OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zwariować można z tymi pisklakami. Najpierw sobie same łażą bez żadnej opieki do obcych, a później jeszcze mówią, że to Twoja wina! Nie dziwię się, że tyle mam potrzeba do jednego Szuwarka. Ba! Nawet jest ich za mało, jak widać.Skupiła się na nowo poznanym smoku. Skinęła mu pyskiem kiedy się przedstawił. Właśnie w tym momencie Szuwarek postanowiła się oddalić, a Szyszka wyczuła zapach, który przyprawił ją o dreszcz przerażenia. Puma! Godny też ją musiał wyczuć, gdyż rzucił się w stronę pisklęcia.
Brązowa cicho obiegła skałę z drugiej strony. Miała nadzieję, że otoczona puma zrezygnuje z ataku, wybierze inny cel, albo przynajmniej zawaha się, co da im czas do odciągnięcia Szuwarka z dala od jej groźnych szponów. Zatrzymała się w pewnej odległości od drapieżnika, zerkając na skałę. Wskoczyła na nią. Znajdując się nad pumą, będzie miała chociaż przewagę pozycji. Widząc pojawiający się mur oddzielający Szuwarka od niebezpieczeństwa, poczuła ulgę i wdzięczność do Godnego. Sama przyczaiła się na skale i obserwowała zachowanie zwierzęcia, które było mocno zdziwione nagłym pojawieniem się przeszkody. Nie mogła nie zauważyć jej pięknego futra, jakby stworzonego do głaskania. Ech, Szyszka zawsze chciała mieć własnego zwierzaka... Tymczasem czekała na jej kolejny krok.



















