OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zmarszczył brwi słysząc słowa mistrza i zerknął na własne łapy. Czyżby to co poczuł podczas lekcji maddary to było to o czym mówił czarny smok? Można było wpłynąć swoją magią na wnętrze drugiego smoka przełamując tą dziwną warstwę energii która spowijała każdego? Zacisnął łapę i uśmiechnął się lekko do siebie. Ta wiadomość to coś zupełnie innego niż dotąd usłyszał. Ciekawe czy jego siostra przyszła czarodziejka zdawała sobie z tego sprawę.Spojrzał uważnie w ślepia uzdrowiciela, nie znalazł w nich kłamstwa czy bajek które miały go przestraszyć. Wzrok Płomienia niemal dosłownie wypalał duszę czy cokolwiek co siedziało w ciele smoka.
-Będę więc ćwiczył mistrzu dopóki moje łapy będą potrafiły mieszać zioła bez patrzenia.
powiedział poważnym młodym głosikiem.
Pokiwał głową zapamiętując ten dość istotny fakt. Orzechy można było zrywać, ale zwykłe owoce już nie.
-Przysięga uzdrowicielska?
przekręcił głowę na bok zaintrygowany cóż to takiego było. Słyszał jedynie przysięgi innych smoków i prawie wszystkie brzmiały tak samo... nudno. Oddanie stadu, oddanie życia, oddanie wszystkiego. Ciekaw był czy te smoki faktycznie mogłyby stanąć nad młodzikiem innego stada i go zabić bo tak kazał przywódca. Westchnął lekko czując, że temat robi się jak dla niego zbyt skomplikowany.
-Mamy być pomocą dla wszystkich, tak?
zapytał jeszcze.
Zaskoczony spojrzał później na złoty miód który przysłał samiec prosto ze swojego leża. Cóż to?! Yisheng po zachęcie ze strony Płomienia wziął nieco na szpon i wsunął go do pyska. Na bogów cóż za zabawny smak. Zupełnie inny niż mięso! Nie znając smaku owoców uznał, że miód zaiste był wyborny. Przyjrzał się również ulowi i pokiwał głową.
Zapamięta by dodawać go do nawłoci i niczego innego.
Na słowa mistrza o swej babci malec uśmiechnął się szczerze. Nie powinien wyśmiewać przywódcy, ale może po melisie babcia by go w końcu polubiła.
Obejrzał dokładnie wszystkie kolejne zioła które pokazał mu Płomień. Każde z nich obwąchał i wziął do łapy. Zaskoczyło go też, że tylko Ogień miał te zabawne grzyby. Przecież każdy mógł niechcący zostać otruty! Ziemia i inne stada też powinny mieć to "zioło".
-Widzę, że smoki czasem nie lubią innych to znaczy smoków z innych stad. I tak myślę... czy ja mogę leczyć wszystkich nawet tych których nie lubi babcia? Może dać mi za to karę?
zapytał trochę pod nosem.

























