OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ilun zdziwił się i przechylił nieznacznie łeb, unosząc przy tym jeden z łuków brwiowych. Był zdziwiony, ale nie kwestionował tego, co powiedziała mu bardziej doświadczona samica. Poszedł za jej przykładem i usiadł, dość blisko niej, na skraju jeziora. Spokojnego o tej porze, bo zamarzniętego. Obserwował uważnie to, co robiła i słuchał tego, co mówi. Cóż, tak, był zdziwiony wszystkim, co mówi, jednak nie sprzeciwiał się. Sarny były w pewien sposób mądre, więc wiedziały, co robią.Czarny olbrzym poszedł zaraz potem w ślady swojej nauczycielki. Odwrócił od niej wzrok i zwrócił swój nos w kierunku wody. Wciągnął głęboki wdech przez nozdrza, powoli i w skupieniu. Tak, do jego nosa wleciało sporo zapachów, próbował je rozdzielić. Głównie były to zapachy natury, mokrej ziemi, wilgoci, chłodu, bardzo intensywna woń Ognistej i bardziej subtelne, mniej wyczuwalne zapachy innych smoków z różnych stad. Znał każdy z tych zapachów – Wody, Ziemi, Ognia. Czuł też coś piżmowego, coś co przypominało mu gryzonie, a także czuł pierze, ale nie takie przesiąknięte smoczym zapachem, raczej takie od ptaków. W końcu wypuścił powietrze, otwierając pysk. Miał dziwne poczucie na języku, jakby faktycznie przed chwilą polizał...Ognistą. Uśmiechnął się nieznacznie na tę myśl, po czym spojrzał na nią z rozbawieniem.
– Głównie czuję otoczenie, ale też wyraźnie czuję twój zapach. Prócz tego wyczuwam tu wonie wszystkich stad, mnóstwo smoków tu przychodzi. Ale wyczułem też zapach gryzoni i ptaków, które pewnie mieszkają w koronach drzew – powiedział ze spokojem, ciekaw czy w ogóle dobrze wykonał to zadanie.



















