OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przynajmniej nie zamykał się w sobie ani na nią nie pluł dla zasady... no, jeszcze. Uśmiech nie schodził jej z pyska.– To proste, zawsze jesteście tacy markotni – wzruszyła barkami, bo tyle zaobserwowała. Zaczynała ostatnio nawet wątpić, że plagijczycy są w ogóle zdolni do jakichkolwiek głębszych uczuć. Kurczę, nawet te drapieżniki które spotykała z babcią na wspólnym polowaniu zdawały się mieć więcej gamy emocji do pokazania, niż smoki z tego stada. – Jak się nazywasz? Czy to też kolejna tajemnica? – znowu przekrzywiła głowę. Kontakty z Plagą były niesamowicie ciężkie, ale nie chciała wierzyć, że tam faktycznie mieszkały tylko okropne smoki, jak wszyscy dookoła twierdzili.
Rubinowy przypominał jej trochę mięczaki lub skorupiaki, które znajdowała na plaży w przystani. Takie ciężkie do otwarcia, toporne we współpracy, ale czasem skrywały coś ładnego w środku. Dlatego też postanowiła być trochę mniej bezpośrednia. Podobno mogło to innych wystraszyć, a najwidoczniej Plaga była bardzo bojaźliwa. W końcu z tego wynikała ostrożność. Ze strachu.
– Złote? Jesteś pewien? – przysunęła pyszczek bliżej jego mocniej wytatuowanego boku. W tym świetle niezbyt mogła to potwierdzić. Znowu wpadła w (samo)zachwyt nad jego urodą. – Jeju, naprawdę jesteś śliczny. Nie widziałam jeszcze tak kolorowego, długiego smoka. – Westchnęła rozmarzona. Kochała swoją rodzinę, ale wszyscy mieli dość nijakie kolory, zwłaszcza w porównaniu z nią samą.















