A: S: 1| W: 4| Z: 4| I: 1| P: 2| A: 1
U: L, Śl, Skr, Kż, B, S, P, W, M, MA, MO, MP: 3| O, A: 6
Atuty: Zwinna; Chytry przeciwnik; Nieugięta; Wybraniec bogów; Utalentowana;
Grzeszna miała iście plugawy humor, i nie bez powodu. Jaki wojownik cieszyłby się z konieczności nauki… Magii?! Precyzyjnej…
Zamknęła oczy, by łatwiej jej było się skupić. Trwało to dość długo, ponieważ smoczyca nie mogła skupić się na tym, co jest teraz najważniejsze. Gdy jej nareszcie się udało, odnalazła dość szybko swoje źródło, które wręcz odstraszało zniesmaczoną i sfrustrowaną samicę, która chciała mieć to już za sobą. Miała zamiar najpierw stworzyć świetlistą kulę, wielkości mniej więcej łba Grzesznej. Świeciła na czerwono, jak krwisty świetlik pośród nocy, który oświetla mrok wokół i wydawała się szklista, jak tafla wody, ale gdyby ktoś je dotknął poczułby najprawdopodobniej gumę, coś co jest miękkie i powraca do swojej formy za każdym wgnieceniem . Owa kula wydawałaby się lekka jak piórko o swojej konsystencji, lecz ledwo co unosiła się nad ziemią, jakby w każdej chwili miała upaść. Jej światło pulsowało rytmicznie. Mogło się wydawać że taki kolor i struktura będzie w dotyku ciepła, ale tak nie było. Była zimna jak lód, nie była za to mokra, choć na taką wyglądała, Tchnęła w swoje wyobrażenie maddarę. Otworzyła powoli oczy, najpierw jedno, a potem drugie i nadal wściekła zobaczyła swoje dzieło. Było identyczne jak je sobie wyobraziła, więc wyciągnęła łapę by dotknąć i sprawdzić czy jest gumowata i zimna, oraz czy przypadkiem nie jest mokra, wszystko się zgadzało. Spojrzała jeszcze przez chwile na bijące światło jakie odbijało się również na ziemi i pomyślała że wprawi kulę w ruch. Do tego potrzebowała trochę więcej maddary niż poprzednio, co wcale jej nie pocieszało. Miała ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Po chwili wyobraziła sobie jak kula która przed chwilą stworzyła zmniejsza się i zmienia kolor na fioletowy, teraz była wielkości małego kamyka który leżał obok. Konsystencja i moc światła kuli nie zmieniła się. Teraz wyobraziła sobie jak kula wiruje wokół własnej osi i wokół smoczycy, jakby poruszała się po określonym torze, raz podlatywała w górę by potem opaść, tuż nad ziemią. Czuła Ciepło Potęgi, ale nie to co zwykle, to uwielbiane. Pochodziło ze źródła maddary, a smoczyca miała ochotę je po prostu udusić. Spojrzała na kulę, a ta wirowała wokół niej z taka prędkością, jaką sobie zażyczyła. Fuknęła sama do siebie, bo przecież nikogo oprócz niej i szalejącej kuli tu nie było. Udało się jej. Czas na kolejną iluzje, a raczej czarowanie z pomocą maddary, które również nie było faworyzowane przez Grzeszną. Obok niej przebiegła właśnie ruda wiewiórka, więc smoczyca postanowiła ją odtworzyć. No to do roboty. Coraz szybciej radziła sobie z odnajdywaniem swojego źródła i czerpaniem z niego energii, a raczej maddary, że tym razem nie musiała nawet zamykać ślepi, jak to miała w zwyczaju robić. Wyobraziła sobie teraz wiewiórkę, a tak ogólniej to odtworzyła sobie widok tej przebiegającej obok niej. Wiedziała o tym, że szczegóły są najważniejsze, musiała spróbować, bo przecież może jej nie wyjść, a tego by nie chciała. Miała być mała, taka gdzieś na wielkość, jak ta prawdziwa. Kolor futerka miał być rudy, jak u wiewiórek, ale za to ogon zakończony białym pędzelkiem. Miała być puszysta, tak jak ona, ale nie miała za długiego futerka, by mogła zgrabnie się poruszać. Nosek mały i czarny, łapki zakończone malutkimi pazurkami, by z łatwością wdrapać się na drzewo. Uszka trochę nienaturalnie duże, a czy musiała wyglądać identycznie, jak tamta? Oczywiście że nie. Wiewiórka miała skakać obok Grzesznej Łuski, biegając między kamieniami. Od czasu do czasu przystając uważnie i spoglądając na otoczenie, aby upewnić się czy nie ma wokoło niebezpieczeństwa. Tchnęła w to swoją magię, którą najchętniej wyrwała by ze swojego umysłu i zdeptała. Ciekawe czy jej się udało. Otworzyła powoli oczy, jakby sama wątpiła w swoje możliwości, ale jednak udało jej się opanować ten rodzaj magii. Wiewiórka była identyczna, jak ta żywa która przebiegła niedawno obok adeptki. Mając już za wszelką cenę dość tego, postanowiła odpocząć.
Licznik słów: 626