A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,A,O,Skr,Śl,W: 1 | MA,MO,MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Niestabilny, Obrońca, Wybraniec bogów, Pechowiec
Dwójka Dzieci Ziemi opuściła Skały, by dotrzeć do jego legowiska i znaleźć problem, który – być może – tkwił częściowo właśnie tam. Jeżeli złe moce odwiedziły go właśnie tam, bardzo możliwe, że zostawiły po sobie jakiś ślad, które dostrzegą tylko młodzieńcze zmysły. W duchu życzył im powodzenia i szczęścia. Nie miał nikogo innego, musiał liczyć tylko na nich.
I na Inurtę.
Mimowolnie, gdy to pocieszne i zdeterminowane pisklę zaczęło go lizać po czole, Rudzik czuł jej zapach. Woda. Teirwedd, to Dziecko Wody właśnie ratowało jego starczą rzyć i jeszcze nie był tego świadomy. Przez gmeranie blisko okolic oczu, odruchowo zamknął je by je chronić. I trzymał powieki opuszczone do momentu, w którym przestał czuć jej lizanie i pucowanie jego łusek. Zachęcony cienkim pomrukiem Wodnej, otworzył swe ślepia, kompletnie nie spodziewając się jakiegoś przełomu.
A jednak... coś go zaskoczyło.
Światło uderzyło jego ślepia w postaci jedynie rozmazanych obiektów. Nawet gorzej, niż gdyby trzymał swój łeb pod wodą. Nie mógł określić żadnego kształtu, odruchowo pomrugał kilka razy. A jego mózg przekonany, że słaby wzrok jest winą ciała obcego w ślepiach, zaczął nadmiernie produkować łzy i szybko piwne oczy Rudzika się przeszkliły.
A może było to wzruszenie? Bo przecież nie widział już tylko ciemności!
– ... Oh... Bogowie..! – wydusił z siebie, wyszczerzając swoje ślepia, jakby chciał złapać jak najwięcej światła i abstrakcyjnych kształtów, które malowały się przed nim.
Wtem lewa łapa oderwała się od kostura i ostrożnie przeniosła się w górę, jakby chciał sprawdzić, czy błękitny kształt to nie są halucynacje, a rzeczywiście Wodne pisklę, które go ratuje.
Płowa łapa dotknęła delikatnie grzbietu małej, a jego ślepia zarejestrowały jego własny ruch.
– ...Na bogów! Moje drogie dziecko... przywracasz mój wzrok! – w końcu to powiedział. Cicho, acz niewątpliwie entuzjastycznie. A na pysku pojawił się niezwykle szeroki i szczery uśmiech.
– Jakie Twe imię, najdroższa?... – zapytał. Zdążył zapomnieć, że to jest jedynie mruczące i kwilące pisklę?
Nie wiedział, czy to, co zrobiła Inurta było wszystkim, co mogła zrobić. Bo jeżeli tak... bogowie niech mają w opiece Dzieci Ziemi.
Licznik słów: 336