A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 3| A: 3
U: W,B,Pł,Prs,A,O,MP,MO,Kż: 1| L,MA,Skr,Śl: 2
Atuty: Pechowiec; Nieparzystołuski; Przyjaciel natury; Wszechstronny
Bardzo ładne imię, przemknęło mi przez myśl. Miałem szczęście kilka takich poranków zobaczyć, a nowy znajomy choć nie przypominał zbytnio tego zjawiska wyglądem, to z tych kilku wymienionych zdań wydawał się równie pogodny, co owo poranne widowisko. Jednak nim odpowiedziałem na jego pytanie, zastanowiłem się chwilę, aby poprawnie sformułować odpowiedź. W końcu wziąłem wdech i odrzekłem.
– Wiesz, moim zdaniem to nie jest tak, że jest dobrze czy niedobrze. Gdybym miał powiedzieć co cenię w życiu najbardziej – powiedziałbym, że smoki. Smoki które podały mi pomocną łapę, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam i, co ciekawe, to przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet z pozoru uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem, i dziękuję życiu, dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość! – wziąłem krótki oddech i kontynuowałem monolog. – Wiele smoków pyta mnie o to samo – "ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tę radość?" – a ja im odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład wędruję i głoszę opowieści, a jutro – kto wie, dlaczego by nie? – oddam się pracy społecznej i będę, ot, choćby łapać – znaczy – zwierzynę. – zająknąłem się lekko i zdałem sobie sprawę, żem nieco zgubił wątek. Jednak ogarnąłem się szybko, potrząsając głową i przeszliśmy do kolejnego tematu, choć nie miałbym nic przeciwko, gdyby Astral postanowił jeszcze popytać na temat mojego samotniczego życia.
– Wzory te zaiste są niezwykłym widokiem, a jednak przydatnością nie grzeszą. Czasem miło, jak w ciemności nieco lepiej widać okolicę i nim w coś wdepnę, oświetli się to słabym światłem białych łusek, ale głównie po prostu zwraca to na mnie uwagę i skrajnie irytuję. Ta osobliwość jest wynikiem dziwnej genetycznej mieszanki, bowiem mój ojciec należał do stad i miał wyjątkowy talent magiczny, a związał się z dziką smoczycą, skalaną kazirodczymi związkami przodków i mało cywilizowanym trybem życia. Ojciec twierdził, że magia, z którą nigdy wcześniej dzika leśna krew się nie spotkała, w jakiś sposób zbuntowała się w moim ciele i piękne wzory, odziedziczone po mej babci teraz wydzielają białą poświatę pod odpowiednim oświetleniem. – wyjaśniłem problem, tym razem posługując się mniej poetyckim językiem.
Ależ miałem szczęśliwy dzień! Nowy znajomy postanowił wdrożyć mnie w kompletnie obcy mi temat sztuki kamuflażu, więc gdy tylko jego pysk spoważniał, ja również pozbyłem się zbędnych myśli i skupiłem się na nauce, choć podrygiwanie końcówki ogona wyraźnie zdradzało mą radość.
Pauza na namysł się przydała, bowiem nim udzieliłem odpowiedzi, przemyślałem to, co miałem zamiar powiedzieć. Nie chciałem od razu palnąć czegoś głupiego.
– Jestem prawie pewien, że podobnie jak w skradaniu należy pilnować, aby nie było czuć mojego zapachu oraz by nie został po mnie żaden ślad. Muszę też być niewidoczny i niesłyszalny, co wnioskuję z nazwy owej dziedziny. – zażartowałem krótko, a na pysk wkradł się uśmieszek, lecz szybko skupiłem się z powrotem na pytaniach. – Należy... wtopić się w okolicę? Zwierzyna polega na czterech zmysłach – wzroku, węchu, słuchu i intuicji, toteż aby je oszukać, musiałbym uciec przed wzrokiem, zamaskować zapach, zachować ciszę i nie wzbudzać podejrzeń? – w tonie, jakim odpowiedziałem, brzmiały wyraźne nutki niepewności, zdradzające, że nie byłem do końca przekonany, czy dobrze mówię. Wkrótce jednak miało się okazać, czy miałem rację. Zanim jednak Astral ukazał mi moje błędy, udzieliłem odpowiedzi także na ostatnie pytanie. – No a z metod to znam tylko trzy – w koronie drzewa, gdzie radzę sobie najlepiej, a więc zapewniam sobie przewagę; w krzakach, gdzie nie jest już tak cudnie, ale to najbardziej praktyczna opcja, gdy czaję się na jakąś zwierzynę; no i w zaroślach przy wodzie, w przybrzeżnym mule, nigdy nie korzystałem z tej opcji i raczej nigdy też nie skorzystam. Widziałem tylko, jak pewien smok zaczaił się tak na swoją zdobycz – antylopę, co chciała zaczerpnąć wody z jeziorka. Gdy wystarczająco się zbliżyła, Gamuvr wyskoczył i chwycił ją za szyję niczym aligator. Nic dziwnego, że tak dobrze mu szło z takim kamuflażem, w końcu był drzewno-bagienny, więc w błotnistych zaroślach musiał się czuć jak ryba w wodzie. A raczej krokodyl! – odleciałem nieco myślami od nauki, przypominając sobie starego znajomego, co nosił przezwisko "Krokodyliszek". Nagle wesołe iskry błysnęły mi w ślepiach i przekierowałem spojrzenie z ziemi na granatowołuskiego. – A chciałbyś może posłuchać o Gamuvrze? Był naprawdę świetny i swego czasu opowiedział mi tyle historii! Większość już pozapominałem, ale te najfajniejsze się zachowały. – wyszczerzyłem się wesoło, całkiem odlatując od tematu nauki. Jednak gdyby Astral zdecydował się przypomnieć mi o sztuce kamuflażu, szybko bym się ogarnął, przyznał mu rację i postarał się zapomnieć chwilowo o Krokodyliszku. W końcu w trakcie nauki nie czas na fajne historyjki, zabawić nowego znajomego opowieściami mógłbym i kiedy indziej.
Licznik słów: 803
ciiiiiiii
» Pechowiec «
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
» Nieparzystołuski «
-1 ST do Percepcji i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
» Przyjaciel natury «
Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
» Wszechstronny «
-1 ST do testów umiejętności opierających się na Mocy i Percepcji