A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 4
U: B,Pł,L,A,Skr,Śl,Kż,MP,MO,MA: 1| W,O: 2| Prs: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Altruista
Łuk brwiowy uniósł się nieznacznie, gdy tylko Piastun wyczuł zimno. Jakby się nie spodziewał tego po roztrzaskaniu lodu, jakby oczekiwał czegoś bardziej... bolesnego. Ale pysk był nadal uśmiechnięty, jakkolwiek ciepły i nieobecny, a łapa niedługo po tym zaskoczeniu uspokoiła się, chlapiąc lekko krystaliczną cieczą. Patrząc na niego, miało się wrażenie, że nie rozmawia się ze smokiem. Łatwiej było powiedzieć, że z pozostałością. Że biały, łaciaty samiec był okiełznaniem niczego pod łuską, a zarazem wszystkiego, co smocze; agresji, przemieszania, szoku, szczęścia i wszelkich rzeczy, co poznane były przez wszystkie żyjące stworzenia.
– Gniew – odpowiedział bez chwili namysłu, szukając węchem plam juchy. Nozdrza rozwidlały się, wsiąkały woń i parskały, ażeby następnie ciarkami podążyć po kręgosłupie węża. Klekot błon na grzbiecie, zdało się, odpowiadał licho na klekot jej grzywy. Pochylił byczy ryj, trzasnął językiem o zaciśnięte w uśmiechu kły, niuchnął raz jeszcze, nieomal aż za blisko łusek siewcy; tak mocno, że mogła czuć jego ciężki oddech. Ale on nie zwracał uwagi. Położył z ojcowską opieką długie palce na przemoczonej piersi, a następnie westchnął na własną głupotę: – och, wybacz.
Lewa łapa powiodła do sarniej skóry, przewiązki, i drżąc leciutko, zdjęła z oczu zasłonę. Pomrugał, nie mogąc przyzwyczaić się do bieli otoczenia, do plam, do nadmiaru, syknął, lekki chaos, harmider, ukazał się w całej postawie Brata Win; bo tak, jak przedtem wydawał się opanowany, tak teraz zdał się jaskiniowym wyciągniętym na letnie słońce. Szare ślepia bez źrenicy, puste lustra, pokręciły się dziko w oczodołach, próbując dostosować rysy do kształtów.
Pod snopami światła widać było ciemniejsze plamy w gałkach ocznych. Pozostałości po ranach zapewne. Nie ukrywał, że nawet tak, widział tyle co nic. Tylko barwy, rysy, może poszczególne łuski gdyby się zbliżył w celach bardziej haniebnych, bardziej instynktownych i bardziej prywatnych; w celach, których nie wypada ukazywać pod gołym niebem południa.
Przeczyszczał wodą to, co widział. Treaz nie pustą łapą, a zwierzęcą skórą, nieraz mocząc ją i wyżymając. To znaczy niewiele robił, owszem, ale lepiej nawigował wśród własnych ruchów i wiedział z czym zadziera.
– Chyba cię poznaję – mruknął, zmrużywszy oczy. – Aczkolwiek, odnośnie twego pytania, niezbyt ciebie zadowolę. Jest to historia o pisklęcym zaślepieniu i głupiej wierze, że Prawa Wolnych Stad chronią smocze życie. W opozycji do twoich uwielbień, sam nie przepadałem za rozlewem krwi. Nawet tym sensownym. Dopiero po zabiciu zrozumiałem, że odsunięcie się od ran oraz brutalności jest przeciwko smoczej naturze, a bogowie nie ingerują w nasze życie. Niewiele więcej jest tu do omówienia. Oczy to kwestia braku akceptacji. No ale! Jak u mego brata? – Zagaił nagle z zupełnie innym tonem, żywszym, szlachetniejszym. – Od mojego przypadku nie rozmawiałem z nim zupełnie, a jeśli dobrze mniewam, jesteś matką jego piskląt.
Licznik słów: 441
Ω boski ulubieniec – spotkanie duszka raz na polowanie lub misję, owocujące o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego"
Ω szczęściarz (xx.xx) – odwrócenie porażki akcji lub rzutu na wytrzymałość; do użycia raz na dwa tygodnie
Ω altruista – stałe -2 ST do wszystkich akcji towarzysza na misji lub polowaniu; modlitewny dar Dadu dla innego smoka raz na miesiąc
KK — MISIO (samica hydry)
S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 1| A: 1
B, Skr: 1| A, O, Pł: 2
▐ Kalectwa: +2ST do akcji fiz. i mag. ; +2ST do Perc. (wzrok)