OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Mielił jęzorem dużo, czasem za dużo, ale taki już był jeśli znalazł się smok który chętny do słuchania. Niestety w Ziemi nie było ich zbyt wielu. Z kim prowadził najdłuższe najbardziej owocne rozmowy? Ze swoim przybranym synem oraz o dziwo... samicą. I teraz znów. Ach czyżby przez całe życie mylił się co do swojego szowinizmu? Mlasnął znów jęzorem słysząc komentarz czarownicy na temat swojego uzębienia. Nie potrzebny, ale... czy nie łudząco podobny? Kilka obmierzłych wspomnień uderzyło go w pysk. Jesteś sępem żrącym po mnie resztki. Czyż to nie słowa jego uroczej partnerki? Uśmiechnął się pod nosem i próżno szukać było na jego pysku cynizmu, cechy która była przecież jego drugą naturą. Wypuścił biały dym z nozdrzy i kontynuował swoje paplanie. A ona słuchała... bez pyskowania. Zdumiewające zważywszy na poprzedni komentarz.Nie trzeba im pomagać, wystarczy, że syn proroka przetrzymuje w swojej grocie coś co zabiło Zew i uważa to coś za swego przyjaciela. Powiedział w myślach obrzydzony tym faktem.
– Fakt, całe moje życie poświęciłem na badanie i zgłębianie otaczającego nas świata. Stado było gdzieś przy okazji, gdzieś w tle. Pozostawione jednak samo sobie zgnuśniało. Wy jednak jak najwyższej klasy pasożyt pięknie wykorzystaliście okazję do wzrostu, a teraz chcecie zabić swojego byłego żywiciela. Po trupach do celu. Gdyby tylko stado mnie wtedy posłuchało... nie byłem chętny udzielać wam pomocy. Co było jednak to było.
rzucił krzywiąc się paskudnie jakby wygrzebywał jęzorem jakąś resztkę spomiędzy zębów. Nauka była dla niego zdecydowanie ważniejsza niż stada, cóż... sam był sobie winny obecnego stanu Ziemi. Ach Żer pewnie płakałby z radości słysząc te słowa. Niedoczekanie jednak ich wszystkich, prędzej sam zatańczy na swoim grobie niż przyzna się przed nim do błędu.
Oparł długi ogon o swoje udo i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
Nie był pewien czy chciała go zmylić, uśpić czujność czy może bardzo zaczęło jej się nudzić. Nie odepchnął jej jednak. Wspomnienia znów ożywały... świadomość, że ktoś był od niego silniejszy nie przerażała go, to było wyzwanie. Wyzwanie dla jego jęzora by nie dać się zabić, a nawet jeśli... Podejrzewał Mahvran o atak tylko w pierwszych chwilach. Był świadom tego jak nacjonalistyczna była. Czyż nie był to gest mówiący iż mimo niechęci akceptowała go tu? Ach gdyby mógł i miał 5 księżyców pewnie nawet podskoczyłby z radości. Teraz jednak poczuł najzwyklejszą w świecie satysfakcję. Do kroćset... kiedy ostatni raz w pełni to czuł? Bierzcie i bijcie go teraz wszyscy, może zemrzeć.
Dał przeplatać sobie wiecznie rozwiane kudły.
– Wolisz monologi.
Nie pytał, przymknął ślepia do połowy i znów wypuścił biały dym z nozdrzy. Gdyby tylko miał ze sobą fajkę. Ziewnął otwierając szeroko paszczę po czym znów mlasnął jęzorem.
– Naukowiec nie powinien niczego żałować, chyba tylko czasu, że jest go za mało.
zdawało się iż uciął, ale nachmurzył się nieznacznie. Kiedy następnym razem będzie miał okazję do takiego relaksu? Piękna samica plotła mu warkocze, mimo pochodzenia siedziała obok i szanowała, a jeśli udawała to niech udaje dalej. Zaczął powoli dłubać szponem w ziemi tworząc coś na wzór runy.
– Przejęcie władzy, odkrycie działania kamiennego golema by służył mi, zabicie bytu zwanego Ateralem, powstrzymanie śmierci Goryczy, udane pochłonięcie mocy iskry Thahara, posiadanie potomka godnego mojej krwi, odbudowanie bariery i poznanie jej działania na skalę osobistą. Nie powinnaś pytać o takie rzeczy. Stare smoki albo będą ci paplać, że ich życie było takie jakie być miało, albo będą wyliczać ci to czego pragnęli jeszcze dokonać. Stare smoki...
umilkł na moment czując jak myśl mu ucieka. Zmarszczki niezadowolenia pojawiły się na grzbiecie jego pyska. Jak śmiesz... jak śmiesz zabierać mój umysł! Zawarczał nagle głucho i uniósł łapę przykrywając nią swoje ślepia.
– Nie sądziłem, że starość będzie tak obrzydliwa.
dodał i jak na zawołanie wiatr przebiegł zwinne po ciałach obu smoków. Poruszył błonami, sierścią, przeturlał też kilka mniejszych kamieni. Opuścił łapę. Nie powinien tego robić, okazywanie słabości równało się z proszeniem się o śmierć. Mimo bólu wyprostował szyję unosząc ciężkie poroże wyżej.
– O czym to ja...
zmarszczył brwi
– Znałaś tego smoka który był twoim kompanem?
zapytał nagle mając nadzieję, że będzie wiedziała o co pytał.