A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 1| A: 2
U: W,M,Pł,B,L,Skr,Śl,MA,MO,Lecz: 1| MP: 2
Atuty: Mocarny, Szczęściarz
Wbrew temu, co smoki chciały sądzić o Marduku, ten nie był ani do gruntu zły ani nawet aż tak bardzo zepsuty. Potrafił przyznawać się do błędów, kiedy sądził, że zawinił. Ale przede wszystkim potrafił bronić swoich racji i bez wahania szczerzył kły, okazując negatywne emocje. Za negatywne nikt go nie karał. Negatywnymi mógł karmić przestrzeń bez lęku, że zostanie zraniony. On ranił pierwszy. Zasada była śmiesznie prosta. Nauczony, że życzliwość, pasja i dążenie do marzeń nie są w cenie, zamienił je więc na coś, co lepiej się sprawdzało.
Marduk nie był głupi. Wiedział kogo obwinić za zniszczone marzenia. Remedium był jednym z tych smoków, do których czarnołuski miał największy żal. I faktycznie przez długi czas widział w nim jedynie zakłamanego jaszczura, który miał równie skrzywione spojrzenie na świat i innych co matka i ojciec. A Marduk nie chciał wpływu skrzywionych smoków. Miał go aż nadto.
– Łatwiej – syknął, decydując się na szczerość. Przenikliwe spojrzenie zaszło mgłą żalu. – Nie dałeś mi powodu, bym sądził, że potrafisz przyznać się do błędu. Jedyne czego od ciebie doświadczyłem, to bezpodstawna krytyka. Co innego miałbym o tobie pomyśleć? I gdzie są te moje błędy, o których mówisz? – Zapytał, choć wcale nie miał ochoty słuchać odpowiedzi. Obawiał się, że kolejny raz usłyszy jak zepsuty i niegodny był. Teraz jednak słowa uzdrowiciela nie miały już mocy, by go zranić. Przez minione księżyce Marduk nauczył się, że inni czynią mu tylko to, na co sam im pozwala. Nauczył się to kontrolować... Nie, miał nadzieję, że umie to kontrolować. Dlatego po chwili odzyskał równowagę. Jego obojętne spojrzenie przeciw uzdrowicielskiej obojętności.
Jest dla ciebie tym, kim chcesz by był.
Kim więc jest?
Wrogiem?
Rywalem?
Echem krzywd?
Nie odpowiedział mu słowami, choć na końcu języka miał, że zawsze brał jego słowa poważnie. I na tym polegał problem. Może gdyby nigdy nie pozwolił sobie pragnąć akceptacji i zrozumienia, gdyby nigdy nie brał do serca jego słów, nie staliby tu teraz – uzdrowiciel z przymrożonym ogonem i kleryk z krwią na policzku.
Kim jest?
Żal w spojrzeniu pozostał. Przez kilka chwil, w których słowa płynęły z pyska Remedium wartkim potokiem domysłów i ocen, Marduk patrzył na niego jak kiedyś. Jak porzucające swoje imię pisklę, które skrzywdził wyciągając złe wnioski.
Powolne kiwnięcie.
Kim jest?
Szansą.
Powiódł spojrzeniem za ognistą ćmą i rozluźnił napięte gniewem mięśnie. Słuchał, ale nim się odezwał, minęła dłuższa chwila. Tym razem jednak nie biła od niego zwyczajowa nonszalancja. Był poważny, enigmatyczny wręcz. Jakby dopiero ten wybuch odarł go z maski złośliwego, zbuntowanego cynika.
Powoli ruszył w kierunku falującego światełka.
– Nazywasz mnie maminsynkiem? – To były pierwsze słowa, które padły. Zabarwiało je gorzkie rozbawienie, ale nie miały w sobie oskarżenia. – Nie jestem nim. Każde z piskląt Ishtar i Daru otrzymało coś kompletnie odmiennego od tego, co tworzy maminsynków. To, że spędziłem zbyt dużo czasu w grocie matki, wbrew temu, co chcesz o tym sądzić, nie miało na mnie dużego wpływu. – Jego głos, niski i teraz dziwnie stateczny, odbijał się echem od ścian jaskini. Czarnołuski po trzech krokach zatrzymał się i obejrzał. – Większy wpływ miało to, co zdarzyło się gdy już ją opuściłem. Starcie ze smokami, na które nie powinienem był trafić w tamtym momencie. Nie jako pisklę z sercem na łapie, naiwny i śmiały. Spotkania z Osobliwą, z tobą, z ojcem, matką jako przywódczynią... – Uśmiechnął się krzywo. – Kaskada jest paskudniejsza w towarzystwie... – wtrącił, a potem dokończył poprzednią myśl. – Były destrukcyjne. – Westchnął płytko i machnął łbem w stronę ćmy. – Idziemy? Chciałeś zwiedzić jaskinię.
Kiedy uzdrowiciel do niego dołączył, Marduk ruszył powoli, ale pozwolił mu prowadzić. Nie czuł się pewnie w grotach, szczególnie niezbadanych, więc obserwował kroki towarzysza, by dla bezpieczeństwa je powtarzać.
– Ta rozmowa nie mogła odbyć się wcześniej... – podjął po chwili. Rozglądał się, ale tak naprawdę nie skupiał uwagi na mijanych stalaktytach i stalagnatach, załomach i półkach. Błądził nie wśród korytarzy jaskiń, a wśród swoich myśli. – Dopóki czułem, że którekolwiek z was ma wpływ na moje życie, nie mogłem otwarcie konfrontować się z przeszłością – przyznał. – Teraz przeszłość przestaje mieć znaczenie, podobnie jak smoki z nią związane. Nie obchodzi mnie zdanie ani mojej matki, ani rodzeństwa, a już tym bardziej ojca czy twoje. Ale skoro doprowadziliśmy do konfrontacji, i ja cię wysłucham. Biorąc poprawkę na to, że po pierwsze nie masz żadnej mocy, by skrzywdzić mnie słowami, a po drugie, że może faktycznie masz dobre intencje. Tylko kompletnie się nie rozumieliśmy. – Całość tej wypowiedzi mogła brzmieć szorstko, ale Marduk nie mówił tego, by dokuczyć uzdrowicielowi albo by zabezpieczyć swoją pozycję. On informował o czymś, co już się stało i wobec czego nie miał żadnych wątpliwości. Po prostu przedstawiał swój punkt widzenia w możliwie najbardziej neutralny sposób. – Więc tak, to wciąż zaszłość ze źródła, a potem także z ceremonii. Z ceremonii zdecydowanie bardziej. – Marduk uśmiechnął się smutno, kiedy obracał pysk, by spojrzeć na uzdrowiciela. – Czy postawiłeś się kiedykolwiek w sytuacji, którą mi wtedy zgotowałeś? Czy przyszło ci do głowy jak bolesne było to dla niespełna dziesięcio-księżycowego smoka, który od początku pragnął jedynie, by ktoś docenił jego starania? Który faktycznie chciał czegoś dowieść, udowodnić sobie i innym, że jest odpowiedni i godny? – Gorycz wykrzywiała mu pysk, więc odwrócił wzrok. – Zbyt mało o mnie wiedziałeś, by wydawać tak krzywdzące osądy. A jednak zrobiłeś to, roztrzaskując moją dumę i marzenia na kawałeczki. Po raz drugi – zaznaczył dobitnie. – Jak inaczej niż jak o ciemiężycielu miałem o tobie myśleć? – Wiekowe skały pochłonęły echo słów. Było coś pokrzepiającego w myśli, że były jedynymi powiernikami tej rozmowy.
Licznik słów: 924
I. Mocarny
+ 1 do mocy.
II. Szczęściarz
W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
≈≈≈≈≈≈
Obłoczek w powiększeniu od Szkarłatnej ♥
#6699ff