OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Shadows jak najbardziej nie miał nic przeciwko, może właśnie na to czekał. Spokojnie podszedł bliżej od razu dając pierwsze zadanie cienistemu. "Pływać? Myślę, że nic prostszego. Proszę cię wejdź do wody i się na niej połóż. Zagarniaj wodę łapami za siebie, każdy ruch musi być bardzo głęboki. Rozluźnij się i daj się ponieść wodzie. Jakby było coś nie tak to pomogę." Mówił bardzo spokojnie, przecież nic takiego się nie działo. Młody będzie na płyciźnie, a Nocny w każdej chwili będzie mógł go donieść na brzeg. Patrzył bardzo uważnie, musiał wyłapać ewentualne błędy.Sitowie
- Popiół Przeszłości
- Dawna postać
Zmiennoskrzydły
- Posty: 1128
- Rejestracja: 07 cze 2017, 23:07
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 74
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Gonitwa Myśli
- Partner: Krwawa Żądza

A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 3
U: B,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Pł,M:2
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Mentor, Nieulękły
Licznik słów: 92
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Nie oglądaj się... Nie zatrzymuj się... Bo jedynym wrogiem jesteś ty sam...
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
- Zaciekły Kolec
- Dawna postać

- Posty: 864
- Rejestracja: 16 sty 2014, 13:50
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 64
- Rasa: Skrajny

A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,W,Pł,A,Śl,Skr: 1| O: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Nieparzystołuski;
Hmm.. Położyć się w wodzie? A potem machać łapami? To co on miał, grzebać łapami w mule? Ciekawe, może starszy smok mścił się jego wcześniejsze uwagi? Tak to dla niego wyglądało.
Ale położył się. Na początku tak jak chciał. Woda była płytka, a brzeg błotnisty, zupełnie inaczej niż na brzegu z drobnym piaskiem. W taki muł łatwiej zakorzeniała się roślinność która była dookoła. Może to właśnie przez nią to odczucie było zupełnie inne?
Szurnął brzuchem do siebie, odpychając się głębiej. Dopiero wówczas zauważył coś.. Woda go wypiera! A przynajmniej próbuje. Jeżeli by jej trochę pomóc, to mógłby po niej swobodnie pływać?
Kiedy taka możliwość zaistniała, Garruk zamiast udawać przyczajonego aligatora postanowił postąpić według wcześniejszych instrukcji starszego smoka i zacząć machać łapami w wodzie. Na początku po prostu machać, tak jakby biegł do przodu. Wraz z każdym pojedynczym ruchem, jego świadomość nie potrafiła nie zauważyć tego jak zagarnia wodę łapami. To w tym momencie Garruk wówczas z beztroskiego machania łapami, po prostu machał nimi tak, by tą wodę jak najbardziej chwycić (więc jego palce u łap były szeroko rozłożone) i zagarnąć za siebie, nie zapominając o oddychaniu.
Chyba.. Powoli pływał.. Wiedział że pod nim jeszcze ląd jest, ale jak długo będzie mógł tego dna sięgnąć bez konieczności pełnego zanurzenia?
Ale położył się. Na początku tak jak chciał. Woda była płytka, a brzeg błotnisty, zupełnie inaczej niż na brzegu z drobnym piaskiem. W taki muł łatwiej zakorzeniała się roślinność która była dookoła. Może to właśnie przez nią to odczucie było zupełnie inne?
Szurnął brzuchem do siebie, odpychając się głębiej. Dopiero wówczas zauważył coś.. Woda go wypiera! A przynajmniej próbuje. Jeżeli by jej trochę pomóc, to mógłby po niej swobodnie pływać?
Kiedy taka możliwość zaistniała, Garruk zamiast udawać przyczajonego aligatora postanowił postąpić według wcześniejszych instrukcji starszego smoka i zacząć machać łapami w wodzie. Na początku po prostu machać, tak jakby biegł do przodu. Wraz z każdym pojedynczym ruchem, jego świadomość nie potrafiła nie zauważyć tego jak zagarnia wodę łapami. To w tym momencie Garruk wówczas z beztroskiego machania łapami, po prostu machał nimi tak, by tą wodę jak najbardziej chwycić (więc jego palce u łap były szeroko rozłożone) i zagarnąć za siebie, nie zapominając o oddychaniu.
Chyba.. Powoli pływał.. Wiedział że pod nim jeszcze ląd jest, ale jak długo będzie mógł tego dna sięgnąć bez konieczności pełnego zanurzenia?
Licznik słów: 208
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Popiół Przeszłości
- Dawna postać
Zmiennoskrzydły
- Posty: 1128
- Rejestracja: 07 cze 2017, 23:07
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 74
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Gonitwa Myśli
- Partner: Krwawa Żądza

A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 3
U: B,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Pł,M:2
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Mentor, Nieulękły
Nauczyciel wiedział, że niedługo ląd pod łapami ucznia nagle się skończy. Dlatego też Nocny spokojnie szedł za pisklakiem, nie chciał by stała się mu krzywda. Przyglądał się każdemu ruchowi i po chwili odparł stanowczo. "W takim tępie szybko się zmęczysz, niech twoje ruchy będą wolniejsze i dokładniejsze. Palce u łap niech będą zaciśnięte ze sobą tak by tworzyły pewnego rodzaju miseczki. Jak kopiesz w ziemi to też nie rozszerzasz palców prawda? Wszystko inne jest w porządku, pamiętaj by patrzeć przed siebie i spokojnie oddychać. W razie pytań jestem obok." Dokończył krocząc spokojnie po dnie, w końcu był o wiele większym smokiem, umiał dobrze pływać dzięki nauczycielowi. Co prawda sam dopiero douczał się jak pokonywać strach przed cieczą, ale dzięki temu był właśnie jeszcze bardziej ostrożny.
Licznik słów: 125
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Nie oglądaj się... Nie zatrzymuj się... Bo jedynym wrogiem jesteś ty sam...
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
- Zaciekły Kolec
- Dawna postać

- Posty: 864
- Rejestracja: 16 sty 2014, 13:50
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 64
- Rasa: Skrajny

A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,W,Pł,A,Śl,Skr: 1| O: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Nieparzystołuski;
Wolniejsze i dokładniejsze.. Tylko czy jak zwolni to nie zacznie opadać? Tego by nie chciał, czuł że jego tyłek tylko utrzymuje się przy wodzie bo tak żwawo macha łapkami. Ale jeśli przez to ma się zaraz zmęczyć, to może faktycznie lepiej jak się dostosuje. Trzeba chociaż spróbować.
– W porządku.. – Odpowiedział mu, przechodząc do samych zmian. Tak jak wcześniej tymi łapkami szybko przebierał, teraz zwolnił, jednak starał się to robić nadal w miarę szybko.. Czyli właściwie tak samo? Samczyk zwolnił, jednak pewnie nie wciąż na tyle by starszy był zadowolony. Garruk więc poszedł za rytmem. Tym razem kierował w miarę spokojnym rytmem w którym naprzemiennie machał łapami. Raz, dwa, raz, dwa.. Palce u łap zacisnął do siebie, tworząc jak to starszy powiedział "miseczki" – ciekawy termin.
Chociaż wcześniej patrzył przed siebie, to miał wrażenie że robił to bez skupienia, zupełnie jak gdyby ktoś podstawił statyczny obraz, ale on starał się widzieć tylko to co pod wodą robił z łapami. Tym razem już widział ten krajobraz, oddalony bardzo daleko ląd i lasy. Oddychał spokojnie, też w stałym rytmie.
– Płyniemy tam do końca? – Zapytał się go, nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości (i obawy) przed tym jak daleko będzie musiał płynąć.
– W porządku.. – Odpowiedział mu, przechodząc do samych zmian. Tak jak wcześniej tymi łapkami szybko przebierał, teraz zwolnił, jednak starał się to robić nadal w miarę szybko.. Czyli właściwie tak samo? Samczyk zwolnił, jednak pewnie nie wciąż na tyle by starszy był zadowolony. Garruk więc poszedł za rytmem. Tym razem kierował w miarę spokojnym rytmem w którym naprzemiennie machał łapami. Raz, dwa, raz, dwa.. Palce u łap zacisnął do siebie, tworząc jak to starszy powiedział "miseczki" – ciekawy termin.
Chociaż wcześniej patrzył przed siebie, to miał wrażenie że robił to bez skupienia, zupełnie jak gdyby ktoś podstawił statyczny obraz, ale on starał się widzieć tylko to co pod wodą robił z łapami. Tym razem już widział ten krajobraz, oddalony bardzo daleko ląd i lasy. Oddychał spokojnie, też w stałym rytmie.
– Płyniemy tam do końca? – Zapytał się go, nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości (i obawy) przed tym jak daleko będzie musiał płynąć.
Licznik słów: 201
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Popiół Przeszłości
- Dawna postać
Zmiennoskrzydły
- Posty: 1128
- Rejestracja: 07 cze 2017, 23:07
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 74
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Gonitwa Myśli
- Partner: Krwawa Żądza

A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 3
U: B,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Pł,M:2
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Mentor, Nieulękły
Nocny spokojnie szedł za młodym samcem, w sumie to potem już płynął kiedy się oddalili od brzegu. Mogli oczywiście płynąć do końca, ale czy na pierwszy raz nie była to za duża odległość? Odpowiedział bez zawahania. "Nie, spokojnie zawrócimy i wrócimy się na ląd. Aby skręcić wyginasz ciało w tą stronę gdzie chcesz się udać. Ogon służy tobie po to byś utrzymał równowagę, patrz przed siebie i nadal spokojnie oddychać. Nie zapominaj o łapach, nadal odpychać nimi wodę za siebie." Dokończył patrząc przed siebie i pomału zakręcając w prawą stronę tak by młodszy miał wzór do naśladowania. Zrobił wszystko tak jak powiedział, nigdzie się nie spieszył. Starał się tak to pokazać by każdy omówiony element był widocznie wyraźny chociaż na parę dobrych wdechów. Teraz pozostało tylko czekać na reakcje cienistego.
Licznik słów: 130
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Nie oglądaj się... Nie zatrzymuj się... Bo jedynym wrogiem jesteś ty sam...
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
- Zaciekły Kolec
- Dawna postać

- Posty: 864
- Rejestracja: 16 sty 2014, 13:50
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 64
- Rasa: Skrajny

A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,W,Pł,A,Śl,Skr: 1| O: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Nieparzystołuski;
To nawet dobrze. Myśl że miałby tam na sam koniec płynąć byłby zbyt przytłaczający. Teraz jeszcze nie czuł się zmęczony, ale na jak długo? Korzystał więc z swojej energii póki ją miał by zrobić z niej dobry użytek. Łapami machał równomiernie w stałym rytmie jak wcześniej. Oddychał spokojnie i patrzył przed siebie. Czas wykonać zakręt.
Słysząc jego polecenie, miał wrażenie że ta formułka jest już wykorzystywana do wszystkiego. Wygnij się w stronę w którą chcesz i rób to samo, tylko wyglądaj jak półksiężyc. To samo słyszał przy bieganiu.. Może pływanie to bieganie w wodzie?
Zamiast jednak zagłębiać się w tak ciągnące się dalej myśli, po prostu zrobił to co mu polecił starszy. Łapami które służyły jako główna siła napędowa, teraz wykorzystał by zmienić kąt w którym płynie. Przednie łapy nadawały ostrość jego skrętu. Dzięki nim mógł łatwiej się wygiąć w odpowiednią stronę i tak mocno jak chciał. Zapewne gdyby szarpnął mocno w prawo, pewnie zrobiłby gwałtowny zwrot w drugą stronę.. Teoria do sprawdzenia!
Tym razem jednak, gdy już zaczął wykonywać skręt a jego ciało było wygięte na prawą stronę, po prostu kontynuował to co robił w spokojnym rytmie, pilnując otoczenia cały czas i nie przestając przebierać łapami. Ogon służył mu za równowagę, chociaż miał to bardziej w świadomości niż w użytku, po prostu trzymał go najnaturalniej jak dla niego to się wydawało, czyli po prostu razem z całym ciałem, ogon też był lekko wygięty, podążał najzwyczajniej za resztą ciała.
Słysząc jego polecenie, miał wrażenie że ta formułka jest już wykorzystywana do wszystkiego. Wygnij się w stronę w którą chcesz i rób to samo, tylko wyglądaj jak półksiężyc. To samo słyszał przy bieganiu.. Może pływanie to bieganie w wodzie?
Zamiast jednak zagłębiać się w tak ciągnące się dalej myśli, po prostu zrobił to co mu polecił starszy. Łapami które służyły jako główna siła napędowa, teraz wykorzystał by zmienić kąt w którym płynie. Przednie łapy nadawały ostrość jego skrętu. Dzięki nim mógł łatwiej się wygiąć w odpowiednią stronę i tak mocno jak chciał. Zapewne gdyby szarpnął mocno w prawo, pewnie zrobiłby gwałtowny zwrot w drugą stronę.. Teoria do sprawdzenia!
Tym razem jednak, gdy już zaczął wykonywać skręt a jego ciało było wygięte na prawą stronę, po prostu kontynuował to co robił w spokojnym rytmie, pilnując otoczenia cały czas i nie przestając przebierać łapami. Ogon służył mu za równowagę, chociaż miał to bardziej w świadomości niż w użytku, po prostu trzymał go najnaturalniej jak dla niego to się wydawało, czyli po prostu razem z całym ciałem, ogon też był lekko wygięty, podążał najzwyczajniej za resztą ciała.
Licznik słów: 239
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Popiół Przeszłości
- Dawna postać
Zmiennoskrzydły
- Posty: 1128
- Rejestracja: 07 cze 2017, 23:07
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 74
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Gonitwa Myśli
- Partner: Krwawa Żądza

A: S: 2| W: 2| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 3
U: B,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Pł,M:2
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Mentor, Nieulękły
Czarny samiec płynął spokojnie za cienistym młodzikiem ku brzegu. Jednak nim tam dotrą to jeszcze trochę minie, jak się pospieszą to może zdążą wykonać jeszcze jedno proste ćwiczenie. "Jest bardzo prosty sposób na pływanie bez użycia siły, po prostu się rozluźniasz i tylko łagodnie odpychasz się łapkami. Najważniejsze jest to by poczuć prąd wodny i dać się niemu ponieść. Ogon nadal służy tobie za ster, dzięki niemu się nie przewrócisz. Co więcej... poczujesz lekki chłód wody, w pogodę taka jak ta jest to też idealny sposób na schłodzenie ciała. Jak chcesz możesz spróbować." Zaproponował Nocny i lekko rozłożył skrzydła dając się ponieść wodzie, uwielbiał lekki chłód, jego łapy już tylko od czasu do czasu się poruszały.
Licznik słów: 116
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Nie oglądaj się... Nie zatrzymuj się... Bo jedynym wrogiem jesteś ty sam...
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
ATRYBUTY:
A: 0 | W: 1 | Z: 2 | I: 0 | P: 1 | A: 1
UMIEJĘTNOŚCI:
A:1 Skr:1 Śl:1
Karta kompana
____________________________________
Atuty:
ostry wzrok– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na danym zmyśle wzrok mają dodatkową kość.
szczęściarz– Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/1 etapie leczenia.
mentor-Przy nauce umiejętności podstawowych pod okiem Piastuna uczniowi zostaje zmniejszony pułap przyznawania umiejętności w raportach. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
nieulękły– Do smoka pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.
Wszystkie zatwierdzone przezemnie nauki proszę wpisywać z linkiem raportu do mnie na PW. Z góry serdeczne dziękuję.
- Remedium Lodu
- Dawna postać
Szalony Geniusz
- Posty: 791
- Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 50
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Wędrówka Słońca*
- Mistrz: Dar Tdary
- Partner: Serce Płomieni

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
INNE MIEJSCE
___Kobalt wysunął spomiędzy złożonych skrzydeł swój tobołek, który z miękkim plaśnięciem upadł na głodnym odcisków lepkim mule. Sitowie kołysało się zachęcająco okolone ciemną zielenią i rumieńcem późnego popołudnia, gdy pisklak raz jeszcze cofnął się na chwilę ku wodzie, by lepiej obejrzeć ziarnistą linię szuwarów.
___Odkąd wyruszył ze Słonecznego Zakątka droga przebiegała wprost wspaniale. No, nie licząc tego niespodziewanego prądu, który na chwilę ściągnął go ku dnu nad Naksarą. Oraz tego gwałtownego ruchu w krzakach późniejszym popołudniem. I jeszcze… Ogólnie był zadowolony z siebie- rozpierało go wspaniałe uczucie nieustannego sycenia ciekawości, oddychania pełną piersią oraz duma z faktu, że usłuchał poleceń Przyjaciela. Tata wyraźnie powiedział- “Nie oddalaj się od legowiska!”. Ponieważ pisklak siedział wtedy na swoim ulubionym omszałym kamyku zaraz obok źródełka i poza legowiskiem, to odczytał przekaz Ojca jak należy- “Gdziekolwiek idziesz, bierz legowisko ze sobą!”. Przy tym upale rzeczywiście miało to sens. Tata to jednak mądry smok.
___Piękna skóra z łosia zaskakująco łatwo chłonęła wodę, więc po jakimś locie podróży Kobalt wystawił ją do wyschnięcia na pieńku i zerwał kilka mięsistych, dużych liści jakiejś płożącej się rośliny, by obwiązać nimi skórę. Uh.. nim opanował węzły męczył się ładny kawałek drogi z wiecznie rozwijającym się tobołkiem.
___Początkowo chciał iść razem z prądem zakątkowego strumyka, lecz gdy dotarł do większej rzeki momentalnie zmienił zdanie, kierując się wzwyż szerokiego koryta. Później był tak zaabsorbowany wszystkim dookoła, że w sumie sam nie był pewny, jak trafił w te okolice… ale średnio mu to przeszkadzało.
___Ostatecznie zarówno zmęczony całodniową wędrówką smoczek jak i wciąż lekko wilgotny łoś zostawiali elegancką ścieżkę zapachową, także Kobalt czuł się spokojny o drogę powrotną oraz o samopoczucie Ojca. Pamiątki, które zebrał podczas podróży również miały w tym zapachu swój udział- fragmenty glonów, pióro ptaka, którego nie udało mu się dogonić oraz lilia wodna, która zaplątała się w nogi przepływającego kormorana i na oczach pisklaka zerwała. Smoczek dopłynął do niej wtedy i zebrał, czyszcząc pieczołowicie płatki, by nadać im barwę czystej bieli.
___Linia sitowia zawieszona w niskim słońcu urzekła go i przyciągała ku sobie, kusząc nieznanym. Syn Wędrowca wyszedł ponownie na brzeg, rozwinął swój tobołek i ułożył skórę na jego grubych liściach. Wśród otaczających go wodnych pałek i zielonych wiechci buzowało tyle życia, że malec w zasadzie nie musiał obracać łba, by mieć co obserwować do zmroku. A przecież jednak tym łepkiem kręcił, co tylko intensyfikowało moc docierających bodźców.
___Siedział więc z przednimi łapkami zanurzonymi w wodzie i z ciepłą skórą pod brzuchem, gdy głośne trzeszczenie jesionu majestatycznie pochylonego nad jeziorem przykuło kobaltową uwagę. Nie tracąc czasu, pisklak zarzucił skórę na grzbiet i wskoczył do wody, płynąc w prawo ku drzewu. Pamiątki z wędrówki pozostały bezpańskie na opustoszałym punkcie obserwacyjnym, na liściach pachnących zawiniątkiem i jego właścicielem.
___Wpłynął pod pomarszczony konar jesionu wiszący nisko nad równie pociętą zmarszczkami taflą jeziora. Wyciągając z całych sił pysk mógł nawet musnąć nosem jego skolonizowanej przez porosty kory, co zresztą uczynił. Wtedy właśnie dostrzegł przyczynę trzasku- konar był na wpół obgryziony u podstawy a przez resztę jego grubości przebiegało złowróżbne pęknięcie.
___Dbający o dobór naturalny bocian, który siedział na końcówce gałęzi właśnie odepchnął się od niej z całych sił, rozpoczynając niski lot nad wodą. Jego dbałość o eliminację słabych osobników objawiła się w przeciążeniu osłabionego uchyłka drzewa, który momentalnie spadł do wody, całkiem przypadkiem mając po drodze również łeb Kobalta- nieszczęsnej ofiary własnej i niezapewniającej przetrwania ciekawości.
Powietrze wypełnił odgłos suchego trzasku i głośnego chlupnięcia.
Półprzytomny i opadający na dno, smoczek pomyślał że przynajmniej do popołudnia udało mu się dotrwać bez swego tradycyjnego:
Ups....
___Odkąd wyruszył ze Słonecznego Zakątka droga przebiegała wprost wspaniale. No, nie licząc tego niespodziewanego prądu, który na chwilę ściągnął go ku dnu nad Naksarą. Oraz tego gwałtownego ruchu w krzakach późniejszym popołudniem. I jeszcze… Ogólnie był zadowolony z siebie- rozpierało go wspaniałe uczucie nieustannego sycenia ciekawości, oddychania pełną piersią oraz duma z faktu, że usłuchał poleceń Przyjaciela. Tata wyraźnie powiedział- “Nie oddalaj się od legowiska!”. Ponieważ pisklak siedział wtedy na swoim ulubionym omszałym kamyku zaraz obok źródełka i poza legowiskiem, to odczytał przekaz Ojca jak należy- “Gdziekolwiek idziesz, bierz legowisko ze sobą!”. Przy tym upale rzeczywiście miało to sens. Tata to jednak mądry smok.
___Piękna skóra z łosia zaskakująco łatwo chłonęła wodę, więc po jakimś locie podróży Kobalt wystawił ją do wyschnięcia na pieńku i zerwał kilka mięsistych, dużych liści jakiejś płożącej się rośliny, by obwiązać nimi skórę. Uh.. nim opanował węzły męczył się ładny kawałek drogi z wiecznie rozwijającym się tobołkiem.
___Początkowo chciał iść razem z prądem zakątkowego strumyka, lecz gdy dotarł do większej rzeki momentalnie zmienił zdanie, kierując się wzwyż szerokiego koryta. Później był tak zaabsorbowany wszystkim dookoła, że w sumie sam nie był pewny, jak trafił w te okolice… ale średnio mu to przeszkadzało.
___Ostatecznie zarówno zmęczony całodniową wędrówką smoczek jak i wciąż lekko wilgotny łoś zostawiali elegancką ścieżkę zapachową, także Kobalt czuł się spokojny o drogę powrotną oraz o samopoczucie Ojca. Pamiątki, które zebrał podczas podróży również miały w tym zapachu swój udział- fragmenty glonów, pióro ptaka, którego nie udało mu się dogonić oraz lilia wodna, która zaplątała się w nogi przepływającego kormorana i na oczach pisklaka zerwała. Smoczek dopłynął do niej wtedy i zebrał, czyszcząc pieczołowicie płatki, by nadać im barwę czystej bieli.
___Linia sitowia zawieszona w niskim słońcu urzekła go i przyciągała ku sobie, kusząc nieznanym. Syn Wędrowca wyszedł ponownie na brzeg, rozwinął swój tobołek i ułożył skórę na jego grubych liściach. Wśród otaczających go wodnych pałek i zielonych wiechci buzowało tyle życia, że malec w zasadzie nie musiał obracać łba, by mieć co obserwować do zmroku. A przecież jednak tym łepkiem kręcił, co tylko intensyfikowało moc docierających bodźców.
___Siedział więc z przednimi łapkami zanurzonymi w wodzie i z ciepłą skórą pod brzuchem, gdy głośne trzeszczenie jesionu majestatycznie pochylonego nad jeziorem przykuło kobaltową uwagę. Nie tracąc czasu, pisklak zarzucił skórę na grzbiet i wskoczył do wody, płynąc w prawo ku drzewu. Pamiątki z wędrówki pozostały bezpańskie na opustoszałym punkcie obserwacyjnym, na liściach pachnących zawiniątkiem i jego właścicielem.
___Wpłynął pod pomarszczony konar jesionu wiszący nisko nad równie pociętą zmarszczkami taflą jeziora. Wyciągając z całych sił pysk mógł nawet musnąć nosem jego skolonizowanej przez porosty kory, co zresztą uczynił. Wtedy właśnie dostrzegł przyczynę trzasku- konar był na wpół obgryziony u podstawy a przez resztę jego grubości przebiegało złowróżbne pęknięcie.
___Dbający o dobór naturalny bocian, który siedział na końcówce gałęzi właśnie odepchnął się od niej z całych sił, rozpoczynając niski lot nad wodą. Jego dbałość o eliminację słabych osobników objawiła się w przeciążeniu osłabionego uchyłka drzewa, który momentalnie spadł do wody, całkiem przypadkiem mając po drodze również łeb Kobalta- nieszczęsnej ofiary własnej i niezapewniającej przetrwania ciekawości.
Powietrze wypełnił odgłos suchego trzasku i głośnego chlupnięcia.
Półprzytomny i opadający na dno, smoczek pomyślał że przynajmniej do popołudnia udało mu się dotrwać bez swego tradycyjnego:
Ups....
Licznik słów: 582
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
₪ Ostry Węch ₪ Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
₪ Szczęściarz ₪ Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
₪ Skupiony ₪ -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
₪ Wybraniec bogów ₪ +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
══════════「 Muzyka 」══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem
════════「 Teczka Postaci 」════════
- Potulna Łuska
- Dawna postać
CU soon Libinez Viro
- Posty: 74
- Rejestracja: 29 cze 2018, 21:04
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 37
- Rasa: Morski

A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,Śl,Kż,Skr: 1| A,O: 2|
Atuty: Zwinny, Szczęściarz
___Gwarny, stłumiony ryk rozciął półmrok, a potem rozległ się spontaniczny, przypominający grzmot trzepot skrzydeł. Z ciemności wyprysnęła owalna sylwetka — jedno oko błyszczało złotym poblaskiem, drugie było przykrytą, mroczną jamą.
___Spikowała na niego niczym igła w ubrania. Wielka, gładka kufa smoka otwierała się i zamykała, ukazując czerwone podniebienie, miękkie niczym satynowa poduszka w trumnie.
___To… zaatakowało. Kły smoczycy zahaczyły o jego tarczkę karkową i żółw poczuł, jak ból wlewa się pod skorupę niczym kwas. Krew zalała mu cały pysk. Rozwarł usta, kiedy trzepoczące skrzydła owiały jego kształt. Oko Lonusso obracające się w oczodole spoglądało złowieszczo i nie było go widać tylko przez moment, gdy przysłoniła je opadająca, cienka, błoniasta powieka. Szpony szukały mięsiwa, jakie ukryło się pod poszarpaną tarczą. Nie na długo. Skorupa rozerwana na strzępy odsłoniła ciało, pozwalając na wyżłobienie kopii obrazów Wassilego Kandinskiego. Jeszcze przez chwilę przywierał swe truchło do piachu, dygocząc.
___Lecz uczta już się rozpoczyna.
___Wzięła do prawej, zasmolonej dłoni otoczaka, emanującego bielą. Klarowny kolor prześwitywał przez błony pławne, lecz to nie miało znaczenia. Schowany sierp, ubrudzone łuski, ramię w górze, trzęsące się z ekstazy. Siedząc przy trupie, po całej akcji, delektowała się w ciszy, jaką została otoczona. Ciszy tak głośnej, że wbijała się w mózg bez problemu. Nawet charczący oddech, przypominający bezbronne dziecię uciekające przez chaszcze, nie był słyszalny. Nie dla niej.
___Raptem zamachnęła się z burknięciem pełnym wysiłku, a ciało wygięło się na wskos.
___GRZCH.
___Dreszcz. Uśmiech. Krew trysnęła na jej twarz tak samo jak kawałki skorupy, wprawnym ruchem puściwszy ramię ze spięcia.
___KRZCHHHRRR.
___Woda przeleciała przez skrzela, wypełniła ciało tlenem. Spokój.
___KRCGHHH.
___Złapała kamień w obie dłonie, przyglądając się poszarpanym krańcom. Podniosła gnuśnie łapę, a ślepiem podążyła za jego łukowatym ruchem, lecz… coś ją zatrzymało. Nagle, niczym związana, wyrywała łeb do przodu. Niebieska smuga naruszyła wiecznie żywe sklepienie nieba. Wytrzeszczyła oczyska, a pasy zaiskrzyły ciepłym kolorem, przebijając się spod amarantowej powłoki. Położyła narzędzie obok siebie, analizując kształt brnący przez rzekę.
___Podbijając połamane, wyniszczone truchło, położyła resztki żółwia na szczątkach grzbietu. Zgrabnym ruchem pazurów rozwarła jego brzuch ze szczękiem, leniwie odwracając wzrok ku płynącej anomalii. I tak wpatrując się w podbrzusze młodego samca, pochyliła się nad otworzoną bramą żółwia; język samoistnie owinął się wokół poszarpanego żołądka, a wtem capnęła organ, wyrywając wraz z jelitami. Prostując kręgosłup, wsiąknęła jelito na miarę włoskiego makaronu… lecz ślepia nie potrafiły się odlepić od płynącego.
___Wykręciła ze zgrzytem kości cielsko do tyłu, chyżo odbijając się tylnymi łapskami od kamiennego gruntu. Zawinięty ogon smagnął trupa na bok, a rozwarte, wątłe skrzydła tuliły cudowną rzekę. Młodzieniec zachwiał się pod wirem, kilka raptownych ruchów, lecz powrócił do normalności. Raptem zrobiła beczkę, rzuciła ramionami jak biczami, tylko po to by nie zgubić go z tropu.
___Gigantyczne, okrągłe oczy lustrowały brzuch oraz zamazany łeb znad wody. Światło, mimo że nikłe, podkreślało ruchliwą klatkę piersiową młodzieniaszka, lecz wydawała się ona pokaleczona szkłem. Każdy kosmyk słońca zmieniał swój kierunek w styczności z kobaltowymi łuskami. Pazurami smyrała dotknięte światłem otoczaki, pozwalając sobie na wolny chód, choć narwany. Każdy mięsień drgał, skrzela od czasu do czasu ocierały się o siebie, a dźwięk klekotania był gwałtownie urywany.
___Burzyciel iluzorycznego spokoju kierował się ku centrum Lodowatego Serca swoimi niezdarnymi ruchami ciągnąc zatem i ją, na niewidzialnej i nierozerwalnej nici kuriozum.
___Zatrzymał się.
___Osiadł ze swoimi skarbami.
___Także osiadła i ona, słuchając jego poczynań. Każde drgnienie sitowia było uporządkowane jej zachciankom, wszelakie drgnienie pod łapą młodziaka odbijało się echem w zalanym piekle. I każde echo, nieważne jak słabe, miało swoją wartość. A w słowach niesionych przez wiatr brzęczała zaduma, intryga oraz niepewność.
___Wtem wsadził ordynarnie łapska do cieczy jakby należała do niego, następnie wychylając swą dopiero wyklutą kufę. Kolory rozszarpały horyzont, lecz jej ślepia widziały jedno — bezbronność. Wszedł on do wody, kierując się mozolnie ku opadłej, trupiej gałęzi. Wytrzeszczyła gałki oczne, kreski zwęziły się do możliwego apogeum, kufa sama opadła, podnosząc kąciki ust. To był, będzie i jest ten moment. Moment rozpoczęcia. To sekunda, w której Pan powiedział: “Niechaj stanie się światłość!”.
___Dotknął.
___Spadło.
___Spadł.
___HAŁAS.
___Znienacka z bezczynności wpadła w dziką czynność, ze świstem wywijając cielskiem na boki. Kolosalne nozdrza kłapały łapczywie, pobierając jak najwięcej powietrza. Miała go. Rozcapierzyła palce, ramiona wyrzuciła przed siebie, napinając wszystkie błony. Przerzuciła ciężar ciała na lewą stronę, kierując brzuch ku niebiosom, wyciągnęła skalaną szyję; widziała go.
___Z przeraźliwym, tęsknym rykiem rozwarła paszczę.
___Ciemność.
___Kurtyna zapadła, lecz mało kto pyta, co się dzieje za nią.
___— Nu uo log’lleiz viir libinez tiro oto, Lonusso. — przemówiła w jej głowie, zaś matczyny, alabastrowy szept ukazał podziemie. Kawałki kory kolebotały się wokoło, szczupaki pouciekały w popłochu, bocianie pióro unosiło się na zgniecionej tafli, gigantyczne, spróchniałe ramię enta pragnęło dotknięcia z nimi, wszak w jej łapach (w pozie embrionalnej) leżał poharatany pisklak.
___Nie mogła się kłócić z jej słowem. Będąc tuż pod gałęzią, spowita cieniem wystraszonych liści, zadecydowała. Rozświetliła złotym blaskiem pole bitwy z naturą. Skrzydła rozłożone z szelestem odepchnęły gwałtownym ruchem Obiekt.
___HHHRRRRR.
___Ze wrzawą, wbitą w jej żyły nienawiścią i dłońmi bezużytecznie sklejonymi do luźnego cielska pisklaka, użyła Kobalta jako wiosła, szarpiąc nim po łukowatej linii. Bąble powietrza przytuliły kufę samicy, lecz nie miała czasu — skierowała wygłoniale łeb ku górze. Plasnęła ogonem; urągliwie wyrwała kość z przedramienia jesionu, przepływając przez palce drzewa, pozostawiając po sobie nic, tylko zniszczenie.
___Kilkoma machnięciami wyleciała obolało nad ziemię, po to by ociężale wylądować na jednej ze silniejszych gałęzi.
___I tak, kołysząc się ponad wzburzoną taflą dostrzegła kikut uczyniony na ciele dumnego Parysa drzew przez drżącego głupca, którego ściskała w ramionach. Wtem zawrzała raz jeszcze, wściekła na błogosławieństwo Matki. Na jej dar miłosierdzia, jakiego nigdy nie dostała.
___Gniew wpił się w jej pierś a palce poczyniły podobnie, drżeniem mięśni walcząc w swych sprzecznych zamiarach. Wyciągnęła ponownie ramiona, patrząc na samczyka w kocu ze światła. Przekręciła go dwa razy w łapkach, przyglądając się odcieniowi każdej łuski. Peleryna z łosia trzepotała na wieczornym wietrze, a sam podmuch łaskotał nieprzyzwyczajony kark wodnej cesarzowej. Przysunęła na chwilę Kobalta, by obdarować go tym, czym Matka Ziemia. Smagnęła jego kufę swym lepkim jęzorem, jakby przeprowadzając koronację.
___Objęła karczycho w jednej łapie, a drugą przysunęła do podbrzusza. Jeździła tak leniwie wskazującym palcem, robiąc kółka i znaczki, kłując gdzieniegdzie. Ile żołądków może posiadać to coś, to coś obdarowane litością, to coś… szczęśliwego? Wbiła mocniej szary, zakrzywiony szpon, przez sekundę niemal zapominając, iż to jest istota rozumna. Wisiał bezsilnie, luźno, popychany przez siłę Matki.
___Podniosła go jeszcze wyżej, przyglądając się złotymi monetami.
___Widziała twarze, twarze tych wszystkich, którzy ją zdradzili. Którzy pozostawili ją na hańbę w ludzkich brzemiach. Ich sylwetki, ruchy — pamiętała ten dzień.
___On… on wyglądał znajomo.
___Puściła go z objęć.
___KRZCHHH.
___Ciało pełne szafirów i granatów wbrew oczekiwaniom bezładnie poddało się swemu ciężarowi, by w mokrym mlaśnięciu spotkać się z Matką. Zamiast spodziewanego uniesienia się w przestworza, zawiśnięcia przed jej wzrokiem, swobodnej lewitacji i defiacji ciężaru spotkał ją zawód, gdyż jedynym odruchem było skulenie się w mule, na łosiowych szczątkach. Na podobieństwo przekłutego robaka.
___Na podobieństwo jej zdrajców.
___Spikowała na niego niczym igła w ubrania. Wielka, gładka kufa smoka otwierała się i zamykała, ukazując czerwone podniebienie, miękkie niczym satynowa poduszka w trumnie.
___To… zaatakowało. Kły smoczycy zahaczyły o jego tarczkę karkową i żółw poczuł, jak ból wlewa się pod skorupę niczym kwas. Krew zalała mu cały pysk. Rozwarł usta, kiedy trzepoczące skrzydła owiały jego kształt. Oko Lonusso obracające się w oczodole spoglądało złowieszczo i nie było go widać tylko przez moment, gdy przysłoniła je opadająca, cienka, błoniasta powieka. Szpony szukały mięsiwa, jakie ukryło się pod poszarpaną tarczą. Nie na długo. Skorupa rozerwana na strzępy odsłoniła ciało, pozwalając na wyżłobienie kopii obrazów Wassilego Kandinskiego. Jeszcze przez chwilę przywierał swe truchło do piachu, dygocząc.
___Lecz uczta już się rozpoczyna.
___Wzięła do prawej, zasmolonej dłoni otoczaka, emanującego bielą. Klarowny kolor prześwitywał przez błony pławne, lecz to nie miało znaczenia. Schowany sierp, ubrudzone łuski, ramię w górze, trzęsące się z ekstazy. Siedząc przy trupie, po całej akcji, delektowała się w ciszy, jaką została otoczona. Ciszy tak głośnej, że wbijała się w mózg bez problemu. Nawet charczący oddech, przypominający bezbronne dziecię uciekające przez chaszcze, nie był słyszalny. Nie dla niej.
___Raptem zamachnęła się z burknięciem pełnym wysiłku, a ciało wygięło się na wskos.
___GRZCH.
___Dreszcz. Uśmiech. Krew trysnęła na jej twarz tak samo jak kawałki skorupy, wprawnym ruchem puściwszy ramię ze spięcia.
___KRZCHHHRRR.
___Woda przeleciała przez skrzela, wypełniła ciało tlenem. Spokój.
___KRCGHHH.
___Złapała kamień w obie dłonie, przyglądając się poszarpanym krańcom. Podniosła gnuśnie łapę, a ślepiem podążyła za jego łukowatym ruchem, lecz… coś ją zatrzymało. Nagle, niczym związana, wyrywała łeb do przodu. Niebieska smuga naruszyła wiecznie żywe sklepienie nieba. Wytrzeszczyła oczyska, a pasy zaiskrzyły ciepłym kolorem, przebijając się spod amarantowej powłoki. Położyła narzędzie obok siebie, analizując kształt brnący przez rzekę.
___Podbijając połamane, wyniszczone truchło, położyła resztki żółwia na szczątkach grzbietu. Zgrabnym ruchem pazurów rozwarła jego brzuch ze szczękiem, leniwie odwracając wzrok ku płynącej anomalii. I tak wpatrując się w podbrzusze młodego samca, pochyliła się nad otworzoną bramą żółwia; język samoistnie owinął się wokół poszarpanego żołądka, a wtem capnęła organ, wyrywając wraz z jelitami. Prostując kręgosłup, wsiąknęła jelito na miarę włoskiego makaronu… lecz ślepia nie potrafiły się odlepić od płynącego.
___Wykręciła ze zgrzytem kości cielsko do tyłu, chyżo odbijając się tylnymi łapskami od kamiennego gruntu. Zawinięty ogon smagnął trupa na bok, a rozwarte, wątłe skrzydła tuliły cudowną rzekę. Młodzieniec zachwiał się pod wirem, kilka raptownych ruchów, lecz powrócił do normalności. Raptem zrobiła beczkę, rzuciła ramionami jak biczami, tylko po to by nie zgubić go z tropu.
___Gigantyczne, okrągłe oczy lustrowały brzuch oraz zamazany łeb znad wody. Światło, mimo że nikłe, podkreślało ruchliwą klatkę piersiową młodzieniaszka, lecz wydawała się ona pokaleczona szkłem. Każdy kosmyk słońca zmieniał swój kierunek w styczności z kobaltowymi łuskami. Pazurami smyrała dotknięte światłem otoczaki, pozwalając sobie na wolny chód, choć narwany. Każdy mięsień drgał, skrzela od czasu do czasu ocierały się o siebie, a dźwięk klekotania był gwałtownie urywany.
___Burzyciel iluzorycznego spokoju kierował się ku centrum Lodowatego Serca swoimi niezdarnymi ruchami ciągnąc zatem i ją, na niewidzialnej i nierozerwalnej nici kuriozum.
___Zatrzymał się.
___Osiadł ze swoimi skarbami.
___Także osiadła i ona, słuchając jego poczynań. Każde drgnienie sitowia było uporządkowane jej zachciankom, wszelakie drgnienie pod łapą młodziaka odbijało się echem w zalanym piekle. I każde echo, nieważne jak słabe, miało swoją wartość. A w słowach niesionych przez wiatr brzęczała zaduma, intryga oraz niepewność.
___Wtem wsadził ordynarnie łapska do cieczy jakby należała do niego, następnie wychylając swą dopiero wyklutą kufę. Kolory rozszarpały horyzont, lecz jej ślepia widziały jedno — bezbronność. Wszedł on do wody, kierując się mozolnie ku opadłej, trupiej gałęzi. Wytrzeszczyła gałki oczne, kreski zwęziły się do możliwego apogeum, kufa sama opadła, podnosząc kąciki ust. To był, będzie i jest ten moment. Moment rozpoczęcia. To sekunda, w której Pan powiedział: “Niechaj stanie się światłość!”.
___Dotknął.
___Spadło.
___Spadł.
___HAŁAS.
___Znienacka z bezczynności wpadła w dziką czynność, ze świstem wywijając cielskiem na boki. Kolosalne nozdrza kłapały łapczywie, pobierając jak najwięcej powietrza. Miała go. Rozcapierzyła palce, ramiona wyrzuciła przed siebie, napinając wszystkie błony. Przerzuciła ciężar ciała na lewą stronę, kierując brzuch ku niebiosom, wyciągnęła skalaną szyję; widziała go.
___Z przeraźliwym, tęsknym rykiem rozwarła paszczę.
___Ciemność.
___Kurtyna zapadła, lecz mało kto pyta, co się dzieje za nią.
___— Nu uo log’lleiz viir libinez tiro oto, Lonusso. — przemówiła w jej głowie, zaś matczyny, alabastrowy szept ukazał podziemie. Kawałki kory kolebotały się wokoło, szczupaki pouciekały w popłochu, bocianie pióro unosiło się na zgniecionej tafli, gigantyczne, spróchniałe ramię enta pragnęło dotknięcia z nimi, wszak w jej łapach (w pozie embrionalnej) leżał poharatany pisklak.
___Nie mogła się kłócić z jej słowem. Będąc tuż pod gałęzią, spowita cieniem wystraszonych liści, zadecydowała. Rozświetliła złotym blaskiem pole bitwy z naturą. Skrzydła rozłożone z szelestem odepchnęły gwałtownym ruchem Obiekt.
___HHHRRRRR.
___Ze wrzawą, wbitą w jej żyły nienawiścią i dłońmi bezużytecznie sklejonymi do luźnego cielska pisklaka, użyła Kobalta jako wiosła, szarpiąc nim po łukowatej linii. Bąble powietrza przytuliły kufę samicy, lecz nie miała czasu — skierowała wygłoniale łeb ku górze. Plasnęła ogonem; urągliwie wyrwała kość z przedramienia jesionu, przepływając przez palce drzewa, pozostawiając po sobie nic, tylko zniszczenie.
___Kilkoma machnięciami wyleciała obolało nad ziemię, po to by ociężale wylądować na jednej ze silniejszych gałęzi.
___I tak, kołysząc się ponad wzburzoną taflą dostrzegła kikut uczyniony na ciele dumnego Parysa drzew przez drżącego głupca, którego ściskała w ramionach. Wtem zawrzała raz jeszcze, wściekła na błogosławieństwo Matki. Na jej dar miłosierdzia, jakiego nigdy nie dostała.
___Gniew wpił się w jej pierś a palce poczyniły podobnie, drżeniem mięśni walcząc w swych sprzecznych zamiarach. Wyciągnęła ponownie ramiona, patrząc na samczyka w kocu ze światła. Przekręciła go dwa razy w łapkach, przyglądając się odcieniowi każdej łuski. Peleryna z łosia trzepotała na wieczornym wietrze, a sam podmuch łaskotał nieprzyzwyczajony kark wodnej cesarzowej. Przysunęła na chwilę Kobalta, by obdarować go tym, czym Matka Ziemia. Smagnęła jego kufę swym lepkim jęzorem, jakby przeprowadzając koronację.
___Objęła karczycho w jednej łapie, a drugą przysunęła do podbrzusza. Jeździła tak leniwie wskazującym palcem, robiąc kółka i znaczki, kłując gdzieniegdzie. Ile żołądków może posiadać to coś, to coś obdarowane litością, to coś… szczęśliwego? Wbiła mocniej szary, zakrzywiony szpon, przez sekundę niemal zapominając, iż to jest istota rozumna. Wisiał bezsilnie, luźno, popychany przez siłę Matki.
___Podniosła go jeszcze wyżej, przyglądając się złotymi monetami.
___Widziała twarze, twarze tych wszystkich, którzy ją zdradzili. Którzy pozostawili ją na hańbę w ludzkich brzemiach. Ich sylwetki, ruchy — pamiętała ten dzień.
___On… on wyglądał znajomo.
___Puściła go z objęć.
___KRZCHHH.
___Ciało pełne szafirów i granatów wbrew oczekiwaniom bezładnie poddało się swemu ciężarowi, by w mokrym mlaśnięciu spotkać się z Matką. Zamiast spodziewanego uniesienia się w przestworza, zawiśnięcia przed jej wzrokiem, swobodnej lewitacji i defiacji ciężaru spotkał ją zawód, gdyż jedynym odruchem było skulenie się w mule, na łosiowych szczątkach. Na podobieństwo przekłutego robaka.
___Na podobieństwo jej zdrajców.
Licznik słów: 1143
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
► szczęściarz ◄ w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces.
________
Motyw muzyczny ► Obiekt w naturalnym środowisku ◄
________
Motyw muzyczny ► Obiekt w naturalnym środowisku ◄
- Szabla Kniei
- Dawna postać

- Posty: 1458
- Rejestracja: 28 lip 2017, 16:25
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samica
- Księżyce: 122
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Ostatnie Ogniwo
- Mistrz: Zmierzch Gwiazd

A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,L,P,O,W,MA,MO,MP,Kż,M: 1| A,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Spostrzegawcza, Szczęściarz, Poszukiwacz, Opiekun, Nieulękły
Kolejny głodny smok czekał na nią w Szklistym Zagajniku, dlatego Szabla zamierzała się tam udać razem z solidną porcją soczystego turzego mięsa. Poderwała je z ziemi przy pomocy magii, a potem sama rozwinęła skrzydła. Lot nie powinien zająć jej zbyt dużo czasu, bo miała do pokonania tylko prosty kawałek drogi od granicy Ziemi.
Już wkrótce smoczyca dotarła nad Zimne Jezioro. Zaczęła stopniowo obniżać wysokość, żeby wziąć łyk wody bez konieczności lądowania.
...?
Kątem oka zobaczyła sylwetkę dorosłej smoczycy z pisklęciem na ręku. Nie to jednak przykuło jej uwagę, a zapach świeżej gadziej krwi. Szabla obrzuciła wzrokiem najbliższą okolicę, ale nie zobaczyła nikogo poza tamtą dwójką. A wtedy... Wtedy smoczyca upuściła pisklę na płyciznę. Jak jakiś śmieć. Jak zabawkę, którą się znudziła.
Szabla nabrała powietrza przez usta. Częstsze wymachy skrzydłami pozwoliły jej rozwinąć jeszcze większą prędkość. Przestała ciągnąć za sobą balast – upuszczone cielsko tura wpadło do jeziora z głośnym pluskiem. Kto przejmowałby się zmarnowanym jedzeniem, kiedy w pobliżu działa się komuś krzywda?
Szabla pomknęła w kierunku obcej smoczycy, przechylając ciało do szybkiego skrętu. Chciała ją wyminąć i porwać nieruchome pisklę w objęcia przednich łap. W czasie tego manewru o mało nie zahaczyła skrzydłem i ogonem o łeb obcej. Za blisko, za blisko! Ale przynajmniej mogła wreszcie wyciągnąć dzieciaka z mułu i polecieć dalej, przez moment przedzierając się przez to okropne sitowie. Pfah! Okropność. Dobrze, że chociaż pisklak był lekki jak piórko.
Dotarła na suchy ląd, gdzie podeszła do ostrego lądowania. Trzy łapy poszurały po piachu, czwarta obejmowała pisklę. Szabla poluzowała uścisk i ostrożnie położyła je na ziemi. Było zimne, ale dalej oddychało. Nie wyglądało dobrze. Krew sączyła się z obitej głowy, a także rozcięcia na brzuchu.
Szabla nie miała pewności, czy obrażenia zadała mu tamta smoczyca, dlatego nie mogła jej o to oskarżyć. Wątpliwości nie ulegało jednak to, że obca nie potrafiła się obchodzić z pisklęciem jak z żywym stworzeniem.
– Co ty wyprawiasz? Nie możesz nim rzucać – wycharczała Szabla. Usiłowała trzymać swoje nerwy na wodzy, dlatego mimo ostrego tonu głosu nie trzęsła się ze złości. Jeszcze nie. Czekała na odpowiedź obcej, jakieś wyjaśnienie jej postępowania. Chciała się przekonać, jak smoczyca zareaguje na odebranie jej młodego.
Już wkrótce smoczyca dotarła nad Zimne Jezioro. Zaczęła stopniowo obniżać wysokość, żeby wziąć łyk wody bez konieczności lądowania.
...?
Kątem oka zobaczyła sylwetkę dorosłej smoczycy z pisklęciem na ręku. Nie to jednak przykuło jej uwagę, a zapach świeżej gadziej krwi. Szabla obrzuciła wzrokiem najbliższą okolicę, ale nie zobaczyła nikogo poza tamtą dwójką. A wtedy... Wtedy smoczyca upuściła pisklę na płyciznę. Jak jakiś śmieć. Jak zabawkę, którą się znudziła.
Szabla nabrała powietrza przez usta. Częstsze wymachy skrzydłami pozwoliły jej rozwinąć jeszcze większą prędkość. Przestała ciągnąć za sobą balast – upuszczone cielsko tura wpadło do jeziora z głośnym pluskiem. Kto przejmowałby się zmarnowanym jedzeniem, kiedy w pobliżu działa się komuś krzywda?
Szabla pomknęła w kierunku obcej smoczycy, przechylając ciało do szybkiego skrętu. Chciała ją wyminąć i porwać nieruchome pisklę w objęcia przednich łap. W czasie tego manewru o mało nie zahaczyła skrzydłem i ogonem o łeb obcej. Za blisko, za blisko! Ale przynajmniej mogła wreszcie wyciągnąć dzieciaka z mułu i polecieć dalej, przez moment przedzierając się przez to okropne sitowie. Pfah! Okropność. Dobrze, że chociaż pisklak był lekki jak piórko.
Dotarła na suchy ląd, gdzie podeszła do ostrego lądowania. Trzy łapy poszurały po piachu, czwarta obejmowała pisklę. Szabla poluzowała uścisk i ostrożnie położyła je na ziemi. Było zimne, ale dalej oddychało. Nie wyglądało dobrze. Krew sączyła się z obitej głowy, a także rozcięcia na brzuchu.
Szabla nie miała pewności, czy obrażenia zadała mu tamta smoczyca, dlatego nie mogła jej o to oskarżyć. Wątpliwości nie ulegało jednak to, że obca nie potrafiła się obchodzić z pisklęciem jak z żywym stworzeniem.
– Co ty wyprawiasz? Nie możesz nim rzucać – wycharczała Szabla. Usiłowała trzymać swoje nerwy na wodzy, dlatego mimo ostrego tonu głosu nie trzęsła się ze złości. Jeszcze nie. Czekała na odpowiedź obcej, jakieś wyjaśnienie jej postępowania. Chciała się przekonać, jak smoczyca zareaguje na odebranie jej młodego.
Licznik słów: 357
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Chcesz mi wysłać PW? Ślij do Lekkości Wiatru.
II: Szczęściarz 1 sukces zamiast niepowodzenia ]
III: Poszukiwacz raz na tydzień +1 sukces do Percepcji ]
IV: Opiekun –2 ST do wszystkich akcji kompanów ]
IV: Nieulękły pierwszy ruch w walce należy do Szabli ]
+ w pierwszej turze +1 ST do akcji przeciwnika ]
II: Szczęściarz 1 sukces zamiast niepowodzenia ]
III: Poszukiwacz raz na tydzień +1 sukces do Percepcji ]
IV: Opiekun –2 ST do wszystkich akcji kompanów ]
IV: Nieulękły pierwszy ruch w walce należy do Szabli ]
+ w pierwszej turze +1 ST do akcji przeciwnika ]
- Remedium Lodu
- Dawna postać
Szalony Geniusz
- Posty: 791
- Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 50
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Wędrówka Słońca*
- Mistrz: Dar Tdary
- Partner: Serce Płomieni

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
___Świadomość malca została zredukowana do biernych zmysłów, gdy ten opadał bezwładnie na dno. Jego stan przypominał trochę ten zaraz po wykluciu, gdyż umysł, chcąc uratować się przed paniką, uczepił się tych prostych wspomnień ciepła złotego ciała i wilgotnego jęzora oczyszczającego nowowyklutego z jajecznej papki. Objęcia, które szarpnięciem wyciągnęły go z wody wynurzyły go również z głębin tej wizji swą gwałtownością. Zawieszony w uścisku nieznanej smoczycy, usilnie odgrywał nieprzytomnego nie wiedząc, jak tą gwałtowność zinterpretować. Złe skojarzenie z Valisską cisnęło się same na zamglony łepek.
___Prób pozostania w bezruchu nie ułatwiała woda powoli spływająca coraz niżej w gardle, drażniąca tchawicę. Łzy cisnęły się do oczu z mentalnego wysiłku, sunący po podbrzuszu pazur smoczycy nie ułatwiał sprawy. Prawdziwa próba była jednak dopiero przed nim gdy palec drapieżnej wybawczyni zagłębił się po łuski i w skórę. Żałując, że nie stracił przytomności do końca, opanował wierzgnięcie na tyle, by sięgnęło wyłącznie czubka jego ogona. W swoim obecnym stanie i tak nic nie zyska, więc lepiej grać bezwładnego jak najdłużej… kolejna fala bólu towarzyszyła wysunięciu szpona z jego ciała. Promieniujące doznanie sprawiało wrażenie, że zagłębił się on aż do samych pisklęcych trzewi.
___Gdy język i kwaśny odór oddechu smoczycy objęły jego głowę w zasadzie oczekiwał tylko nadejścia koronki zębów obejmujących kark. Zamiast tego jednak: odsunęła go od siebie? O co chodzi? W tej chwili sam był przestraszony własnej ciekawości. Valisska była przynajmniej bardziej przewidywalnym zagrożeniem od tej istoty.
___Nagłe uczucie bezwładności…
___Łapy, wykrzywione wraz z resztą ciała pod dziwnymi kątami w chwili zderzenia, przeszył kolejny ból który rozszedł się rychło na całe ciało gdy ciężar malca bezładnie spotkał się z glebą na skraju sitowia- nierównomierną, miejscami miękką, miejscami kamienistą, gdzieś indziej z kolei obrośniętą korzeniami i pokrytą zbutwiałymi, pełnymi drzazg gałęziami. W pierwotnym odruchu Kobalt bezwiednie przyjął pozycję embrionalną, niezdolny do najmniejszego drgnięcia.
___Zza bariery tortur dotarł do niego huk smoczych błon bijących powietrze. Chwilę później ktoś poderwał go w pewnym chwycie i wzbił się ponownie. Tylko… Dlaczego lądujesz?! Przez zapach mulistej ziemi jego zmysł węchu był tak przytępiony, że smoczek nie był w stanie określić nic poza tym, że również ma do czynienia ze smoczycą. Wyczuł, jak zbliżyła do niego łeb, obserwując. Nim sam otworzył powieki a spojrzenie jego włóknistych tęczówek złotej barwy zogniskowało się na wybawicielce z rąk poprzedniej wybawicielki, ta zdążyła już przenieść swoją uwagę na pierwszą smoczycę.
___Z coraz większym zaskoczeniem oglądał posturę, barwę łusek, zieloną kępkową grzywę ciągnącą się wzdłuż grzbietu; wszystko to i wiele więcej w pełni zgadzało się z iluzją, jaką tak niedawno pokazywał mu Przyjaciel. I czuł, że musi na chwilę odwrócić uwagę swojej rodzicielki od nieznajomej smoczycy. Mimo wszystko wyłowiła go z toni nim utonął. Przede wszystkim jednak, oczekiwał tego spotkania. Choć wyobrażał sobie, że odbędzie się ono w innych okolicznościach.
___– Ona mnie wyciągnęła z wody. – Resztkami sił wyciągnął się nieco, oplótł łapami i ogonem nogę Pomarańczowołuskiej i przyciągnął się do niej. – Wędrówka Słońca Ojciec. A Ty… wiesz? – W głowie miał mętlik z wycieńczenia, nadmiaru wrażeń i pisklęcych emocji. Jego wciąż nie do końca wprawny w mowie język również przewalał się po pysku niczym martwa kłoda, utrudniając sklecenie sensownego zdania. W zamian więc tylko mocniej wtulił się w łapę Kwitnącego Krzewu, swojej Matki.
___Prób pozostania w bezruchu nie ułatwiała woda powoli spływająca coraz niżej w gardle, drażniąca tchawicę. Łzy cisnęły się do oczu z mentalnego wysiłku, sunący po podbrzuszu pazur smoczycy nie ułatwiał sprawy. Prawdziwa próba była jednak dopiero przed nim gdy palec drapieżnej wybawczyni zagłębił się po łuski i w skórę. Żałując, że nie stracił przytomności do końca, opanował wierzgnięcie na tyle, by sięgnęło wyłącznie czubka jego ogona. W swoim obecnym stanie i tak nic nie zyska, więc lepiej grać bezwładnego jak najdłużej… kolejna fala bólu towarzyszyła wysunięciu szpona z jego ciała. Promieniujące doznanie sprawiało wrażenie, że zagłębił się on aż do samych pisklęcych trzewi.
___Gdy język i kwaśny odór oddechu smoczycy objęły jego głowę w zasadzie oczekiwał tylko nadejścia koronki zębów obejmujących kark. Zamiast tego jednak: odsunęła go od siebie? O co chodzi? W tej chwili sam był przestraszony własnej ciekawości. Valisska była przynajmniej bardziej przewidywalnym zagrożeniem od tej istoty.
___Nagłe uczucie bezwładności…
___Łapy, wykrzywione wraz z resztą ciała pod dziwnymi kątami w chwili zderzenia, przeszył kolejny ból który rozszedł się rychło na całe ciało gdy ciężar malca bezładnie spotkał się z glebą na skraju sitowia- nierównomierną, miejscami miękką, miejscami kamienistą, gdzieś indziej z kolei obrośniętą korzeniami i pokrytą zbutwiałymi, pełnymi drzazg gałęziami. W pierwotnym odruchu Kobalt bezwiednie przyjął pozycję embrionalną, niezdolny do najmniejszego drgnięcia.
___Zza bariery tortur dotarł do niego huk smoczych błon bijących powietrze. Chwilę później ktoś poderwał go w pewnym chwycie i wzbił się ponownie. Tylko… Dlaczego lądujesz?! Przez zapach mulistej ziemi jego zmysł węchu był tak przytępiony, że smoczek nie był w stanie określić nic poza tym, że również ma do czynienia ze smoczycą. Wyczuł, jak zbliżyła do niego łeb, obserwując. Nim sam otworzył powieki a spojrzenie jego włóknistych tęczówek złotej barwy zogniskowało się na wybawicielce z rąk poprzedniej wybawicielki, ta zdążyła już przenieść swoją uwagę na pierwszą smoczycę.
___Z coraz większym zaskoczeniem oglądał posturę, barwę łusek, zieloną kępkową grzywę ciągnącą się wzdłuż grzbietu; wszystko to i wiele więcej w pełni zgadzało się z iluzją, jaką tak niedawno pokazywał mu Przyjaciel. I czuł, że musi na chwilę odwrócić uwagę swojej rodzicielki od nieznajomej smoczycy. Mimo wszystko wyłowiła go z toni nim utonął. Przede wszystkim jednak, oczekiwał tego spotkania. Choć wyobrażał sobie, że odbędzie się ono w innych okolicznościach.
___– Ona mnie wyciągnęła z wody. – Resztkami sił wyciągnął się nieco, oplótł łapami i ogonem nogę Pomarańczowołuskiej i przyciągnął się do niej. – Wędrówka Słońca Ojciec. A Ty… wiesz? – W głowie miał mętlik z wycieńczenia, nadmiaru wrażeń i pisklęcych emocji. Jego wciąż nie do końca wprawny w mowie język również przewalał się po pysku niczym martwa kłoda, utrudniając sklecenie sensownego zdania. W zamian więc tylko mocniej wtulił się w łapę Kwitnącego Krzewu, swojej Matki.
Licznik słów: 531
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
₪ Ostry Węch ₪ Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
₪ Szczęściarz ₪ Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
₪ Skupiony ₪ -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
₪ Wybraniec bogów ₪ +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
══════════「 Muzyka 」══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem
════════「 Teczka Postaci 」════════
- Szabla Kniei
- Dawna postać

- Posty: 1458
- Rejestracja: 28 lip 2017, 16:25
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samica
- Księżyce: 122
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Ostatnie Ogniwo
- Mistrz: Zmierzch Gwiazd

A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,L,P,O,W,MA,MO,MP,Kż,M: 1| A,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Spostrzegawcza, Szczęściarz, Poszukiwacz, Opiekun, Nieulękły
Obca nie odpowiedziała na pytanie Szabli. Patrzyła na nią tylko tymi zagadkowymi, zimnymi ślepiami, jakby to ona oczekiwała odpowiedzi od łowczyni, a nie na odwrót. Szabla nie wiedziała, jak ma na to reagować. Konfuzja przytłumiła jej gniew, ostudziła krew. Pomarańczowa znowu otworzyła pysk, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pisklę chwyciło ją za nogę.
Obca wyciągnęła go z wody, powiedział młodzik. Nie wyglądała Szabli na ratowniczkę. Dlaczego ocaliła to pisklę przed utonięciem, skoro reszta jej czynów świadczyła o kompletnym braku troski o zdrowie młodego? Skąd ta sprzeczność? Szabla nie mogła się tego dowiedzieć, nie kiedy nieznajoma w ogóle nie reagowała na jej gniew. Tak obojętna, oderwana od rzeczywistości. Niczym bogini, która nie zniża się do kontaktów ze śmiertelnikami.
Pisklę wspomniało o Wędrówce Słońca, a wtedy Szabla Kniei zachłysnęła się powietrzem. Jej łeb zalała fala przekleństw, które chętnie by z siebie wyrzuciła, gdyby nie stała właśnie przy dziecku. Jej dziecku. W tym momencie osobowość i motywacja nieznajomej wydały się Szabli zupełnie nieistotne – liczyło się tylko zagrożenie, które stanowiła morska.
Nie będzie konfrontacji, Szabla nie mogła spuszczać dziecka z oczu. Musiała przenieść je w bezpieczne miejsce – z daleka od obcej i wody. Pochyliła się i objęła malca przednią łapą, by następnie poderwać się z nim w powietrze. Leciała tak długo, aż morska nie mogła jej śledzić. Wylądowała miękko na skrawku ziemi otoczonym gęstymi zaroślami.
– Teraz wiem – wymruczała cicho do pisklęcia, kładąc je ostrożnie na trawie. – Bardzo cię boli?
Obca wyciągnęła go z wody, powiedział młodzik. Nie wyglądała Szabli na ratowniczkę. Dlaczego ocaliła to pisklę przed utonięciem, skoro reszta jej czynów świadczyła o kompletnym braku troski o zdrowie młodego? Skąd ta sprzeczność? Szabla nie mogła się tego dowiedzieć, nie kiedy nieznajoma w ogóle nie reagowała na jej gniew. Tak obojętna, oderwana od rzeczywistości. Niczym bogini, która nie zniża się do kontaktów ze śmiertelnikami.
Pisklę wspomniało o Wędrówce Słońca, a wtedy Szabla Kniei zachłysnęła się powietrzem. Jej łeb zalała fala przekleństw, które chętnie by z siebie wyrzuciła, gdyby nie stała właśnie przy dziecku. Jej dziecku. W tym momencie osobowość i motywacja nieznajomej wydały się Szabli zupełnie nieistotne – liczyło się tylko zagrożenie, które stanowiła morska.
Nie będzie konfrontacji, Szabla nie mogła spuszczać dziecka z oczu. Musiała przenieść je w bezpieczne miejsce – z daleka od obcej i wody. Pochyliła się i objęła malca przednią łapą, by następnie poderwać się z nim w powietrze. Leciała tak długo, aż morska nie mogła jej śledzić. Wylądowała miękko na skrawku ziemi otoczonym gęstymi zaroślami.
– Teraz wiem – wymruczała cicho do pisklęcia, kładąc je ostrożnie na trawie. – Bardzo cię boli?
Licznik słów: 240
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Chcesz mi wysłać PW? Ślij do Lekkości Wiatru.
II: Szczęściarz 1 sukces zamiast niepowodzenia ]
III: Poszukiwacz raz na tydzień +1 sukces do Percepcji ]
IV: Opiekun –2 ST do wszystkich akcji kompanów ]
IV: Nieulękły pierwszy ruch w walce należy do Szabli ]
+ w pierwszej turze +1 ST do akcji przeciwnika ]
II: Szczęściarz 1 sukces zamiast niepowodzenia ]
III: Poszukiwacz raz na tydzień +1 sukces do Percepcji ]
IV: Opiekun –2 ST do wszystkich akcji kompanów ]
IV: Nieulękły pierwszy ruch w walce należy do Szabli ]
+ w pierwszej turze +1 ST do akcji przeciwnika ]
- Remedium Lodu
- Dawna postać
Szalony Geniusz
- Posty: 791
- Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 50
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Wędrówka Słońca*
- Mistrz: Dar Tdary
- Partner: Serce Płomieni

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
___Nim lot w chłodniejszym wieczornym powietrzu otrzeźwił pisklaka, do otumanionego umysłu wdarła się igła irracjonalnego zaniepokojenia. Mama poderwała się z nim w przestworza, on natomiast obserwował pozostającą na ziemi Smoczycę z Głębin: przecież gdzieś tam na ziemi jest też Przyjaciel, nieświadomy jej groźnej obecności! – Czy Tacie nic nie jest? – Pytanie, choć wyrosłe z psychicznego wyczerpania, pozwoliło zebrać myśli. Kobalt przypomniał sobie, że jest daleko poza domem a Złotołuski pewnie właśnie siedzi sobie spokojnie z innym smokiem w jego ciepłej chatce nad rzeką. On natomiast właśnie zwiedził ładny kawałek terenu, popływał w Zimnym Jeziorze, był śledzony przez obcą smoczycę a przede wszystkim: spotkał Kwitnący Krzew.
___Kiedy lecieli, niebieskołuski smoczek wykręcił łepek pod dziwnym kątem by móc podziwiać swoją Mamę w locie. Mimo cokolwiek niedogodnej pozycji mógł łatwo dostrzec ewidentną zwiewność i grację ruchów Łowczyni; jej postawę emanującą determinacją i pewnością siebie. Rodzicielka była zupełnie inna od Przyjaciela, przynajmniej na powierzchni swojej osoby- może bardziej skora do stawiania twardych, zdecydowanych kroków? Ledwo dorastający czwartego księżyca Kobalt, mimo prowadzenia swoich przemyśleń, w tej chwili po prostu cieszył się niezmiernie ze spotkania.
___Dlatego też pytanie Zielonogrzywej zastało malca z lekkim uśmiechem odmalowanym na pysku. Treść rzeczonego pytania jedynie rozbawiła go jeszcze bardziej: parę dni temu Słońce użył dokładnie tych samych słów po tym, jak Valisska przeciągnęła go w pysku przez cały Obóz Wody. Tata myślał wtedy, że mantykora połamała mu gdzieś z połowę kości, więc może i Krzew myśli teraz podobnie? Smoczek postanowił więc postąpić z początku identycznie jak wtedy, czyli zamiast udzielać odpowiedzi po prostu wstał bez słowa… po czym ponownie dotarło do niego przed kim stoi, uśmiechnął się jeszcze szerzej, spojrzał na smoczycę zupełnie klarownym wzrokiem i po prostu wspiął się przednimi łapkami na jej łapę, wtulił w pomarańczowe łuski pysk, kanciastą szczękę wcisnął w jej nogę a spojrzenie wlepił w złote ślepia Łowczyni. Wychwycona z opowieści Złotołuskiego ewidentna więź przyjaźni między Krzewem a Ojcem momentalnie omotała i jego.
___Wciąż zimny po pływaniu nos Kobalta został bezceremonialnie wetknięty w pachę Matki celem dokładnego poznania jej zapachu. Złożony i treściwy, mówił tak wiele… wtedy właśnie malca tknęło, że zapomniał o czymś istotnym. – Jestem Kobalt, Mamo. Przepraszam, zapomniałem że Ci wcześniej nie powiedziałem. – Pisklak w końcu doszedł do siebie na tyle, by móc konstruować swoje zaskakująco składne wypowiedzi. – Wiesz, inaczej wyobrażałem sobie nasze spotkanie. Choć obecne okoliczności są na swój sposób ciekawe i miłe, nie sądzisz? I nic mi nie jest, naprawdę. – Ostatnie zdanie mogło wypaść jednak mało przekonująco, skoro zostało wydobyte z wciąż krwawiącego łepka.
___Kiedy lecieli, niebieskołuski smoczek wykręcił łepek pod dziwnym kątem by móc podziwiać swoją Mamę w locie. Mimo cokolwiek niedogodnej pozycji mógł łatwo dostrzec ewidentną zwiewność i grację ruchów Łowczyni; jej postawę emanującą determinacją i pewnością siebie. Rodzicielka była zupełnie inna od Przyjaciela, przynajmniej na powierzchni swojej osoby- może bardziej skora do stawiania twardych, zdecydowanych kroków? Ledwo dorastający czwartego księżyca Kobalt, mimo prowadzenia swoich przemyśleń, w tej chwili po prostu cieszył się niezmiernie ze spotkania.
___Dlatego też pytanie Zielonogrzywej zastało malca z lekkim uśmiechem odmalowanym na pysku. Treść rzeczonego pytania jedynie rozbawiła go jeszcze bardziej: parę dni temu Słońce użył dokładnie tych samych słów po tym, jak Valisska przeciągnęła go w pysku przez cały Obóz Wody. Tata myślał wtedy, że mantykora połamała mu gdzieś z połowę kości, więc może i Krzew myśli teraz podobnie? Smoczek postanowił więc postąpić z początku identycznie jak wtedy, czyli zamiast udzielać odpowiedzi po prostu wstał bez słowa… po czym ponownie dotarło do niego przed kim stoi, uśmiechnął się jeszcze szerzej, spojrzał na smoczycę zupełnie klarownym wzrokiem i po prostu wspiął się przednimi łapkami na jej łapę, wtulił w pomarańczowe łuski pysk, kanciastą szczękę wcisnął w jej nogę a spojrzenie wlepił w złote ślepia Łowczyni. Wychwycona z opowieści Złotołuskiego ewidentna więź przyjaźni między Krzewem a Ojcem momentalnie omotała i jego.
___Wciąż zimny po pływaniu nos Kobalta został bezceremonialnie wetknięty w pachę Matki celem dokładnego poznania jej zapachu. Złożony i treściwy, mówił tak wiele… wtedy właśnie malca tknęło, że zapomniał o czymś istotnym. – Jestem Kobalt, Mamo. Przepraszam, zapomniałem że Ci wcześniej nie powiedziałem. – Pisklak w końcu doszedł do siebie na tyle, by móc konstruować swoje zaskakująco składne wypowiedzi. – Wiesz, inaczej wyobrażałem sobie nasze spotkanie. Choć obecne okoliczności są na swój sposób ciekawe i miłe, nie sądzisz? I nic mi nie jest, naprawdę. – Ostatnie zdanie mogło wypaść jednak mało przekonująco, skoro zostało wydobyte z wciąż krwawiącego łepka.
Licznik słów: 418
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
₪ Ostry Węch ₪ Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
₪ Szczęściarz ₪ Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
₪ Skupiony ₪ -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
₪ Wybraniec bogów ₪ +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
══════════「 Muzyka 」══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem
════════「 Teczka Postaci 」════════
- Zaciekły Kolec
- Dawna postać

- Posty: 864
- Rejestracja: 16 sty 2014, 13:50
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 64
- Rasa: Skrajny

A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,W,Pł,A,Śl,Skr: 1| O: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Nieparzystołuski;
//stara nauka
Albo staruch miał ukrytą fantazję do znęcania się nad pisklętami, albo po prostu kondycja Garruka była bliska dna. Jakkolwiek oba te stwierdzenia były mało realistyczne, w każdym z nich zapewne było ziarno prawdy, w końcu wcześniej on wymądrzał się przed nim, a pewnie starsi tego nie lubią, a Garruk zaś że był jeszcze młody, to ta energia mimo że ogromna, to szybko potrafiła się wyczerpać. Fakt był jednak prosty, Młody był już zmęczony i powoli co raz bardziej myślał o powrocie.
Dlatego też kolejna nauka od staruszka pocieszała jego wnętrze. Prostszy sposób? Mniej męczący? Panie, biorę wszystko! A jak to zrobić? No, tutaj przydała się konkretna umiejętność zwana słuchaniem, a także patrzeniem – bo Popiół nie powiedział ostatecznie o co chodzi, tylko pokazał.
Tylko nie wiedział od czego zacząć. Najłatwiej jest powiedzieć i zrobić samemu, pierwszy raz wymaga dokładniejszych szczegółów! Przez to Garruk przez pewien czas dalej machał naprzemiennie łapami, starając się jakoś dopasować do spokojniejszego rytmu. Postanowił więc stopniowo zwalniać, utrzymując jednak sensowne tempo przy którym nie odpadnie na dno. Już to pozwoliło mu nieco odetchnąć z ulgą.
Następnie rozłożył skrzydła, pozwalając unosić im się na wodzie. Było to ciekawe uczucie, zaczął zajmować nagle znacznie wiekszą powierzchnie w wodzie. Czuł pewien opór na skrzydłach, ale bardziej one dryfowały po niej. Faktycznie, nadawało się to tylko do bardziej spokojnego pływania.
Mógł więc teraz skupić się bardziej na samej nauce niż na zmęczoniu i martwieniu się o dotarcie na zakrzaczony brzeg.
Teraz znacznie łatwiej było utrzymać równowagę, chociaż cały czas pilnował jej trzymając ogon równo, przynajmniej póki płyneli prosto. Oddychał spokojnie, relaksacyjnie, naprzemiennie machając łapami, zgarniając wodę pod siebie i za siebie w spokojnym, wolnym tempie.
Prąd wodny o którym mówił staruszek był, chociaż nie taki silny jak sobie z począku wyobrażał. Drobna siła odpychająca do brzegu, teraz bardziej wyczuwalna gdy oboje przestali tak pluskać w wodzie.
– Już, teraz już wiem jak pływać! – Zawołał zadowolony, gdy już zbliżali się do brzegu. A gdy znaleźli się znowu w sitowiu, Garruk z ulgą postawił łapy na mule jak nigdy wcześniej, ciesząc się jak nigdy że miał twardy grunt pod łapami.. no, w miarę twardy. W końcu to był muł.
– Dzięki ci wielkie. – Skierował do niego, zmęczony, ale i pełen satysfakcji. Jednocześnie też, ja gdyby nigdy nic, zaczął iść w swoje strony, ani nie mówiąc nic więcej i nie zostawiając żadnego papa.
Albo staruch miał ukrytą fantazję do znęcania się nad pisklętami, albo po prostu kondycja Garruka była bliska dna. Jakkolwiek oba te stwierdzenia były mało realistyczne, w każdym z nich zapewne było ziarno prawdy, w końcu wcześniej on wymądrzał się przed nim, a pewnie starsi tego nie lubią, a Garruk zaś że był jeszcze młody, to ta energia mimo że ogromna, to szybko potrafiła się wyczerpać. Fakt był jednak prosty, Młody był już zmęczony i powoli co raz bardziej myślał o powrocie.
Dlatego też kolejna nauka od staruszka pocieszała jego wnętrze. Prostszy sposób? Mniej męczący? Panie, biorę wszystko! A jak to zrobić? No, tutaj przydała się konkretna umiejętność zwana słuchaniem, a także patrzeniem – bo Popiół nie powiedział ostatecznie o co chodzi, tylko pokazał.
Tylko nie wiedział od czego zacząć. Najłatwiej jest powiedzieć i zrobić samemu, pierwszy raz wymaga dokładniejszych szczegółów! Przez to Garruk przez pewien czas dalej machał naprzemiennie łapami, starając się jakoś dopasować do spokojniejszego rytmu. Postanowił więc stopniowo zwalniać, utrzymując jednak sensowne tempo przy którym nie odpadnie na dno. Już to pozwoliło mu nieco odetchnąć z ulgą.
Następnie rozłożył skrzydła, pozwalając unosić im się na wodzie. Było to ciekawe uczucie, zaczął zajmować nagle znacznie wiekszą powierzchnie w wodzie. Czuł pewien opór na skrzydłach, ale bardziej one dryfowały po niej. Faktycznie, nadawało się to tylko do bardziej spokojnego pływania.
Mógł więc teraz skupić się bardziej na samej nauce niż na zmęczoniu i martwieniu się o dotarcie na zakrzaczony brzeg.
Teraz znacznie łatwiej było utrzymać równowagę, chociaż cały czas pilnował jej trzymając ogon równo, przynajmniej póki płyneli prosto. Oddychał spokojnie, relaksacyjnie, naprzemiennie machając łapami, zgarniając wodę pod siebie i za siebie w spokojnym, wolnym tempie.
Prąd wodny o którym mówił staruszek był, chociaż nie taki silny jak sobie z począku wyobrażał. Drobna siła odpychająca do brzegu, teraz bardziej wyczuwalna gdy oboje przestali tak pluskać w wodzie.
– Już, teraz już wiem jak pływać! – Zawołał zadowolony, gdy już zbliżali się do brzegu. A gdy znaleźli się znowu w sitowiu, Garruk z ulgą postawił łapy na mule jak nigdy wcześniej, ciesząc się jak nigdy że miał twardy grunt pod łapami.. no, w miarę twardy. W końcu to był muł.
– Dzięki ci wielkie. – Skierował do niego, zmęczony, ale i pełen satysfakcji. Jednocześnie też, ja gdyby nigdy nic, zaczął iść w swoje strony, ani nie mówiąc nic więcej i nie zostawiając żadnego papa.
Licznik słów: 394
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
Boski Ulubieniec: spotkanie duszka raz na polowanie/raz na 2 tygodnie, owocujące o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego".
Nieparzystołuski: -1 ST do wiodącego Atrybutu i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do wiodącego Atrybutu i Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy.
Magiczne moce here:
– możliwość wyleczenia kalectwa
– możliwośc odmłodzenia/postarzenia postaci o 10 księżyców
– brązowy żeton
1 2 3
#53cc4f
Boski Ulubieniec: spotkanie duszka raz na polowanie/raz na 2 tygodnie, owocujące o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego".
Nieparzystołuski: -1 ST do wiodącego Atrybutu i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do wiodącego Atrybutu i Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy.
Magiczne moce here:
– możliwość wyleczenia kalectwa
– możliwośc odmłodzenia/postarzenia postaci o 10 księżyców
– brązowy żeton
1 2 3
#53cc4f
- Melodia Ciał
- Dawna postać
Wyrzutek
- Posty: 1834
- Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 44
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Szydercze Licho
- Mistrz: Spuścizna Krwi
- Partner: Ma tylko Żurawinę

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament
Młody smok łaził bez celu po terenach wspólnych a konkretniej wokół Zimnego Jeziora, zatrzymując się co chwila przy jakimś wybijającym z ziemi kwiatku. Za pomocą maddary niósł przy sobie kilka cienkich, kamiennych tabliczek, na których również przy pomocy własnej magii rył runami smoczymi opis danej rośliny i przedstawiał jej rysunek jeśli tylko potrafił go odwzorować. Kiedy spostrzegł nowy, nieznany mu dotychczas gatunek kwiatu, usiadł nad nim i zaczął się przypatrywać. Dla obserwatora mógł teraz wyglądać jak idiota wgapiony w najzwyklejszy w świecie kwiatek, ale on widział w tym czystą naukę, coś co mógł na swój sposób odkryć i opisać, własnoręcznie. Siedząc tak nie zwracał zbytniej uwagi na otoczenie, ach nieostrożny adept, bez reszty pochłonięty obserwacją i skrobaniem czegoś na kamieniu.
Licznik słów: 120
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Daddy's little psycho and mommy's little soldier
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
- Pchła Szachrajka
- Dawna postać
Pierwszy Naleśnik
- Posty: 191
- Rejestracja: 24 wrz 2018, 11:02
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 24
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Kaskada Kości
- Mistrz: Kaskada Kości

A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 2| P: 2| A: 1
U: Pł,B,L,Skr,Śl,Kż,A,O,W,M,MP,MA,MO: 1
Atuty: Kruszyna, Pamięć Przodka
Spomiędzy Sitowia wychynęła Szachrajka, gapiąc się z zaciekawieniem na Sosnowego Kolca i próbując się domyślić co takiego niezwykle istotnego pochłaniało całą jego uwagę.
– Czeeeść – powiedziała, przeciągając samogłoski i powoli, kroczek za kroczkiem, zbliżając się do Ognistego. – Co tam masz ciekawego?
Przechyliła łeb na bok w geście zaciekawienia, zatrzymując się parę kroków od Sosnowego. Nie chciała w końcu zbliżyć się do niego tak zupełnie. Nie wiadomo co mu do głowy przyjdzie. Ze smokami z obcych stad nigdy nie było nic wiadomo. Może ją zaatakuje. Może na nią kichnie jakąś straszną chorobą.
Tak więc ograniczyła się do obserwowania Sosnowego mniej-więcej z taką samą intensywnością, z jaką on obserwował swój wcześniejszy obiekt fascynacji.
– Czeeeść – powiedziała, przeciągając samogłoski i powoli, kroczek za kroczkiem, zbliżając się do Ognistego. – Co tam masz ciekawego?
Przechyliła łeb na bok w geście zaciekawienia, zatrzymując się parę kroków od Sosnowego. Nie chciała w końcu zbliżyć się do niego tak zupełnie. Nie wiadomo co mu do głowy przyjdzie. Ze smokami z obcych stad nigdy nie było nic wiadomo. Może ją zaatakuje. Może na nią kichnie jakąś straszną chorobą.
Tak więc ograniczyła się do obserwowania Sosnowego mniej-więcej z taką samą intensywnością, z jaką on obserwował swój wcześniejszy obiekt fascynacji.
Licznik słów: 113
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości.
→ pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Młoda Szachrajka – Szabla Kniei| Dorosła Szachrajka – Delirium
#B79426
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości.
→ pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Młoda Szachrajka – Szabla Kniei| Dorosła Szachrajka – Delirium
#B79426
- Melodia Ciał
- Dawna postać
Wyrzutek
- Posty: 1834
- Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 44
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Szydercze Licho
- Mistrz: Spuścizna Krwi
- Partner: Ma tylko Żurawinę

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament
Samiec podskoczył lekko słysząc głos zza swoich pleców i z wrażenia niemalże upuścił prawie w całości zapisaną tabliczkę, jednak chwycił ją w ostatniej chwili łapami i odetchnął cicho po czym odsunął się o kilka szponów na lewo od roślinki
-Hej, ja...co ja robię, pfff, dobre pytanie. Obserwuję tą roślinę, myślę że to jest, em, no w sumie nie znam tego gatunku kwiatu ale ogólnie zapisywałem na kamieniu informacje o nim żeby nie zapomnieć jak wygląda, muszę się zorientować jak się nazywa. Wiesz lubię odkrywać nowe rzeczy, a...a co ty tu robisz ?– zapytał nieco podejrzliwym tonem, chyba go nie śledziła, racja ? W sumie po co miałaby go śledzić.
-Hej, ja...co ja robię, pfff, dobre pytanie. Obserwuję tą roślinę, myślę że to jest, em, no w sumie nie znam tego gatunku kwiatu ale ogólnie zapisywałem na kamieniu informacje o nim żeby nie zapomnieć jak wygląda, muszę się zorientować jak się nazywa. Wiesz lubię odkrywać nowe rzeczy, a...a co ty tu robisz ?– zapytał nieco podejrzliwym tonem, chyba go nie śledziła, racja ? W sumie po co miałaby go śledzić.
Licznik słów: 109
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Daddy's little psycho and mommy's little soldier
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
- Pchła Szachrajka
- Dawna postać
Pierwszy Naleśnik
- Posty: 191
- Rejestracja: 24 wrz 2018, 11:02
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 24
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Kaskada Kości
- Mistrz: Kaskada Kości

A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 2| P: 2| A: 1
U: Pł,B,L,Skr,Śl,Kż,A,O,W,M,MP,MA,MO: 1
Atuty: Kruszyna, Pamięć Przodka
Szachrajka zmarszczyła pysk, popatrując na smoka ze zdziwieniem. Zdawał sobie sprawę z tego gdzie był, prawda? Tereny Wspólne wszystkim stadom nie sprzyjały specjalnie prywatności.
– Spaceruję sobie – odrzekła, ewidentnie tym razem skąpiąc słowa z jakiegoś sobie tylko znanego powodu. – Często sobie opisujesz tak roślinki? Jesteś uzdrowicielem czy po prostu cię to ciekawi?
I to w zasadzie było bardzo interesującym pomysłem. Może ona także powinna coś takiego robić? Spisywać obserwacje, czego doświadcza, co przeżywa? Tylko czy ktokolwiek by to potem czytał.
Prychnęła do siebie drwiąco.
Oczywiście że nie. Nie była nikim ważnym. Ale już historię jej matki pewnie by rozchwytywano. W końcu ta była przywódczynią stada, a nie pochodziła nawet spod bariery.
– Spaceruję sobie – odrzekła, ewidentnie tym razem skąpiąc słowa z jakiegoś sobie tylko znanego powodu. – Często sobie opisujesz tak roślinki? Jesteś uzdrowicielem czy po prostu cię to ciekawi?
I to w zasadzie było bardzo interesującym pomysłem. Może ona także powinna coś takiego robić? Spisywać obserwacje, czego doświadcza, co przeżywa? Tylko czy ktokolwiek by to potem czytał.
Prychnęła do siebie drwiąco.
Oczywiście że nie. Nie była nikim ważnym. Ale już historię jej matki pewnie by rozchwytywano. W końcu ta była przywódczynią stada, a nie pochodziła nawet spod bariery.
Licznik słów: 113
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości.
→ pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Młoda Szachrajka – Szabla Kniei| Dorosła Szachrajka – Delirium
#B79426
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości.
→ pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Młoda Szachrajka – Szabla Kniei| Dorosła Szachrajka – Delirium
#B79426
- Melodia Ciał
- Dawna postać
Wyrzutek
- Posty: 1834
- Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 44
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Szydercze Licho
- Mistrz: Spuścizna Krwi
- Partner: Ma tylko Żurawinę

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament
Spojrzał na nią nieco niepewnie, jakoś inaczej się zachowywała niż ostatnio kiedy ją spotkał, ale że nie znał jej jeszcze bardzo dobrze to nie pytał czy wszystko w porządku.
– Lubię to, chcę móc mieć moją wiedzę zawsze w zasięgu łapy, nawet wtedy kiedy zawiedzie mnie pamięć i nie, nie jestem uzdrowicielem, a w sumie szkoda mój przyjaciel jest, a ja poszedłem inną drogą, zostałem czarodziejem– powiedział odkładając tabliczkę po czym zaśmiał się cicho
-Wiesz, musiałem wybrać rangę która nie wymaga użycia mięśni bo...hmm chyba od razu widać dlaczego– powiedział i mrugnął porozumiewawczo ślepiem. No wiecie, do mięśniaków nie należał.
– Lubię to, chcę móc mieć moją wiedzę zawsze w zasięgu łapy, nawet wtedy kiedy zawiedzie mnie pamięć i nie, nie jestem uzdrowicielem, a w sumie szkoda mój przyjaciel jest, a ja poszedłem inną drogą, zostałem czarodziejem– powiedział odkładając tabliczkę po czym zaśmiał się cicho
-Wiesz, musiałem wybrać rangę która nie wymaga użycia mięśni bo...hmm chyba od razu widać dlaczego– powiedział i mrugnął porozumiewawczo ślepiem. No wiecie, do mięśniaków nie należał.
Licznik słów: 100
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Daddy's little psycho and mommy's little soldier
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
- Pchła Szachrajka
- Dawna postać
Pierwszy Naleśnik
- Posty: 191
- Rejestracja: 24 wrz 2018, 11:02
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 24
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Kaskada Kości
- Mistrz: Kaskada Kości

A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 2| P: 2| A: 1
U: Pł,B,L,Skr,Śl,Kż,A,O,W,M,MP,MA,MO: 1
Atuty: Kruszyna, Pamięć Przodka
Szachrajka prychnęła, rozbawiona. Tak, ani Sosnowy do mięśniaków nie należał, ani przecież ona sama!
– A widzisz, też rozpoczynałam życie kleryka, a jednak koniec końców zdecydowała się zostać Łowczynią mojego stada, bo w sumie do tego nadaję się najbardziej. Magia nie jest moją stroną, chociaż moja matka jest czarodziejką i bardzo próbowała mi ją wbić do głowy – wzruszyła ramionami z lekkim zażenowaniem. – Niektóre tematy jednak ciężko mi przychodzą, natomiast spacerowanie po lasach i równinach w poszukiwaniu smakowitych kąsków i skarbów... Jest czymś, co mnie bardzo uspokaja i dzięki czemu z radością zasypiam i z podekscytowaniem się budzę. Więc w sumie przypadkiem trafiłam na mój sens życia.
Końcówka jej ogona drgnęła lekko, jakby zdradzając pewne nie-pozytywne uczucia, które Szachrajka miała związane z tym tematem. Nie wszystko było tak radosne i beztroskie jak Wodna to teraz zaprezentowała. Ale przecież życie nigdy nie jest proste...
– A widzisz, też rozpoczynałam życie kleryka, a jednak koniec końców zdecydowała się zostać Łowczynią mojego stada, bo w sumie do tego nadaję się najbardziej. Magia nie jest moją stroną, chociaż moja matka jest czarodziejką i bardzo próbowała mi ją wbić do głowy – wzruszyła ramionami z lekkim zażenowaniem. – Niektóre tematy jednak ciężko mi przychodzą, natomiast spacerowanie po lasach i równinach w poszukiwaniu smakowitych kąsków i skarbów... Jest czymś, co mnie bardzo uspokaja i dzięki czemu z radością zasypiam i z podekscytowaniem się budzę. Więc w sumie przypadkiem trafiłam na mój sens życia.
Końcówka jej ogona drgnęła lekko, jakby zdradzając pewne nie-pozytywne uczucia, które Szachrajka miała związane z tym tematem. Nie wszystko było tak radosne i beztroskie jak Wodna to teraz zaprezentowała. Ale przecież życie nigdy nie jest proste...
Licznik słów: 144
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości.
→ pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Młoda Szachrajka – Szabla Kniei| Dorosła Szachrajka – Delirium
#B79426
→ kruszyna – -1/4 mięsa wymaganego do sytości.
→ pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
Młoda Szachrajka – Szabla Kniei| Dorosła Szachrajka – Delirium
#B79426
- Melodia Ciał
- Dawna postać
Wyrzutek
- Posty: 1834
- Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 44
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Szydercze Licho
- Mistrz: Spuścizna Krwi
- Partner: Ma tylko Żurawinę

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament
Samiec usiadł bliżej niej, nie zaszkodziło zyskać sobie nowej, bliższej znajomości, racja ?
– A no widzisz, moze każdy z nas faktycznie ma jakieś swoje przeznaczenie, które kiedyś przyjdzie mu spełnić, a może nie, tak czy siak ważne że podoba ci się to co teraz robisz. Niestety z moją gracją kulawego żubra, łowiectwo bez użycia maddary nie wchodzi w grę[color]– zaśmiał się cicho
– Twoja matka ? A właściwie kim ona jest ? Znaczy, mogę ją znać czy nie bardzo ? Niestety z zawieraniem znajomości wśród obcych smoków idzie mi raczej trudno. Z tobą było trochę inaczej – zaśmiał się na wspomnienie momentu w którym się poznali, kiedy Sosnowy ze swoim brakiem gracji wpadł na drzewo o mało się o nie nie zabijając tuż przed pyskiem Szachrajki.
– Jak jest tam u was, no wiesz w Wodzie ? Czy padają tam częściej deszcze ? Czy jest zimniej ? A może jest więcej smoków z morza ?– pytał wchodząc na temat, który go zachwycał – wiedza. Nieświdomie zamachał kilka razy ogonem z podekscytowania ale się uspokoił, nie wypadało przy takiej urodziwej smoczycy, oj nie, co sobie ona o nim pomyśli.
– A no widzisz, moze każdy z nas faktycznie ma jakieś swoje przeznaczenie, które kiedyś przyjdzie mu spełnić, a może nie, tak czy siak ważne że podoba ci się to co teraz robisz. Niestety z moją gracją kulawego żubra, łowiectwo bez użycia maddary nie wchodzi w grę[color]– zaśmiał się cicho
– Twoja matka ? A właściwie kim ona jest ? Znaczy, mogę ją znać czy nie bardzo ? Niestety z zawieraniem znajomości wśród obcych smoków idzie mi raczej trudno. Z tobą było trochę inaczej – zaśmiał się na wspomnienie momentu w którym się poznali, kiedy Sosnowy ze swoim brakiem gracji wpadł na drzewo o mało się o nie nie zabijając tuż przed pyskiem Szachrajki.
– Jak jest tam u was, no wiesz w Wodzie ? Czy padają tam częściej deszcze ? Czy jest zimniej ? A może jest więcej smoków z morza ?– pytał wchodząc na temat, który go zachwycał – wiedza. Nieświdomie zamachał kilka razy ogonem z podekscytowania ale się uspokoił, nie wypadało przy takiej urodziwej smoczycy, oj nie, co sobie ona o nim pomyśli.
Licznik słów: 189
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Daddy's little psycho and mommy's little soldier
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Przedmioty posiadane:
Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3
Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:
Żurawina

S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1
kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222
Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Chcesz dołączyć do gry?
Musisz mieć konto, aby pisać posty.
Rejestracja
Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!












