Jedno ze średniej wielkości wzgórz prezentuje się niezgorzej, lecz równie martwo co reszta tych terenów. Porasta je rzadka trawa i zdaje się, nawet owady omijają to miejsce. Wiecznie dmie tutaj wiatr, wyłuskując spod czarnej ziemi gdzieniegdzie macierzystą skałę. Jest tu natomiast mnóstwo miejsca i doskonały punkt obserwacyjny. Z oddali widać samotny dąb i Dolinę Rozpaczy w dole. Zaś po drugiej stronie wyrasta Samotna Skała, nieopodal szczytu wzgórza.
Wzgórze
- Lazurowa Lilia
- Dawna postać
*Kotko – Misiaczek*
- Posty: 52
- Rejestracja: 11 sty 2014, 1:15
- Płeć: Samica
- Księżyce: 16
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Nieposkromione Wody Oceanu
- Mistrz: Esencja Maddary
- Partner: Jeszcze za młoda na to

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,S,P,L,Skr,M,A,Śl,Kż,O: 1| MO: 2| W,MP,Lecz,MA: 3
Atuty: Spostrzegawczy,Chytry Przeciwnik
Po odpoczynku przyszła pora na kontynuację treningu z magii ataku, Lilia przyszła więc tutaj i od razu zaczęła atakować upatrzone na wstępie drzewo. Lazurowa Lilia po raz kolejny oczyściła swój umysł ze wszystkich zbytecznych myśli i skoncentrowała się. Wyobraziła sobie bańkę powietrza, w której miało zostać zamknięte drzewo, a temperatura tego powietrza miała być bardzo, ale to bardzo wysoka, tak wysoka, żeby przeciwnik się przegrzał albo udusił we wnętrzu tej bańki, no i jeszcze miała być mocna, niewidzialna i elastyczna, na tyle mocna, aby nie dało się jej zniszczyć i miała dokładnie szczelnie zamykać drzewo w swoim wnętrzu. To było już całe wyobrażenie tego ataku, więc Lilia przelała do niego swoją maddarę, aby je urzeczywistnić. Teraz następny atak. Młoda uzdrowicielka uformowała w swoim umyśle wyobrażenie dwóch lodowych szpikulców, każdy lodowy kolec był twardy, mocny, odporny na wysoką temperaturę i bardzo ostro zakończony, ale nie przesadnie duży, o średniej grubości. Jeden kolec miał się pojawić naprzeciwko drzewa, zaś ten drugi z tyłu, każdy dokładnie w odległości jednej łuski od ich celu. A kiedy obydwa lodowe szpikulce już się pojawią, to mają szybko, zdecydowanie i z jak największą siłą uderzyć, jeden w pierś przeciwnika, a drugi w jego kark, by wbiły się głęboko powodując rozległe obrażenia. Lazurowa mając już to wyobrażenie gotowe tchnęła w nie maddarę, znów atakując drzewo. To teraz następny atak. Smoczyca wyobraziła sobie jak z ziemi unoszą się cztery jej ogromne grudy, te ziemiste kawałki były mocno zbite i bardzo twarde, nie dało się łatwo zniszczyć, a do tego z każdej grudy ziemi wyrastały długie i mocne pnącza z bardzo ostrymi kolcami, które miały opleść i dotkliwie poranić ciało przeciwnika, gdy tylko się z nim zetkną. Dwa ataki miały się pojawić z przodu, a dwa z tyłu od lewej i od prawej, by zaraz potem z wielkim impetem uderzyć w łeb jej wyimaginowanego wroga, łamiąc kości, dusząc i kalecząc. Przelała do tego wyobrażenia maddarę, a kiedy drzewo zostało zaatakowane przeszła do kolejnego ćwiczenia. Tym razem w jej wyobrażeniu pojawił się ognisty spłaszczony dysk, który to miał pojawić się łuskę od miejsca, gdzie znajdowałaby się pierś jej przeciwnika i natychmiast uderzyć z impetem. Ogień posiadał o wiele wyższą temperaturę, niż normalnie i miał bardzo mocno go poparzyć, wręcz spalić drzewo w tym miejscu. Młoda uzdrowicielka tchnęła w to swoją maddarę, drzewo zaczęło się palić, ale Lazurowa ugasiła to szybko, bo jeszcze go potrzebowała. Następnym atakiem niech będzie mocna nierozerwalna stalowa siatka, której każda linka była niezwykle ostra, a do tego bardzo gorąca rozpalona nieomal do czerwoności, owa siatka właśnie miała szybko i zdecydowanie spaść na przeciwnika od góry mocno raniąc i parząc zarówno jego głowę jak i całą resztę ciała, na którą trafi. Gdy tylko ten atak był już gotowy w jej wyobraźni Lilia tchnęła w niego maddarę. Siatka spadła na drzewo i rozległ się syk przecinanej oraz palonej kory. Dobrze, to następny atak. Teraz Lilia wyobraziła sobie jak jej własne pazury magicznie się wydłużają i robią się bardziej twarde, mocne. Przelała do tego trochę maddary, a potem swoimi ulepszonymi pazurami zamachnęła się z całej siły, po czym uderzyła drzewo, żłobiąc pazurami w jego korze głębokie szramy. W porządku, dalej. W jej wyobrażeniu pojawiła się wielka kula zrobiona z lodu i ognia przy czym nadała jej takie właściwości, aby te dwa żywioły nie oddziaływały wzajemnie na siebie, a tylko na atakowanego przeciwnika. Kula miała być nie do ugaszenia i nie do roztopienia, lód bardzo twardy, zaś ogień bardziej gorący, niż w naturze. I ta właśnie kula miała pojawić się jakieś dwie łuski od lewego boku drzewa, po czym uderzyć w nie najmocniej jak to tylko możliwe, powodując rozległe obrażenia. Młoda uzdrowicielka przelała do tego ataku cząstkę swojej maddary, a kiedy drzewo zostało zaatakowane, ugasiła ogień i lekko skinęła łbem. No, tyle chyba wystarczy na dzisiaj. Smoczyca odetchnęła z ulgą i odeszła z tego miejsca.
Licznik słów: 634
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
> Spostrzegawczy – Jednorazowo +1 do Percepcji.
> Chytry przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
> Atut grupy III
> Atut grupy IV (1)
> Atut grupy IV (2)
~ Przez wzgląd na brak czasu szkolę i pomagam w nauce TYLKO uzdrowicielom oraz klerykom!
~ Nie szkolę więcej, niż 2 naraz!
~ Nie zawsze mam czas czytać każdy post, więc jeśli jestem gdzieś potrzebna, wzywajcie mnie korzystając z PW.
- Lśnienie Świtu
- Dawna postać
ciastko z trutką
- Posty: 53
- Rejestracja: 11 sty 2014, 13:51
- Płeć: Samica
- Księżyce: 18
- Rasa: Pustynny
- Opiekun: Zemsta Potępionych
- Mistrz: Esencja

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: L,Pł,O,A,MA,Skr: 1| S,MO: 2| B,Lecz,W,MP: 3
Atuty: Inteligentny; Gorącołuski
Dzień był bezwietrzny i cichy. Biały puch zalegał na ziemi sporą warstwą, ale temperatura nie była zbyt niska. Właśnie dlatego uzdrowicielka zdecydowała się teraz na kolejny krok w swojej karierze. Lśnienie uznała bowiem, że praca z Nauczycielem jest wyjątkowo nieprzyjemna i oporna, więc zdecydowała się poprosić swoją nauczycielkę o poświęcenie swojego czasu jeszcze raz.
Przybyła na wzgórze drogą powietrzną, choć nie przepadała za tą droga lokomocji. Lądując zaryła szponami w białe zaspy i wyhamowała niezgrabnie. Złapała równowagę, po czym złożyła skrzydła i rozejrzała się. Esencji jeszcze nie było, ale Lśnienie postanowiła wykorzystać czas oczekiwania i przygotować miejsce nauki. Za pomocą swojej maddary rozpuściła śnieg na około dwa ogony wokół siebie, i wysuszyła ziemię, by nie było im wilgotno. Dopiero wtedy usiadła i wyczekiwała przybycia uzdrowicielki.
Przybyła na wzgórze drogą powietrzną, choć nie przepadała za tą droga lokomocji. Lądując zaryła szponami w białe zaspy i wyhamowała niezgrabnie. Złapała równowagę, po czym złożyła skrzydła i rozejrzała się. Esencji jeszcze nie było, ale Lśnienie postanowiła wykorzystać czas oczekiwania i przygotować miejsce nauki. Za pomocą swojej maddary rozpuściła śnieg na około dwa ogony wokół siebie, i wysuszyła ziemię, by nie było im wilgotno. Dopiero wtedy usiadła i wyczekiwała przybycia uzdrowicielki.
Licznik słów: 125
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
I – Inteligentny ( Jednorazowo +1 do Int.)
II – Gorącołuski (-1 do ST przy atakowaniu ogniem. W czasie zimy +1 ST do testów na siłę i wytrzymałość)
I – Inteligentny ( Jednorazowo +1 do Int.)
II – Gorącołuski (-1 do ST przy atakowaniu ogniem. W czasie zimy +1 ST do testów na siłę i wytrzymałość)
- Esencja Przeszłości
- Dawna postać
Mabh Sprawiedliwa
- Posty: 1426
- Rejestracja: 10 sty 2014, 23:45
- Płeć: Samica
- Księżyce: 91
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Czasoprzestrzeń
- Mistrz: Nieokiełznane Wody +, Fałszywy Stereotyp +
- Partner: Liliowy Kolec +

A: S: 2| W: 3| Z: 4| I: 5| P: 3| A: 3
U: MO,S,P,B,L,O,A,Skr,Śl,Kż,M: 3| W,MA: 4| MP: 6
Atuty: Ostre zmysły – węch; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Utalentowany; Magiczny Śpiew
Leciałam wysoko w przestworzach, rozkoszując się tym lotem. Tak długo nie mogłam tego robić, że wykorzystywałam każdą nadarzającą się okazję, aby korzystać ze swych skrzydeł. Kierowałam się ku Wzgórzu na Czarnych Wzgórzach, gdzie umówiłam się na naukę ze swą byłą uczennicą, zwaną teraz Lśnieniem Świtu. Smoczyca dobrze wybrała moment, bo jeszcze z dwa księżyce i nie mogłabym jej dac tego, czego ode mnie chciała.
Dostrzegłam złotą sylwetkę w kręgu żółtej trawy i ziemi, a więc Lśnienie dopilnowała, aby nie było pod nami śniegu. Usmiechnęłam się pod nosem i zniżyłam lot, lądując dwa ogony od niej. Złożyłam skrzydła i otrząsnęłam się lekko, by zaraz zbliżyć się do samiczki krokiem pełnym gracji. Skłoniłam przed nią lekko łbem i chociaż nadal cierpiałam, to cierpienie odrobinkę uśmierzała świadomość, że coś mogę osiągnąć.
– Witaj, moja droga. Czyli leczenie i magia precyzyjna, tak? To opowiedz mi o tym, czego się uczyłyśmy ostatnio, albo inaczej. Powiedz mi, co o leczeniu i magii precyzyjnej już wiesz – poprosiłam spokojnym głosem, przysiadając na przeciw smoczycy.
Dostrzegłam złotą sylwetkę w kręgu żółtej trawy i ziemi, a więc Lśnienie dopilnowała, aby nie było pod nami śniegu. Usmiechnęłam się pod nosem i zniżyłam lot, lądując dwa ogony od niej. Złożyłam skrzydła i otrząsnęłam się lekko, by zaraz zbliżyć się do samiczki krokiem pełnym gracji. Skłoniłam przed nią lekko łbem i chociaż nadal cierpiałam, to cierpienie odrobinkę uśmierzała świadomość, że coś mogę osiągnąć.
– Witaj, moja droga. Czyli leczenie i magia precyzyjna, tak? To opowiedz mi o tym, czego się uczyłyśmy ostatnio, albo inaczej. Powiedz mi, co o leczeniu i magii precyzyjnej już wiesz – poprosiłam spokojnym głosem, przysiadając na przeciw smoczycy.
Licznik słów: 167
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
– Ostry Węch – + 1 kość do testów na percepcję
– Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
– Mistyk – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
– Utalentowany
– Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie.
Posiadane:
– pożywienie: 4/4
– kamienie: szmaragd, onyks, ametyst, opal
– inne: kolczyk z dwóch oczu Enta zawieszone na lewym uchu na srebrnym sznureczku z włosów Driad
Eliksiry:
Leczące: rany ciężkie, rany średnie
Usprawniające: zręczność, siłę
Ochronne: przed atakiem fizycznym
PH: 4
Żetony: 2x brązowy, złoty
Lumos
Atrybuty
S:1| W:1| Z:2| I:0| P:1| A:1
Umiejętności
A:1| O:1| Skr:2| Kż:2| Śl:2
Topaz
Atrybuty
S:2| W:1| Z:1| I:0| P:1| A:0
Umiejętności
A:1| O:1| Skr:1
- Lśnienie Świtu
- Dawna postać
ciastko z trutką
- Posty: 53
- Rejestracja: 11 sty 2014, 13:51
- Płeć: Samica
- Księżyce: 18
- Rasa: Pustynny
- Opiekun: Zemsta Potępionych
- Mistrz: Esencja

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: L,Pł,O,A,MA,Skr: 1| S,MO: 2| B,Lecz,W,MP: 3
Atuty: Inteligentny; Gorącołuski
Widząc w powietrzu swoją nauczycielkę, Lśnienie zamrugała zaskoczona. Ale przecież dobrze widziała. Ciężko było pomylić Esencję z jakąkolwiek inną smoczycą. Gdy wylądowała, samiczka uśmiechnęła się do niej promiennie.
– Tak. – odparła dziarsko i usiadła na ziemi, przed uzdrowicielką – dziękuję, że przyszłaś. – szepnęła jeszcze, wchodząc samicy w słowo, ale zaraz zamilkła, by wysłuchać jej słów. Zaraz potem oczywiście odpowiedziała na zadane polecenie.
– Magia precyzyjna pozwala uzdrowicielom na ingerowanie w ciało smoka i naprawę zniszczeń w nim powstały na skutek różnego rodzaju obrażeń spowodowanych pojedynkiem, czy walką z drapieżnikiem na przykład na polowaniu. Prócz tego dzięki temu rodzajowi magii, możemy komunikować się z innymi smokami niewerbalnie, a nawet przekazywać im całe obrazy i uczucia. No i tworzyć piękne iluzje, które przy sprawnym magu potrafią być tak idealne, że trudno rozpoznać je od rzeczy prawdziwej. Natomiast w skład leczenia wchodzi wiedza o ziołach, ich zastosowaniu, zbieraniu oraz konserwowaniu. A także o smoczej fizjonomii, rodzajach ran i sposobie ich leczenia oraz chorobach, które mogą nawiedzić smoczy organizm.
Spojrzała na smoczycę pytająco, nie będąc do końca pewną, czy o taką odpowiedź chodziło Esencji.
– Tak. – odparła dziarsko i usiadła na ziemi, przed uzdrowicielką – dziękuję, że przyszłaś. – szepnęła jeszcze, wchodząc samicy w słowo, ale zaraz zamilkła, by wysłuchać jej słów. Zaraz potem oczywiście odpowiedziała na zadane polecenie.
– Magia precyzyjna pozwala uzdrowicielom na ingerowanie w ciało smoka i naprawę zniszczeń w nim powstały na skutek różnego rodzaju obrażeń spowodowanych pojedynkiem, czy walką z drapieżnikiem na przykład na polowaniu. Prócz tego dzięki temu rodzajowi magii, możemy komunikować się z innymi smokami niewerbalnie, a nawet przekazywać im całe obrazy i uczucia. No i tworzyć piękne iluzje, które przy sprawnym magu potrafią być tak idealne, że trudno rozpoznać je od rzeczy prawdziwej. Natomiast w skład leczenia wchodzi wiedza o ziołach, ich zastosowaniu, zbieraniu oraz konserwowaniu. A także o smoczej fizjonomii, rodzajach ran i sposobie ich leczenia oraz chorobach, które mogą nawiedzić smoczy organizm.
Spojrzała na smoczycę pytająco, nie będąc do końca pewną, czy o taką odpowiedź chodziło Esencji.
Licznik słów: 182
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
I – Inteligentny ( Jednorazowo +1 do Int.)
II – Gorącołuski (-1 do ST przy atakowaniu ogniem. W czasie zimy +1 ST do testów na siłę i wytrzymałość)
I – Inteligentny ( Jednorazowo +1 do Int.)
II – Gorącołuski (-1 do ST przy atakowaniu ogniem. W czasie zimy +1 ST do testów na siłę i wytrzymałość)
- Esencja Przeszłości
- Dawna postać
Mabh Sprawiedliwa
- Posty: 1426
- Rejestracja: 10 sty 2014, 23:45
- Płeć: Samica
- Księżyce: 91
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Czasoprzestrzeń
- Mistrz: Nieokiełznane Wody +, Fałszywy Stereotyp +
- Partner: Liliowy Kolec +

A: S: 2| W: 3| Z: 4| I: 5| P: 3| A: 3
U: MO,S,P,B,L,O,A,Skr,Śl,Kż,M: 3| W,MA: 4| MP: 6
Atuty: Ostre zmysły – węch; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Utalentowany; Magiczny Śpiew
Uśmiechnęłam się nieznacznie, słuchając słów samiczki, a chociaż była to odpowiedź bardzo ogólna, wszystko wyjdzie w praktyce, bo to dzięki niej młoda zyskiwała umiejętności i lepszą wprawę zarówno w panowaniu nad własnym ciałem, jak i we władaniu Maddarą.
– No dobrze, nieco to ogólnikowe, ale więcej mówić będziesz musiała później, więc na pewno to nadrobimy – mrugnęłam do niej jasną, szafirowo srebrzystą powieką, odetchnąwszy głęboko i stworzyłam tuż przed samiczką postać młodej samicy, bardzo drobnej, wyglądającej na wyrośniętego pisklaka, ewentualnie na małą Adeptkę. Taka istna kruszynka porośnięta drobną, czerwoną łuseczką. Miała srebrzystą błonę pławną pomiędzy palcami łap, a także błoniasty grzebień przechodzący przez grzbiet. Dookoła łba znajdowała się błoniasta, srebrzysta kryza. Miała niewielkie, błoniaste skrzydła, niezbyt przystosowane do lotu. Patrzyła na Lśnienie Świtu jasnymi, pomarańczowymi oczyma, krzywiąc się co jakiś czas, a krótki, błoniasty ogon poruszał się nerwowo w śniegu, odgarniając go i tworząc wężowate ślady. Na lewym barku samiczki widniało dosyć głębokie, nierówne skaleczenie, jakby jakaś... drapieżna ryba o ostrych, haczykowatych zębach, wgryzła się w skórę i mięśnie, odrywając spory fragment. Krew spływała rzęsiście po łapie samoczycy na śnieg, pachniała mocno morską wodą, solą i rybami.
– Opisz mi, jaki jest stopień zagrożenia dla zdrowia, powiedz, jakich ziół byś użyła i dlaczego, przyrządź odpowiednie napary, a następnie ulecz to jak najdokładniej za pomocą magii precyzyjnej – poprosiłam, a po prawej stronie Ognistej pojawiły się równe kupeczki ziół.
– No dobrze, nieco to ogólnikowe, ale więcej mówić będziesz musiała później, więc na pewno to nadrobimy – mrugnęłam do niej jasną, szafirowo srebrzystą powieką, odetchnąwszy głęboko i stworzyłam tuż przed samiczką postać młodej samicy, bardzo drobnej, wyglądającej na wyrośniętego pisklaka, ewentualnie na małą Adeptkę. Taka istna kruszynka porośnięta drobną, czerwoną łuseczką. Miała srebrzystą błonę pławną pomiędzy palcami łap, a także błoniasty grzebień przechodzący przez grzbiet. Dookoła łba znajdowała się błoniasta, srebrzysta kryza. Miała niewielkie, błoniaste skrzydła, niezbyt przystosowane do lotu. Patrzyła na Lśnienie Świtu jasnymi, pomarańczowymi oczyma, krzywiąc się co jakiś czas, a krótki, błoniasty ogon poruszał się nerwowo w śniegu, odgarniając go i tworząc wężowate ślady. Na lewym barku samiczki widniało dosyć głębokie, nierówne skaleczenie, jakby jakaś... drapieżna ryba o ostrych, haczykowatych zębach, wgryzła się w skórę i mięśnie, odrywając spory fragment. Krew spływała rzęsiście po łapie samoczycy na śnieg, pachniała mocno morską wodą, solą i rybami.
– Opisz mi, jaki jest stopień zagrożenia dla zdrowia, powiedz, jakich ziół byś użyła i dlaczego, przyrządź odpowiednie napary, a następnie ulecz to jak najdokładniej za pomocą magii precyzyjnej – poprosiłam, a po prawej stronie Ognistej pojawiły się równe kupeczki ziół.
Licznik słów: 228
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Atuty:
– Ostry Węch – + 1 kość do testów na percepcję
– Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
– Mistyk – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
– Utalentowany
– Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie.
Posiadane:
– pożywienie: 4/4
– kamienie: szmaragd, onyks, ametyst, opal
– inne: kolczyk z dwóch oczu Enta zawieszone na lewym uchu na srebrnym sznureczku z włosów Driad
Eliksiry:
Leczące: rany ciężkie, rany średnie
Usprawniające: zręczność, siłę
Ochronne: przed atakiem fizycznym
PH: 4
Żetony: 2x brązowy, złoty
Lumos
Atrybuty
S:1| W:1| Z:2| I:0| P:1| A:1
Umiejętności
A:1| O:1| Skr:2| Kż:2| Śl:2
Topaz
Atrybuty
S:2| W:1| Z:1| I:0| P:1| A:0
Umiejętności
A:1| O:1| Skr:1
- Krzyk Honoru
- Dawna postać

- Posty: 759
- Rejestracja: 20 lut 2014, 17:07
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 40
- Rasa: Górski
- Mistrz: Niegasnąca Iskra i Nieśmiertelny Ogień

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 4| P: 1| A: 1
U: P,W,Skr,Śl: 1| L,S :2| B,O,MP: 3| A: 4| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny; Niezdarny wojownik; Mistyk
-Taaatuś, no weź się ze mną poucz…– marudziłem, podczas naszego kolejnego spaceru. Zwiedzaliśmy tereny Wolnych Stad, bo dalej się tu gubimy, a mi się nudziło. Naprawdę znudziło mnie łażenie po lasach, dolinach, polanach i innych jeziorach, żeby poznać okolicę. No przecież się nie pogubię, a nawet jeśli to co? Wtedy dopiero będzie zabawa!
-Nie teraz.– odburknął tylko tata. Najwyraźniej działam mu na nerwy. Ale właściwie komu nie działam? Zawsze wszystkich denerwuję, irytuję, albo straszę. Taki jestem, chodzący strach na wróble. Może powinienem poprosić bogów, by wrócili mi mój pysk. Tylko co bym im powiedział? Cześć, to ja Piękny Kolec, proszę was odbudujcie to, co zniszczyli Równinni? Bezsensu.
-W takim razie ja dalej nie idę. – oznajmiłem i majestatycznie klapnąłem na ziemię w miejscu, w którym właśnie stałem. Tata prychnął i uczynił to samo. Siedzieliśmy więc na środku drogi, mierząc się wzrokiem. Żaden z nas nie chciał odpuścić. – No weź…. tata, co ci szkodzi?– jęczałem biorąc go na litość. –Powinieneś pomagać synowi, poza tym, sam mówiłeś, że edukacja jest ważna dla każdego młodego smoka. Uniemożliwiasz mi więc naukę i rozwój. – dla potwierdzenia słów uderzyłem mocno ogonem o ziemię, a wokół mnie uniosła się chmurka ciężkiego, mokrego śniegu, który szybko opadł z powrotem na ziemię.
-Niech więc będzie.– ojciec westchnął i wstał, a ja za nim. Uśmiechnąłem się odetchnąłem głęboko i oczyściłem umysł przygotowując się na atak ze strony taty.
W moim kierunku leciał ognisty pocisk. Był sporej wielkości, zanim jeszcze dotarł do mojej klatki piersiowej- bo w tamtą stronę leciał- czułem żar bijący od tworu. Szybko zacząłem tworzyć tarczę. Stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie tworzenie tarczy punktowej. Wyobraziłem więc sobie duży, zasłaniający całą klatkę piersiową i brzuch oraz trochę łap i szyi kwadrat (tak, że gdyby ogień rozlał się po tarczy, nie dosięgnie mego ciała). Owy kwadrat miał mieć właściwości skały. Twardy, solidny twór, który nie mógł się stopić pod wpływem wysokiej temperatury. W taki twór tchnąłem maddarę. Tak jak przypuszczałem ogień rozlał się po tarczy, jednak nie zdołał się przez nią przebić. Poczułem gorąco bijące od płomieni, ale ciepło owe nie było nie do zniesienia, wręcz przeciwnie, przyjemnie ogrzewało w ten chłodny dzień.
Gdy tylko ogień zniknął tata napadł mnie od innej strony. Tym razem wokół mnie powstała ognista pułapka. Tata chciał chyba sprawdzić moją odporność na stres, bo gdy wokół mnie pojawiły się ściany z ognia, których płomienie mogłyby bez problemów strawić moje łuski i w ogóle całego mnie nieco spanikowałem. Szybko jednak doszedłem do wniosku, że tata nad wszystkim panuje i nie pozwoli mi zginąć. Dlatego też zacząłem tworzyć na łuskach coś na kształt drugiej skóry. Maddara wypływała ze mnie na powierzchnię tworząc delikatną fiołkową siateczkę. Nie przepuszczała ona do wewnątrz niczego, prócz powietrza. Zewnętrzna część miała nie dopuścić do tego, by do wewnątrz przedostała się wysoka temperatura. Tarcza skutecznie zatrzymywała ciepło na zewnątrz, a ponieważ miała właściwości kamienia, nie mogła zostać tak szybko strawiona przez płomienie. W całość tchnąłem jeszcze więcej maddary i odetchnąłem głęboko, czas sprawdzić, czy zadziała. Czując delikatne mrowienie pracującej intensywnie maddary przeszedłem przez ognistą ścianę. Udało mi się wyjść z tego bez szwanku. Uśmiechnąłem się pod nosem gdy neutralizowałem tarczę.
-Brawo synu.– tata puścił do mnie oczko i klatka zza moich pleców również zniknęła. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, gdy tata przepuścił na mnie kolejny atak. Tym razem w moim kierunku leciały dwa grube, długie lodowe kolce. W promieniach słońca dostrzegłem, że w ich wnętrzu coś pływa, coś zielonkawego. Kolec obracały się okrążając mnie tak, że nie byłem pewien, gdzie one wylądują. Dlatego też zdecydowałem się na kopułę. Wyobraziłem sobie jak otacza mnie przezroczysta kopuł stworzona z maddary. Miała ona mieć właściwości diamentu. Twarda, niezniszczalna, nie mogła pęknąć pod wpływem ostrego kolca, podobnie nie mógł strawić jej kwas. Tarcza miała tylko przepuszczać do wnętrza powietrze tak, bym się nie udusił. Sprawdzając ostatni raz wszystkie szczegóły tchnąłem w nią maddarę i patrzyłem jak dwa ostrza wbijają się, jedno z mojej lewej strony, w okolicach skrzydła, a drugie, tuż przede mną w okolice prawej łapy. Oba ostrza wbiły się w tarczę delikatnie. Tarcza jednak wytrzymałą i nie pękła.
Gdy tylko kolce zniknęły zneutralizowałem też swoją tarczę by zabrać się za tworzenie następnej. Tym razem nie widziałem żadnego ataku. Rozglądałem się uważnie, ale nie dostrzegłem niczego niebezpiecznego. Poczułem jednak, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Przed oczyma miałem malutkie czarne plamki, które wirowały, wzmagając zawroty. Jeszcze nie traciłem świadomości, ale to tylko kwestia czasu.Szybko więc zabrałem się za tworzenie bańki wokół łba. Miała ona odgrodzić mnie od zatrutego, jak mniemam powietrza. Jej celem było nie przepuszczanie z zewnątrz niczego, co byłoby trujące, bądź zagrażało mojemu zdrowiu prócz powietrza. Zaś od wewnątrz bańka filtrował to co się tam znajdowało, by pozbyć się toksycznych substancji. Tchnąłem szybko maddarę i czekałem, czy się uda. Czarne punkciki tańczyły mi przed oczyma ale pomału zaczynałem kontaktować. Wracała mi trzeźwość umysłu co znaczy, że chyba bańka zadziałała.
Tylko co z tego, skoro tata dalej atakował. Jak nie chciał robić treningu, to nie chciał, ale jak zaczął, to znęcania się i pastwienia nade mną nie będzie końca. Westchnąłem patrząc na potężne grube pnącze zbliżające się w moim kierunku. Zaczęło ciasno oplatać się wokół mojego pasa. Musiałem więc szybko działać. Na moje łuski wypłynęła fiołkowa maddara. Delikatna chmurka fioletu otaczała cały mój tułów. Gdy znalazła się pod pnączem, które zaczynało mnie zgniatać. Wyobraziłem sobie jak płonie. Czerwone i pomarańczowe płomiennie mieszały się z fioletem maddary i paliły pnącze. Oczywiście wewnętrzną część zaprojektowałem tak, by płomienie mnie nie parzyły i by ich gorąco nie docierało do mnie. Ogień miał zniszczyć tylko pnącze. Tchnąłem więcej maddary w swój twór i patrzyłem jak na moich łuskach wybucha ogień, po czym pochłania w całości pnącze.
Odetchnąłem głęboko już nieco zmęczony.
-Kończymy?– zapytał tata, a ja tylko kiwnąłem łbem. W tym momencie marzy mi się sen, długi i kojący sen. –No to wracajmy do jaskini.– machnął na mnie łapą a ja poczłapałem za nim.
-Nie teraz.– odburknął tylko tata. Najwyraźniej działam mu na nerwy. Ale właściwie komu nie działam? Zawsze wszystkich denerwuję, irytuję, albo straszę. Taki jestem, chodzący strach na wróble. Może powinienem poprosić bogów, by wrócili mi mój pysk. Tylko co bym im powiedział? Cześć, to ja Piękny Kolec, proszę was odbudujcie to, co zniszczyli Równinni? Bezsensu.
-W takim razie ja dalej nie idę. – oznajmiłem i majestatycznie klapnąłem na ziemię w miejscu, w którym właśnie stałem. Tata prychnął i uczynił to samo. Siedzieliśmy więc na środku drogi, mierząc się wzrokiem. Żaden z nas nie chciał odpuścić. – No weź…. tata, co ci szkodzi?– jęczałem biorąc go na litość. –Powinieneś pomagać synowi, poza tym, sam mówiłeś, że edukacja jest ważna dla każdego młodego smoka. Uniemożliwiasz mi więc naukę i rozwój. – dla potwierdzenia słów uderzyłem mocno ogonem o ziemię, a wokół mnie uniosła się chmurka ciężkiego, mokrego śniegu, który szybko opadł z powrotem na ziemię.
-Niech więc będzie.– ojciec westchnął i wstał, a ja za nim. Uśmiechnąłem się odetchnąłem głęboko i oczyściłem umysł przygotowując się na atak ze strony taty.
W moim kierunku leciał ognisty pocisk. Był sporej wielkości, zanim jeszcze dotarł do mojej klatki piersiowej- bo w tamtą stronę leciał- czułem żar bijący od tworu. Szybko zacząłem tworzyć tarczę. Stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie tworzenie tarczy punktowej. Wyobraziłem więc sobie duży, zasłaniający całą klatkę piersiową i brzuch oraz trochę łap i szyi kwadrat (tak, że gdyby ogień rozlał się po tarczy, nie dosięgnie mego ciała). Owy kwadrat miał mieć właściwości skały. Twardy, solidny twór, który nie mógł się stopić pod wpływem wysokiej temperatury. W taki twór tchnąłem maddarę. Tak jak przypuszczałem ogień rozlał się po tarczy, jednak nie zdołał się przez nią przebić. Poczułem gorąco bijące od płomieni, ale ciepło owe nie było nie do zniesienia, wręcz przeciwnie, przyjemnie ogrzewało w ten chłodny dzień.
Gdy tylko ogień zniknął tata napadł mnie od innej strony. Tym razem wokół mnie powstała ognista pułapka. Tata chciał chyba sprawdzić moją odporność na stres, bo gdy wokół mnie pojawiły się ściany z ognia, których płomienie mogłyby bez problemów strawić moje łuski i w ogóle całego mnie nieco spanikowałem. Szybko jednak doszedłem do wniosku, że tata nad wszystkim panuje i nie pozwoli mi zginąć. Dlatego też zacząłem tworzyć na łuskach coś na kształt drugiej skóry. Maddara wypływała ze mnie na powierzchnię tworząc delikatną fiołkową siateczkę. Nie przepuszczała ona do wewnątrz niczego, prócz powietrza. Zewnętrzna część miała nie dopuścić do tego, by do wewnątrz przedostała się wysoka temperatura. Tarcza skutecznie zatrzymywała ciepło na zewnątrz, a ponieważ miała właściwości kamienia, nie mogła zostać tak szybko strawiona przez płomienie. W całość tchnąłem jeszcze więcej maddary i odetchnąłem głęboko, czas sprawdzić, czy zadziała. Czując delikatne mrowienie pracującej intensywnie maddary przeszedłem przez ognistą ścianę. Udało mi się wyjść z tego bez szwanku. Uśmiechnąłem się pod nosem gdy neutralizowałem tarczę.
-Brawo synu.– tata puścił do mnie oczko i klatka zza moich pleców również zniknęła. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, gdy tata przepuścił na mnie kolejny atak. Tym razem w moim kierunku leciały dwa grube, długie lodowe kolce. W promieniach słońca dostrzegłem, że w ich wnętrzu coś pływa, coś zielonkawego. Kolec obracały się okrążając mnie tak, że nie byłem pewien, gdzie one wylądują. Dlatego też zdecydowałem się na kopułę. Wyobraziłem sobie jak otacza mnie przezroczysta kopuł stworzona z maddary. Miała ona mieć właściwości diamentu. Twarda, niezniszczalna, nie mogła pęknąć pod wpływem ostrego kolca, podobnie nie mógł strawić jej kwas. Tarcza miała tylko przepuszczać do wnętrza powietrze tak, bym się nie udusił. Sprawdzając ostatni raz wszystkie szczegóły tchnąłem w nią maddarę i patrzyłem jak dwa ostrza wbijają się, jedno z mojej lewej strony, w okolicach skrzydła, a drugie, tuż przede mną w okolice prawej łapy. Oba ostrza wbiły się w tarczę delikatnie. Tarcza jednak wytrzymałą i nie pękła.
Gdy tylko kolce zniknęły zneutralizowałem też swoją tarczę by zabrać się za tworzenie następnej. Tym razem nie widziałem żadnego ataku. Rozglądałem się uważnie, ale nie dostrzegłem niczego niebezpiecznego. Poczułem jednak, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Przed oczyma miałem malutkie czarne plamki, które wirowały, wzmagając zawroty. Jeszcze nie traciłem świadomości, ale to tylko kwestia czasu.Szybko więc zabrałem się za tworzenie bańki wokół łba. Miała ona odgrodzić mnie od zatrutego, jak mniemam powietrza. Jej celem było nie przepuszczanie z zewnątrz niczego, co byłoby trujące, bądź zagrażało mojemu zdrowiu prócz powietrza. Zaś od wewnątrz bańka filtrował to co się tam znajdowało, by pozbyć się toksycznych substancji. Tchnąłem szybko maddarę i czekałem, czy się uda. Czarne punkciki tańczyły mi przed oczyma ale pomału zaczynałem kontaktować. Wracała mi trzeźwość umysłu co znaczy, że chyba bańka zadziałała.
Tylko co z tego, skoro tata dalej atakował. Jak nie chciał robić treningu, to nie chciał, ale jak zaczął, to znęcania się i pastwienia nade mną nie będzie końca. Westchnąłem patrząc na potężne grube pnącze zbliżające się w moim kierunku. Zaczęło ciasno oplatać się wokół mojego pasa. Musiałem więc szybko działać. Na moje łuski wypłynęła fiołkowa maddara. Delikatna chmurka fioletu otaczała cały mój tułów. Gdy znalazła się pod pnączem, które zaczynało mnie zgniatać. Wyobraziłem sobie jak płonie. Czerwone i pomarańczowe płomiennie mieszały się z fioletem maddary i paliły pnącze. Oczywiście wewnętrzną część zaprojektowałem tak, by płomienie mnie nie parzyły i by ich gorąco nie docierało do mnie. Ogień miał zniszczyć tylko pnącze. Tchnąłem więcej maddary w swój twór i patrzyłem jak na moich łuskach wybucha ogień, po czym pochłania w całości pnącze.
Odetchnąłem głęboko już nieco zmęczony.
-Kończymy?– zapytał tata, a ja tylko kiwnąłem łbem. W tym momencie marzy mi się sen, długi i kojący sen. –No to wracajmy do jaskini.– machnął na mnie łapą a ja poczłapałem za nim.
Licznik słów: 977
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Czarny Kolec2
- Dawna postać

- Posty: 190
- Rejestracja: 11 lut 2014, 22:33
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 13
- Rasa: Skrajny
- Mistrz: Jad Duszy

A: S: 2| W: 1| Z: 3| I: 1| P: 1| A: 2
U: B,P,S,A,MP,Skr: 1
Atuty: Zwinny; Chytry przeciwnik
Czarne Wzgórza. Kochał to miejsce. Pachniało gniewem, rozpaczą, śmiercią...Tym, co w nim się kotłuje odkąd się wykluł. I tutaj też postanowił trenować. Czemu? Bo do nauki powinno wybrać się miejsca, w których czuje się jak w domu. Przycupnął zatem na szczycie wzgórza, oglądając okolicę z błogością narysowaną na pysku, czekając na swojego mistrza.
Licznik słów: 53
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Rezerwacja!
I've always found the idea of death comforting. The thought that my life can end at any moment...Frees me.
Jesteś tym, co jesz...Czym zatem jestem?
Atuty:
Zwinny – Jednorazowo+ 1 do Zręczności
Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
KP
I've always found the idea of death comforting. The thought that my life can end at any moment...Frees me.
Jesteś tym, co jesz...Czym zatem jestem?
Atuty:
Zwinny – Jednorazowo+ 1 do Zręczności
Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
KP
- Jad Duszy
- Dawna postać
Zatrute Żądło
- Posty: 3939
- Rejestracja: 11 sty 2014, 9:47
- Stado: Prorocy
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 200
- Rasa: Skrajny

A: S: 3| W: 4| Z: 5| I: 3| P: 3| A: 3
U: B,L,Pł,S,MO,MA,MP,Kż,Skr,M,W: 1| Śl: 2| A,O: 3
Atuty: Inteligentny; Oporny magik; Czempion; Utalentowany; Magiczny śpiew
Jad zbliżył się do czarnego od zawietrznej, bezszelestnie jak cień. Czerwony, ale jednak.
– Wyglądasz jak idiota – zauważył, mijając adepta z lewej strony i siadając przed nim. Jego głos był aksamitnie gładki, zabarwiony nutą cynizmu, a spojrzenie złotych ślepi jak zwykle skrywało w sobie kpiące rozbawienie. Standardowe niemiłe przywitanie Wojownika Ognia nie mogło zdziwić nikogo, kto choć trochę g znał. Na dodatek Jad jak zwykle mówił zupełnie szczerze – ten błogi wyraz na pysku Czarnego był doprawdy idiotyczny. I nie, nie obchodziło go wcale, co tez sobie inni – czy w tym przypadku czarny kolec – pomyślą na temat jego "manier".
– Wyglądasz jak idiota – zauważył, mijając adepta z lewej strony i siadając przed nim. Jego głos był aksamitnie gładki, zabarwiony nutą cynizmu, a spojrzenie złotych ślepi jak zwykle skrywało w sobie kpiące rozbawienie. Standardowe niemiłe przywitanie Wojownika Ognia nie mogło zdziwić nikogo, kto choć trochę g znał. Na dodatek Jad jak zwykle mówił zupełnie szczerze – ten błogi wyraz na pysku Czarnego był doprawdy idiotyczny. I nie, nie obchodziło go wcale, co tez sobie inni – czy w tym przypadku czarny kolec – pomyślą na temat jego "manier".
Licznik słów: 102
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Jad ma umysł zamknięty na wszelkie formy telepatii!!
Jadzia
"Myśmy są światło, myśmy są życie, myśmy są ogień!
Wyśpiewujemy elektryczny płomień, dudnimy z podziemnym wiatrem, tańczymy niebo!
Stań się nami i bądź wolny!"
Oporny magik – Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem.
Czempion – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku. Dodatkowo w świątyni ma -1 ST przy modlitwach do Kammanora.
Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.

S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 0
A,O: 3| MA: 1

S: 0| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 0
A,O: 3
Jadzia
"Myśmy są światło, myśmy są życie, myśmy są ogień!
Wyśpiewujemy elektryczny płomień, dudnimy z podziemnym wiatrem, tańczymy niebo!
Stań się nami i bądź wolny!"
Oporny magik – Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem.
Czempion – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku. Dodatkowo w świątyni ma -1 ST przy modlitwach do Kammanora.
Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.

S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 0
A,O: 3| MA: 1

S: 0| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 0
A,O: 3
- Czarny Kolec2
- Dawna postać

- Posty: 190
- Rejestracja: 11 lut 2014, 22:33
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 13
- Rasa: Skrajny
- Mistrz: Jad Duszy

A: S: 2| W: 1| Z: 3| I: 1| P: 1| A: 2
U: B,P,S,A,MP,Skr: 1
Atuty: Zwinny; Chytry przeciwnik
Nawet nie spojrzał na mistrza, kiedy przybył. Dopiero po chwili, jakby się zawiesił, postanowił odpowiedzieć...Jakże piękne jest to miejsce...na swój przerażający sposób.
– Nie obchodzi mnie jak wygądam. To miejsce jest piękne. Czuć tu śmierć, mistrzu.
Powiedział, nadal podziwiając ponury krajobraz. Nagle przekręcił łeb w stronę mentora.
– Myślę że to dobre miejsce, by potrenować lot. Jestem gotów.
Powiedział, już "swoim" głosem. To miejsce pełne było wystających łysych drzew oraz ostrych skał, wychodzących z ziemi jak wielkie zęby nieznanego potwora...Malownicze a zarazem dobre miejsce by poćwiczyć zaawansowane manewry w powietrzu.
– Nie obchodzi mnie jak wygądam. To miejsce jest piękne. Czuć tu śmierć, mistrzu.
Powiedział, nadal podziwiając ponury krajobraz. Nagle przekręcił łeb w stronę mentora.
– Myślę że to dobre miejsce, by potrenować lot. Jestem gotów.
Powiedział, już "swoim" głosem. To miejsce pełne było wystających łysych drzew oraz ostrych skał, wychodzących z ziemi jak wielkie zęby nieznanego potwora...Malownicze a zarazem dobre miejsce by poćwiczyć zaawansowane manewry w powietrzu.
Licznik słów: 90
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Rezerwacja!
I've always found the idea of death comforting. The thought that my life can end at any moment...Frees me.
Jesteś tym, co jesz...Czym zatem jestem?
Atuty:
Zwinny – Jednorazowo+ 1 do Zręczności
Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
KP
I've always found the idea of death comforting. The thought that my life can end at any moment...Frees me.
Jesteś tym, co jesz...Czym zatem jestem?
Atuty:
Zwinny – Jednorazowo+ 1 do Zręczności
Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
KP
- Jad Duszy
- Dawna postać
Zatrute Żądło
- Posty: 3939
- Rejestracja: 11 sty 2014, 9:47
- Stado: Prorocy
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 200
- Rasa: Skrajny

A: S: 3| W: 4| Z: 5| I: 3| P: 3| A: 3
U: B,L,Pł,S,MO,MA,MP,Kż,Skr,M,W: 1| Śl: 2| A,O: 3
Atuty: Inteligentny; Oporny magik; Czempion; Utalentowany; Magiczny śpiew
Przekrzywił głowę, a kąciki jego pyska uniosły się w ironicznym uśmiechu.
– tak samo jak w wielu innych miejscach, a zwłaszcza na cmentarzu – zauważył z nuta szyderstwa w głosie, al szyderstwa wyrachowanego, nie odnoszącego się konkretnie do czarnego. było to częścią jego natury, podobnie jak częścią natury Czarnego była... Śmierć.
– To na co czekasz? W górę – rzucił w kierunku Adepta. Sam nie miał zamiaru odrywać się z ziemi, chociaż geny powietrznych i wywernowych obdarzyły go skrzydłami większymi i silniejszymi od tych, jakimi mogły poszczycić se smoki bez domieszek krwi tych ras.
– tak samo jak w wielu innych miejscach, a zwłaszcza na cmentarzu – zauważył z nuta szyderstwa w głosie, al szyderstwa wyrachowanego, nie odnoszącego się konkretnie do czarnego. było to częścią jego natury, podobnie jak częścią natury Czarnego była... Śmierć.
– To na co czekasz? W górę – rzucił w kierunku Adepta. Sam nie miał zamiaru odrywać się z ziemi, chociaż geny powietrznych i wywernowych obdarzyły go skrzydłami większymi i silniejszymi od tych, jakimi mogły poszczycić se smoki bez domieszek krwi tych ras.
Licznik słów: 94
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Jad ma umysł zamknięty na wszelkie formy telepatii!!
Jadzia
"Myśmy są światło, myśmy są życie, myśmy są ogień!
Wyśpiewujemy elektryczny płomień, dudnimy z podziemnym wiatrem, tańczymy niebo!
Stań się nami i bądź wolny!"
Oporny magik – Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem.
Czempion – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku. Dodatkowo w świątyni ma -1 ST przy modlitwach do Kammanora.
Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.

S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 0
A,O: 3| MA: 1

S: 0| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 0
A,O: 3
Jadzia
"Myśmy są światło, myśmy są życie, myśmy są ogień!
Wyśpiewujemy elektryczny płomień, dudnimy z podziemnym wiatrem, tańczymy niebo!
Stań się nami i bądź wolny!"
Oporny magik – Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem.
Czempion – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku. Dodatkowo w świątyni ma -1 ST przy modlitwach do Kammanora.
Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.

S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 0
A,O: 3| MA: 1

S: 0| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 0
A,O: 3
- Czarny Kolec2
- Dawna postać

- Posty: 190
- Rejestracja: 11 lut 2014, 22:33
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 13
- Rasa: Skrajny
- Mistrz: Jad Duszy

A: S: 2| W: 1| Z: 3| I: 1| P: 1| A: 2
U: B,P,S,A,MP,Skr: 1
Atuty: Zwinny; Chytry przeciwnik
Zwrócił łeb ku Jadowi, uśmiechnięty. Uśmiech Czarnego był paskudny, nawet jeżeli jego pysk prezentował czystą radość, jego oczy były pozbawione uczuć. Co więcej, wyglądało to dosyć...groteskowo.
– Niezupełnie. Na cmentarzu jest nieco inna woń. Oni tam nie umarli. A tu...czuć ich śmierć. Ich gniew i rozpacz.
Odparł z wyraźnie sympatycznym głosem. Jakby mówił o czymś przyjemnym.
Na co czekał? Na sygnał startu. Podreptał kilka kroków od Jadu, a następnie rozpędził się i rozłożył skrzydła. Kiedy znajdował się na najwyższym punkcie wzgórza, zamachnął się skrzydłami i wybił za pomocą tylnych łap. poleciał trzy długości swego ciała w przód, a następnie skręcił, rozpoczynając łagodne kołowanie....I oczekiwał następnych instrukcji.
– Niezupełnie. Na cmentarzu jest nieco inna woń. Oni tam nie umarli. A tu...czuć ich śmierć. Ich gniew i rozpacz.
Odparł z wyraźnie sympatycznym głosem. Jakby mówił o czymś przyjemnym.
Na co czekał? Na sygnał startu. Podreptał kilka kroków od Jadu, a następnie rozpędził się i rozłożył skrzydła. Kiedy znajdował się na najwyższym punkcie wzgórza, zamachnął się skrzydłami i wybił za pomocą tylnych łap. poleciał trzy długości swego ciała w przód, a następnie skręcił, rozpoczynając łagodne kołowanie....I oczekiwał następnych instrukcji.
Licznik słów: 106
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Rezerwacja!
I've always found the idea of death comforting. The thought that my life can end at any moment...Frees me.
Jesteś tym, co jesz...Czym zatem jestem?
Atuty:
Zwinny – Jednorazowo+ 1 do Zręczności
Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
KP
I've always found the idea of death comforting. The thought that my life can end at any moment...Frees me.
Jesteś tym, co jesz...Czym zatem jestem?
Atuty:
Zwinny – Jednorazowo+ 1 do Zręczności
Chytry Przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
KP
- Strasznik
- Dawna postać
Kapłanka
- Posty: 283
- Rejestracja: 10 sty 2014, 22:41
- Płeć: Samica
- Księżyce: 3
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Iskra Nadziei

Samiec spacerował po, tak zwanych przez tubylców, Terenach Wspólnych. Trzy różne wonie mieszały się tu ze sobą. Jedną znał już całkiem dobrze – zapach siarki, popiołu, należał do smoków Plemienia, do którego dołączył – Ognia. Pozostałe dwie wciąż były mu obce, ale Przewodniczka przecież mówiła, że są jeszcze dwa inne Plemiona. Nie wiedział, czy smoki tych Plemion się od siebie jakoś różnią, czy też po prostu była to jedna wielka grupa podzielona na trzy mniejsze zgrupowania, by łatwiej zapanować nad tymi osobnikami. Tak rozmyślając, doszedł aż do Czarnych Wzgórz. No, teraz były białe. Wszechobecny puch czynił samca nieco mniej widocznym, bo w końcu jasnoszare futro nie odcinało się jakoś specjalnie od bieli. Na dodatek był dopiero świt. W dzień samiec się krył w Obozowisku Plemienia Płomieni, ale gdy tylko zachodziło słońce, wyruszał. Noc dobiegała już końca, ale on wciąż pozostawał poza terenami Ognia. No cóż, niedługo wróci, ale pierw – przerwa. Smok usiadł na wzgórzu, wpatrzony na wschód. Z pozoru rozluźniony, lecz naprawdę – zawsze czujny.
Licznik słów: 166
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Karta Osiągnięć
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
- Lodowy Kolec
- Dawna postać
Nie.
- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2014, 18:49
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 15
- Rasa: Skrajny

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 2 | A: 2
U: S: 1 | B, Kż, MP, W: 2 | Śl, Skr, A, O: 3
Atuty: Zwinny;
Po krótkiej chwili w miejsce to przybył kolejny smok. Młody białofutry samiec po raz kolejny zapuścił się samotnie na tereny wspólne, choć teoretycznie nie powinno go tu być. Musiał wychodzić tak wcześnie, by nikt nie zauważył, że znika. Inaczej wszyscy zwrócili by na to uwagę i mogłoby być źle. Tym razem zbliżył się do jednego z Czarnych Wzgórz i zaczął powoli wspinać się na nie. Po chwili zauważył, że na jego samym szczycie siedzi smok. Smok pokryty futrem i pozbawiony skrzydeł, tak jak on sam. Do tej pory nie widział nikogo, oprócz siebie samego kto tak by wyglądał, więc Kanciarz dość go zainteresował.
Powoli przeszedł obok niego, przypatrując się mu z uwagą i nic nie mówiąc.
Powoli przeszedł obok niego, przypatrując się mu z uwagą i nic nie mówiąc.
Licznik słów: 116
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Strasznik
- Dawna postać
Kapłanka
- Posty: 283
- Rejestracja: 10 sty 2014, 22:41
- Płeć: Samica
- Księżyce: 3
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Iskra Nadziei

Kanciarz był świadomy, że nie jest sam. Nie, nie żaden instynkt czy przewidywanie przyszłości. Po prostu był zawsze czujny, a Lodowy nie ukrywał swej obecności. Nie obrócił łba, czekając, aż przybysz usiądzie obok lub zaatakuje. Stało się to pierwsze – no cóż, całkiem przewidywalne. Osobniki atakujące obcych raczej rzadko trafiały się w takich zorganizowanych społecznościach jak ta. Dopiero teraz Kantujący zaszczycił Lodowego spojrzeniem swojego krwawego oka o przerażająco wąskiej źrenicy. Gdyby bezskrzydły spojrzał jeszcze raz na ciało szarofutrego, zobaczyłby dwie blizny na grzbiecie, gdzie niegdyś musiały wyrastać skrzydła. Odcięto je? Nie, blizny były dziwne. Wyrwano? Wypalono? Cokolwiek z nimi nie zrobiono, Kanciarz tą wiedzą się z nikim nie zamierzał dzielić. Ważne, że ich nie miał.
– Jak cie zwa, smoku bez skrzydel? – zapytał cichym głosem przywodzącym na myśl liście szeleszczące na wietrze wiosną. Ciepłą wiosną.
– Jak cie zwa, smoku bez skrzydel? – zapytał cichym głosem przywodzącym na myśl liście szeleszczące na wietrze wiosną. Ciepłą wiosną.
Licznik słów: 136
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Karta Osiągnięć
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
- Lodowy Kolec
- Dawna postać
Nie.
- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2014, 18:49
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 15
- Rasa: Skrajny

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 2 | A: 2
U: S: 1 | B, Kż, MP, W: 2 | Śl, Skr, A, O: 3
Atuty: Zwinny;
Powoli zatrzymał się i usiadł na śniegu, na przeciwko Kanciarza. Skoro ten zaczął rozmowę to raczej będzie tu trzeba zostać jakiś czas, w sumie nie miał nic przeciwko rozmowie z nim. Widział on teraz dokładnie blizny na miejscach, gdzie u większości smoków znajdowały się skrzydła, co oznaczało że ten samiec musiał kiedyś je mieć, ale z jakiegoś nieznanego Mrozowi powodu już ich nie miał. Czul on także wyraźny zapach Ognia, taki jak nosiła na sobie Chwila. A z tego co wiedział, Uśmiech ucieszyłby się z wojny z tym stadem, więc może warto byłoby choć raz zrobić coś czego chciałby przywódca jego stada? Może jednak nie. Zwyczajna rozmowa była chyba jednak lepszym pomysłem.
-Mróz. A ty smoku, również bez skrzydeł?-zapytał spokojnym głosem.
-Mróz. A ty smoku, również bez skrzydeł?-zapytał spokojnym głosem.
Licznik słów: 121
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Strasznik
- Dawna postać
Kapłanka
- Posty: 283
- Rejestracja: 10 sty 2014, 22:41
- Płeć: Samica
- Księżyce: 3
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Iskra Nadziei

Zwykła rozmowa była najlepszym pomysłem w wypadku spotkania z Kanciarzem. Owszem – w grę wchodziły też inne opcje, ale ten z pozoru przyjazny i puchaty smok nie był wcale pozytywnie nastawiony do obcych.
– Skrytobójca. Czemu pachniesz tak... Górsko? –zapytał, nowy na tych ziemiach. Nie znał jeszcze woni smoków innych Stad, wiedział tylko o istnieniu tych grup, bo Nieśmiertelna wspomniała o tym chwilę przed tym, jak wyszli z jej groty. Trzeba było przyznać w tej chwili szarofutremu szybkość – całkiem prędko skłamał w tej rozmowie, prędzej niż w na przykład dyskusji z Czarnym Kolcem. Ale co to za kłamstwo, gdy w grę wchodzi tylko imię? Po prostu dawno nie kłamał porządnie i... No, jakoś tak musiał się w to znowu wkręcic.
– Skrytobójca. Czemu pachniesz tak... Górsko? –zapytał, nowy na tych ziemiach. Nie znał jeszcze woni smoków innych Stad, wiedział tylko o istnieniu tych grup, bo Nieśmiertelna wspomniała o tym chwilę przed tym, jak wyszli z jej groty. Trzeba było przyznać w tej chwili szarofutremu szybkość – całkiem prędko skłamał w tej rozmowie, prędzej niż w na przykład dyskusji z Czarnym Kolcem. Ale co to za kłamstwo, gdy w grę wchodzi tylko imię? Po prostu dawno nie kłamał porządnie i... No, jakoś tak musiał się w to znowu wkręcic.
Licznik słów: 121
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Karta Osiągnięć
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
- Lodowy Kolec
- Dawna postać
Nie.
- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2014, 18:49
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 15
- Rasa: Skrajny

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 2 | A: 2
U: S: 1 | B, Kż, MP, W: 2 | Śl, Skr, A, O: 3
Atuty: Zwinny;
Ciekawe miał imię. Nie wiedział on oczywiście, że to tylko kłamstwo, nawet gdyby o tym wiedział nie widziałby w tym sensu. Po co kłamać przy podawaniu imienia? W niektórych przypadkach on sam także nie mówił prawdy, ale raczej nie dotyczyło to spraw tak oczywistych jak to, że nazywa się Mróz.
-To zapach stada Cienia. Zmusili mnie bym do nich dołączył, więc muszę także pachnieć jak oni. -mruknął z pewnym niezadowoleniem, w końcu nie mówił o rzeczach dla niego zbyt przyjemnych.
-Ty za to pachniesz Ognistymi. -stwierdził.
Mimo, że nikt mu o tym nic nie mówił na podstawie własnych doświadczeń i spotkań ze smokami wiedział, że istnieją tu trzy stada, każde o innym zapachu. Skrytobójca nie przesiąknął wonią siarki zbyt mocno, ale była ona wyczuwalna.
-To zapach stada Cienia. Zmusili mnie bym do nich dołączył, więc muszę także pachnieć jak oni. -mruknął z pewnym niezadowoleniem, w końcu nie mówił o rzeczach dla niego zbyt przyjemnych.
-Ty za to pachniesz Ognistymi. -stwierdził.
Mimo, że nikt mu o tym nic nie mówił na podstawie własnych doświadczeń i spotkań ze smokami wiedział, że istnieją tu trzy stada, każde o innym zapachu. Skrytobójca nie przesiąknął wonią siarki zbyt mocno, ale była ona wyczuwalna.
Licznik słów: 124
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Strasznik
- Dawna postać
Kapłanka
- Posty: 283
- Rejestracja: 10 sty 2014, 22:41
- Płeć: Samica
- Księżyce: 3
- Rasa: Skrajny
- Opiekun: Iskra Nadziei

Skinął powoli łbem. Musiał się jeszcze wiele nauczyć, głównie o sposobach komunikacji niewerbalnej typowych dla tych smoków, a także o ich historii i takich tam... W końcu planowali tu zostać na dłużej.
– Czemu tu jest zima? – zapytał nagle. Pochodził z dalekiej północy, więc zaspy mu wcale nie przeszkadzały, jednak po drodze ku Wolnym Stadom mijali tereny, na których śniegu nie było, panowała wiosna, a gdzieniegdzie nawet zdawało się, że zaraz zacznie się lato. A tu co? No cóż, to łatwo zauważyć – mróz, zwierzęta są samą skórą i kośćmi, rośliny umierają, owoców nie ma. To nie było naturalne, inaczej zwierzyna pewnie jakoś naturalnie by się dostosowała do tych warunków, rośliny też rosłyby inne – zdecydowanie nie drzewa liściaste. Tak... U nich, daleko, były tylko iglaki, a zwierzęta były zawsze gotowe na dłuuuugie zimy.
– Czemu tu jest zima? – zapytał nagle. Pochodził z dalekiej północy, więc zaspy mu wcale nie przeszkadzały, jednak po drodze ku Wolnym Stadom mijali tereny, na których śniegu nie było, panowała wiosna, a gdzieniegdzie nawet zdawało się, że zaraz zacznie się lato. A tu co? No cóż, to łatwo zauważyć – mróz, zwierzęta są samą skórą i kośćmi, rośliny umierają, owoców nie ma. To nie było naturalne, inaczej zwierzyna pewnie jakoś naturalnie by się dostosowała do tych warunków, rośliny też rosłyby inne – zdecydowanie nie drzewa liściaste. Tak... U nich, daleko, były tylko iglaki, a zwierzęta były zawsze gotowe na dłuuuugie zimy.
Licznik słów: 135
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Karta Osiągnięć
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
Niebiańsko-Zaklęta Historia & Stare Postaci
Atuty:
~ Atut grupy I ~
~ Opis ~
Posiadane:
~ pożywienie ~
~ 0/4 0/4 ~
~ kamienie ~
~ brak ~
~ fabularne ~
~ brak ~
~ PH ~
~ 0 ~
- Lodowy Kolec
- Dawna postać
Nie.
- Posty: 181
- Rejestracja: 26 mar 2014, 18:49
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 15
- Rasa: Skrajny

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 2 | A: 2
U: S: 1 | B, Kż, MP, W: 2 | Śl, Skr, A, O: 3
Atuty: Zwinny;
On także pochodził z miejsca, gdzie zwykle było zimniej niż tutaj w normalnych okolicznościach. Może nawet było to niedaleko miejsca z którego pochodził Kanciarz? Całkiem możliwe, choć kto wie ile jest tu mroźnych krain. Słysząc jego pytanie mruknął coś cicho, a końcówka jego ogona przez chwilę machała w miarowym tempie. Sam Mróz nigdy o tym nie myślał, zimno mu odpowiadało. W lecie pewnie będzie mu tu zbyt gorąco, jego futro było idealna na czasy śniegu i zimna, takie jak teraz.
-Nie wiem. Przyszedłem tu gdy tak było. I dalej tak jest. Stamtąd skąd pochodzę też była zima, choć gdy odchodziłem śnieg już topniał. Tutaj tak zostało. -odpowiedział spokojnym głosem.
Po raz pierwszy był uznany za kogoś kto wie dużo o tej krainie, do tej pory zwykle on sam był tym, który nad wszystkim się zastanawiał, choć nie zadawał zwykle zbyt wiele pytań.
-Nie wiem. Przyszedłem tu gdy tak było. I dalej tak jest. Stamtąd skąd pochodzę też była zima, choć gdy odchodziłem śnieg już topniał. Tutaj tak zostało. -odpowiedział spokojnym głosem.
Po raz pierwszy był uznany za kogoś kto wie dużo o tej krainie, do tej pory zwykle on sam był tym, który nad wszystkim się zastanawiał, choć nie zadawał zwykle zbyt wiele pytań.
Licznik słów: 142
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Chcesz dołączyć do gry?
Musisz mieć konto, aby pisać posty.
Rejestracja
Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!














