– Ooo, dziękuję za troskę Eurith, z tym łbem zdecydowanie zdążyłem się już zżyć – odparł, chichocząc pod nosem, ale nie nawiązywał do kapryśnej magii, świadom że taki już był urok śmiertelnych. Zaraz po współorganizatorce spotkania, nowe smoki zbierały się już jeden po drugim, ale nie tworząc przy tym dusznego tłumu, a jedynie niewielką, intymną grupkę, może nie w zupełności zżytą emocjonalnie, ale składającą się za to entuzjastów tytułów. Zwierzęca czujność zebranych budowała w powietrzu specyficzny, wręcz rytualny nastrój, który idealnie dopełniał się rozpalonymi pochodniami i wykreowanymi przez nie ruchomymi cieniami. Uśmiech Thahara minimalnie zelżał, gdy tak stał, w centrum zgromadzenia, jakby nawet on uległ hipnotycznej sile powagi podbudowanej przez ciszę, przerywaną wyłącznie wiatrem i mruczeniem płomieni. Czas jakby stanął w miejscu, nieurozmaicony żadnymi przywitaniami, czy wyjaśnieniami, aż do momentu gdy Frar zstąpiła z nieba, wyraźnie później od reszty swoich towarzyszy.
– Witajcie! – zadudnił Thahar, podrywając zad z ziemi, żeby stanąć porządnie przed zainteresowanymi. Nawet bez wyrobionego instynktu obserwatora dało się odnotować, że milczenie ciążyło mu i tylko czekał na odpowiedni moment, żeby przerwać to budowanie napięcia. Nawet jeśli nie zdołałby zadowolić smoków z upodobaniem do suchej formalności, to przynajmniej zaczął od grupowego przetestowania ich cierpliwości łowieckiej.
– Jak już wiecie, Eurith szepnęła mi parę dobrych rzeczy na wasz temat, więc żal byłoby nie wesprzeć was w tych staraniach, kiedy jesteście tacy pracowici! – Nie było w jego głosie cienia szyderstwa, bo choć wykombinowanie odpowiednich kryształów czy spamiętanie tytułów nie wpisywało się w obowiązki boga, tak zaangażowanie smoków w życie stada czy nawet osobisty trening, były z obiektywnej perspektywy godne pochwały.
***
Boska moc funkcjonowała nieco inaczej niż maddara, dlatego wykreowane przez Thahara wrażenie komfortu i ciepła, jakie mają smoki, gdy syte wylegują się na nagrzanym kawałku skały, nie było zbyt ofensywne dla ich wrażliwych organizmów. Powinno utrzymać się w nich przynajmniej przez wstępny monolog boga, który zaczął obracać w łapie przygotowane dla smoków kryształy.
– Mahvran, Eurith i Ilun świetnie poradzili sobie w pierwszych księżycach życia, zdobywając tytuł Pojętnego Ucznia. Mówi się, że dobry start zwiastuje sukcesy w dalszym życiu – w waszym przypadku to szczera prawda. – Trzy zielone jak boska łuska kryształy uniosły się do góry i podleciały w kierunku nowych właścicieli. – Energia tych błyskotek pomoże wam w utrzymaniu dobrego zdrowia. A za wytrwałość przy dalszych treningach i ciągłe dążenie do niemal boskiej sprawności w swojej dziedzinie Burdig i Ilun otrzymują tytuł i kryształy Ideału! Gdy nastanie odpowiednia chwila, te kamyki dodadzą wam trochę szczęścia. A jeśli zacznie im brakować mocy, możecie je znowu napełnić w Warsztacie Kaltarela. O, a skoro już jestem przy tobie, to dobrze ci idzie praca piastuna, Chochliku – zasłużyłeś sobie na kryształ Mentora. Ty Frar także, bo oboje często paracie się szkoleniem innych – powiedziawszy to puścił w powietrze kolejne amulety. Nie musiał wkładać żadnego wysiłku w nadanie im odpowiedniego kierunku, jakby same wiedziały kiedy i gdzie się zatrzymać.
Co oni tam jeszcze mieli...
– Skoro już doszliśmy do nauczania, przy nim potrzeba odpowiedniej cierpliwości i charyzmy, podobnie jak do dyplomacji, którą przy gnomach wyróżniły się Rakta, Mahvran i Eurith, podczas gdy Chochlik oczarował enta, Ilun elfy, a Frar trytony. Przyjmijcie proszę tytuły Dyplomatów – wymienił ich wszystkich na jednym tchu, a potem głośno odetchnął, regenerując zasób powietrza w płucach. – Mam nadzieję, że dzięki waszej uprzejmości przedstawiciele tych gatunków będą was lepiej traktować w przyszłości. – Ale tylko trochę, bo na obsypanie kamieniami szlachetnymi dyplomaci raczej nie mieli co liczyć.
– Mówiąc dalej o wyprawach poza granice Wolnych Stad – tutaj chciałbym wyróżnić Chochlika, wręczając mu tytuł Odkrywcy, dzięki któremu jeden z bogów – może ja? – odpali mu w przyszłości jednorazową tańszą osłonę, czy tam błogosławieństwo. A tymczasem Mahvran, Rakta, Eurith i Frar podróżowały tak daleko, że zdołały nawet przywrócić Viliarowi jego utraconą cząstkę mocy. Za tę ciężką i wyjątkowo ryzykowną pracę chciałbym nagrodzić was tytułem Zdobywców Iskry. Liczę na to, że mój "nerwowy" kolega prędzej czy później też się wam za to odwdzięczy. Przy czym wy – wskazał szponami na Infamię i Eskalację, dodatkowo szerzej uśmiechając się do tej drugiej – na wyprawy chodziłyście na tyle często, że można by was nazwać nie tylko Poszukiwaczkami, ale i Włóczykijami, a z tego tytułu zniżkę na błogosławieństwo macie dożywotnią. Zaś tobie Ilunie również nadaję tytuł Odkrywcy oraz Poszukiwacza. Jeszcze jedna wyprawa i będziesz mógł poszczycić się Włóczykijem, do czego bardzo cię zachęcam. Mniejsza już nawet o kamienie, to po prostu świetnie brzmi. – Thahar zaśmiał się cicho.
– Z innych celów, które realizujecie – każdy zwycięski pojedynek to powód do dumy. Za osiągnięcia na tym polu gratulacje oraz tytuł Awanturnika należy się Mahvran i Rakcie. – Złożył razem przednie łapy i wyszczerzył zęby radośnie do obu smoczyc – Poza tym, Spuścizno Krwi... – spoważniał na krótką chwilę, spoglądając jej prosto w ślepia. – Viliar to kawał drania, jeśli jeszcze ci nie pogratulował, ale jako pierwsza od dawna zyskałaś miano jego Czempiona, pokonując wszystkie nadnaturalnie silne bestie, jakie rzucił ci pod łapy. To niesamowity wyczyn. – Thahar uchylił przed nią czoła.
Potem odwrócił na chwilę, zerkając na pozostałe błyszczące kamienie.
– Pewnie dawno nie słyszeliście swoich imion tak często podczas jednego posiedzenia – zaśmiał się, bo może powinien wybrać nieco inną metodę przyznawania tytułów. Z drugiej strony było to całkiem cwane, bo musieli wysiedzieć do samiusieńkiego końca, jeżeli chcieli mieć pewność, że otrzymali już wszystkie obiecane błyskotki.
– Mahvran, prawdziwy z ciebie kolekcjoner tytułów! Najpierw osiągnęłaś miano Znachorki, które samo w sobie wymagało wyleczenia ogromnej ilości smoków, ale potem wręcz prześcignęłaś samą siebie. Dumnie noś tytuł Szamanki, a także korzystaj do woli z darowanego razem z nim kryształu. Raz na cztery księżyce w Warsztacie odbierzesz dzięki niemu garść potrzebnych ziół, które pozbierają dla ciebie duszki. – Ale skończywszy wypowiedź Thahar jeszcze nie wysłał do niej nagrody, zamiast tego przerzucając ją z jednej łapy do drugiej, razem z drugim kamieniem. – A tak bardziej w moim rewirze – dobra robota z oswojeniem dwóch kompanów, za to należy się tytuł Wiążącej – tobie też Chochliku, pracowite z was smoki. Infamio, świetnie poszło ci także wytropienie i zabicie jednorożca, bo to rzadka bestia i zwykle trzeba się za nią nieźle nagonić. Tytuł Zabójczyni Jednorożców pasuje?... Ach, to odznaczenie wędruje również w łapy Eskalacji! – Skleroza, skleroza. – Na podsumowanie, ale jeszcze niezupełne, waszej dwójce daję po tytule i krysztale Szczodrobliwego, za to jak hojnie dzielicie się z innymi zapasami. Z tymi błyskotkami będziecie mogły przez jeden księżyc znaleźć na łowach dwa razy więcej klejnotów niż zwykle, bo pomoże wam w tym Katamu. Taki drobny dodatek, jeśli nadal będziecie miały ochotę na rozdawanie prezentów.
Thahar nabrał powietrza ostentacyjnie i wypuścił z siebie z głośnym "huuuu". Nie to, że nie lubił gadać, ale konkretne tytuły utrudniały improwizowanie i luźniejsze zaczepki. Podrzucając smoczycom ostatnie kryształy, mógł już naprawdę podsumować zebranie.
– Byłoby tego na tyle, przynajmniej póki co. Gdyby ktoś stracił rachubę, Frar, Eurith i Mahvran mogą pochwalić się, że są Zdobywczyniami za takie kolekcjonowanie tytułów. Jeszcze raz gratulacje dla wszystkich, dobre z was gady. Cieszę się, że to ja mogłem się wami zająć. – Omiótł zebranych wzrokiem, ale nie żegnał się jeszcze, w razie gdyby ktoś chciał go o coś dopytać.
// W ramach rekompensaty za opóźnienia w przyznaniu tytułu Pojętnego Ucznia Czarnoskrzydły, Eskalacja oraz Mahvran otrzymują kryształ umożliwiający jednorazowe odmłodzenie/postarzenie o 5 księżyców (bez ograniczeń częstotliwości odmładzania) bądź jednorazowe wyleczenie wszystkich ran i chorób (górna granica: krytyk).
Jeśli pominęłam czyiś tytuł, proszę napiszcie mi na PW.
Licznik słów: 1232