A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
Nie od samego początku wiedział, z kim będzie miał do czynienia. Złapawszy woń i jednocześnie zauważywszy młodą smoczycę, z początku przybrał swą klasycznie neutralną postawę, maskę, która zakrywała jego szalejące wewnątrz emocje.
Usiadł pół ogona przed nią i zaczął badać uważnie jej wygląd.
– Bandytka, miło poznać. Jestem Malstrom. – przywitał się ze skinięciem łba, szanując oczywiście plagijską tradycję i nie zdradzając po sobie jeszcze niczego.
Dopiero gdy samica podniosła w górę łapę, ze ślepi Zamąconego od razu było widać ziarno tęsknoty, ale również i ulgi na sam widok jego wisiorka. Mimo, że dobrze zdawał sobie sprawę o jego sztuczności.
Kolejną zmianę na jego pysku można było dostrzec, gdy młoda okazała się być... córką Eurith i Calada. Ślepia pierw lekko się rozszerzyły, lecz zaraz po tym spojrzenie, wraz jakby z całym pyskiem przemienił się w nieco cieplejszy wyraz. Można było nawet śmiało rzec, że kąciki ust Zamąconego lekko poszły w górę, a jego ciało nieco bardziej się rozluźniło.
Bandytka, córka Eurith... no tak. Przecież te rogi mówią już o tym same za siebie. Myśl o tym, że para dorobiła się tak ślicznego w mniemaniu Zamąconego potomka ociepliła jego duszę. Szkoda tylko, że Eurith już nie ma. Pewnie w środku, poza tą plagową, twardą powłoką też to odczuwa.
Westchnął cicho nim zaczął mówić. Nie obchodziła go cena, nie będzie kręcił. Po prostu zrobi to, co zwykle, czyli przedstawi wszystko ze swojego punktu widzenia.
– Calad nigdy nie był moim rywalem, jeśli chodzi o kwestię Eurith. Był już z nią znacznie wcześniej, a ja poznałem twoją matkę w czasie, gdy oni byli ze sobą skłóceni. Opowiedziała mi o swojej przeszłości, ja również. Mieliśmy ze sobą... wiele wspólnego, rozumieliśmy się bez słów. Ona była tak samo nieszczęśliwa, jak ja. A nawet bardziej. Chciałem jej pomóc. Zaprosiła mnie nawet na jedną z Plagijskich wysp, oczywiście za zgodą Kheldara. To właśnie tam otrzymałem od niej ten medalion... To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, ale... mimo, że ją kochałem, od samego początku wiedziałem, że jestem tylko czasowym zamiennikiem. Wiesz, uważam siebie za osobę, której szczęście jest mniej ważne od innych. Wiedziałem również, że każda kłótnia ma to do siebie, że zwykle kończy się pojednaniem. Nie chciałem przez chwilowy rozłam zabierać szczęścia komuś z mojego stada, komuś ważniejszemu ode mnie. Dlatego wtedy, na wyspie... Powiedziałem jej, by spróbowała z nim porozmawiać ponownie. Nie wiedziałem jeszcze, że Calad jest zdrajcą, i że odbierze moje spotkania z Eurith, o których sam nawet nie wiem skąd się dowiedział, tak personalnie. – starał się zachować spokój, i na zewnątrz mu się nawet całkiem udawało. Gorzej w środku, gdzie się rozklejał na samą myśl o całokształcie znajomości z Eurith i relacjach z Godnym.
– Byłem po prostu planem zapasowym, a przynajmniej... tak mi każe myśleć głowa. Z resztą... Eurith sama powiedziała, że kocha go bardziej ode mnie. I, że moglibyśmy być razem tylko gdybyśmy poznali się wcześniej. Nie chciałem sprawiać nikomu przykrości, i mimo że serce mi się łamało postanowiłem zrobić tak, by innym było najlepiej i później już im nie wchodzić w drogę... – na moment jego wzrok odpłynął gdzieś na bok, na skalistą okolicę. Huh, ciekawe jak na to wszystko zareaguje Bandycka. Czy będzie próbowała go zrozumieć, czy zaśmieje się Zamąconemu prosto w pysk oznajmując, że większego idioty trudno na świecie znaleźć.
– A jeśli chodzi o medalion, i dlaczego jest dla mnie ważny... Po prostu trzyma w sobie wspomnienia tamtego dnia. Patrząc się na niego, czując pod łapą jego fakturę, wygrawerowane słowa... mam w głowie tamten dzień, i tylko tamten dzień. Pozwala mi się uspokoić oraz wyciszyć te wszystkie złowrogie głosy i szepty we łbie... – dodał nadal tym niby spokojnym, cichym i neutralnym głosem. Obserwował potem uważnie Bandycką, licząc na to, że odziedziczyła choć trochę współczucia po matce... Albo przynajmniej stwarzania jego pozorów.
Licznik słów: 626

Give me something to go on...
Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)