OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Plusem i jednocześnie minusem nieprzytomnego pacjenta było to, że można było nim manipulować jak lalką. Łeb poruszał się, jak tylko Jaah chciał, ale grawitacja robiła swoje. Skąd Zorza miała wiedzieć, że przybędzie smok bez łapy? Czy jeśli by wiedziała, to by ją to powstrzymało? Ciężko było zgadnąć, szczególnie teraz, kiedy leżała bezwładnie przy nim. Jej pysk poddał się bezwładnie, opierając się o kamień. Przechylił się lekko na bok, ale nie szkodzi, prawda?Mięśnie się spięły, nagle ślina napłynęła do pyska, gdy jego łapa wsunęła się o te parę centymetrów za daleko. Pierwszy zwiastun, a potem samo danie główne. W żołądku Zorzy znajdowały się głównie płyny, więc Jaah nie musiał się obawiać, że go tu uwali zaraz niestrawionym kotletem. Pysk sam był przechylony, więc niby było bezpiecznie. Pierwszy kaszel przeniósł za sobą pierwszą dawkę płynów. Żółta maź, śmierdząca kwasem i ziołami wylądowała na kamiennej posadzce. Chwila przerwy, podczas której ze śliny powstały obrzydliwe bąbelki na jej oślinionym pysku. Ciałem targnęły dalsze konwulsje. Druga dawka. Przerwa. Trzecia dawka. Najgorsza, bo i największe stężenie miał tu kwas, którego już nie maskowały pożarte przez samicę zioła. Jeśli samiec nie zmieniał jej ułożenia, to większość syfu wyleciała na podłogę, która już i tak była cała ubrudzona wszystkim. Jak to mówią wszystkie mamy, po zobaczeniu adepckiej groty, tylko nas*ać i kość postawić!
Takie wymioty pewnie i świętego by obudziły. Zorza nie była wyjątkiem, chociaż przez to, że coś jej w jej żyłach krążyło, nie było łatwo. Język samica przesunął się po zabrudzonych wymiocinami wargach. Oczy otworzyły się, ale samica nie umiała ich otworzyć szerzej, ani nawet zapanować nad swoimi nerwami. Jej oddech powoli się uspokoił, chociaż ciało jeszcze drżało od wysiłku, które przed chwilą wykonało. Oddychała, krążyła wzrokiem po grocie i tyle... Nie rozumiała, co się do niej mówiło, nie odpowiadała na pytania i leżała bezwładnie. Czy to można było nazwać przytomnością? Może, bo podstawowe odruchy jeszcze jakieś miała.



















