OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Młody dbał o etykietę, chciał być odebrany jak najlepiej, ale bycie tak uprzejmym i czarującym trochę zaczęło go męczyć.. Podtrzymywanie białego liska zaczynało nieco nadwyrężać energię jego źródła, więc lisek znikła nagle, jednak bez żadnych upiornych dźwięków i przeistoczeń w jakieś wymyślne kreatury z koszmarów sennych. Głosy w głowie wyraziły sprzeciw, uznając, że to był dobry pomysł na zaczęcie ewentualnych wygłupów. Wianek podtrzymywał magicznie w ciągu dalszym, mogłaby odebrać jego zniknięcie jako afront, a chciał jeszcze na tą chwilę utrzymać tą bańkę nienagannych manier. Głosy podpowiadały mu, żeby zmienić wianek w coś innego, dla przykładu gniazdo z ptakiem środku, który zamiast głowy ma łeb jelenia, i beczy jak właśnie owe zwierzę w okresie rykowisk.. Znów Echo uznał, że nie jest to odpowiedni moment, co wywołało wrzawę na debacie.. Nadal utrzymywał kontrolę, jednak troszkę zaczynał nie dawać sobie z tym rady... Trzeba spożytkować część tej mocy, która buzowała w nim, zmęczyć się odpowiednio.. Zamówienie.. ma stworzyć JĄ? Hmm, poziom narcyzmu jak u jego brata, Mango, po kiego czorta ma tworzyć JĄ? Przecież wystarczy podejść do tafli wody, i widzi się swoją podobizę.. Jednak, obiecał i słowa dotrzyma.. chociaż go to trochę dziwiło.. W razie czego nieco urozmaicimy pokaz.-Ależ oczywiście, już zabieram się do roboty! Jednak chwilkę to zajmie, gdyż stworzenie całego smoka, ze wszystkimi cechami, jest wieloetapowe.. musisz uzbroić się w cierpliwość.. – powiedział powoli, już mniej uroczym głosem, gdyż po prostu mu się nie chciało, jednak nadal bardzo uprzejmym, i lekko się ukłonił. Przyjrzał się samicy uważnie, świdrując ją zwrokiem.
Następnie zaczerpnął energii ze źródła, i zaczął tkać czar.. Nie było to proste, gdyż głosy podrzucały mu non stop różnych.. bardzo kuszących pomysłów. Jednak na razie ograniczył się do zamówienia, bez dodatkowych elementów.. jak mu sie nie spodoba, to zwolni całkowicie blokadę, i tyle..
Wpierw na śniegu przed nim zaczął materializować się wężowy kształ, następnie kończyny.. Na razie bezbarwne, przeroczyste.. Patrząc uważnie na Morę, zaczął dodawać kolory.. Od góry fioletowy, delikatny, od spodu beżowy.. Wzdłuż grzbietu zaznaczył filoletowe futro, bok pokrywały drobne, fioletowe łuski, które przechodziły następnie w beżowe podbrzusze. Ogon, również z futrem, w podobnych kolorach co reszta ciała, długi, smukły... Kończyny w identyczneh konfiguracji.. Głowa smukła, lekka, kolory identyczne jak wcześniej, ze wszystkimi cechami widocznymi przed sobą.. Po chwili nadał tworowi materialności.. I proszę, na przeciwko prawdziwej smoczycy ukazała się jej idealna kopia, nawet w takiej samej pozycji. I również miała wianek na głowie.. Głosy już nie mówiły, ale darły się, żeby z głowy maddarowego tworu wystrzeliła filoetowa macka.. Znużyło go tworzenie smoczycy, położył się na ziemi, jednak cały czas utrzymując czar, aby twór był stabilny, i miał zachowaną głębie kolorów i wszystko, co mu nadał...
-Nie potraktuj tego jako afront, jednak muszę trochę odpocząć, moje źródło magiczne też ma swoje ograniczenia.. Postaram się utrzymać jednak czar w ryzach. – powiedziałm nieco zmęczonym głosem. Głosy wyły i zawodziły, co mu nie pomagało.. Zobaczymy, co będzie dalej, jeżeli znów zspróbuje czegoś dziwnego samica, jak skok z przywaleniem w jego słabiznę, to idziemy na całość..
Wcześniej to były jedynie wygłupy, teraz będąc nieco zmęczony, kusiło go, żeby stracić kontrolę.. Oczywiście na zewnątrz nie okazał w ogóle tych myśli, był uroczy, miły, tylko lekko zmęczony..
















