OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Wiesz, nie wiem czy to jest takie proste. – skwitował ocenę swojej dobroci cichym, schrypniętym chichotem. – Nie przejmuję się tą ucieczką. W zasadzie przeciwnie. Jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało lepiej będzie tym zwierzętom by nie przyzwyczajały się w niedostrzeganiu we mnie zagrożenia. Gdy byłem klerykiem zdarzało mi się próbować uspokoić sarny i podchodzić do nich. Nawet gdy udawała mi się ta sztuka i mogłem przyjrzeć się sarnom z bliska, na koniec straszyłem je ponownie dla ich dobra. – zerknął przyjaźnie na Maestra, wzruszywszy skrzydłami. – Widzisz, kiedyś tego nie uczyniłem; przeciwnie, wręcz karmiłem pewnego dzika. Nie minął księżyc jak znalazłem jego resztki. Bazyliszek dopadł go na obrzeżach bagien, gdzie zostawiałem dlań pożywienie. Czy byłem dobry? Nie. Byłem głupi myląc poczucie własnej dobroci z tym, co faktycznie było korzystne dla zwierzęcia.Ciekawiła go, jaka będzie odpowiedź łagodnego smoka. Dla jasności jednak wypadało się wytłumaczyć. – To oczywiście nie zmienia faktu, iż podziwiam toją wytrwałość i wyczucie. Gdybym nie przeszkodził, zapewne właśnie drapałbyś jelenia za uchem, hm? – Nie sposób było nie uśmiechnąć się na samo wyobrażenie takiej wizji.
Uszanował zamyślenie rozmówcy i cicho kontynuował doglądanie naparu, by listki oddały wodzie idealną ilość swej esencji, rozwijając się i ożywając na nowo w misce. Wzrok ponownie spoczął na Maestrze, gdy łagodny artysta sięgnął po jakże bliski sobie temat sztuki. – Odpowiem pytaniem, jeśli pozwolisz: czy poszukiwałeś przed chwilą czegoś konkretnego wokół nas? Czy może rozglądałeś się poszukując Nowego, które wpadnie ci w oko? Dopóki sztukę rozumiesz jako potrzebę przyglądania się światu poza ciemnicą własnych nawyków myślowych, przez które gubimy cenne detale rzeczywistości, to moja odpowiedź brzmi: tak. Dopóki za sztukę uznajesz również potrzebę przeistaczania własnych wizji w życie: również odpowiem, że lubię sztukę. Choć osobiście wolę odkrywać i badać to, co mnie otacza a herbatę traktuję jako pewien… sentyment. Całkiem smakowity sentyment. – Pochwycił misę i przelał napar do dwóch czarek, pozostawiając fusy na następne zalanie. Naczynko powędrowało ku ziemnemu smokowi błyskając wyczekująco bursztynową cieczą. – Ty potraktuj to jednak po prostu jako coś nowego. – Wodnik zakręcił swoją czarką w łapie i wystukał nań nieoczywisty rytm szponami, oczekując werdyktu.
















