmurne niebo jak za dnia i gwiazdy, które lśnią w mrokach nocy. A całość skomponowana z ciepłym brązem, którym były przyozdobione jej ślepia.
Sylmare delikatnie przekrzywiła łeb, czekając na rozwój sytuacji. Nie bała się, obca nie wyglądała na dorosłą smoczycę. Prawdopodobnie była adeptką, w dodatku młodszą od białołuskiej. Mimo to wężowa nie zdecydowała się jej lekceważyć i była gotowa obronić się w razie potrzeby – w końcu pozory mylą i niebieskołuska mogła okazać się utalentowaną wojowniczką lub czarodziejką, czy nawet łowczynią albo uzdrowicielką. Im także nieobce były umiejętności walki, a dobre opanowanie swojego ciała czy mocy może być zabójczą bronią nawet jeśli nie były one szkolone by ranić i zabijać.
Wsłuchała się w słowa smoczycy. Szlachetna Łuska. Szlachetność, wspaniałomyślność, doskonałość kojarząca się ze złotem występującym na ciele owej adeptki. Pierwsze skojarzenia nie były zbyt mylne. Sylmare kiwnęła twierdząco łbem, kiedy zostało zadane jej pytanie – nie miała żadnego powodu żeby odmówić dopiero co poznanej samicy.
Ogniki zawirowały, kręcąc się dookoła białołuskiej rozmroziły kolejne tafle lodu, a woda zwiększyła swoją temperaturę. Była letnia, nie za gorąca, przyjemna podczas tak chłodnej pory.
Potrafisz pływać? – wężowa spytała z nutą troski w swoim głosie, jednocześnie wycofując się żeby zrobić miejsce dla młodszej – Wody potrafią być zdradliwe, nawet gdy pokrywa je skorupa lodu.
Szczególnie, gdyby młodsza znalazła się w miejscu, gdzie temperatura wody nie była już zbyt przyjemna. Kontakt z lodowatą wodą mógłby być groźny nawet dla jej życia, a kleryczka nie posiadała jeszcze umiejętności, które pozwoliłyby jej pomóc. Musiałaby wzywać Elianę, a jak wiadomo – w groźnych sytuacjach każda sekunda jest cenna.
Jednak miejsce w którym znajdowała się wężowa było ciepłe, przyjemne. Delikatne fale rozbijały się o połyskujące białe łuski a w powietrzu wciąż unosił się zapach kwiatów stworzony przy pomocy magii.
Miła odmiana od mroźnej powierzchni, nieprawdaż? – zagadnęła, gdy Wodna znalazła się już w wodzie – Świat skuty lodem, przykryty warstwą mroźnego puchu, skrywającą rośliny i kwiaty. Pora, która zabiera pokrywające ziemię życie... ale wciąż posiada w sobie piękno, nie uważasz?
Rozejrzała się wokół, wzrok spacerował po śnieżnych zaspach obserwując tańczące płatki śniegu, które osiadały na okolicznych, pozbawionych liści drzewach. Mieszanina bieli, brązu, gdzieniegdzie resztek zieleni, która skrywała się pod kolejnymi mroźnymi warstwami. Całkowita odmienność od mieszaniny barw kwiatów, od pomarańczu i żółci jesiennych liści.
Jedynie biel, cisza i spokój.

Licznik słów: 639
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
A T U T Y

~ Ostry Wzrok ~
Wszystkie testy percepcji na wyprawie oparte na danym zmyśle (wzrok ), mają dodatkową kość.

~ Szczęściarz ~
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Nast. użycie: 17.06.19


~ Zielarz~
Każde zioło znalezione i zebrane przez Zielarza daje o 2 sztuki więcej niż standardowo

Airin | Kruk
S: 1 | W: 1 | Z: 1 | P: 2 | A:1
A:1 | O: 1



MOTYW MUZYCZNY | GŁOS POSTACI
Nakrapiana Gwiazdami
Dawna postać
Gwieździsta
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 313
Rejestracja: 04 lis 2018, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Szlachetny Nurt [*]
Mistrz: Iluzja Piękna [*]
Partner: Iluzja Piękna [*]

Post autor: Nakrapiana Gwiazdami »
A: S: 3| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: Pł,W,B,L,O,MP,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| A: 2
Atuty: Silny, Chytry Przeciwnik, Twardy jak diament
Spokojna aura, którą roztaczała miła smoczyca szybko udzieliła się również Szlachetnej. Myśli zwolniły, dając umysłowi odetchnąć z ulgą. Gdy usłyszała pytanie, przypomniały jej się lekcje z Kaskadą Kości, gdy po raz pierwszy zanurzyła się we wodzie. Było to kilkanaście księżyców temu, więc niebieskołuska nie pamiętała szczegółów. Wyraźnie jednak w jej pamięci została lekcja, więc niebieskołuska śmiało mogła kiwnąć głową w odpowiedzi. To, że od tamtego dnia ani razu nie weszła więcej do wody, nie miało zbytnio znaczenia.
Adeptka powoli weszła do rzeki, a po jej ciału przeszedł przyjemny dreszcz, gdy nagle zrobiło się o wiele cieplej. Smoczycę ogarnęło błogie uczucie bezpieczeństwa, mimo że obok niej znajdowała się nieznajoma. Toffinka, oczywiście, wciąż była czujna, ale wraz z rozluźnieniem mięśni ulotniło się również ciągłe napięcie. Adeptka westchnęła z uśmiechem, a z brzucha przez gardło wydobył się mimowolny cichy pomruk zadowolenia. To była niesamowicie przyjemna chwila, w której chciało by się trwać wiecznie.
Szlachetna przytaknęła białej smoczycy z błogością wypisaną na twarzy. Tak, to była naprawdę miła odmiana... To chyba była najprzyjemniejsza chwila w całym jej niedługim życiu. Wcześniej ciągle była zabiegana, znalazła się w tylu przerażających sytuacjach, tak bardzo potrzebowała przerwy, ucieczki od tego wszystkiego. Tu natomiast miała wrażenie, że czas się zatrzymał, chcąc dać chwilę na oczyszczenie umysłu. Niebieskołuska była ogromnie wdzięczna losowi za spotkanie tej niesamowitej smoczycy.
– Piękno... Nieczęsto miałam okazję je widzieć. Wiem tylko tyle, że dla każdego określa się ono w inny sposób. Dzięki tobie znalazłam swoje. Teraz widzę, co mogę nazwać pięknem. Dziękuję ci. – Toffinka spojrzała prosto w czerwone ślepia nieznajomej. Dotąd kolor ten kojarzył jej się tylko z okrutnym szkarłatem krwi, teraz jednak był on niezwykle łagodny i piękny. Karmelowe oczy były przepełnione wdzięcznością i spokojem.
– Jak się nazywasz? – miała nadzieję usłyszeć imię, właścicielka którego odrobinę naprawiła jej niezbyt radosny świat. Chciałaby uznać ją za przyjaciółkę, dlatego postanowiła zrobić ku temu pierwszy krok. – Mam nadzieję, że to spotkanie nie będzie ostatnim. – uśmiechnęła się i pozwoliła myślom dryfować równie łagodnie i spokojnie, jak ona na wodzie.

Licznik słów: 335
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ATUTY
1. Silna
2. Chytry przeciwnik – +2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy.
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej