W Podniebnych Górach, na skraju smoczych terenów, znajduje się duża jaskinia, zamieszkiwana przez starego i dość zrzędliwego smoka, nazywanego przez Wolne Stada Nauczycielem. Tu możesz nauczyć się zdolności a także zdobyć upragnione zwierzę, oczywiście za odpowiednią opłatą.
Stanął w wejściu do groty i wbił wzrok w smoczycę.
Dobrze myślał, że to właśnie jej zapach poczuł, gdy przechadzał się po wspólnych. Ósma część dnia spędzona na tropieniu się opłaciła, gdy mógł teraz porozmawiać ze zdrajczynią w cztery oczy. O ile wogóle te jej zaliczały się nadal do oczu.
- W końcu cię znalazłem, Sekcjo Zwłok - powiedział enigmatycznie.
W jego łbie kotłowały się różne myśli, choć póki co, żadnej nie dał wyjść na zewnątrz.
Bariera Umysłowa: Smok nie może wysyłać ani odbierać wiadomości mentalnych.
Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
Adrenalina: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
Stanęła jak wryta.
- Nawet nie wiem kim jesteś - odpowiedziała przerażona. - I nazywam się Mirri. Po prostu Mirri. Nie jestem już Sekcją Zwłok.
Usiadła niespokojnie na kamiennej podłodze groty, wiedząc że nie ma żadnej innej drogi ucieczki, niż przez nieznajomego. Pachniał plagą, a krótka sonda wystarczyła, żeby zrozumieć, że ma do czynienia z dorosłym wyszkolonym wojownikiem.
Bariera Umysłowa: Smok nie może wysyłać ani odbierać wiadomości mentalnych.
Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
Adrenalina: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
- No to się pomyliłaś - powiedział dobitnie, po czym odsunął łeb do tyłu, żeby dać jej trochę przestrzeni.
Trochę to było żałosne, że tak bardzo chciała żyć ponad ustalony dla każdego czas. Mahvran z pewnością by tego nie poleciła. Strażnik też nie. A teraz się będzie czołgać na ślepo do tej usranej śmierci, bo zachciało jej się nadnaturalnych mocy.
- I gdzie to twoje niestarzenie się? Gdzie ta pośrednia moc iskry, którą rzekomo miałabyś mieć? Gdzie ten duszek, któremu miałaś prorokować?
Bariera Umysłowa: Smok nie może wysyłać ani odbierać wiadomości mentalnych.
Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
Adrenalina: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
Poczuła gulę w gardle.
- Nie ma i nie będzie - wydusiła z siebie.
Nie musieli jej wszyscy ciągle przypominać, że źle zrobiła. Już to zrozumiała, a i tak nie zmieni tego co już się stało.
- Chcę to odpracować, służąc bogom, nie jako prorok - wytłumaczyła nieznajomemu. - Chcę zrobić coś dobrego dla wszystkich, ale chyba nie dam rady tego zrobić sama. Pomożesz mi w tym?
Przymruży ślepia i przyjrzał się smoczycy dokładnie. Zastanowił się przy tym przez chwilę. Potem podniósł szyję i popatrzył z pełnią powagi na samicę.
- Nie - odpowiedział krótko.
Potem obrócił się i odszedł do wyjścia.
- Sama to na siebie sprowadziłaś, to sobie teraz radź - dodał tylko przed odlotem. - Jeszcze porozmawiamy, bo jestem ciekaw co chcesz zrobić, ale nie obiecuję, że jakkolwiek w tym pomogę. Żegnam.
Bariera Umysłowa: Smok nie może wysyłać ani odbierać wiadomości mentalnych.
Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
Adrenalina: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
Nie odpowiedziała niczego, bo szczerze mówiąc spodziewała się takiej odpowiedzi. Jedyne co dało jej nadzieję, że będzie chciał ją jeszcze wysłuchać. Umysł miał zamknięty, to czuła, ale jakoś go znajdzie. Skoro był wojownikiem, to Pola Pojedynkowe będą dobrym miejscem na rozpoczęcie poszukiwań.
Póki co jednak musiała zanieść spisane tablice do Giganta. Poprawiła założoną torbę, żeby się nie zsunęła, podeszła tyłem do wyjścia z groty, a potem ostrożnie zaczęła schodzić tyłem z góry, żeby przypadkiem nie spaść i się nie zabić.
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
Smoczyca leżała na brzuchu w kącie przestronnej groty, skrobiąc sobie powoli litery w kamiennej tabliczce. Mosiężna proteza poruszała się jak żywa, kreśląc kolejne runy i co jakiś czas zatrzymując się, by potem podrapać piastunkę po łbie. Dawna grota Nauczyciela była wręcz idealnym miejscem do pracy, szczególnie że mało kto tu zaglądał od kiedy Kaltarel przestał nosić swoje dawne miano. Teraz była niczym każda inna bezpańska grota, a jednak z odrobiną historii wplecionej w swe ściany, co pobudzało Sekcję do mozolnej pracy.
Z nudów i dziwnych snów mówiących o wiecznej zimie, chamstwie i wredocie, ruszyłem przed siebie. Nie myślałem do skąd idę, a raczej lecę. Moje ciało i wewnętrzny ja prowadziły mnie pod stare leże wrednego smoka. Persony tak złośliwej, że przy mniej staruszek zwany Prorokiem to miłe zwierzątko.
Wylądowałem pod dźwinie znanym mi wejściu do groty, a me ciało przeszedł dziwny dreszcz. Lecz pomimo niechęci przekroczyłem jej próg. Z jej wnętrza dochodziły naprawdę niepokojące odgłosy, skrobania i niszczenia kamienia. Z lekkim strachem wkroczyłem głębiej i ujrzałem zamiast starca ze snów to smoczycę z ziemi, co wyraźnie pisała na kamieniu. Nie chcąc być niemiły i wredny, cicho chrząknąłem, aby jej nie wystraszyć.
– Witaj. – przywitałem się cicho patrząc na ciemno łuską.
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
Co prawda, już stając w wejściu zdradził go jego zapach, zmieszany z zapachem stada, ale smoczyca nie szczególnie zwracała na niego uwagę. Dopiero gdy się odezwał, oderwała się od pisania i zwróciła łeb w jego stronę. Niebiesko czerwone kreski pod jej czarnymi ślepiami, rozjaśniły się gdy padło na nie światło dnia, dochodzące z wejścia do Legowiska.
– Cześć – powiedziała przyjaznym, choć nieco wyrwanym z zamyślenia głosem. – Jestem Mirri, zwana też Sekcją Zwłok; piastun Stada Ziemi; były przywódca i uzdrowiciel, ukarany ślepotą przez bogów; organizator Szranków Nenyi; autor części tablic w Gigancie; nauczyciel i pomocnik, służący każdemu kto mnie potrzebuje; Pojętny Uczeń, Znachor, Odkrywca, Włóczykij, Kolekcjoner, Zielarz, Szaman, Obieżyświat, Dyplomata Ludzi i Doświadczony.
Po tym przydługawym przedstawieniu swojej osoby, wzięła wdech nosem, żeby jeszcze raz dobrze poczuć zapach Mglistego.
– Wybacz, ale nie znam twojego głosu. Za to, pachniesz trochę jak Granica Lustra.
Słyszałem słowa smoczych jedynie wypuściłem z lekką irytacją powietrze. Nie przepadam jak ktoś wspomina ojca, który tylko śpi i śpi... – Wybacz Mirri, niestety do Ojca mi daleko czy to wyglądem mutanta, chimery czy samym wiekiem... – Lekki żal przeszywał mój głos. Ciągle było mi żal, że porównują mnie do niego, a tak naprawdę go nie znam... Podszedłem bliżej smoczycy i usiadłem obok niej. Poprawiłem ułożenie obu par skrzydeł. Ogon owinąłem wokół łap – Jestem Samotnym Kolcem, choć wolę jak mi mówią Hrasvelg. Jestem klerykiem Mgły i kroczę drogą mojej mamy Gerny. – Przyglądałem się kamiennym płytką – Co tam zapisujesz i czemu na kamieniu? Czy to nie jest przypadkowa zbyt ciężkie i niewygodne do przenoszenia? Gerna przekazała mi notatki na skórze wyprawione – Przeniosłem wzrok na samą smoczycne i przyglądałem się tym ciemnym łuskom. Musiały nie jedno przejąć i widzieć.
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
– Ach, kleryk – smoczyca pokiwała łbem w zdumieniu. – Bardzo lubiłam bycie uzdrowicielką. Co prawda, zawsze się miało łapy pełne roboty, bo co chwilę, ktoś przychodził ranny, ale była to bardzo satysfakcjonująca praca. Chociaż teraz już nie jest aż tak źle jak kiedyś, gdy jako kleryczka wyleczyłam ponad dwudziestu smoków w ciągu kilku księżyców. Teraz ranni przychodzą raz na księżyc, albo rzadziej. A ran grożących śmiercią nie widuje się już prawie wcale.
Najwyraźniej musieli w końcu zmądrzeć, że nie podkładali sobie szyi pod pazury wrogów. Życia miało się tylko dwa i szkoda było je marnować w tak głupi sposób.
– Wiesz, twojego tatę też spotkałam, gdy był jeszcze adeptem – powiedziała po chwili zastanowienia. – Nie był pewien tego, czy kiedykolwiek uda mu się awansować na czarodzieja. Dałam mu ładny wianek, który ja dostałam od mojego taty, gdy sama nie wiedziałam, czy podołam byciu uzdrowicielką. Chyba mu pomógł. To było jeszcze wtedy, gdy miałam normalne oczy. Bo widzisz...
Pomachała sobie łapą przed pyskiem, jakby trąc jakąś niewidzialną szybę.
– Jestem ślepa. To jest w sumie jeden z powodów, dlaczego piszę w skale. Żeby wiedzieć co piszę. Nie jestem w stanie przeczytać literek ze skóry. No i kamień jest znacznie trwalszy, gdy skóra płowieje, kruszy się lub pleśnieje. A chcę, żeby to co piszę przetrwało dość długo.
Zwróciła łeb w stronę tabliczki i strzepnęła z niej warstewkę pyłu, pozostałego po skrobaniu.
– Chcę zapisać nauki jakie Strażnik Gwiazd dał nam na ostatnim spotkaniu młodych. To o zwierzątkach i kompanach. Chcę to spisać, żeby przyszłe pokolenia też mogły się nauczyć tego samego co my, a Strażnik nie będzie musiał się powtarzać, tylko będzie się mógł skupiać na nowych tematach.
Słuchałem spokojnie smoczycy z niezrozumiałym, wręcz dziwnym uśmiechem na pysku. Nie wiedziałem, co mogę tu powiedzieć wprost. Byłem trochę ciekaw, jaki był Isir za młodu... Ja go prawie nie znałem... Te myśli wyraźnie mnie zdołowały, bo ojca znałem tylko z dźwięku chrapania, jaki wydawał.
Informacja o jej ślepocie minimalnie mnie ucieszyła, czym skwitowałem:
– Przynajmniej nie zwrócisz ostatniego letniego posiłku widząc jakim mutantem, a raczej poczwarą i drwiną natury jestem. – wyrzekłem te słowa głosem pełnym żalu do siebie i swego wyglądu. Jednocześnie wysłałem mentalną wizję samego siebie. Gdzie mogła wyraźnie ujrzeć dwie pary skrzydeł, podwójne oczy i rozdwojony ogon. Reszta pod względem odpowiednich barw łusek czy kryształów została wyraźnie uwzględniona. – Wiec jak sama Mirri, widzisz... Do najładniejszych smoków nie należę. Wręcz służę jako straszak w stadzie...
Zbliżyłem się do niej i tych tabliczek. Dziękowałem Gernie za to, że nauczyła nie tego runorytu. Nie powiem ile razy mnie się one przydały.
– Staruszek ciekawie prawił, choć szkoda, że ten piękny, brązowy kruk był wytworem boskiej woli. Takiego przyjaciela można by mieć. Zawsze to ktoś, kto nie ucieka na twój widok. – zaśmiałem się cicho, z lekką rezygnacją, ale i pogodzeniem się ze swojej roli jako potwór w stadzie.
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
Miała już swoje księżyce i widziała wielu smoków, zarówno tych zdrowych, jak i tych którym dokuczały kalectwa. Nie poczuła więc zbytnio wstrętu, gdy młodzieniec pokazał jej swój wygląd. Co prawda, doceniła, że chciał się tym z nią dzielić, bo nie często miała okazję widzieć na oczy inne smoki, tak tym razem, wydawało się jej to mocno wymuszone. Wymuszone, w sensie, Samotny zbyt bardzo się na tym skupiał. Na tej jednej małej rzeczy, będąc ślepym na resztę.
Westchnęła i zwróciła łeb w stronę kleryka.
– Hras – powiedziała łagodnym, litościwym głosem. – Mówisz jakby to jedynie od wyglądu zależało to, kim w życiu jesteśmy i gdzie się znajdziemy. Ciągle i ciągle mówisz tylko o tym, jaki to jesteś brzydki mutant. A ja ci powiem tak: mutantów i kalekich na Wolnych nie brakuje. Sześć łap, podwójne skrzydła, podwójne oczy, brak oczu, rozdwojone ogony, dwie głowy jak hydra, sflaczałe skrzydła, za duże kły, cieknące czernią ślepia... Mogłabym tak dalej wymieniać, bo widziałam wiele i to jeszcze zanim straciłam wzrok. W tym co odczuwasz nie jesteś jedyny, nie jesteś pierwszy, ani też nie będziesz ostatni.
Zakręciła palcem metalowej łapy w powietrzu.
– Powiedz mi, czy chcesz się poddać i zostać mało wartym straszydłem? Czy może wolisz stanąć dumnie na czterech łapach i samemu wywalczyć od życia to, czego pragniesz? Jakie jest twoje największe marzenie, którym nie będzie żadna zmiana wyglądu ani nic z tym wspólnego? Co chciałbyś osiągnąć w życiu?
Przycupnąłem obok starszej smoczycy z dziwnym wyrazem pyska. Trawiłem jej słowa, które przeszyły na skroś moje serce. Myślałem co odpowiedź... Na czym mi zależało? Trochę szkoda, że nie widziała Hrasa jak główkował na tym co powiedzieć...
Minęło wiele oddechów, nim odpowiedziałem pełnym niepewności głosem.
– Chyba mi zależy na szczęściu i spokoju... – Wlepiłem wzrok na ziemi. – Ja... nic więcej nie chcę... Tylko kawałka groty, gdzie będę mógł odpocząć. Przyjaciela, co wysłucha... po prostu będzie obok. Od życia niczego więcej nie chcę... Nad marzeniami czy nad celem się nigdy nie zastanawiałem. Może akceptacja przez współplemieńców, bez tych dziwnych spojrzeń czy niechęci przez sam wygląd? – ponownie spojrzałem w ślepy pysk Mirri i po chwili kontynuowałem – Tak, akceptacji jak i przyjaciela. Więcej mi do szczęścia nie potrzeba... – rzekłem pewnie i stanowczo. – A tobie co sprawa radość i spełnienie? – Ciekawił mnie jakie motywy ją napędzały. Może to będzie coś inspirującego.