A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca
Zerknęła na łowce, gdy ten poderwał nagle łeb. Najwidoczniej nie tylko ona miała interesujący sen z którego pamiętała niewiele. Nie musiała nawet pytać, słyszała jego przyśpieszony oddech, a resztę mogła spokojnie przybrać za pewnik.
– A widziałeś jakiekolwiek drzewa czy krzewy kwitnące teraz? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. Tylko skąd wziął by się tajemniczy kwiat? Ktoś go przyniósł? W powietrzu jednak nie czuć było woni mogącej zdradzić czyjąś obecność. Przyjrzała mu się ponownie, jednak nic nowego nie zauważyła, z wyglądu przypominał najzwyklejszą część rośliny.
– Ktoś najwyraźniej zostawił go tu przed nami, a my zwyczajnie go nie zauważyliśmy. – było to najprostsze i najbardziej logiczne wyjaśnienie. A jednak było coś co różniło znaleziony kwiat, od tego zwyczajnego jaki można było zobaczyć gdy drzewa kwiknęły. Wraz ze słodkim zapachem, coś bijące od roślinki w jakiś sposób wpływało na jej myśli. Nie było to agresywne działanie, jak wtedy gdy Neira chciała pokazać jej jak wyglądał świat w którym się wychowała. To było bardziej subtelne, podsuwało jedynie poszczególne wątki myślowe, jednak nie na tyle mocno by zmuszać do ich kontynuowania. Sprawiało, że coraz bardziej chciała wrócić do snu, który przepadł w zapomnienie wraz z otwarciem ślepi. Jednak jak to bywa z niemal każdym snem, im bardziej starasz się do niego wrócić tym więcej Ci umyka. Nawet jeśli pamiętałeś jakiekolwiek jego strzępki i one potrafiły umknąć ze łba i już nie wrócić. Jedynym czego była pewna, to właśnie tego co trzymała w łapie i na pewno widziała to również we śnie.
Po dłuższym błądzeniu po niczego nie wnoszących próbach odszukania czegokolwiek związanego ze snem, już miała dać sobie spokój, jednak coś jej tam zaświtało, niby najzwyklejsze pytania, a jednak zrodziły one nagły chaos i zamieszanie.
Co najgorsze, ponownie wróciła do smoka o którym myśleć nie powinna, zwłaszcza teraz. Potem znowu do tego znajdującego się obok niej. I do tego, i do tego mogła dopasować odpowiedzi. Pozostawało jednak w nich kilka luk których nie potrafiła zapełnić. Jeden dawał jej to czego drugi nie mógł lub zwyczajnie nie chciał i na odwrót. Jednocześnie relacja z tym pierwszym była równie skomplikowana, co łatwa z tym drugim.
Czy to musi być tak trudne?
Co takiego nas łączy?
Młodzieńcze zauroczenie? Coś co nigdy nie miało prawa ujrzeć światła dziennego, jednak ona sama głupim błędem pogorszyła wszystko po stokroć. Tylko czy gdyby tamta nauka zakończyła się jak każda inna zmieniło by to coś? Z pewnością tak, w końcu przy każdym następnym spotkaniu padały słowa których w pewien sposób w ogóle się nie spodziewała. Pytanie jednak, czy były one wywołane strachem, że postąpi jak ktoś inny, czy jakąś inną pobudką bliżej jej nie znaną. Czy może całe to "uczucie" można było wyjaśnić czymś tak prostym, jak zwykła chęć zaspokojenia pewnych instynktów?
W drugim przypadku zaś brakowało chyba czegoś innego.. Czegoś więcej niż wsparcie i poczucie radości, które wydawało się złudne i kryło coś równie paskudnego. Oczywiście miała tu na myśli tylko i wyłącznie siebie, bo co co druga strona miała by udawać?
Kim jesteśmy dla siebie?
Tu sprawa się komplikowała, przynajmniej w przypadku pierwszego, gdyż nie znała odpowiedzi. Skłaniała by się do zwykłych znajomych, może nawet mniej. Czasami porozmawiali, niekoniecznie spokojnie, czasami próbowali oderwać sobie łeb. Nieraz jedno zdenerwowało drugie i na odwrót. Były też chwile przez które nie wiedziała co myśleć i do dzisiaj nie wie. No po po co mówił jej, że nie ma nikogo poza nią? Po co nie chciał stracić jej sympatii? Mimo wszystko tak jak ostatnio próbowała pomóc.
Przy drugim było odwrotnie, było wszystko czego chciała. Za to ona sama nie była pewna czy odwzajemnia to co łowca. Co jeśli okaże się, że wszystko co zaczęło się wtedy w jego grocie, wynikło z chwili słabości? Że został czymś w stylu zastąpienia tego, czego nie mogła osiągnąć przy pierwszej próbie?
Im więcej o tym myślała, tym więcej znajdywało się wątpliwości. Mimo wszystko wyraz jej pyska pozostawał spokojny i jedynie puchata końcówka leniwie poruszała się na boki po skalnym podłożu.
Czy jest coś więcej, co mogę zrobić?
Tu miała największą zagwozdkę, bo w obu przypadkach miała tylko jeden pomysł. Po prostu być, wspierać i dawać coś od siebie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że kiepsko idą jej wszystkie ruchy związane z uczuciami. Nie potrafiła o nich rozmawiać, a co dopiero okazywać. No bo jak miała by dalej próbować bez wyraźnych zawahań i wątpliwości, jeśli przy pierwszej próbie sparzyła się w dość bolesny sposób?
Głos Mułka wyrwał ją z rozmyślań, zsyłając jej na łeb kubeł zimnej wody. Zamrugała kilkakrotnie, nie pytała jednak co miał na myśli mówiąc to jedno konkretne słowo. Wyglądał na równie zamyślonego. Nie pierwszy raz słyszała, jak dumając nad czymś mówi na głos, jednak dotyczyło to głównie jakichś pomysłów. Tym razem jednak było inaczej, a ona leżała tak bez ruchu słuchając tego i nie mając pojęcia co zrobić. Co z nią było nie tak? Każdy inny zapewne miałby wiele pomysłów, co zrobił by na takie wyznanie. Może zrobić użytek ze znalezionego przedmiotu, które jak dotąd trzymała jedynie w łapie? Tylko jak? Zwyczajnie podać mu go?
Tak właśnie zrobiła, położyła kwiatek koło łapy łowcy.
Licznik słów: 836
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn
kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych
samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną
pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka
pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze