OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Pierś zawibrowała w rytm dźwięcznego śmiechu gdy usłyszał jakże okropną! krytykę od matki.– O no tak jakoś wyszło, że wciąż się tu trzymam wśród żywych. Nie zapominaj, że byłem z was wszystkich najmłodszy, no i wciąż mam kilka niedokończonych spraw. Ba! Może i bym się nawet starał o posadę proroka, ale to chyba i dla mnie byłoby to za dużo. A swoją drogą, wiedziałaś, że Strażnik nim został? Co za zwrot akcji! – złośliwie uśmiechnął się półgębkiem. Na wspomnienie, że "Ziemia sobie nie radzi", zmęczony zamknął tylko oczy i westchnął, a gdy je znów otworzył uśmiechnął się kwaśno.
– Oj musze przyznać, że faktycznie sobie nie radziła przez pewien okres. Wy wszyscy umarliście... kilku zdrajców, masa zabarierowiczów, którzy przychodzili i odchodzili w dalsze wędrówki jak im się żywnie podobało, mało walczących – pokręcił głową. – Ale teraz już jest dobrze. – uśmiechnął się lżej, jakby i mówiąc to spadł mu kamień z serca. – Ziemista młodzież jest piękna, silna i mądra. Oddana stadu. Pozbyliśmy się problematycznych jednostek, choć część wciąż wymaga egzekucji. Ziemiści łączą się w pary, czasem ze sobą, czasem z innymi stadami. Wyruszają w podróże za Barierę, interesują się przeszłością. Ziemia jest znów silna i liczna. To takie... upojne uczucie po tym wszystkim co się stało. – uniósł łeb wciągając w płuca pokaźny haust powietrza, jakby właśnie naprawdę napawał się nowym pięknem ich stada.
Za to słysząc przytyk do kompana, samiec zachichotał i poklepał uchatkę po tłustych pleckach, na co zareagowała zdziwionym szczeknięciem.
– Nie wiem o czym mówisz mamo. – odparł udając niewinnego i szczerząc się złośliwie
























