OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Już prawie popadła w słodkie objęcia krótkiego snu, aż tu nagle! Coś ją kujnęło. Honi poderwała łeb z piskliwym odgłosem "eek!", uszy jednak postawiły się jak torpedy, pionowo w górę, ze zdziwienia, a nie w dół, ze strachu. Nie ruszała reszty ciała, może jedynie stała się odrobinkę bardziej zwartym kłębkiem. Obróciła szybko łeb w stronę, z której nadszedł atak. Oraz pytający głos.– Tak! Jestem cała i zdrowa. – odpowiedziała szybko, zamrugała i uśmiechnęła się trochę niepewnie, patrząc na napotkaną właśnie samicę. Uszy opadły jej ciekawsko w przód, a za nimi błony na szyi. Wyciągnęła delikatnie łebek w stronę... Ognistej, tak, rozpoznaje już ten zapach. – ty, mam nadzieję, też? Może i moje łuski nie są najtwardsze, ale twój nos wygląda na wręcz zwierzęco miękki! Przypominasz mi też nieco Poszept, oboje macie tak piękne futra! Mam nadzieję, że gorące pory są dla was łaskawe? – zamknęła oczy, uśmiechając się szeroko. Wstała wreszcie powoli, cofnęła się o krok w tył i zakołysała wesoło chudziutkim ogonem, a ciałko zatrzęsło się jej od przeciągnięcia się.
– mam na imię Miodowa Łuska. Uczę się w Ziemi. Sen mnie trochę zmorzył, muszę przyznać, sam środek kniei nie jest dobrym miejscem. Wciąż nie jestem przyzwyczajona, że wszędzie mogę spotkać smoka, wiesz? Ale to dobrze. Bardzo lubię takie smocze niespodzianki! – jej głos nie odznaczał się absolutnie niczym szczególnym, choć brzmiał całkiem przyjemnie – choć to pewnie dlatego, że bagienna mówiła nim przyjaźnie, choć trochę za szybko. – mam nadzieję, że wpadnięcie na mnie nie przeszkodziło ci w... czymkolwiek, co robiłaś i dokąd szłaś?



















