OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Czekaj, co? Czyli jeśli dobrze zrozumiała... on tak zawsze siedzi?! Do tego na starość? To tak można? Po tym nie bolą bo plecy ani nic? Trening czyni mistrza jak to mówią, ale to już jest przesadą. Aczkolwiek następne słowa wywołały... więcej emocji.Poznała imię swojego ojca. Dość ciekawe... czyżby jakieś nawiązanie do swoich dzieci? Oraz opinię Strażnika o tym. Piastun nie jest użyteczny? Naprawdę tak myślisz? Czy zdajesz sobie sprawę, że rozmawiasz ze smokiem wychowanym przez Piastuna? Ze smokiem, dla którego piastun zrobił więcej niż matka, ze smokiem który traktuje ją jak matkę, która jest jej matką. Najchętniej posłałaby w jego kierunku jakiś drobny atak, ot chłośnięcie wiatrem w policzek, ale... nie warto, bo się nagle okaże że akurat policzki ma wrażliwe i wręcz łeb mu odetnie, czy coś, jakieś ale na pewno będzie, nie tylko jakaś możliwa wojna lub gorsze oddanie. Jak na ironię, tamten jeden błąd strasznie się przydaje, głównie do hamowania złości, która i tak pojawiła się u niej dopiero na starość. Jak na ironię akurat wtedy, kiedy na nic się nie przyda. Dziękuję Ci losie!
Potem zaś padło pytanie i... uspokoiła się, momentalnie. Czy naprawdę nie chciał z nią porozmawiać? Nie, był jeden taki moment, jedna taka chwila, na Czarnym Wzgórzu, przy Czarnym Stawie, kiedy była pisklęciem. Obecnie znajduje się zakopana tam przez Fio perła, na pamiątkę, a nuż by ją odkopał i wziął. Wychodzi jednak na to, że odszedł przed tym wszystkim, nie ma go tu od dawna. Kolejny smok z rodziny, kolejny odchodzi bez pożegnania. To już jest nudne, nie wzbudza w niej emocji. Dobrze, skoro uważasz że nie jestem warta chociaż krótkiego "Żegnaj", rozumiem to. Próbowała jeszcze wysłać do jego głowy krótkie "Przepraszam", jeśli był w zasięgu. Jak nie, to trudno, stało się. Dalszy wywód tak naprawdę średnio ją interesował, bo wiedziała jaki jest, pamiętała z tamtego spotkania, a zdanie Strażnika na jego temat to ostatnia rzecz jakiej chciała. Nie psuj mi jego obrazu, nie niszcz wyobrażenia z młodości.
– Ranga Piastuna nie jest bezużyteczna, nie szkodzi Stadu – zaczęła dość spokojnie. – Byłam wychowywana przez Piastunkę i kocham ją, nie żałuję tego. Moja rodzona matka niezbyt się mną przejmowała, a nawet sama mnie oddała pod jej nauki. Potem też okazała się zdrajczynią, więc tym mniej mi szkoda. Piastuni służą do wychowania piskląt. Czasami rodzic może nie mieć czasu, może nie chcieć dzieci, a może i woli oddać jej znajdę. Piastunka Ognia zaopiekuje się każdym pisklakiem, każde otoczy czułością, troską, na którą nie każdy może się zdobyć, której nie zawsze mogą doświadczyć. Piastuni są podwaliną Stada, dbają o jego rozwój ucząc młodych, i skoro poszli na tę pozycję, wiedzą co robią i jak przekazać wiedzę najlepiej. Jak sądzisz, od kogo pisklę wolałoby pobierać nauki? Od miłego, łagodnego i życzliwego smoka, który przejmuje się ich losem z powodu więzi a nie przynależności Stadnej, czy może wiecznie spiętego, sztywnego i kąśliwego starca? Odpowiedź nasuwa się sama. – Kto by się spodziewał takiego wywodu od niej! Chociaż od jakiegoś czasu paplanina jest u niej o dziwo dość często spotykana. Jasne, nigdy nie dorówna tym największym, tym najmilszym, ale w swoim prywatnym rankingu siebie z różnych okresów, obecnie dość często mówiła sporo.
– I to nie tak, że nie chciał ze mną rozmawiać. – Tym razem zaczęła spokojniej. – Kiedy byłam mała mieliśmy spotkanie zapoznawcze, ale... przestraszyłam się go, bałam się. Wyrywałam się, nie chciałam być przy nim. To było nasze jedyne spotkanie, którego przebiegu żałuję. Szkoda, że nie mogłam go spotkać potem i wszystkiego wyjaśnić, zacząć od nowa. Ale cóż... odszedł to odszedł, nie pierwszy raz ktoś z mojej rodziny odchodzi bez pożegnania, przyzwyczaiłam się. – Jej ton nabrał jakiegoś takiego... chłodu, jakby mimo wszystko coś ją wewnątrz bolało. – Mógłbyś mi go pokazać? Chciałabym mieć jego trwały obraz w głowie. – To tyle, tylko tego chciała. Liczyła że się nie obrazi za ten powyższy wywód, odpowie mówiąc swoje pewnie sensowniejsze zdanie i spełni jej prośbę.