OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przeżuwał resztki mięsa, podczas gdy jego ojciec znów coś do niego mówił – a do małego łebka nie trafiały praktycznie żadne informacje, bo czego można oczekiwać po tak młodym pisklęciu? Nie potrafił mówić, nie znał też znaczenia żadnych słów, więc do jego uszu trafiały jedynie pozbawione jakiegokolwiek sensu dźwięku. No, może mógł się nieco sugerować tonem jakim mówił Rhae – i wychodziło na to, że to coś ważnego. Ale co z tego, skoro młody i tak nie wie co?Pionowe źrenice na moment powędrowały do góry, skupiając swój wzrok na płomieniu, na który wcześniej nie zwróciły uwagi. Mały na moment przerwał jedzenie i zaczął obserwować magiczny twór z zainteresowaniem. Niezwykle zaciekawiło go to, jak płomyczek rozświetla całą grotę, w czego efekcie nie muszą siedzieć w ciemności.
Ale mimo wszystko jedzenie okazało się bardziej interesujące, dlatego Tial zaraz wrócił do posiłku, a zaraz po tym jak skończył, powoli wstał i zamruczał zadowolony. Najchętniej poszedłby spać.
Jedyny problem w tym momencie tkwił w tym, że duży najwyraźniej nadal nie zamierzał dać mu spokoju. Młody przymrużył oczy, spoglądając na starszego z lekkim znudzeniem, ale tym razem przyłożył większą wagę do wypowiadanych przez niego słów. Być może coś tam zostało w tym małym, głupim łebku, być może zapamiętał jakieś pojedyncze słowo lub mniej więcej zrozumiał co znaczy... ale jakoś nie śpieszyło mu się do tego żeby któreś z nich powtórzyć.
Polecenie wydane przez samca też raczej nie zostało zbyt dobrze zrozumiane i gdyby nie to, że zdecydował się wskazać na oddalony od nich kamień to młodzik w życiu nie domyśliłby się o co mu chodzi. Przez chwilę pomyślał, wpatrując się w ojca, po czym doszedł do wniosku, że tym razem łaskawie go posłucha i nie będzie z nim "walczyć". Odwrócił się w stronę swojego "celu", po czym zaczął dreptać w jego stronę. Powoli, niezgrabnie, najpierw lewa łapa, potem prawa i od nowa. Długie ciało niezbyt mu w tym pomagało, tak samo ogon, który jak na złość nie chciał trzymać się z tyłu, bo uznał, że dużo wygodniej będzie mu pod łapami pisklęcia. Mimo to młody usilnie go pilnował i starał się nie popełnić żadnego błędu – no bo w końcu nie może się tak po prostu potknąć i pozwolić żeby duży to zobaczył! Pewnie znowu poczuje się lepszy, a do tego nie można dopuścić. A to, że jest większy też nie oznacza, że może się tak czuć. Niech tylko poczeka aż Tial urośnie!
Wracając do pisklęcia, gdy tylko poczuło się nieco pewniej, przyśpieszyło kroku. Stawiało na przemian łapy, cicho stukając pazurami o podłogę jaskini. Ogon mimowolnie zaczął lekko kiwać się na boki, ale przynajmniej nie dotykał ziemi. A skrzydła, które wcześniej zwisały mu po bokach, prawie ciągnąc się po ziemi, nieco uniósł żeby go nie spowalniały, choć nadal nie wiedział co ma z nimi zrobić. I w ten sposób dotarł do kamienia, obok którego stanął, będąc niezwykle zadowolonym z samego siebie.





















