Niewielkie zlodowacenie

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Śpiewny Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 271
Rejestracja: 29 maja 2018, 10:13
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 35
Rasa: Skrajny
Opiekun: Popiół Przeszłości

Post autor: Śpiewny Kolec »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 4
U: B,L,P,W,MO,MP,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Ostry Słuch

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

– To nie nietoperz! To smok! – stwierdził z dumą Maestro, wyszczerzywszy kły do przybysza. No proszę, ktoś inny pojawił się tego dnia w okolicach Zimnego Jeziora! Adept nie miał obcemu za złe, że nie potrafił rozszyfrować jego rysunku – wiedział, że nad umiejętnościami malarskimi musi jeszcze trochę popracować. Właściwie to całkiem dużo popracować.

I zaraz do tego miał sobie za złe, ze prawie zapomniał o najważniejszym!

– Jestem Śpiewny Kolec! – przedstawił się, uprzednio potrząsnąwszy łbem z roztargnienia. Zawsze zapomniał o podaniu imienia, zawsze! Oczywiście zaraz potem wrócił do tematu. – Tak po prostu rysuję, żeby nauczyć się rysować.Skoro smoki mogą się uczyć biegać, pływać i śpiewać, to dlaczego nie miałyby umieć rysować? – zapytał retorycznie, wyszczerzywszy do Nurta kły. I popatrzył w dal, przyglądając się płynącym po jeziorze odbiciom chmur.

– Bardzo lubię sztukę; sztuka to coś, co sprawia, że smoki są radosne, że uśmiechają się i zapominają o złych rzeczach. Najbardziej lubię śpiewać. I nie znam smoka, któremu śpiewanie by się nie podobała! Noooo... może jednego... – zawahał się i przewrócił oczami, przypomniawszy sobie o Szyszkowym. – Ale przecież wyjątek potwierdza regułę, co nie? – zapytał, znów przenosząc wzrok na Szlachetnego, tym razem racząc go wyjątkowo sugestywnym spojrzeniem. Dopiero teraz zauważył też stojące obok naczynie.

– Jak nazywasz swój napój dziełem, to też sztuka...? – zapytał i właściwie trudno było stwierdzić, czy pytał serio, czy tylko retorycznie. – Nigdy nie piłem sztuki, więc dlaczego by nie? Chętnie skosztuję! – stwierdził z entuzjazmem, już po chwili zabierając się dzieła. Nie wypadało, żeby Nurt zwlekał! Maestro wsadził pysk w naczynie z wielkim impetem, aż znaczna część napoju rozlała się, zacisnął szczęki i zaraz podniósł łeb, który ociekał teraz pachnącym winem.

Wzdrygnął się i skrzywił; ach, jakie gorzkie! Co więcej, nie tylko jego usta, ale i cały nos pełen był wina, aż musiał otworzyć na moment pysk, sycząc cicho. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewał – oczekiwał raczej czegoś słodkiego i przyjemnego dla podniebienia. Byłoby jednak wielkim nietaktem wino wypluć – walcząc więc ze sobą przed moment i pochylając się nieco do tyłu, aby napój nie wyciekł, smok w końcu zdołał pokonać instynkt i zamknąć pysk, wypijając trunek do końca. Właściwie to tylko początek był okropny – za chwilę, kiedy już jego język oswoił się z nietypowym smakiem, wszystko wydawało się już normalne.

No, może oprócz tego dziwnego... ciepła? Maestro nabrał powietrza.
Nurcie, gorzki napój twój
Jest tak,
Że z początku trudno pić
Ten smak,
Kiedy jednak minie szok,
Twierdzę,
Iż przez moment warto jest
Cierpieć!


Tylko dziwna rzecz się stała,
Umysł mój nie pojął jej:
Jakim cudem wokół
mrozy,
A w mym gardle ciepło, hej!

Czy to jakieś nowe czary,
Co w napojach jawią się?
Jakiś sprytny trik maddary,
Chciałbyś go nauczyć mnie...?
Ogonek Maestra zaczął nagle kiwać się na boki jak zwariowany – ten syndrom zazwyczaj oznaczał wyjątkową ekscytację smoka. Tajemniczy napój naprawdę go zafascynował, nie chodziło tutaj jednak o smak – chodziło o tę magię. O to, jakim cudem był zimny, a w jego gardle zrobiło się ciepło. Tego nie nauczyła go Maestria!

A Maestro chciał być największym czarodziejem, więc taki rodzaj magii też musiał pojąć!

Licznik słów: 521
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Szlachetny Nurt
Dawna postać
Martwe Spojrzenie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1863
Rejestracja: 25 sty 2017, 12:24
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 88
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wzburzone Wody
Mistrz: Mistycznooka
Partner: Graghess

Post autor: Szlachetny Nurt »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| M: 2| P: 4| A: 1
U: B,L,Pł,O,MP,MA,MO,W, Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Boski Ulubieniec, Szczęściarz, Tropiciel, Wybraniec Bogów, Poświęcenie
Zdziwiony jeszcze raz spojrzał na rysunek Śpiewnego... na Smoka mu to nie wyglądało, ale od czegoś trzeba zaczynać, prawda? Najpierw będzie nietoperz, potem sikorka, a może kiedyś młodemu wyjdzie piękny smok?
Nurt aż sam zachciał... spróbować. Wcześniej zdarzyło mu się rysować pazurem po piasku lub ziemi, nie było to o dziwo tak głupie... całkiem dobrze rozpraszało nieprzyjemne myśli i pozwalało skupić się na czymś innym.
I po chwili Nurt oczywiście zaczął jeździć pazurem po lodzie. Po chwili powstało coś, co można było nazwać konturem. A dokładniej konturem ptaka, ale póki co jeszcze bez szczegółów. Nurt ze skupieniem zaczął dorysowywać dziób, obwódkę wokół wewnętrznej części łba, łapy i na samym końcu oczy. Te miały w sobie jakąś głębię... jakby wcale nie były kawałkami porysowanego lodu.
Co ostatecznie wyszło Nurtowi? Sowa. Tuż obok smoka, którego narysował Śpiewny Kolec. Dlaczego właśnie to zwierze? Odpowiedź na to pytanie musiał znać tylko i wyłącznie Przywódca Wody. Wiadomym jednak był fakt, że to zwierzę musiało być mu w jakiś sposób znajome.
– W moim przypadku to chyba nie działa. Zdaje mi się, że nic już nie jest w stanie przywrócić mi radości i uśmiechu. Chociaż zapominanie o złych rzeczach... w tym przypadku się zgadzam. – Mhm, no i zaczęło się depresyjne gadanie Nurtu. Niech wszyscy mają nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo.
W pewnym sensie cieszyło go, gdy młody nazwał jego dzieło "sztuką". Tak... to była bardzo dobra nazwa. Nie spodziewał się natomiast reakcji Śpiewnego na smak trunku... przypuszczał, że albo rzygnie tym, co wypił, albo będzie mu smakowało. Ale śpiewy? No tak... jemu też się zdarzało śpiewać po tym, ale to sporej ilości trunku, a nie po jednym naczyniu. Z drugiej strony... no młody był to smok, może na takich działa to inaczej? Nurtu był w końcu już starym grzybem.
– No dobrze... przekonałeś mnie. Nauczę cię, jak stworzyć coś takiego. A więc uczniu mój... przynieś mi zgniłe jabłka i gruszki, nie pytaj dlaczego właśnie takie. Resztą zajmę się ja. – Trzeba będzie znaleźć jeszcze jakieś zioła... no i trochę płatków kwiatów. W sumie... sam był zaskoczony, dlaczego od razu zgodził się na zdradzenie swojego sposobu temu młodemu. Ale i tak od zawsze uważał, że więcej smoków powinno znać ten sekret.

Dodano: 2018-12-29, 23:57[/i] ] ********
Dzień przed upadkiem.
Soundtrack!

Gdyby ktoś zapuszczał się w to miejsce, mógłby ujrzeć starego, złotego smoka, którego łuski wyraźnie straciły swój dawny blask. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie kilka szczegół. Przede wszystkim – sposób w jaki chodził. Cały czas tracił równowagę, potykał się o własne łapy, lub wszechobecne gałązki i kamienie. Co jakiś czas wyciągał przed siebie łapę i dotykał nią drzew, by na nie nie wpaść. Nie był całkowicie ślepy, ale przez całe życie przyzwyczajony był do swego świetnego wzroku, teraz niewiele z niego zostało. Świat to zaledwie rozmazane plamy o różnych kolorach. Do tego niewyraźne. Nic też dziwnego, że miał problemy z poruszaniem się.
Drugą rzeczą, na którą zapewne każdy zwróciłby uwagę... był koszyk. Jednak nie taki zwyczajny. Złoty miał zawieszone na sobie coś w rodzaju nosidełka. Pierwsza jego część stanowiła schowek na coś bardzo cennego, niemal zakrywając cały przedmiot. Drugą część można było opisać jako długi zlepek korzonków i trawy, który owijał pierwszą część i przechodził Nurtowi przez ramię. Zatem całość opierała się na jego klatce piersiowej i dodatkowo wzmocniona była wspomnianym wcześniej fragment. Był to z całą pewnością efekt geniuszu, albo szaleństwa. Albo i jednego i drugiego.
Gdyby ktoś zapuszczał się w to miejsce, mógłby dostrzec starca wędrującego z dziwnym koszykiem, w którym chował tajemniczy i duży przedmiot o łososiowej barwie. Jednak nikt nie zapuszczał się w te strony i świadkiem był jedynie zwodzący szelest wiatru, który zwiastował porę Białej Ziemi. Zimno zapewne odstraszało nawet okoliczne zwierzęta.
Złoty z całą pewnością gdzieś zmierzał... ale czego mógłby szukać? W tym miejscu nie znajdowało się zbyt wiele. W końcu osobnik zbliżył się do brzegu, gdzie łapami próbował czegoś szukać, ale oczy nie pozwalały mu tego widzieć. W końcu pazurem zahaczył o fiołki, zapewne ostały się tutaj jakimś cudem... były zniszczone i niemal pozbawione swojego koloru. Ale były. Wyrwał je z ziemi i wziął głęboki wdech. Nadal pozostał zapach. Starzec włożył swoją "zdobycz" do dziwnego koszyka.
– Kiedyś nauczę cię, jak wykorzystywać ususzone liście i kwiaty, wiesz? Już niedługo, skarbie. Już niedługo. – W końcu odezwał się, spokojnie i łagodnie. Jednak... do kogo mówił? Czy w tej torbie znajdowało się jakieś żywe stworzenie? Nie poruszało się, nie dawało znaku życia. Zatem z pewnością musiało to być skierowane do kogoś innego... lecz kogo? Nikogo tu nie było, nawet zwierząt. Nawet Złota Twarz zniknęła, przykryta pod warstwą chmur. Czyżby starzec postradał zmysły i mówił do siebie? Było to jak najbardziej możliwe.
Ruszył dalej, początkowo nieco myląc kierunki i wchodząc przez przypadek do wody. Zimnej wody. Odskoczył zaskoczony. Czy starzec miał aż takie problemy z orientacją w terenie? Dlaczego w ogóle ruszał się z miejsca, w którym zwykł sypiać? To wielkie zagrożenie, by jakkolwiek się oddał. Ale mimo wszystko szedł... i chyba nawet był cały, pozbawiony siniaków. Nie licząc oczywiście starych blizn. Zadziwiające. Pytanie tylko, czy miał szczęście, czy po prostu na swój sposób umiał sobie radzić?
Imponujący był fakt, że nie był to koniec poszukiwań tego dziwaka. Jego następną ofiarą były bzy, na które nie wiadomo jakim cudem się natknął. Tak szybko, jak ich dotknął, tak szybko powędrowały do torby. Pomimo mocnego wiatru, od starca nadal można było wyczuć dość mocny aromat pogniłych kwiatów, ale nadal miało to swój urok.
Poszukiwania zapędziły wędrowca do oddalonych zakamarków Niewielkiego Zlodowacenia. Od wielu księżyców zapewne nie stanęła tu smocza łapa. I nic dziwnego... nie było tutaj bowiem nic interesującego. Prawie. W oddali Złoty musiał zauważyć coś, co zwróciło jego uwagę. Z pewnością było to dla niego po prostu plamką, tylko bardziej wyróżniającą się od innych. Należał do ciekawskich, bowiem udał się do dziwnego obiektu, który okazał się... grotą. Po prostu jaskinią.
Wszedł do niej powoli. Wyglądała na zwyczajną, choć zapach mówił inaczej. Zgnilizna? Nawet jeżeli tak, to dość dobrze zakamuflowana. Wędrowiec musiał być już tutaj kiedyś, ale to miejsce było dla niego niespodzianką. Tajemniczy osobnik widocznie na czymś się skupił, a już po chwili przywołał... chmurę? Która jakby go otaczała. Ledwie widoczna. Nie był w tym dobry, to nie mogła być jego technika, ale widocznie pozwalała mu "widzieć" lepiej. Widocznie zadziałała, bo szybko pochwycił w swej dłoni naszyjnik, który leżał w środku groty. Zdziwienie pojawiło się na jego pysku. Znał ten przedmiot. Wiedział do kogo należy. Usiadł na zadzie, a koszyk postawił tuż obok siebie. Opierał się o ścianę groty i był zwrócony w jego kierunku.
– Wiesz do kogo to należało, skarbie? Do Płaczu Aniołów, czy też Szkarłatnych Wód... największego wojownika, jakiego znałem. – Znów powiedział, jakby do siebie tylko tym razem... kierował wzrok na swoje dziwne nosidełko? Czy jednak coś mogło tam być? Być może pogrążone we śnie? To zapewne wiedział tylko Złoty.
– To on przekazał mi przywództwo... uznał to za dobry pomysł i może faktycznie tak było. Obiecałem mu coś... i słowa dotrzymałem. Opiekowałem się Wodą, tak długo jak mogłem. Był dla mnie... wzorem. Tak jak jego córka. Być może ja kiedyś będę kimś takim dla ciebie. – Czy to było możliwe? Na pysku starucha pojawił się... uśmiech? Przez cały czas wyglądał, jakby zamiast serce miał jedynie kamień. Nie przejawiał emocji. A teraz delikatny uśmiech? Coś musiało się w nim zmienić. Chwilę później uśmiech zmienił się smutek. A Złoty, zapatrzony w naszyjnik, który spoczywał w jego dłoni... uronił łzę. Ta skapnęła akurat na jedno z piór, które przyczepione było do naszyjnika. Większość z nich była biało-niebieska, jedno zdawało się brudne i zniszczone, a ostatnie – o wiele większe od pozostałych. Czysta biel.
– Nie wiedziałem, co się z nim stało... odszedł po ceremonii. Nigdy go już potem nie widziałem. Musiał być tutaj przed odejściem. – Tym razem mówił bardziej do siebie. Coś w nim w tym momencie pękło. Ale to było serca. Kamienna powłoka, która je otaczała miała na sobie teraz pęknięcie. Dosyć spore, ale całość nadal się trzymała, choć niewiele brakowało, by odzyskał dawnego siebie. Gdyby tylko wiedział, że jego stary druh spoczywa całkiem niedaleko... na dnie jeziora. A przynajmniej to, co z niego zostało. O ile cokolwiek zostało. Starzec jeszcze przez chwilę wpatrywał się w naszyjnik... po czym założył go na siebie. Nie był pierwszym. Na sobie miał jeszcze kilka. Pióra, kły, łuski. Z pewnością należące do zmarłych. Pytanie tylko, czy stanowiły trofea, czy pamiątki. Na miejscu naszyjnika zostawił złotą łuskę, którą wyrwał ze swojego ciała. Oraz jedno, biało-niebieskie pióro. Upewnił się, że wszystko nie zostanie przeniesione przez wiatr, bądź zalane wodą. A następnie... zaczął robić coś dziwnego.
Wyciągnął zebrane liście z koszyka i ułożył je w jednym miejscu, ułożył je dość starannie, a gdy wszystko było już gotowe – podpalił za pomocą maddary. Aromat unosił się w całej grocie, zastępując dość nieprzyjemny zapach zgnilizny i staroci. Chwilę po tym zajrzał do swego nosidełka, by wyciągnąć z niego kilka gruszek. Widocznie jego dzieło było bardziej pojemne, niż można było się spodziewać na pierwszy rzut oka.
Kolejna wskazówka, która przekazywała jasno, że starzec miał nie po kolei w głowie i widocznie musiało mu odbić, to to, że gruszki były... zgniłe. Ale jak widać to mu nie przeszkadzało. Gniótł je za pomocą łap i kierował wyciśnięty sok do swego gardła. Powtórzył to kilka razy, aż do momentu gdy zaczął się zataczać. O cóż to mu chodziło? Dlaczego jego ruchy były tak upośledzone? Czy to zasługa dziwnej mieszanki kadzideł i soku z gruszek? Ciężko było w to uwierzyć.
W końcu usadowił się gdzieś w boku groty i spróbował odpocząć. Zmęczone, poranione, błękitne ślepia przykryły powieki. A Złoty zapadł w sen.
Gdyby ktoś zapuszczał się w te tereny i zajrzał do opuszczonej groty... mógłby zauważyć śpiącego smoka, tuż przy dziwnym koszyku. Przez sen wymawiał imię "Graghess". Obok niego waliły się wyciśnięte gruszki, a dym z kadzideł nadal wypełniał jaskinię. Ale nikt nie zapuszczał się tak daleko. Świadkiem były więc jedynie liczne pająki, które zdawały się obserwować go ze swoich pajęczyn.

Soundtrack!


Obudził się. Nie wiedział dlaczego, ale odczuwał strach. Wszechogarniający strach. Uczucie tak obce dla niego. Nie pamiętał, kiedy ostatnio prawdziwie się bał... całkowicie wyprał się z uczuć. Jego pierwszym odruchem było sprawdzenie, czy zawartość koszyka jest bezpieczna... jednak nie było jej. Jak to mogło się stać? Przecież jeszcze przed snem dokładnie widział, że jest tuż przy nim.
Cahf ah nafl mglw'nafh hh' ahor syha'h ah'legeth, ng llll or'azath syha'hnahh n'ghftephai n'gha ahornah ah'mglw'nafh
(Nie jest umarłym ten który spoczywa wiekami, nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.)
Usłyszał głos, choć nie wiedział skąd dochodzi... język nie był mu znany. Jedno było pewne – każde słowo budziło przerażenie. Słowami nie był w stanie opisać głosu, który słyszał. Jakby sama śmierć do niego mówiła. Coś, co na wieki powinno milczeć.
Wyszedł z groty... co innego mógł zrobić? Gdzie był jego skarb? Nie mógł tak po prostu tego zgubić... i ten głos. Zza groty widać było tylko ciemność, ale musiał wyjść... musiał je znaleźć.
Goka yogor. Ymg' yar ah yogor. Yar ot nilgh'ri ot ymg'. Ymg' mgepah ahf' mgep l' ah mgepuaaah, n'ghftephai if ymg' nafl yog kadishtu h'
(Padnij. Twój czas dobiegł końca. Wasz czas. Zrobiłeś to, co należało zrobić, choć nawet o tym nie wiedziałeś.)
Wyszedł... jednak w pewnym momencie obrócił się za siebie. Widział tam tych, którzy przecież powinni pozostać martwi. Czy w ogóle tam byli? Czy może był to tylko wytwór jego wyobraźni? Kolejno – Mistycznooka, Wzburzone Wody, Płacz Aniołów, Shetani, Fia, Amok, Krew Mandragory. Niezłomna Cisza. Aria Negacji. I wielu innych, których widocznie rozpoznawał i poznał za życia, a opuścili ten świat. Czy to był kolejny chory sen? Wszystko wskazywało na to, że tak. Ale było w nim coś realnego.
Ng hai. fhtagn. Ng nnn Iiahe ymg' kin ah'mglw'nafh. Ehye llll ehye
(A teraz śpij. I patrz jak twój ród umiera. Jeden po drugim.)
Powoli kroczył, próbował nie słuchać. Ale głos wbijał się w jego głowę, doprowadzając go do szaleństwa. Chciał, żeby przestało. Był gotów pozbawić się słuchu, żeby tylko przestało. Ale wiedział, że to nie pomoże. Mimo to – kroczył dalej. Dotarł do jeziora. Spojrzał się w nie, próbując dostrzec. Ale widział tylko... ruchy. Czy coś mogło tam być? Wkrótce mógł się przekonać.Coś, co przypominało mackę... nagle złapało go za łapę. Próbował ryczeć, ale nie wychodził od niego żaden dźwięk. Pustka. Był zdany na siebie.
Wbił pazury w brzeg, ale te powoli się osuwały. Macka była coraz silniejsza, a on coraz słabszy. I wtedy dostrzegł, będąc już niemal cały w wodzie... skarb znajdował się na brzegu. Przed nim. Bezpieczny. I wtedy poddał się. To coś wciągnęło go głębiej, a on sam zaczął się dusić. Wierzch jeziora zaczął zanikać, a on sam znajdował się coraz głębiej... i głębiej.

Soth ot mgehye'lloig mgep mgepah lw'shuggornah ng ephainog. Iä! Iä! fhtagn!
(Ziarno szaleństwa zostało zasiane i niedługo przybędą plony. Iä! Iä! Fhtagn!)
********
Dzień upadku.
Soundtrack!

Starzec obudził się. W łapach trzymał jajko. Musiał... przytulać je przez sen. Łososiowe jajko. Które widocznie było jego "skarbem", który przez ten cały czas trzymał w nosidełku. Było bezpieczne. Złoty polizał je. Zależało mu na nim, to było widać od samego początku. Wyglądał na wystraszonego, ale nie miał ku temu powodu. Coś nie dawało mu spokoju, ale wolał zostawić to na później.
– Wiesz co, skarbie? Pójdziemy do twojego wujka. Jeszcze cię nie widział... ale na pewno z chęcią zobaczy. – Powiedział, znów pokazując delikatny uśmiech. Chyba... chyba zdawał sobie sprawę, że jajko go nie słyszy. Ale i tak cały czas to robił. Rozmawiał z nim. Choć wiedział, że nie otrzyma żadnej odpowiedzi. W końcu podniósł łososiowe jajo, założył koszyk i włożył je do niego. Uprzątnął cały bałagan. I wyszedł z groty. Jeszcze raz obejrzał się za siebie, patrząc na grotę, która prawdopodobnie należała do Płaczu Aniołów. Starzec w końcu jednak ruszył.
– Wszystko będzie dobrze. Chodź, bo spóźnimy się do Promyka. – Powiedział na sam koniec. Nadal był przerażony i było to widać po nim. Jeżeli ktokolwiek zapuszczałby się w te strony... dostrzegłby starca, idącego pewnie przed siebie. Mimo iż co jakiś czas zahaczał o kamienie, czy gałązki. Ze sobą miał nosidełko z jajkiem. Pachniał gruszkami i ziołami. Może i coś było z nim nie tak, ale nie przejmował się tym. Jednak nikt tego nie zobaczy. Miejsce to było opuszczone i nikt tutaj nie zaglądał. Świadkiem był jedynie podmuch wiatru. Nieco cieplejszy, ale nadal chłodny. I pisklę. Jeszcze nienarodzone. Ale już wkrótce przyjdzie na świat. Czuł, że to będzie dobry dzień. Tak mu się wydawało.

I właśnie wtedy Szlachetny Nurt wyruszył w swoją ostatnią drogę. Nie przyszło mu nawet przez myśl, że dzisiaj dołączy do swych bliskich. Jednak nie żywych, lecz martwych.
Iä! Iä! fhtagn!

Licznik słów: 2427
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
~ Boski Ulubieniec ~Spotkanie duszka raz na polowanie/raz na 2 tygodnie, owocujące o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". ~ Szczęściarz ~W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~ Tropiciel ~Raz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do śledzenia. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. ~ Wybraniec Bogów ~Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie).~ Poświęcenie ~Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19286
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Mimo że stosunki pomiędzy Ziemią a Wodą były stosunkowo napięte, Osobliwa nie żywiła do nich żadnej urazy. Mimo niesnasek, były to na pewno dobre smoki, którym należał się szacunek. Na dodatek miała sporą rodzinę w tym stadzie. Ojczulek, babcia, ciocia... Reszty nie znała, ale kojarzyła coś o innych dzieciach babki. Tego dnia miała się z nią spotkać. Na razie tylko na posiłek, bo Zaranna Iskra była smoczycą niezwykle zabieganą. Chociaż miała nadzieję poznać ją kiedyś lepiej. W końcu to mama jej taty.
Spojrzała w górę, wypatrując górskiej smoczycy. W sumie to zjadłaby sobie dziś coś owocowego. Ryby i owoce były najlepsze.

Licznik słów: 101
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Dzika Gwiazda
Dawna postać
Wieczna celebrytka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1972
Rejestracja: 19 cze 2017, 11:31
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 109
Rasa: Górski
Opiekun: Gonitwa Myśli
Mistrz: Zmierzch Gwiazd
Partner: Khagar

Post autor: Dzika Gwiazda »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Poszukiwacz, Wybraniec Bogów, Nieulękły
//przepraszam, że ten post jest taki lamiasty ;_;

Iskra miała chyba jakiś wewnętrzny magnes, który podświadomie ściągał ją w kierunku członków rodziny. Wędrowała sobie niespiesznie po wolnych terenach, kiedy natknęła się na jedną ze swoich wnuczek. Zaraz, która to była? Lulal? Pasowała z opisu Daru Tdary, który łaskawie raczył opisać matce swoje dzieci przy okazji jednej z rozmów.
Lu, skarbie, wybrałaś się na mały spacerek? – zapytała, wdrapując się na zlodowacenie obok młodziutkiej smoczycy. Uśmiechnęła się i sięgnęła łapą pod swój naszyjnik z dziczych szabli. Miała w nim ukryte sporo pożytecznych przedmiotów, w tym mały mieszek z turzej skóry, w którym zwykle trzymała niewielkie przekąski. Wyjęła z niego smakowitą garść jeżyn , które znalazła jeszcze późną jesienią. Podsunęła je wnuczce, mówiąc: – Proszę. Nie są byt wielkie, ale całkiem smaczne i pożywne. To jeżyna, jedz na zdrowie kochanie. – dodała z lekkim uśmiechem.

Licznik słów: 143
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekOstry WzrokWszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na wzroku mają dodatkową kość.SzczęściarzW przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek. Następne użycie (polowanie): 03.07PoszukiwaczRaz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (polowanie): 28.06Wybraniec BogówSmok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie). Następne użycie (polowanie): 16.06 NieulękłyDo smoka należy pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.Obrazek
Karta kompana | za avatar pięknie dziękuję Kryształowemu Kolcowi ♥ | Drzewko genealogiczne | Następne użycie Błysku: 02.07
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19286
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

//Nie jest źle!

Uśmiechnęła się szeroko na widok babci. Wyglądała na naprawdę energiczną, miłą smoczycę... I miała coś do jedzenia! Ha, babunie są takie same niezależnie od gatunku. Wnuk nie może być głodny, niezależnie co się dzieje. Na dodatek Zaranna była łowczynią, taką więc wypełniała rolę od wielu, wielu księżyców. Kogoś kto przynosi jedzenie innym. Miała porządne przygotowanie do roli matki matki.
Witaj babciu. I bardzo dziekuję, byłam już trochę głodna – skinęła jej głową lekko, ale z szacunkiem. W końcu to szacowna smoczyca, bardzo mądra oraz wierząca. Lulal wybrała się na swą pierwszą wyprawę do świątyni zainspirowana właśnie nią – Czy w stadzie wszystko w porządku? Jak miewa się tata? – zapytała, żując jeżyny Szybko uporała się ze smakowitą kupką, po czym wytarła umaziany sokiem pysk jakimś tworem z maddary. W sumie jej szczęka była ostro zarysowana, tak jak u babci.

Licznik słów: 143
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Skryta Łuska
Dawna postać
nieznana
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 302
Rejestracja: 03 kwie 2016, 19:24
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 63
Rasa: Skrajny

Post autor: Skryta Łuska »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,L,A,O,W,MP,MA,MO,Kż,M: 1|Skr,Śl: 2
Atuty: Zwinny, Oporny magik, Lekkostopy, Pechowiec
Życie się zmieniało, zmieniały się stada, lecz wciąż nie zmieniał się fakt, że smok potrzebował się pożywić, żeby zachować życie. Skryta Łuska jak zawsze czekała na ostatnią chwilę, doprowadzając swój organizm do niedożywienia. W końcu odnalazła ukryte jedzenie i wybrała się z nim na wycieczkę. Wolała na razie tak niż pokazywać się innym ze swoją zdobyczą. Był środek nocy, a jej towarzyszył tylko wilk. Przeszła do Ognia, lecz wciąż ukrywanie się w cieniach było w jej krwi.
Miała ze sobą 2/4 mięsa oraz 2/4 owoców. Musiała wykorzystać te porcje zanim się zepsują!
W tym celu wyszarpywała kłami kawałki mięsa i szybko je pożerała. Czuła tkwiące w niej napięcie. Aktualnie nie miała jeszcze swojego kąta. Znów prowadziła w połowie koczownicze życie... choć nie do końca. Z tego powodu wydawało jej się, że ktoś może jej odebrać mięso. Zjadła szybko całość, a na koniec zabrała się za owoce. Pochłonęła je równie szybko, a słodki smak poprawił jej humor.

Dodano: 2019-06-19, 23:16[/i] ]
Następnie nadeszła pora na Harrusha. Wilk niósł swoje 4/4 mięsa, które ułożył przed sobą, kładąc się w cieniu. Podczas gdy smoczyca jadła swą porcję, on intensywnie ziajał, chcąc się schłodzić. Pilnował, czy nikt w otoczeniu nie zaczyna się nimi interesować. Dopiero gdy Skowronek przejęła to zadanie, zaczął się spokojnie posilać. Zjadł wszystko, co jadalne, wylizując na koniec resztki. Nie lubił uczucia głodu, dlatego z zadowoleniem przymknął oczy na moment, ciesząc się uczuciem sytości.
Po pewnym czasie podnieśli się, szybko przemieszczając się dalej. Nie chcieli pozostawiać za sobą za dużo znaków...

zt

Licznik słów: 251
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#FFF6DE Obrazek
Wygląd Skowronka

I zwinny

II oporny magik
+1 ST do ataków magicznych przeciwnika.

III lekkostopy
+1 sukces do Skr raz na tydzień.

IV pechowiec
raz na walkę/bitwę/dwa tygodnie polowania/misji, po niepowodzeniu (zero sukcesów) następna akcja jest łatwiejsza o -2 ST.

Obrazek
Harrush
S: 1 |W: 1 |Z: 1 |M: 1 |P: 1 |A: 1
B,A,O,Skr: 1
karta kompana
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Wydawało się tutaj nieco chłodniej. Może to właśnie dlatego samiec zatrzymał się w tym właśnie miejscu, by nieco poćwiczyć? Nie był wielkim miłośnikiem upałów, w chłodzie jego myśli płynęły bystrzej. Przysiadł więc, przygotowując się do ćwiczenia.

Kilka razy odetchnął głęboko, przymykając ślepia. Następnie sięgnął źródłem do własnego ciała, poznając rozkład mięśni i kości. Na piątą część skoku przed nim powietrze zamigotało, powoli układając się w iluzję, w miarę tego badania. Najpierw pojawiła się długa wiązka cieniutkich nerwów, przybierając mniej-więcej długość smoka. Drżały w powietrzu, wydając się lśnić ilekroć samiec kierował się myślą ku konkretnemu. Następnie wokół nich zmaterializowały się kręgi, przedzielone chrząstkami, chroniące delikatne nerwy. Dalej przyszła pora na obręcz barkową, a chwilę później ukształtowały się żebra. Między nimi rozpostarły się płuca, ku grzbietowi pobiegły odchodzące od nich worki powietrzne, resztki genów drzewnych. Zmaterializowały się biodra, zaległy w nich jelita i wątroba. Od obręczy barkowej pobiegły kości układające się w kształt przednich łap, od bioder zaś – tylnych. Pojawiła się żuchwa, a w niej gruczoły jadowe, oraz gardo, rozdzielające się na przełyk oraz tchawicę. Zmaterializowała się reszta czaszki, w niej zaś umościł się mózg. Z tego zaś, niczym pajęczyną, rozbiegły się po ciele nerwy, oplatając każdą kość, każdy organ. Dalej przyszła pora na mięśnie; odtwarzał je uważnie, kierując się swoim ciałem, wiedząc jak ważne jest, by nie pomylić żadnego detalu. Kości były proste; mięśnie nie współpracowały tak łatwo. W końcu jednak iluzja pokryła się nimi, a chwilę potem oplotła siatką żył doprowadzających krew z serca. Krótki impuls wystarczył, by widmowe serce podjęło pracę, a iluzoryczne płuca rozszerzyły się we wdechu. Iluzja pokryła się skórą, śnieżnobiałą, o drobnej łusce. Choć w budowie była z samotnikiem identyczna, wolał nadać jej neutralny wygląd. W ranieniu samego siebie byłoby coś chorego... A chorób umysłu nie da się wyleczyć tak łatwo.
Cofnął się kawałek, otwierając oczy, spoglądając na swoje dzieło. Łysy smok o długich uszach i rozwidlonych rogach odpowiedział mu spojrzeniem wypranych z barwy białych oczu.
Kolejny impuls; iluzja stała się materialna. Przynajmniej na ten czas, na który ją potrzebował.
Więc... Od czego by tu zacząć? Może kły?
Skoczył naprzód, długimi zębiskami celując w prawą przednią łapę tworu, wbijając je w połowie długości kości ramiennej i szarpiąc, zostawiając długą, szybko wypełniającą się krwią ranę, biegnącą niemalże do stawu łokciowego. Przyjrzał się swojemu dziełu, stwierdzając iż uszkodził mięsień dwugłowy i trójgłowy ramienia. Nie natrafił po drodze na żadne ścięgna, czy żyły, przywrócenie ciała do stanu poprzedniego powinno obyć się bez komplikacji. Ranę mógł określić najwyżej jako średnią.
Gdyby posiadał jeszcze zioła, a iluzja zdolna była do ich przyjmowania, czy chociażby odczuwania bólu, rozpocząłby od naparu z Hypericum, dziurawca zwyczajnego. Wykorzystałby do tego kwiaty, parzone w ledwo trzeciej części pojemności miseczki cieczy, a po zaparzeniu dopiero rozcieńczone wodą i zarazem schłodzone do właściwej do wypicia temperatury. Dalej sięgnąłby po jemiołę, warząc jej suche liście do chwili, aż uzyskałby napar o odpowiedniej gęstości. Trzecią częścią tegóż polałby krwawiącą ranę, ażeby rzeczone krwawienie powstrzymać; resztą napoiłby pacjenta. Dalej sięgnąłby po korzenie tasznika, sparzając je i kładąc na ranę, by zmniejszyły ból. Część ziołową leczenia zakończyłby mazią ze startego żywokostu, którą nałożyłby na ranę na czas dwunastej części drogi Złotej Twarzy.
A że ziół nie posiadał, a twory magiczne ich stanowczo nie potrzebowały, ta część pozostać miała w zamiarze, w czyn nie przechodząc. Zamiar jednak szczegółowo przemyślawszy, podszedł do iluzji, opierając jej łapę na piersi. Nie, żeby tego potrzebował; magiczny twór nie miał bariery, którą mógłby przeciwstawić działaniom swego twórcy. Jednak pewna gra pozorów w tym wypadku mogła pomóc w wyrobieniu niezbędnych w leczeniu prawdziwych smoków odruchów.
Sięgnął maddarą do rany, rozpoczynając od delikatnego odnalezienia i zaciśnięcia wszystkich naczynek krwionośnych. Gdy upływ krwi ustał, Aconitum schwycił ranę w dwa palce, przysuwając do siebie jej brzegi, przy pomocy maddary łącząc zerwane włókna, nerwy, naczynka krwionośne. Tu było łatwo; nie miał wiele do odtworzenia, jego zadanie polegało na połączeniu tego, co przecięte. Skleiwszy przepołowione mięśnie, połączywszy brzegi skóry, uwolnił zaciśnięte naczynka krwionośne, po czym wpuścił sondę do miejsca po ranie, upewniając się, że wszystko połączył prawidłowo. Na koniec kazał wypaść uszkodzonym łuskom, a na ich miejscu pobudził wzrost nowych.
Cofnął się, oglądając efekt swoich działań. Nieźle, nieźle... Jednak czy nie stać go było na coś trudniejszego?
Wyobraził sobie kulę ognia, wielkości zaciśniętej pięści. Miała uderzyć w zad iluzji, rozprysnąć się na łuskach, parząc ciało, topiąc łuski i raniąc mięśnie. Tchnął maddarę w wyobrażenie, po czym postąpił krok bliżej, oglądając efekty ataku. Zapach pieczonego mięsa zakręcił w nosie. Tym razem rana była poważniejsza; największe obrażenia przyjął na siebie mięsień pośladkowy wielki, solidnie jednak oberwało się również dwugłowemu wielkiemu. Tkanki były miejscami zwęglone, na obrzeżach zaś pokrywały się bąblami surowicznymi. Miał tu więc do czynienia zarówno z drugim, jak i trzecim stopniem, skażeniem rany maddarą, oraz (gdyby pacjent był prawdziwym smokiem) bardzo wysokim poziomem bólu.
Przyszła więc kolejna pora na wyliczankę tego, co by użył, gdyby posiadał. Na pewno zrobiłby napar z chmielu, przeznaczając trzy szyszki na ten cel. Wraz z chmielem parzyłby korę topoli czarnej. Po zaparzeniu schłodziłby napar i podałby leczonemu smokowi, aby go uśpić na czas leczenia, jak również zapobiec szokowi będącemu skutkiem zranienia. Następnie nałożyłby na ranę pogniecione gałązki macierzanki, o której wiedział, że dobrze sobie radzi z ranami od ognia. Na koniec utarłby nawłoć wraz ze ślazem dzikim na gładką papkę; pierwsze z ziół miało zdezynfekować obrażenie, drugie zaś zneutralizować ostałą w ranie maddarę.
Nie posiadał, więc nie użył. Zamiast tego ponownie oparł łapę na piersi iluzji, sięgając do rany. Tym razem nie było tak prosto; musiał odtworzyć wypalone mięśnie i nerwy. Na całe szczęście większość żywych stworzeń jest symetryczna, mógł więc posiłkować się zdrową łapą przy odtwarzaniu połączeń w chorej. Zaczął od usunięcia spalonych tkanek, oraz zaciśnięcia naczynek krwionośnych i żył. Następnie, włókno po włóknie, odbudował wypalony fragment mięśni. Przewlókł przez nie pajęczynę nerwów, podłączając je do tych wcześniej istniejących, przepuszczając przezeń impulsy celem sprawdzenia drożności. Następnie przyszła kolej na naczynka krwionośne, którymi oplótł mięśnie, a następnie podłączył do krwiobiegu pacjenta. Zwolnił zacisk, pozwalając krwi płynąć i dłuższą chwilę badał ranę, upewniając się, że nie nastąpił żaden przeciek. Dalej przyszła pora na obleczenie wszystkiego skórą; najpierw warstewka tłuszczu pokryła odsłonięty mięsień, potem zaś wyrosła skóra, z której wystrzeliły łuski. Dalej mógł skupić się na obrzeżach rany, pokrytych pęcherzami. Przy pomocy maddary usunął wszystkie nadtopione lub zwęglone łuski, po czym wyrwał jedną z własnych, topiąc ją i kształtując w cieniusieńki szpikulec. Tymże nakłuł pęcherze, spuszczając z nich płyn surowiczy, a następnie sięgnął do wnętrza pustych już bąbli, pod ich powierzchnią odbudowując skórę i przewlekając przez nią cieniusieńkie nerwy. Na koniec wyciągnął z bąbli wszelką wilgoć, pozwalając im złuszczyć się, odsłaniając świeżą skórę. I ostatni impuls; łuski na nowo porosły uszkodzony fragment, po którym nie został nawet ślad.
A Aconitum usiadł ciężko na ziemi, wyprany z energii, wykończony. Jego iluzja rozwiała się w pył, niepotrzebna już.

Licznik słów: 1126
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Czy samotny samiec spodziewał się cichego obserwatora? Pewnie nie, lecz obserwator też nie spodziewał się, że nim zostanie. Wyverna akurat piła nad brzegiem jeziora gdy wyczuła silne drgania maddary. Tylko duże twory cechowały się taką siłą, a sama umiejętność powołania takiego tworu do życia sprawiła, że czarodziej Ognia poczuł ciekawość. Ciekawość ta zaprowadziła go w okolicę, w której przy chłodniejszych dniach powstaje mała warstwa lodu. Dzisiaj było jednak ciepło i stojąc na brzegu na wodzie widać było tylko wyspę proroków.
Śpiew obserwował działania samca w ciszy. Widział jak rani twór by później go naprawić. Uzdrowiciel? W okolicy jednak nie unosił się zapach żadnego ze stad, czyżby samotnik? Nadlatująca w stronę tworu kula ognia wyrwała samca z zamyślenia. Proszę, proszę... Utrzymanie dwóch tworów wymagało wiele czasu i ćwiczeń, a tu? Zdawać by się mogło, że nieznany samiec czynił to z łatwością. Śpiew nie odzywał się. Nie chciał przerywać mu treningu, więc trwał jak posąg obserwując, a jedyną oznaką jego życia była unosząca się pierś i okazjonalne mruganie.
Dopiero gdy twór samotnika zniknął, a on sam padł na ziemię zastępca Ognia postanowił się ruszyć. Ruszył jednak tylko pyskiem.
~ Gratuluję talentu.~ Jego głos był melodyjny i wyraźny. Młody samiec tego nie dostrzegał, lecz powoli zaczął nabierać obcego akcentu.

Licznik słów: 206
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Uszy samotnika drgnęły, łapiąc obce słowa, analizując je. Nie spodziewał się nadejścia mówiącego, więc usłyszenie mowy było dlań zaskakujące. Po niedługim momencie jednak na zmęczony pysk wpłynął cień uśmiechu, łeb zaś poruszył się, nakierowując na źródło głosu.
I oczy jego ujrzały czerwoną wyvernę. Samca, dosyć młodego. Węszenie pomagało wyczuć zapach stada Ognia, co w połączeniu z rasą i barwą, kazało sądzić, że wie, kogo ma przed sobą. Sylwetka nie zdradzająca szczególnie wielkiej siły, czy zręczności, każąca myśleć raczej o czarodzieju, również zdawała pokrywać się z opisem. Zaryzykował więc strzał na ślepo, mając nadzieję, że w stadzie nie ma więcej czerwonych wyvern.
– Talent jest jedynie wskazówką od Pana, Śpiewie Szkarłatu. To od naszej ciężkiej pracy zależy, czy coś z niego wydobędziemy. Rad jednak jestem, że mój trening przykuł twoją uwagę. Planowałem się bowiem spotkać z Tobą.
Długi, zakończony kitką ogon zamiótł ziemię, po czym owinął się wokół łap niby u kota. Granatowe ślepia obserwowały każdy ruch, a umysł, mimo zmęczenia, gotował się na sięgnięcie do źródła. Poprzedni Ognisty go wszak zaatakował. Skąd mógł brać pewność, że teraz skończy się to inaczej?

Licznik słów: 181
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Uśmiechnął się delikatnie gdy dotarły do niego słowa samotnika. Więc renoma Śpiewu rozchodzi się powoli po wolnych stadach? "Dopiero opuścił jajko, a już przewodzi stadem." Czarodziej zakołysał ogonem.
~ Którego pana?~ Pytanie brzmiało na mocno retoryczne. Istniało wielu bogów, tylko jeden był tym "potwierdzonym". Czyim wysłannikiem był Aconitum? Nauczyciela? Raczej nie. Może tego dziwnego boga, którego wielbiono w Cieniu?
~ Planowałeś? W takim razie twój plan się spełnia.~ Jego głos był spokojny, a pysk nie wyrażał emocji innych niż stoicki spokój. Na razie...

Licznik słów: 83
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Aconitum
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 25 lip 2019, 1:34
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 46
Rasa: Skrajny
Opiekun: Klasztor Nowego Świtu
Mistrz: Klasztor Nowego Świtu
Partner: Klasztor Nowego Świtu

Post autor: Aconitum »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| W,Lcz,M: 2
Atuty: niestabilny; przyjaciel; magiczny śpiew
Obserwował uważnie każde drgnięcie mięśni. Z nich wyczytał, że jego strzał był celny; rzeczywiście miał przed sobą Zastępcę Przywódcy Ognia, Śpiew Szkarłatu, o którym wspomniała Pacyfikacja Pamięci.
Swoją drogą, ich imiona... Cóż. Mając już okazję zmierzyć się z Łowczynią Ognia i poczuwszy na własnym ciele ciężar jej łap, domyślał się pochodzenia jej miana. Zaliczenie ciosu taką łapą w czaszkę z pewnością pacyfikowało jeśli nie oponenta, to pamięć tegóż z pewnością. Jednak Śpiew Szkarłatu brzmiał mniej oczywiście. Czy odnosił się do skwierczenia płomieni, będących najwyraźniej symbolem ich grupy? To mogłoby być logiczne, zważywszy na fakt, że przywódczyni również swym imieniem nawiązywała do tego żywiołu. Jednak płomieniach niewiele było szkarłatu... A coś w głębi duszy kazało zielarzowi obawiać się, że imię może raczej nawiązywać do szumu krwi, tryskającej z rozerwanej tętnicy. Choć więc Zastępca nie wydawał się gotować do ciosu, należało zachować pełną ostrożność.
Zapytany o Pana, pochylił lekko łeb, choć jego ślepia nie traciły kontaktu z sylwetką rozmówcy.
– Każda z kultur niesie wzmiankę o Stwórcy, lecz przypisuje się mu różne miana i cechy. Niezależnie od tego, czy stąpa wśród nas pokryty łuskami, czy zapuszcza korzenie w mateczniku najstarszego z lasów, czy też stanowi byt niematerialny dryfujący gdzieś w przestrzeni, nie sposób zaprzeczyć, że jesteśmy wszyscy jego dziełem. Wyposażył nas w wady i zalety, strony mocne i słabe, będące jednocześnie częścią nas, jak i naszymi wskazówkami, po czym nam pozostawił wyciągnięcie z tych cech tego, co uznamy za słuszne. Możemy podążać za jego dziełem i rozwijać talenty, lub też odbić w drugą stronę i pogrzebać je w zapomnieniu. Oto nasza wolna wola – wspaniały dar i straszliwe przekleństwo.
Łeb uniósł się do poprzedniej pozycji, ślepia skupiły na źrenicach rozmówcy, jakby badając, czy aby nie uraził jego uczuć religijnych. Nie znał tutejszych tradycji. Czy w ogóle wierzyli w Stwórcę?
Zaraz jednak skupił się na kolejnym z pytań.
– Pochodzę z daleka i przemierzyłem wielkie odległości przed znalezieniem tego miejsca. Moje zapasy stopniały podczas wędrówki, a na terenach nie znaczonych smoczą wonią nie sposób odszukać ni pożywienia, ni ziół. Dlatego chciałbym prosić cię, jako reprezentującego stado Ognia, o wstęp na najmniej uczęszczane szlaki waszych ziem, bym mógł poszukiwać ziół leczniczych i pożywiać się wzgardzonymi przez mięsożerne smoki owocami. Niewiele posiadam, by móc się odwdzięczyć, jednak z przyjemnością służyłbym mymi umiejętnościami potrzebującym z waszego stada. Dysponuję również wiedzą, którą mógłbym się podzielić z waszymi młodymi, oraz czeladnikami. Nie mam nic więcej, nie posiadam jednak również złych zamiarów. Pragnę jedynie przetrwania, Jakaż więc będzie twa odpowiedź, Śpiewie Szkarłatu?
Ani drgnął, obserwując rozmówcę uważnie, czekając na wyrok. Ssanie w żołądku podpowiadało mu, że jeśli tutaj nie zdoła zawrzeć umowy, będzie miał spory problem, a osłabione po świeżym leczeniu mięśnie pulsującym bólem przypominały o konieczności zaopatrzenia się w zioła. Miał nadzieję, że Zastępca nie nosi w sobie tak wielkiej wrogości wobec obcych, co jego Łowczyni... W przeciwnym wypadku będzie źle.

Licznik słów: 473
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Obrazek
| Fabuły 3/3 | Nauki 0/2 |
Sztorm
Dawna postać
Paladyn Pospólstwa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2085
Rejestracja: 14 lut 2019, 0:09
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 92
Rasa: skrajny (morski x górski)
Opiekun: Kaskada Kości
Mistrz: Iluzja Piękna
Partner: Nierozważna wdowa

Post autor: Sztorm »

A: S: 3| W: 4| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,L,W,Prs,MP,MA,MO,Śl,O: 1| Pł,Skr,Kż: 2| A: 3
Atuty: Pechowiec, Pamięć przodka, Bestiobójca, Otoczona, Wszechstronna
Sztorm przywlekła tu część odratowanych z groty zapasów i zaczęła szamać. Rwała na strzępy i pożerała łapczywie mięso , jakby jutra miało nie być. Szpony cięły jelenią skórę, a zęby wygryzały ochłapy, które zamiast żuć, Stulecie przełykała jak leciało. Była głodna. I nie tylko ona.
Obok niej Awantura z dużo większą gracją posilała się dwoma dorodnymi dorszami . Zęby rozpracowywały spokojnie mięso ryby, a pysk co jakiś czas z elegancją spluwał ośćmi.
Kiedy obie skończyły się posilać, zakopały kości i skóry w dołku, pod zlodowaceniem. Po czym ruszył w sobie tylko znanym kierunku.

// zt

Licznik słów: 95
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Łowca z zawodu, Wojownik z zamiłowania, Uzdrowiciel z wyboru, Piastun z przypadku.
...
═══════════════════════════════════════════════
...
❄ ❄ Sztorm Stulecia ❄ ❄ ❄ Orkan Wieków ❄ ❄
...
═══════════════════════════════════════════════
Pechowiec, po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
...
Pamięć przodka, -2 ST do walki z drapieżnikami.
...
Samotny medyk, Samotny medyk: może szukać konkretnych ziół na polowaniu
...
Otoczony, możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem/zwierzyną za cenę +1 ST
...
Wszechstronny, -1 ST do testów umiejętności opierających się na i
═══════════════════════════════════════════════
Awantura – KK, kelpie

...
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 1
U: B,Pł,Skr,Kż,Śl,MP: 1| MA,MO: 2

═══════════════════════════════════════════════
❅ Błysk przyszłości ❅
następne użycie – 23.06
...
Kalectwo wrodzone: czupryna jasnych włosów na łbie, przechodząca w grzywę na karku i barkach.
Efekt wpływu trzeciej rasy, smoków wężowych. Związane z tym dodatkowe ryzyko przegrzewania się i

..................................................................zwiększone ryzyko bólów głowy z tytułu udarów słonecznych.
Kalectwo nabyte: widoczny ubytek w masie mięśniowej lewego barku (+1 ST do akcji fizycznych)
Mechaniczne protezy: pełna proteza ogona, zwieńczona szerokim, metalowym grotem; proteza .......
...............................................................................
prawej łapy do łokcia z ruchomymi szponami.
Niespokojna Toń
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 310
Rejestracja: 01 sie 2019, 22:52
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Skrajny
Opiekun: Kaskada Kości, Sztorm Stulecia, Fen
Mistrz: Echo Istnienia [*]
Partner: czy już czas?

Post autor: Niespokojna Toń »

A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Skr,M,A,O,MP,Kż,Śl: 1| MO: 2| MA: 3
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Mistyk;
Niestraszny jej był lód. Wkroczyła na zamarzniętą powierzchnię, czując na łuskach charakterystyczny chłód. Parła przed siebie, zamyślona. Chyba potrzebowała skryć się przed wszystkimi i poukładać w głowie męczące ją sprawy.
Jej życie pokomplikowało się wraz z momentem, gdy odeszła Sztorm. Nie to, żeby kiedyś było łatwiejsze, lecz przynajmniej... Była obok. Może w innej grocie, zajęta swymi najbliższymi, a i tak bliżej niż teraz, gdy Nanshe nocuje w jej dawnym leżu.
Gdzie ona się podziewała? Co działo się po śmierci?

Licznik słów: 79
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
ATUTY:

» I. MOCARNY
» II. CHYTRY PRZECIWNIK
+2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy.
» I. MISTYK
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.


Obrazek
S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 2|A: 1
B,L,A,O,Skr,Śl: 1

Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1
Cóż to był za wspaniały dzień. Ten stary smok, kostura zapomniał zamknąć przejścia. Tutaj jest nudno, pustka, nicość. Może czasem jakaś znajoma mordka przejdzie. Lecz w tym piekle nie ma co robić i z kim robić. A tu taka niespodzianka się trafiła, aby komuś figiel sprawić.
Przekraczając granicę żywych i martwych znów mogłem poczuć i zobaczyć tego, co na wiecznych łowach mi brakowało. Nieba z bogami, braci żywych i kilku innych widoków tam niewidzianych. Brama otworzyła się niedaleko niewielkiego zlodowacenia. Moimi niezbyt ralnymi łapami poczuęłm zimny lód pod stopami, chłodny wiatr wiejący w pysk. Życie... Tego mi brakowąło.
Przechadzałem się, a tu stoi żywy smok. Jakie mnie dziś szczęście obdarowało. Sądząc po woni, to błotniak.
Zmieniłem się na niematerialną postać, podszedłem do smoka. Ten zamyślony patrzał na w dal. Niebiosa dziękował wam za ten losu dar. Stanąłem przed, a raczej nad smokiem. Wychyliłem się aby zobaczył mój pysk i się zmaterializowałem. Od nosa do polowy szyi i wydarłem się na całe moje martwe gardło"BUUUUUU..." Czuję, że tej nocy ten smok, a raczej smoczyca prędko nie zapomni.

Licznik słów: 176
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
Niespokojna Toń
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 310
Rejestracja: 01 sie 2019, 22:52
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Skrajny
Opiekun: Kaskada Kości, Sztorm Stulecia, Fen
Mistrz: Echo Istnienia [*]
Partner: czy już czas?

Post autor: Niespokojna Toń »

A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Skr,M,A,O,MP,Kż,Śl: 1| MO: 2| MA: 3
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Mistyk;
Któż by się spodziewał, że nastanie taki niecodzienny dzień. Nie dane jej było pocierpieć w milczeniu. Dostrzegając coś kątem oka, poczuła nutkę irytacji. Myśli o Sztorm były niemal święte... a ktoś postanowił jej poprzeszkadzać. Poczuła to ułamek drgnienia serca przed zmaterializowaniem się... ducha i ostrym dźwiękiem, który nagle wbił się w jej uszy.
Samica odskoczyła, a w powietrzu zawibrowała Maddara. Co to wszystko miało znaczyć?! Czy ona przyciągała gości z zaświatów? Otworzyła szeroko oczy, nadając im przy okazji ostrzejszy wyraz. Nie pokaże po sobie nadmiernego niepokoju! Smok, który ją nawiedził, sprawiał wrażenie psotnego duszka.
Nie pomyliłeś przypadkiem kierunku? Tu jest świat żywych, nie miejce na złośliwe duchy. – Warknęła, jednocześnie stojąc w charakterystycznej pozycji Maga tuż przed pojedynkiem. Była w gotowości. Nie była pewna, czy przyjęła odpowiednią strategię, czy dobrze zinterpretowała osobowość przybysza. Co jeśli tylko bardziej go rozzłości? Nie miała pojęcia, jak bronić się przed niematerialnymi istotami!

Licznik słów: 148
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
ATUTY:

» I. MOCARNY
» II. CHYTRY PRZECIWNIK
+2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy.
» I. MISTYK
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.


Obrazek
S: 1|W: 1|Z: 1|M: 1|P: 2|A: 1
B,L,A,O,Skr,Śl: 1

Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1
Zachowała się, tak jak się spodziewałem, odskoczyła z przerażenia. Nie wiem czy mnie wyczuła, ale dosłownie na moment przed mym pojawieniem się musiała poczuć chłód obecności mojej marnej duszy. Moja wisząca głowa była widoczna przez kilka uderzeń serca.
Poczułem przeszywający ciężar maddary w eterze a jej ciało przyjęło pozycję do bitki.
Spokojnie, nie chcę bitki i też drogi nie zgubiłem. Ten stary głupi kostura dziś nie pilnował przejścia więc wpadłem zobaczyć jak moja rodzina się trzyma na tym przepięknym i brutalnym świecie. – usiadłem przez nią i w połowie się zmaterializowałem ukazując jedynie ciemniejszy obrys siebie. – A teraz powiedz czemu wyglądasz jakbyś zobaczyła zmarłego ojca, który zrobił Ci kazanie o bycie najgorszym na świecie? – zaśmiałem się i czekałem co zrobi ta żywa istota

Licznik słów: 126
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej