Ukryty zagajnik

Niegdyś miejsce to nosiło miano Białej Puszczy, poświęconej Bogom oraz spokojowi, jednak z czasem natura zajęła wydeptane ścieżki i rozrosła się do ciemnych gęstwin, przez które smocze spojrzenie przedziera się z trudem.
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zmarszczył lekko nos, biorąc płytki, mało satysfakcjonujący wdech. Czymże była obserwacja, jeśli nie dodatkowym schodkiem teorii? Wszak każdy wojownik, niezależnie od tego, ile walk widział, nie radziłby sobie bez solidnej praktyki, wykonanej osobiście. Czy z uzdrowicielami nie było tak samo? Na ich barkach, rzecz jasna, ciężko osadzona była zupełnie inna odpowiedzialność.
A co jeśli uzdrowicielowi się nie uda? Pomyli zioła. Pogorszy sprawę, albo w ogóle nie uratuje smoka, który z powodu błędu umrze. – Przecież każdy mógł się pomylić. Każdy mógł zrobić coś, co w założeniu powinno przynieść pożądane skutki, podczas gdy rzeczywistość okazywała się gruntownie brutalniejsza.
Odbiera mu się rangę, czy... coś więcej? – Kara śmierci z pewnością nie byłaby brana pod uwagę, przynajmniej nie w Stadzie Ziemi, a gdzieś, gdzie reguły są nieco bardziej rygorystyczne, choć... kto wie?

Może w pewien sposób zaskoczyłyby go decyzje Poranka - choć może nie tak jak wieść o tym, że ojciec był w zaświatach.
Oh – wydukał. Powinien powiedzieć, że mu przykro? Czy przeprosić za pytanie? Jak w ogóle zachować się w sytuacji, kiedy ktoś umarł, ale został wskrzeszony? – Nie wiedziałem, że bogowie aż tak bardzo się nami przejmują. Raczej sądziłem, że jesteśmy dla nich jak takie... sarny. Tysiące na całym świecie, żadna warta więcej od poprzedniej. – Wzruszył barkami, ściągając lekko wargi.

Najwyraźniej będzie miał więcej tematów do omówienia w przyszłości, niż z początku sądził. Przede wszystkim poruszy z ojcem jego porażkę oraz to, co było potem - czy widział coś po śmierci? Czy wskrzeszenie jakoś... czuł? Jak w ogóle czuje się smok, który umiera i który później powraca?

Może tak samo jak zając, który zmierzał ku jakiemuś celowi - tylko po to, aby w połowie się rozmyślić i zawrócić na stare tory.
Tch. – Zacisnął zęby, niezadowolony z całej tej chaotycznej mieszaniny śladów. W normalnych warunkach najpewniej nie fatygowałby się aż tak dla pojedynczego królika... ale co zrobić, kiedy oczy matki patrzyły i oceniały? [mention]Różane Wino[/mention] najpewniej nie byłaby szczególnie zadowolona, gdyby jej syn nagle zadeptał wszystkie pozostawione wskazówki, odwrócił się na pięcie i poszedł szukać czegoś innego.

Ruszył za śladem prowadzącym na wschód. Wydawał mu się sensowniejszy, choć może były to tylko pozory w związku z tym, iż ukryte wśród roślinności nie zatraciły intensywnej woni, jaka na południowym szlaku została rozwiana. Być może ostrość oraz wyrazistość zapachu spowodowane były również faktem, że tę samą trasę zwierzę przebyło dwukrotnie, o czym już wkrótce się przekonał, bowiem trop, za którym podążał, urwał się. Już go nie było, tak po prostu, nie prowadził nigdzie - zapachu nie mniej brakowało.

Zwierzę tak po prostu nie mogło wyparować, co? Pochylił głowę, coby spojrzeć pod siebie - i za siebie. Cała grzywa opadła na glebę, a ogon kołysał się niecierpliwie na boki. Wśród tych nic nieznaczących detali były te przeklęte ślady. Spojrzał na nie raz jeszcze. Z bliska. Badawczo. Dopiero wtedy dostrzegł, że palce skierowane są zarówno na wschód, jak i zachód, lecz te prowadzące w kierunku wstającego słońca były lekko zduszone większą poduszeczką. Ha. W konia go zrobił, co? Poleganie na jednym zmyśle nie było wcale takie dobre.

Zawrócił się.

Ruszył na południe, gdzie, choć zapach był mniej wyraźny, tropy prowadziły dalej i dalej przez roślinność. Wiatr nagle uderzył go z innej strony, a kasztanowa grzywa zasłoniła widok na świat na kilka długich uderzeń serca. Westchnął. Poprawił włos. Ruszył dalej. Zapachu brakowało, lecz nie przejmował się tym - już na poprzednim błędzie uświadomił sobie, iż nie sama woń świadczy o obecności zwierzęcia.

Nadstawił w związku z tym uszu, a także skupił bardziej na wzroku. Podążając za tropem nagle znalazł się nieopodal chruśniaków, które wciąż obrośnięte były liśćmi. Jakże... niecodzienny widok. Ciekawe kiedy wyłysieją do reszty? Ciekawe co wtedy będą jadły zające. Ten miał szczęście, jak widać, z którego postanowił skorzystać. Nierówno ponadgryzane co zieleńsze listki potwierdzały tezę mówiącą o tym, że ssak tu był - a i był. Sterczące i bacznie nasłuchujące uszy w końcu zostały pobłogosławione. Nieprawidłowość, nawet dobrze odznaczająca się na tle szeleszczącej roślinności. Bardziej wyraźna, niż przebiegająca wśród listowia mysz.

Dźwięk był daleki, lecz podążył za nim. Nie wychylił się jeszcze spomiędzy roślinności, a już dostrzegł przebijające się pomiędzy gałęziami śnieżnobiałe futerko, które aktywnie pracowało przy jednym z drzew. Przycupnął nisko. W miejscu, w którym stał, za krzewem, po czym przekręcił szyję, co by wzrokiem przeczesać okolicę za sobą - w poszukiwaniu matki oraz potencjalnych wskazówek. Miał coś... zrobić teraz? A może nic? Może na tym kończyli lekcję i zawijali się do domu?

Licznik słów: 737
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Słodycz Ziemi
Przywódca Ziemi
old but gold
Przywódca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 7295
Rejestracja: 08 lip 2020, 18:03
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 77
Rasa: drzewny x północny
Opiekun: Basior Lancetowaty*
Mistrz: Wyzwolony Rozrabiaka*
Partner: Astral!

Ukryty zagajnik

Post autor: Słodycz Ziemi »
A: S: 4| W: 3| Z: 4| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,Pł,L,Prs,A,O,MP,MA,MO: 1 |Kż,Śl,B: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Może nie tylko obserwował, może praktykował wcześniej na rannych zwierzętach. Nie podzielił się jednak z nią inną informacją ponad tą, iż przypatrywał się Uzdrowicielom podczas gdy ci wykonywali swoje obowiązki. Widocznie musiał wówczas nabyć wiedzę o przeznaczeniu poszczególnych ziół oraz budowie smoczego ciała.
– Bez pomocy Uzdrowiciela ranny smok nie poradziłby sobie ze swoimi obrażeniami. A te ciężko ranne bez leczenia, pozostawione same sobie, prawdopodobnie i tak by zmarły. Lepiej spróbować i odnieść porażkę niż nie zrobić nic i pozwolić umrzeć członkowi swojego Stada. Wątpię by ktoś w ogóle rozważał możliwość karania Uzdrowicieli za to, iż nie wyszło im leczenie. Myślę, że ponieśliby raczej konsekwencję gdyby nie udzielili żadnej pomocy. – Odparła spokojnie, kręcąc w palcach znalezionym wcześniej kamyczkiem. Ta drobna, niepozorna czynność pozwalała jej w jakiś nieokreślony sposób zebrać myśli. – Poranek umarł w łapach mojego ojca, który przecież nie raz leczył podobne, śmiertelne rany. Nikt go jednak nie obwiniał o śmierć Astrala, nawet Astral, który zresztą sam był sobie winny. Wybierając tak ryzykowne walki zdawał sobie sprawę z tego jak może się to skończyć. – Rzekła, a w jej głosie pojawił się cień irytacji. Widocznie ta sprawa nadal budziła w niej jakieś emocje. – A co do bogów... Czasami, jeśli smok ma jeszcze coś do zrobienia, pochylają się nad nim i przywracają go do życia. Więcej o ich motywacji może opowiedzieć ci jednak Strażnik, który spośród żywych jest najbliżej nich.

[mention]Szron[/mention] z sukcesem znalazł królika, który natychmiast zamienił się w biały proszek, tylko po to by zaraz zniknąć, jakby nigdy go tutaj nie było. To samo stało się ze wszystkimi maddarowymi tropami. Przynajmniej pisklę zostało uwolnione od decyzji co powinno dalej zrobić ze znalezionym zwierzęciem.
Łowczyni w kilku susach znalazła się przy swoim dzieciaku, zerkając na niego z dumą.
– Gratulacje, dobrze się spisałeś. Jak na pierwszy raz, śledzenie poszło Ci naprawdę bardzo sprawnie. Miałam uczniów bardziej zaawansowanych od Ciebie, którzy przy podobnym zadaniu nie byli w stanie go wykonać lub potrzebowali na to znacznie więcej czasu. – Uśmiechnęła się delikatnie, kiwając przy tym głową z podziwem. Mówiła szczerze, nie były to jedynie słowa matki, która pragnie widzieć swoje dziecko w jak najlepszym świetle.
– Obserwując ślady możesz wiele dowiedzieć się o zwierzętach, które je pozostawiły. Nie tylko poznasz zwierzę, do którego one należą, lecz również będziesz w stanie powiedzieć czy podróżuje samo, w stadzie, czy prowadzi ze sobą młode, które są łatwym celem, lub czy dany osobnik jest ranny, a więc niemal bezbronny. Na podstawie tych informacji będziesz mógł zdecydować czy trop jest wart Twojego czasu i wysiłku. A skoro jeszcze jesteśmy przy śladach... Powiedzmy, że chcesz znaleźć dla siebie kompana, nie jakąś tam bezbronną sarnę, a prawdziwego drapieżcę. Na jakie tropy będziesz zwracał uwagę w szczególności? – Zapytała zerkając z uwagą na młodego. Zaczynał powoli opanowywać tropienie, a przynajmniej jego podstawy. W przyszłości zdecyduje, czy chce rozwijać się bardziej w tym kierunku.

// po Twoim odpisie – raport śledzenie I

Licznik słów: 484
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty
Kompani
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Słuchał jej, podświadomie skupiając wzrok na dłoni, której palcami bawiła się jakimś kolorowym kamykiem - zupełnie jakby czynność mimowolnie przykuwała również i jego zmysły. Raz po raz odpowiadał albo pomrukami, świadczącymi o tym, już słucha, albo powolnymi skinięciami łba. Od czasu do czasu mrużył ślepia, kiedy własne myśli próbowały wyprzeć docierające do uszu informacje. Sam uważał walki na arenach za głupotę - smoki kaleczyły się nawzajem w imię... właściwie czego? Krótkotrwałego smaku zwycięstwa i triumfu? Udowodnienia wszystkim dookoła, że jest się lepszym od innych? Z reguły bywało tak, iż wielcy, mądrzy oraz potężni tkwili w głębokich cieniach i nie wychylali się na przód. To słabi i głupi krzyczeli najgłośniej.
Gdzie mieszka Strażnik? – zapytał tylko, już na sam koniec. Musiał wiedzieć, gdzie konkretnie powinien iść, aby zadać Prorokowi wszystkie nagromadzone pytania. Być może na część z nich sam nie będzie znał odpowiedzi. Być może na żadne, w związku z czym wcale młodemu umysłowi nie pomoże, a co najwyżej go zrazi do tajemniczej rzeczywistości, która... cóż.

Potrafiła płatać figle.

Wstrzymał nagle oddech, kiedy królik zamienił się w proch. Takiego scenariusza nie przewidział, lecz pojawienie się matki, jej pochwała, wszystko nagle ułożyło się w obraz maddarowych manipulacji. Prychnął.
Umiejętności odziedziczyłem po Was – powiedział wyjątkowo skromnie, nieszczególnie przypisując sobie ten sukces. Prawdą było, że w genach przekazali mu to, co najlepsze... w większości. W dodatku we wszystkich tych elementach codziennego życia pomocna okazała się prosta obserwacja najbliższego otoczenia. Nie tylko rodziców, ale też ich kompanów. Braci. Dziadka. Niekiedy obcych.
Drapieżniki pozostawiają takie same ślady, jak roślinożercy. – Wzruszył barkami. – Odciski łap, ale nie byle jakich, tylko uzbrojonych w pazury. Mh. Myślę jednak, że zapach może być kluczowy. Drapieżnik też musi polować, więc może być urajzany krwią. Może pozostawić za sobą resztki posiłku, albo wyraźnie zaznaczać terytorium zapachem... tak jak my znaczymy granice. Prawdopodobne tam, gdzie zwierzyna łowna, tam będzie też większy zwierz. – W okolicy, prędzej czy później. Miał małą nadzieję, że [mention]Różane Wino[/mention] nagle wyskoczy z jakimś błyskotliwym i niesamowitym pomysłem, który nakieruje go na nieco lepszy trop. Drobne sztuczki? Małe detale. Na dobrą sprawę mógł sugerować się tylko tym, co pozostawiały za sobą smoki... albo taki Trufla.

Licznik słów: 361
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Słodycz Ziemi
Przywódca Ziemi
old but gold
Przywódca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 7295
Rejestracja: 08 lip 2020, 18:03
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 77
Rasa: drzewny x północny
Opiekun: Basior Lancetowaty*
Mistrz: Wyzwolony Rozrabiaka*
Partner: Astral!

Ukryty zagajnik

Post autor: Słodycz Ziemi »
A: S: 4| W: 3| Z: 4| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,Pł,L,Prs,A,O,MP,MA,MO: 1 |Kż,Śl,B: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Zmrużyła ślepia, wzrok wbijając jednak w Szrona. Sprawiała wrażenie jakby się nad czymś zastanawiała, podobnie jak wcześniej przy opowieści dotyczącej śmierci Poranka. Po chwili wyraz napięcia na jej pysku zelżał, na powrót wygładzając delikatne rysy.
– Spróbuj poszukać w świątyni. Często można go tam spotkać gdy żegna smoki wyruszające poza granice Wolnych, albo robi inne... rzeczy typowe dla Proroków. – Wymawiając te słowa zdała sobie sprawę jak mało interesowały ją zajęcia dziadka. Zabawne bo w rzeczywistości wyglądało tak jakby to ona mogła być jego babką.– Kiedyś chyba mieszkał gdzieś na wyspie, tej na Zimnym Jeziorze. Niestety nie wiem czy nadal tam przebywa, nigdy go nie odwiedzałam. – Zdecydowanie był jedynym członkiem rodziny, z którym niemal nie czuła żadnej więzi. Westchnęła ciężko.
– Możesz też poprosić go o spotkanie przesyłając mentalną wiadomość. Mogę Ci z tym pomóc jeśli chcesz, oczywiście nie uczestniczyłabym w Waszym spotkaniu.. – Dodała z delikatnym uśmiechem. To była chyba najszybsza metoda na umowienie się z Prorokiem. Z drugiej strony poszukiwania Strażnika to świetny pretekst do zwiedzenia świątyni. Decyzję w tej kwestii postanowiła zostawić młodemu.

Kiwnęła głową, zadowoliła ją jego odpowiedź.
– Zgadza się. Ślady pazurów, kości, krew, szczątki zwierząt.. Tym się sugeruj szukając drapieżnika. Możesz nasłuchiwać również powarkiwania, mruczenia, krakania.. A od czasu do czasu spoglądaj w górę. Wśród gałęzi drzew lubią przebywać zwłaszcza rysie, nie daj się żadnemu zaskoczyć. Obserwuj również niebo, bo i stamtąd lubi spaść na smoka jakieś wredne ptaszysko. – Rzekła, uznając, że jak na razie [mention]Topniejący Kolec[/mention] poradziłby sobie z wytropieniem potencjalnej ofiary. A więc chyba mogli przejść do ulubionej czynności Różanej, czyli skradania.
– No dobrze, wytropiłeś królika, żubra czy inne zwierzę, a teraz musisz do niego podejść bez alarmowania o swojej obecności. Masz jakiś pomysł jak tego dokonać? Na co zwracałbyś uwagę? – Zagadnęła, tym razem mnąc w palcach jakiś uschnięty kwiatek. Kamyczka zdążyła się pozbyć.

Licznik słów: 306
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty
Kompani
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Zastukał pazurami o glebę. Rytmicznie. Jednym po drugim. Powtórzył czynność kilka razy, nim w końcu podjął decyzję, co obwieszczone zostało lekkodusznym cmoknięciem. Nie będzie się pchał do pośredników. Nie będzie prosił, kajał się, fatygował, ani tym bardziej zapraszał. Co takiego wie smok, czego nie wie sam bóg? Ideę stworzenia powinien wyłożyć mu Immanor. Ideę magii Naranlea. Ideę śmierci zaś Ateral. Każdy z nich miał przecież swój aspekt, któremu nikt nie mógł się równać.
Nie, nie trzeba – odparł, uśmiechając się przy tym gładko. [mention]Różane Wino[/mention] nie musiała przesyłać Prorokowi żadnych wiadomości. Szron również nie zamierzał tego robić. Prawdą było bowiem, iż wiedza śmiertelników była okraszona wykrzywiającym rzeczywistość subiektywizmem. Boska być może również, lecz wierzyć by się chciało, że było na odwrót.

Wierzyć by się również chciało, że małe ptaki, gryzonie i koty nie są aż tak agresywne, coby inicjować potyczkę ze sporo większym smokiem, lecz świat, na którym żyli, miał swoje własne zasady, jakich nie należało podważać.
Na wiatr. – Podświadomie aż powziął głęboki wdech. – Jeśli mi dostarcza zapach, to zwierzynie też. Uważałbym też na swoje ruchy i kroki, żeby na nic nie nadepnąć i o nic się nie otrzeć. Każdy taki dźwięk zdradza moją pozycję w podobny sposób, jak zdradza obecność zwierzyny. – Dedukcji dokonał w prosty sposób. Bazował bowiem na tym, co osobiście uważał za rażące wskazówki podczas śledzenia potencjalnej ofiary. Jeśli jego zmysły chwytały coś za wskazówkę, prawdopodobnie w drugą stronę działało to podobnie i powinien uważać na elementy, których sam wypatrywał.

Licznik słów: 248
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Słodycz Ziemi
Przywódca Ziemi
old but gold
Przywódca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 7295
Rejestracja: 08 lip 2020, 18:03
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 77
Rasa: drzewny x północny
Opiekun: Basior Lancetowaty*
Mistrz: Wyzwolony Rozrabiaka*
Partner: Astral!

Ukryty zagajnik

Post autor: Słodycz Ziemi »
A: S: 4| W: 3| Z: 4| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,Pł,L,Prs,A,O,MP,MA,MO: 1 |Kż,Śl,B: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Uśmiechnęła się delikatnie, nie kontynuując już dłużej tematu Strażnika, świątyni i bogów. Sama nie była nawet szczególnie uduchowiona, to jej partner pełnił rolę głęboko wierzącej osoby w tej rodzinie. Nie negowała oczywiście istnienia bogów, ale nie chodziła do świątyni z taką częstotliwością co Poranek. Ot, tylko tyle żeby podładować kryształy.

Słuchała uważnie wyjaśnień syna, na koniec potwierdzając jego słowa skinięciem łba. Nie mógł mieć tej wiedzy, ona z pewnością mu na razie jej nie przekazała, a jednak poprawnie sformułował swoją wypowiedź. Nie dość, że był dobrym obserwatorem, to jeszcze wiedział jakie wnioski wyciągnąć z tego obserwowania. Był jeszcze młodziutki, a już odznaczał się wyjątkową bystrością umysłu.
– Dobrze rozumujesz. Skoro Ty widzisz, czujesz i słyszysz zwierzynę, nie ma powodów by uważać, iż ona pozostanie na Ciebie ślepa i głucha. W zależności od Twojego ustawienia, wiatr oraz otoczenie mogą być zarówno Twoimi wrogami jak i sprzymierzeńcami. Za chwilę opowiem Ci więcej o tym jak wykorzystać różne przeszkody, tak aby działały na Twoją korzyść, najpierw jednak zajmiemy się pozycją w skradaniu. Odpowiednie ustawienie ciała to już połowa sukcesu. Przypatruj się co robię, a gdy będziesz gotowy, powtórzysz to samo. – Zwróciła się do Szrona, posyłając mu zachęcający uśmiech. Odsunęła się od syna, robiąc sobie miejsce i przystąpiła do przybierania wyćwiczonej przez dziesiątki księżyców polowań pozycji. Jej ciało intuicyjnie wiedziało już jaki jest najlepszy kąt zgięcia łap, jak mocno powinny być przyciśnięte skrzydła do ciała oraz wszystkie inne subtelne detale, których teorią nigdy nie przekaże młodemu, a do których będzie musiał dojść sam, chociażby z uwagi na różnice w budowie ich ciał.
– Zaczynasz od ugięcia nisko łap, uważaj tylko aby nie szurać po ziemi brzuchem. Później przyciskasz skrzydła, w Twoim przypadku obie pary, do ciała, nie rób tego jednak zbyt mocno, bo możesz ograniczyć sobie swobodę ruchów. Ogon unosisz nad ziemię, lekko go usztywniając. Głowę i szyję trzymasz na poziomie tułowia. Dodatkowo postaraj się wyciszyć i uspokoić swój oddech. Świadomość własnego ciała, jego precyzyjne ustawienie i kontrolowanie swoich ruchów pozwoli Ci na uniknięcie przypadkowego nadepnięcia na suchy patyk, zahaczenia ogonem o szorstką korę drzewa lub przypadkowe szturchnięcie skrzydłem krzewu, który akurat mijasz. – Dokładnie tłumaczyła każdy swój ruch, wykonując wszystko znacznie wolniej niż gdyby była na prawdziwym polowaniu. Szybkie ustawienie się w odpowiedniej pozycji nie miało teraz znaczenia, dużo ważniejsze było dla niej aby [mention]Topniejący Kolec[/mention] nauczył się poprawnego ustawienia swojego ciała. Tkwiła chwilę bez ruchu, pozwalając mu się napatrzeć, a później rozluźniła mięśnie, powracając do swobodniejszego siadu. – Twoja kolej.

Licznik słów: 409
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty
Kompani
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Ustawienie ciała było czymś, o czym nie miał większego pojęcia, w związku z czym natychmiast zrobił to, co nakazała mu [mention]Różane Wino[/mention] – wyostrzył wzrok i przypatrzył się jej ciału. Każdej zmianie. Każdemu drżącemu mięśniowi i pracującemu stawowi. Mógł co najwyżej pochwalić się znajomością jakichś banalnych podstaw, takich jak chociażby ugięciem kończyn, coby nie górować ponad roślinnością, lecz to nie wszystko, jak się okazało. Niektóre elementy go wręcz zaskoczyły.
Hrmf. Trzeba dobrze znać i kontrolować swoje ciało – stwierdził, analitycznie mrużąc przy tym oczy. Sama nauka tej pozycji bynajmniej nie wystarczy i nie zapewni mu sukcesów w przyszłości. Praktyka w dziczy może być natomiast za wolna. Brakowało im nadmorskich klifów, gdzie ciężkie, wilgotne wichry mogły targać harmonią jego ciała, lecz od czego były górskie szczyty? Tam, na stromych zboczach i w trudnych warunkach dane mu będzie doskonalić balans i wyczucie podłoża w najdoskonalszy sposób.

Trudne doświadczenia przynosiły najwięcej wiedzy.

Kiedy Goździk uporała się z pozycją łowiecką, Szron przesunął prawą dłonią po podłożu, chcąc dokładnie wyczuć jego strukturę, temperaturę oraz nierówność. Przymknął przy tym ślepia, coby zmysł dotyku wyostrzył się i nie polegał na wzroku. Jednocześnie mógł dzięki temu dokładniej wyczuć swoje kończyny oraz postawę. No dobrze. Przesunął ozorem po pysku.

Ugiął tylne łapy w kolanach, lewą podsunął nieco bliżej tułowia, a prawą nieco dalej, aby dobrze wyważyć ciężar osiadającego blisko ziemi ciała. Następnie część rzeczonego ciężaru przeniósł na przednią parę uginających się w łokciach kończyn, które utrzymywać musiały napór zrównanego z wyciągniętą do przodu szyją torsu, stanowiącego przedłużenie płasko leżącego grzbietu, bynajmniej niekończącego się na zadzie. Ogon Szronu był stosunkowo długi, a futrzasta kita na zwieńczeniu dawała się we znaki zarówno swoim ciężarem, jak i krnąbrnością. Ewidentnie łaknęła tknąć każde pojedyncze źdźbło, nad którym posępnie wisiała. Westchnął cicho, pozwalając sobie na kilka uderzeń serca... hm. Nazwijmy to odpoczynku. Musiał przyzwyczaić się do tak nietypowej pozycji, w której linia ciała stanowiła swego rodzaju poziomą jedność. Nie było to wygodne. Przeciwnie - cholernie niekomfortowe, lecz z pewnością w związku z tym, że stał w miejscu, a nie poruszał się do przodu.

Ułożenie skrzydeł nie było szczególnie trudne, bowiem podobnie zachowywał się podczas pływania. Dolną parę szczelnie przytulił do górnej, tak, że wyglądał niczym normalny smok, po czym przytulił je do boków na tyle mocno, by nie zahaczały o roślinność, a jednocześnie na tyle luźno, coby posiadać pełnię wolnych ruchów. Wziął głęboki wdech. Wydech. Skupił się na tej czynności, aż w końcu nie spłycił pobieranego powietrza na tyle mocno, aby nie słyszeć jego przepływu nawet we własnej głowie.

Spojrzał na matkę i skinął jej porozumiewawczo głową. Postanowił przejść się kilka kroków, aby sprawdzić co i jak. Kroki stawiał ostrożnie, zwracając uwagę na każdą nierówność oraz zawartość podłoża. Omijał suche liście i gałązki, a jednocześnie korygował wszelkie niekomfortowe błędy, jakie pojawiały się po drodze - musiał nieco rozprostować kolana oraz łokcie, jako że znajdował się zbyt nisko ziemi i zdarzało mu się zahaczać o wyższe źdźbła. Kiedy delikatnie się podniósł, nie tylko udało mu się zachować większą ciszę, ale też poczuł pewne przyjemne ukojenie w mięśniach. Najwidoczniej były mu wdzięczne za tę poprawkę.

Wiedział też, że ogon będzie jego przekleństwem. Ciągle mu przeszkadzał. Utrzymywał go w jednej linii z ciałem, a mimo to wciąż musiał aktywnie myśleć o spinaniu znajdujących się w nim mięśni, zwłaszcza bliżej kudłatego końca, bowiem kasztanowe kosmyki ciągnęły wąskie zwieńczenie ku glebie. Był dzięki temu jednak świadom swoich zalet, jak i wad. Wiedział nad czym będzie musiał pracować w przyszłości. Westchnął w końcu ciężko i podniósł się.
Na całe szczęście nie będę musiał się tak czołgać przez cały czas. Bo nie będę musiał, prawda? – Wolał się upewnić. Kondycję miał gorszą od starego, kulawego bażanta, więc nie chciał się szczególnie nadwyrężać.

Licznik słów: 613
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Słodycz Ziemi
Przywódca Ziemi
old but gold
Przywódca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 7295
Rejestracja: 08 lip 2020, 18:03
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 77
Rasa: drzewny x północny
Opiekun: Basior Lancetowaty*
Mistrz: Wyzwolony Rozrabiaka*
Partner: Astral!

Ukryty zagajnik

Post autor: Słodycz Ziemi »
A: S: 4| W: 3| Z: 4| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,Pł,L,Prs,A,O,MP,MA,MO: 1 |Kż,Śl,B: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Przyglądała się Szronowi, uważnie obserwując jego ruchy. Nawet dla pewności obeszła go wokół dwa razy, prześlizgując się wzrokiem po jego łapach, skrzydłach, ogonie, głowie... W porządku, przybierał odpowiednią pozycję tak naturalnie, jakby miał to we krwi. Pamiętał nawet o wyciszeniu oddechu, co było częstym błędem nowicjuszy. Nie musiała niczego korygować w jego postawie
– Nie mam uwag co do pozycji. Oczywiście nie musisz się czołgać cały czas, tylko do momentu możliwości zaatakowania ofiary.– Wyszczerzyła się w wesołym uśmiechu, niepewna czy to akurat usatysfakcjonuje syna.– Na początku będzie Ci niekomfortowo, ale im częściej będziesz się skradał, tym lepiej będziesz wiedział jaki nacisk skrzydeł na ciało jest dla Ciebie odpowiedni, jak mocno uginać łapy, czy ogon może być jednak bardziej giętki, czy może trzeba go dodatkowo usztywnić. Za którymś razem Twoje ciało będzie reagować instynktownie, samoistnie ustawiając się do odpowiedniej pozycji, bez zbędnego zastanawiania się nad nią.– Rzekła łagodnie, jakby trochę pocieszajaco. Chciała przejść do tłumaczenia zasad poruszania się, ale pelen zapału Szron ją jednak ubiegł, samemu wprowadzając teorię do praktyki.
– Co do poruszania się – całkiem nieźle. Omijasz przeszkody, dostosowujesz kąt ugięcia łap do nierówności podłoża... Pamiętaj jednak, że poruszanie się zaczynasz od palców, nie kładź od razu całej łapy na ziemi, chyba, że idziesz po twardej powierzchni. Wtedy uważaj jednak, żeby nie stukać o nią pazurami. – Skomentowała i na chwilę zamilkła, zbierając myśli. Dawno nikogo nie uczyła polowania. – Czasem zwierzęta poruszają się w stadzie, wybierz jeden cel i skradaj się do niego. Obserwuj jednak całą grupę, uważając, czy któreś z nich nie spogląda akurat w Twoją stronę. Wtedy zamierasz w bezruchu, a jeśli to możliwe, chowasz się za jakimś krzewem czy głazem. Możesz nawet położyć się płasko na ziemi, jeśli idziesz przez wysokie trawy. Pamiętaj jednak by nie robić tego w sposób gwałtowny. To, że ktoś na Ciebie spojrzy, wcale nie znaczy, że faktycznie Cię widzi. Możesz zostać potraktowana jako element otoczenia, ale tylko gdy zachowasz spokój. I nie spoglądaj nigdy zwierzętom w oczy! Nie lubią tego, robią się niespokojnie i czujne. Oprócz obserwowania zwierząt, musisz też spoglądać pod łapy. Na ziemi znajdują się przeszkody takie jak suche gałązki, kamyki, liście. Lawiruj między nimi, tak jak przed chwilą, staraj się nie potknąć i na nic nie nadepnąć. Uważaj gdy przechodzisz obok drzew i krzewów, pilnuj swojego ciała, zwłaszcza ogona i skrzydeł, żeby przypadkiem o nic nie zahaczyć i nie zaszurać w najmniej odpowiednim momencie. – Skończyła i wskazała na jakiś punkt za plecami Szrona. Tyle teorii powinno wystarczyć, [mention]Topniejący Kolec[/mention] i tak pewnie nie od razu wszystko zapamięta. Chociaż, może? No w każdym razie, w odległości dziesięciu ogonów od syna samotny maddarowy renifer skubał ostatnie pozostałe na krzewie listki. Co jakiś czas unosił łeb, rozglądając się nerwowo po okolicy. Wiatr także nie był sprzyjający, choć droga prowadząca do roślinożercy, pełna była potencjalnych kryjówek w postaci szeleszczących krzewów, starych drzew o grubych pniach, a nawet znalazł się jeden całkiem spory głaz.
– Chyba wiesz co teraz trzeba zrobić. Pokaż co zapamiętałeś, a no i oczywiście skradanie z atakiem. Powodzenia! – Rzekła uśmiechając się wyzywająco do młodego. Zobaczymy jak sobie poradzi.

Licznik słów: 512
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty
Kompani
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Mnóstwo czasu minie, nim zacznie mu to wychodzić naturalnie, zwłaszcza że musiałby jeszcze polować regularnie, a przecież to nie będzie miało miejsca... hm. Może. To się jeszcze okaże. O ile skrzydła mu szczególnie nie przeszkadzały, tak z ogonem będzie musiał definitywnie poćwiczyć, przy czym po nauczeniu się magii z pewnością pójdzie mu to łatwiej. Będzie mógł stworzyć sobie wielkie lustro, czy coś, dzięki czemu dostrzeże każdą nieprawidłowość bez konieczności wyczuwania jej.

Wyciągnął przed siebie ramię, ostrożnie stawiając najpierw palce na grunt, a następnie resztę stopy. Powtórzył to kilka razy, coby dobrze wyczuć ruch - był nieco nienaturalny, aczkolwiek definitywnie lżejszy. Wymagał jednak dodatkowego nakładu pracy przy balansowaniu resztą ciała, co w rozluźnionej pozycji nie było szczególnie trudne, lecz po przypadnięciu do gleby mogło już mu nieco przeszkadzać.
"Potraktowana?" – obruszył się. – Wiem, że pewnie wolałabyś mieć córkę, ale bez przesady. Możesz chociaż udawać. – Parsknął, słowa podkreślając dość nietypowym uśmiechem. Trochę koślawym, trochę kwaśnym, a jednak odrobinę rozbawionym. Najwidoczniej Goździk się odrobinę zamyśliła. Albo przejęzyczyła. Albo chciała mu w ten sposób zasadzić mentalnego kuksańca.

Obejrzał się przez bark, ciekaw co tym razem dla niego przygotowała [mention]Różane Wino[/mention]. Było to większe stworzenie, niż jakiś tam królik. Renifer, całkiem ładny swoją drogą - podobało mu się jego poroże, choć osobiście uważał, że miał lepsze. Przeszkadzało mu trochę to, że Goździk obserwowała jego poczynania. Widziała każdy błąd, a to wcale nie leżało mu lekko na sercu, jako że przed rodzicami chciał prezentować tylko i wyłącznie swoje mocne strony. Imponowanie im sukcesami oraz postępami było lepsze, niż uwypuklanie potknięć, aczkolwiek nie miał szczególnego wyboru.

Zadarł łeb ku górze, aby wczuć się w dmący wiatr. Nie był korzystny, jednakże najgorszy również nie, w związku z czym natychmiast rozejrzał się po okolicy, aby obrać stosowną trasę. Musiał obejść renifera po łuku, ustawiając się pod wiatr, czyli zakończyłby nieopodal jego lewego boku. No to do dzieła.

Ugiął kończyny w łokciach i kolanach, powoli zbliżając ciało ku glebie. Wyciągnął szyję i ogon, usztywniając przy tym ten drugi, w związku z czym linia jego ciała była równa. Zmuszony był odrobinę zadrzeć podbródek - nie był to szczególnie wygodny kąt, lecz dzięki niemu sterczące poroże legło bliżej karku, wraz z długimi uszami, i nie mogło zaalarmować renifera w żaden konkretny sposób.

Wziął głęboki wdech. Wypuścił go płytko, cicho, skupiając się na tym, aby nie sapać i nie dyszeć. Poprawił skrzydła, przytulając je do boku na tyle mocno, by czuć błony na sierści, a jednocześnie na tyle luźno, by nie krępowały mu ruchów... i rozpoczął długi marsz. Szedł po łuku, chcąc podejść renifera od lewej jego strony, dzięki czemu nie zdradziłby go wiatr. Kroki stawiał powoli i ostrożnie. Najpierw palce, którymi wyczuwał nierówność podłoża. Balansowanie ciężarem ciała było męczące, ale im bardziej skupiał się na solidnie wykonanej robocie, tym mniej myślał o piekących mięśniach. Ominął po drodze gałązkę, która przykryta była pojedynczym liściem, po czym skrył się za pierwszą osłoną, jaką był liściasty chruśniak. Obok znajdował się drugi. Blisko. Aż nazbyt blisko. Zwolnił tempo i skupił zmysły przede wszystkim na czuciu, coby nie naruszyć żadnej gałązki i nie narobić hałasu. Przy wymijaniu krzewów wstrzymał aż oddech, a następnie zamarł w bezruchu, gdyż kątem oka zauważył, że renifer podnosi głowę i rozgląda się.

Im więcej czasu mijało, tym bardziej świadomy był ciężkiej pracy łowieckiej. Był blisko punktu, który sobie wypatrzył. Wiatr już teraz dął od strony renifera ku nozdrzom młodego kleryka, lecz kawałek otwartej przestrzeni nie wyglądał zbyt obiecująco. Na całe szczęście znajdował się tu pojedynczy głaz, który Szron wykorzystał jako osłonę. Był blisko. Wystarczająco blisko, aby przypuścić atak. Postanowił jednak poczekać na odpowiedni moment - aż renifer ponownie pochyli głowę i zajmie się skubaniem trawy. To wtedy przesunął spiętym ozorem po podniebieniu i obnażył kły, a znajdujące się przy gardle receptory wycedziły chłód, który przy solidnym wypluciu przemienił się w wiązkę białego, wypełnionego migoczącymi elementami lodu, który miał sięgnąć szyi renifera. Nie celował w głowę, ponieważ nie miał jeszcze dobrego wyczucia odległości do punktu, w związku z czym większe pole było bezpieczniejsze.

Licznik słów: 663
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Słodycz Ziemi
Przywódca Ziemi
old but gold
Przywódca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 7295
Rejestracja: 08 lip 2020, 18:03
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 77
Rasa: drzewny x północny
Opiekun: Basior Lancetowaty*
Mistrz: Wyzwolony Rozrabiaka*
Partner: Astral!

Ukryty zagajnik

Post autor: Słodycz Ziemi »
A: S: 4| W: 3| Z: 4| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,Pł,L,Prs,A,O,MP,MA,MO: 1 |Kż,Śl,B: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Parsknęła z rozbawienia, nawet nie zauważyła momentu, w którym się przejęzyczyła. Osobiście lepsze doświadczenie miała z synami, nie zamieniłaby Szrona na córkę. Jeszcze poszedłby szukać babci w Pladze.. Mgle.. znaczy nieważne.
Przekręciła nieznacznie głowę, raz w lewo, później w prawo, cały czas spoglądając na Topniejącego Kolca swoimi błękitnymi ślepiami. Udała, że bardzo poważnie się nad czymś zastanawia, choć zdradzały ją ślepia, w których tańczyły wesołe iskierki.
– Hmm no tak, wybacz. Sprawdzałam tylko Twoją czujność, wiesz, czy nadal mnie słuchasz. No, a skoro słuchasz, to świetnie. – Wyszczerzyła ładne, białe kły w szczerym uśmiechu. No przecież to było zamierzone! A przynajmniej postanowiła nieudolnie udawać, że tak było. No, ale wracając..
Szron był perfekcją samą w sobie. Przyjęta przez niego postawa nadawała się do demonstrowania jej początkującym łowcom jak wzór. Łapy poprawnie, ogon, grzbiet, szyja i głowa w jednej linii, pamiętał nawet o odpowiednim skorygowaniu ustawienia łba, tak by nie zdradzało go okazałe poroże. Ładnie. A jego ruchy upewniły ją tylko, iż [mention]Topniejący Kolec[/mention] wiedział co robi. Obserwował zarówno teren przed sobą, jak i swoją przyszłą ofiarę. Zamierał, gdy maddarowy renifer kierował na niego wzrok, lawirował między przeszkodami, poruszał się bezszelestnie, a przede wszystkim uważał na wiatr. Nic więc dziwnego, że wkrótce renifer zachwiał się dramatycznie, trafiony w szyję lodowym strumieniem, i rozsypał się na drobny, srebrny proszek, tylko po to, aby rozwiać się na wietrze.
Goździk w kilku susach znalazła się przy swoim malcu, spoglądając na niego z nieskrywaną dumą.
– No, pięknie. Nawet ja bym lepiej tego nie zrobiła. Pamiętałeś o wszystkich istotnych punktach skradania, a Twoja postawa ciała nie odbiegała od pozycji przyjmowanych przez doświadczonych Łowców. Z każdą chwilą idzie Ci co raz lepiej. Mam dla Ciebie jeszcze ostanie zadanie. – Ponownie wskazała jakiś punkt za grzbietem syna, tylko, że ten punkt, a właściwie dwa, oddalały się od młodego Kleryka. Były to dwie maddarowe sarny, już bez takich ładnych szczegółów jak renifer. Magia Różanej też miała swoje ograniczenia, a dzisiaj używała jej często.
Zwierzęta maszerowały na południe, jedna za drugą. Co jakiś czas przystawały, nasłuchując i rozglądając się nerwowo na boki. Wiatr jak zwykle nie sprzyjał Szronowi, ale na drodze prowadzącej do roślinożerców rosło sporo potencjalnych kryjówek – lekko przemarzniętych, lecz nadal liściastych krzewów.
Zatrzymała na chwilę magiczne twory, aby wyjaśnić synowi zasady.
– Musisz podejść do zwierząt będących w ruchu, co jest trochę trudniejsze. Nie będą na Ciebie grzecznie czekać. Musisz poruszać się nieco szybciej od nich, żwawo, nadal zwracając uwagę na postawę swojego ciała i wszystkie elementy otoczenia. No i oczywiście nadal należy obserwować swoje ofiary. No to powodzenia. – Rzekła, zawieszając uważne spojrzenie na Kleryku. Swoją drogą, pierwszy raz widziała go ziejącego lodem. To było ciekawe odkrycie z uwagi na fakt, iż ona sama pluła kwasem, a Astral w ogóle nie potrafił ziać. Ciekawe czyja krew objawiła się w ich dziecku.

// po Twoim odpisie – raport skradanie I

Licznik słów: 474
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty
Kompani
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Na całe szczęście Szron nie miał pojęcia o posiadaniu Mglistych korzeni. Osobiście nie miał nic do sąsiadującego z Ziemią stada, jednakowoż wolał żyć w utwierdzeniu o posiadaniu czystej i niezbrukanej jakimiś nonsensami krwi. Zamrugał powoli, oczekując jakiejś odpowiedzi - Goździk wybrnęła z sytuacji lekką ręką.
Powiedzmy, że Ci wierzę – rzekł bez przekonania z koślawym uśmiechem, choć nie miał żadnego argumentu, aby zaprzeczyć jej słowom. Mógł się co najwyżej obruszyć, że w ogóle go podejrzewała o błądzenie pośród chmur. Był jednak tu, nisko, twardo stąpając po ziemi. O ile w normalnych warunkach zdarzało mu się odpłynąć, o tyle podczas nauk starał się zachowywać względne skupienie.

Być może to właśnie dlatego pamiętał o każdym aspekcie prawidłowego skradania, choć [mention]Różane Wino[/mention] z pewnością przesadzała z tymi słowami uznania! Przecież nie był głupcem. Wiedział, że z matką i jej doświadczeniem nie szło mu się równać, oraz że każdy wprawiony łowca mógłby łatwo zmieść go z powierzchni ziemi, gdyby mieli konkurować w kwestii łowiectwa. To, że pojedynczy cel i wolne podejście mu się udało nie oznaczało, że pod presją czasu oraz w trudnych warunkach pogodowych byłoby tak samo. Mh. Może miał dziś po prostu szczęście? A może to Goździk wszystko mu ułatwiała. Lepiej aby nie!

Choć kiedy usłyszał o kolejnym zadaniu... miał ochotę wbić sobie pazury pod oczy i zawyć z żalu. A mimo to jedynie zadrżała mu dolna lewa powieka, a pysk przyozdobił uśmiech.
Zamieniam się w słuch. – Z trudem powstrzymał się, aby nie powiedzieć tego przez zęby. Był już zmęczony. Cały taki... brudny i rozkudłany. Zrujnowany!

Obrócił się, wzrok kierując na jakieś... uh, łanie? Które oddalały się coraz to bardziej i bardziej. Tch. A więc zabawa jeszcze się nie kończyła. Ponownie musiał zrobić wszystko to, co chwilę temu, ale odrobinę szybciej. Na całe szczęście sarny nie pędziły na łeb na szyję, w związku z czym zbliżenie się do nich nie powinno być aż takim problemem, nieprawdaż?

Najpierw wyczuł wiatr. Był niekorzystny, w związku z czym zrezygnował z kroczenia bezpośrednio za grzbietami roślinożerców. Zaczął zbliżać się od prawej ich strony, zachowując przy tym na tyle stosowny dystans, aby dmący wiatr nie miał szans skierować wstęg zapachowych ku ich nozdrzom. Ciało zwieszone miał nisko nad glebą, a łapy ugięte w łokciach oraz kolanach. Łeb, szyja, tułów, usztywniony ogon - każdy element tworzył równą, poziomą linię, która pomagała mu kontrolować pozycję chociażby brzucha. Nie chciał przecież jeździć nim po liściach oraz trawach. Skrzydła poprawił i przytulił do boku. Solidnie i pewnie, a jednocześnie na tyle luźno, by szybkie ruchy nie były w żaden sposób ograniczane. Kroczył pewnie i zwinnie. Uważnie nasłuchiwał saren, aby mieć nieustanną informację odnośnie ich pozycji oraz wszelkich zmian w zachowaniu - tym czy przystawały w miejscu, czy kroczyły dalej. Oczy natomiast skupiał na podłożu, jako że wszelkie przeszkody, jak odstające korzenie i suche gałązki, musiał omijać szybciej. Precyzyjniej. Najpierw stawiał na ziemi palce, coby wyczuć nierówność oraz miękkość gleby, następnie resztę stopy i dłoni. Ogon pomagał mu również w utrzymaniu równowagi podczas przyspieszonego ruchu, który skrywany był poprzez gęstą roślinność. Krzewy i drzewa stanowiły barierę, jaka oddzielała go od roślinożerców, w związku z czym nie musiał szczególnie przejmować się o bycie wykrytym. Większą ostrożność zachowywał jedynie na tych odcinkach, gdzie poszycie się przerzedzało, w związku z czym zbyt gwałtowny ruch mógł zdradzić jego obecność.

Nie był jeszcze gotów na fizyczne i bezpośrednie uganianie się za zwierzętami. Nie był też pewien, czy dobrze obliczyłby odległość i czy wyskakując z ukrycia nie spartaczyłby całego polowania, w związku z czym po raz kolejny sięgnął po lód, którego wiązka była na tyle długa i szeroka, że mógł na niej polegać. Salwę mrozu splunął najpierw w tułów sarny kroczącej z przodu, a następnie przesunął łeb w kierunku tej będącej z tyłu, a konkretnie w okolice jej szyi. W ten sposób powinien uniknąć sytuacji, w której mający otwarte pole do ucieczki roślinożerca zdoła umknąć przed morderczym chłodem.

Licznik słów: 643
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Słodycz Ziemi
Przywódca Ziemi
old but gold
Przywódca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 7295
Rejestracja: 08 lip 2020, 18:03
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 77
Rasa: drzewny x północny
Opiekun: Basior Lancetowaty*
Mistrz: Wyzwolony Rozrabiaka*
Partner: Astral!

Ukryty zagajnik

Post autor: Słodycz Ziemi »
A: S: 4| W: 3| Z: 4| M: 1| P: 4| A: 3
U: W,Pł,L,Prs,A,O,MP,MA,MO: 1 |Kż,Śl,B: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Lekkostopy, Opiekun, Znawca terenów
Obserwowała uważnie każdy krok syna, dodatkowo skupiając się na sterowaniu maddarowym tworem. Sarny kroczyły przed siebie, zarzucając nerwowo głowami, a czasem spoglądały w stronę skradającego się Kleryka, ale nie zdołały go dostrzec. Tak jak i poprzednio, tak również teraz, Topniejący Kolec poradził sobie bez problemu. Żadnych potknięć, pozycja poprawna, jedynym zaskoczeniem dla Goździk było tylko to, iż nie użył do ataku kłów i pazurów. Uśmiechnęła się delikatnie, widocznie wypracowywał już sobie swój własny styl skradania i ataków. Pomysłowe. Dotknięte lodem zwierzęta rozpłynęły się w powietrzu, a Goździk w kilku susach znalazła się przy swoim dziecku, delikatnie trącając go nosem w policzek.
– Wystarczy, rozumiesz o co chodzi w skradaniu i potrafisz to wykorzystać do osiągnięcia celu. Według mnie możesz próbować już swoich sił na polowaniu. – Skomentowała wyczyny syna, kiwając przy tym głową, jakby sama potakiwała swoim słowom.
– Został jeszcze ostatni element nauk – kamuflaż. Jeśli nie jesteś za bardzo zmęczony, możemy to przerobić teraz, opowiedz mi wtedy co rozumiesz pod tym pojęciem. A jeśli chcesz odpocząć, możemy wracać i zająć się tym innego dnia. – Rzekła, zawieszając na młodym spojrzenie błękitnych ślepi. Decyzję zostawiła synowi, dzisiaj nauczył się już wielu trudnych rzeczy, nie miałaby pretensji gdyby chciał zrobić sobie przerwę. A jeśli nie.. w głowie tworzyła już plan nauki kamuflażu.

Licznik słów: 212
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty
Kompani
Ostatnie Mrozy
Starszy Czarodziej Słońca
Su
Starszy Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 883
Rejestracja: 07 lip 2022, 10:34
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 130
Rasa: morski
Opiekun: Wstęga i Bezmiar
Mistrz: Su
Partner: poranna kawa i Światła Północy

Ukryty zagajnik

Post autor: Ostatnie Mrozy »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,Pł,W,Prs,A,O,MP,Śl,Kż: 1| L,Skr,MO: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry wzrok; Nieparzystołuski; Przybrany rodzic; Twardy jak diament; Uzdolniony; Przezorny
Od jego ostatniego spotkania ze Szronem minęło trochę czasu. Chciał spotkać się z ziemnym uzdrowicielem szybciej, ale potrzebował czasu. Najpierw na poukładanie swoich własnych myśli i odczuć, potem na wybranie się na mało rozsądną wyprawę w przededniu inwazji ludzi, która ostatecznie odebrała mu jednego z braci. Nie sypiał i nie czuł się ostatnio najlepiej, próbując odwlekać ich kolejne spotkanie w nieskończoność. Z tego nędznego impasu pomógł mu wybrnąć Kaveh, który nie mógł już dłużej patrzeć na to jak jego opiekun próbuje uciekać przed swoimi problemami. Najpierw przemówił mu do rozsądku, wskazując że nigdy nie będzie idealnego czasu, a potem grożąc że poskarży się Tio, że ich zdobyczny łosoś prędzej czy później zmarnuje się zamknięty w magicznie utrzymywanej bryle lodu. O ile logiczne argumenty nie przemówiły do czarodzieja, o tyle groźba zaangażowania rodzeństwa już tak. Wiedział, że w najgorszym wypadku harpian poleci naskarżyć Tio, ta pociągnie za sobą Aie i w ostateczności może zostać zaciągnięty na spotkanie nawet wbrew swojej woli.

Cały ten ciąg skomplikowany ciąg przyczynowo skutkowy doprowadził do tego, że siedział teraz w ukrytym zagajniku, za pomocą opracowanego przez siebie kleju z żywicy, węgla drzewnego i pszczelego wosku. Sporo czasu i zmarnowanych składników zajęło mu odkrycie odpowiedniej mieszanki, dającej dość szybko schnący klej, którym mógł połączyć łuski ze zdobycznego łososia z czerwono-złotą bransoletą. Samą rybę oczyścił z łusek i podzielił na estetyczne dzwonka, które teraz posypane czosnkiem niedźwiedzim piekły się niedaleko na płaskim kamieniu, pod którym połyskiwało niewielkie, okopane ognisko.

Czarodziej opuścił na moment swoje rękodzieło, wyprostował kark, rzucił okiem na dopiekającego się łososia i spojrzał w niebo oceniając czas. Jeśli dobrze umówił się ze Szronem, powinien niedługo się pojawić. Westchnął lekko i wrócił do przyklejania łusek podnosząc znów maddarą mały, płaski pędzel oraz kolejną łuskę.

Do prawego rogu czarodzieja skórzanym rzemykiem zostało przywiązane ładne, turkusowe piórko z kroplą czerwonego koloru na samym czubku.

Światła Północy

Licznik słów: 307
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

  • » Wiecznie młody: brak kary +2 ST po 110 księżycu
    » Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
    » Nieparzystołuski: : -1 ST do Mocy i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy
    » Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
    » Przezorny: +2 ST do kontrataków przeciwników.

    To nie kompan, to kalectwo
    Kaveh (samiec harpii)
    S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:2
    B:1,L:1,A:1,O:1,Skr:1,Śl:1
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Nerwy... wyżerały go od środka. Zupełnie jakby brakowało mu w życiu większych zmartwień.

Myślał o tym wszystkim przez całą drogę i sam już nie wiedział, czego spodziewać się po spotkaniu z Su. Towarzyska schadzka ze znajomym z innego stada brzmiała... po prostu zbyt zwyczajnie. Zbyt spokojnie i zbyt niewinnie, kiedy wszystkie księżyce jego życia były jedną wielką karuzelą skrajnych emocji. Zdrady, porwania, kłótnie, wojny. Nieustanne poczucie zagrożenia i ciągłe doszukiwanie się podstępu. Strach przed rozczarowaniem i zawodem, strach przed upokorzeniem, strach przed stratą.

Nie wiedział, czy był dobrym towarzystwem.

Zbyt niepewny i ostrożny, zbyt apatyczny. Szaropióry widział w nim kogoś, kto mógł go nauczyć ciepła, ale jakie on miał niby o tym pojęcie? Stresował się tym, że nie podoła, że ma zbyt małą wiedzę, a przez to... nie chciał go widzieć tej nocy. Ani żadnej innej, ani o świcie, ani za dnia. Wolał pielęgnować w sobie bezpieczne wspomnienie, będące niewinnym posmakiem normalności, niż wystawiać się na pogrzebanie tego wszystkiego. Miał wrażenie, że czego by nie dotknął - więdło. Nie była to prawda. Oczywiście, że nie. Bardzo się starał. To normalne, że miał wątpliwości i że przesadzał. Te myśli były obawą. Obawą przed tym, że zrujnuje tę dziwną, krótką znajomość, która dawała mu namiastkę przyziemności. Z drugiej strony dobrze mu było w samotności. Wśród cichego lasu, pszczół i motyli. Ugh.

Nie zatrzymywał się jednak. Sarna kroczyła za nim. On kuśtykał na tylną łapę. Ona na przednią racicę. Ślepo wierzył w to, że otoczył ją opieką, gdyż w innym wypadku skazana byłaby na śmierć. Wierzył, że mógł się przy niej nauczyć tego, czego mu brakowało. Spokoju. Wrażliwości. Może tak będzie - to dopiero początek ich drogi. Czuł się przy niej lepiej, to prawda, choć czasami jednak przechodziła mu przez głowę myśl, że zniewolił ją właśnie tylko i wyłącznie po to.

Nie patrzył na nią, kiedy wpełzał w pomiędzy gęste krzewy. Za bardzo się pogrążał. Dlaczego sam dla siebie nie mógł być przyjacielem i wsparciem? Rozejrzał się po zagajniku. Znał każdy jego kąt z dzieciństwa - uczył się tu łowiectwa. Pierwsze sukcesy, pierwsza duma. Był synem idealnym... i od tamtej pory zdawał się już tego nie słyszeć. A może po prostu nie chciał i udawał głuchego, bo musiałby nosić na barkach zbyt dużą odpowiedzialność. Oczko w głowie, którym był, szybko zostało wyłupione. Celeste, potem Śnieżka. Bywa. Zaakceptował to.

Skończ już. Shhh. Spokojnie. Będzie dobrze. Potrząsnął głową na boki. Zahaczył porożem o gęste gałązki jakiegoś krzewu. Sapnął w nerwach. Szarpnął. Uwolnił się, choć część liści pozostała na jego łbie i we włosach. W końcu jednak dotarł na miejsce - ciepłego blasku ogniska nie dało się nie zauważyć.

Przystanąwszy na skraju, spojrzał na szary grzbiet i zawahał się. Postąpił krok... do tyłu. Skryta w gęstwinie sarna wyczuła jego niepewność i opuściła głowę. Czym się teraz od niej różnił? Zazgrzytał zębami, zły na siebie. Poruszył łapami. Poniosły go same, zupełnie jakby na tych kilka uderzeń serca wyłączył myślenie. Przystanął za Su i uniósłszy wyżej brwi, zapytał:
– Aż tak się guzdrałem, że zgłodniałeś? – Nie mógł powstrzymać koślawego uśmiechu, nawet jeśli nie wyglądał zbyt promiennie, dlatego, coby zamaskować go jakimś ruchem, podszedł bliżej i wyciągnął szyję, spoglądając na ognisko przez lewy bark samca. Dość spora ta ryba. Ah, łosoś. Specyficzna czysta woń i barwne mięso.

Obca Idea

Licznik słów: 541
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Ostatnie Mrozy
Starszy Czarodziej Słońca
Su
Starszy Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 883
Rejestracja: 07 lip 2022, 10:34
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 130
Rasa: morski
Opiekun: Wstęga i Bezmiar
Mistrz: Su
Partner: poranna kawa i Światła Północy

Ukryty zagajnik

Post autor: Ostatnie Mrozy »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,Pł,W,Prs,A,O,MP,Śl,Kż: 1| L,Skr,MO: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry wzrok; Nieparzystołuski; Przybrany rodzic; Twardy jak diament; Uzdolniony; Przezorny
Su skupił się na swojej robótce, kończąc uzupełnianie ostatniego rządka łusek w bransolecie. Zamieszać klej, płaskim patykiem rozsmarować cieniutką warstwę na poprzednim rzędzie, a potem łuska po łusce uformować kolejny i tak w kółko. Co jakiś czas zerknąć na ognisko i rybę, pilnując by temperatura nie była zbyt wysoka. Prosta praca manualna i czynności pozwalały mu uspokoić myśli i nie szukać dziury w całym. Zamieszać klej, nałożyć odrobinę na bransoletę, wziąć kolejną łuskę...

Pochłonięty swoimi zajęciami nie zorientował się, że był obserwowany i że uzdrowiciel ziemi nim się odezwał obserwował go już przez chwilę. Szaropióry niemal podskoczył, kiedy usłyszał za sobą głos, płaski patyk, którym nakładał żywicę wysmyknął mu się z maddarowej macki i spadł na trawę pod jego łapami. Nerwowo poruszył ogonem i choć jego głos pozostawał spokojny, to stojąca na sztorc kryza z granatowych piór wskazywała, że brązowofutry napędził mu stracha.
Nie czekam aż tak długo. – Wcale nie spędziłem tutaj połowy dnia, najpierw przygotowując rybę, a potem nakładając łuski na bransoletę. – To mały prezent w dowód dobrej woli, za to że poświęcasz mi swój czas. – odpowiedział, obracając się do tyłu. – Częstuj się śmiało. – wyciągnięciem łapy wskazał na palenisko i piekącą się na kamieniu rybę. Nie umknęło jego uwadze, że przybył z innym kompanem niż ostatnio.

Dostałem go od całkiem przyjaznego niziołka, który podarował mi również to. – powiedział unosząc bransoletę na wysokość swojego pyska. – Podobno jeśli połączę go z łuskami z tego łososia, to... – umh, co właściwie miało się stać? Pani Krewetka o tym nie wspomniała. – ...może uda mi się mały eksperyment, zanim wrócimy do naszej rozmowy. – dodał i podniósł z ziemi swój pędzlo-patyk. Nałożył na niego odrobinę żywicznego kleju i podniósł maddarową macką ostatnią łuskę, po czym ostrożnie przykleił ją do bransolety. Odczekał chwilę, żeby klei dobrze złapał łuskę, a potem ostrożnie, żeby nie naruszyć pozostałej części ozdoby obrócił całość w palcach, podziwiając efekt. To co teraz? Coś miał zrobić? Zaśpiewać kantyczek? Wystrzelić magiczną flarę? Zaraza, tak spanikował przy Tio, że...teraz nie wiedział co dalej. A może magia odprawi się sama?

Światła Północy Syn Przygody

//na potęgę Wielkiego Karpia, Kruczke przybywaj z mocami MF'a!

Licznik słów: 358
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

  • » Wiecznie młody: brak kary +2 ST po 110 księżycu
    » Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
    » Nieparzystołuski: : -1 ST do Mocy i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy
    » Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
    » Przezorny: +2 ST do kontrataków przeciwników.

    To nie kompan, to kalectwo
    Kaveh (samiec harpii)
    S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:2
    B:1,L:1,A:1,O:1,Skr:1,Śl:1
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Usiadł po jego lewej stronie, a wzrok przeniósł na upuszczony patyk. Nerwy. Jeszcze przed opuszczeniem lecznicy należały do niego. Zabawiały się figlarnie i doprowadziły do tego, że stłukł fiolkę eliksiru, a przy uprzątaniu szkła skaleczył lewą dłoń - teraz owiniętą nasączonym w lawendzie materiałem. Nawet jeśli napięcie Su było chwilowe, powstałe pod wpływem zaskoczenia, wciąż tak samo dodawało mu, na swój pokrętny sposób, pewnej otuchy. Heh. Kogo on próbował oszukać? Sam widok czarodzieja ukoił jego wątpliwości. Słyszał przecież wieści. Wiedział, że po stronie Słońca smoki ginęły w wojnie z ludźmi, kiedy ta dopiero co się rozpoczęła. Idea był czarodziejem. Prędzej czy później zmuszony będzie ruszyć na front, a kiedy zostanie ranny, zdany będzie na łaskę własnych uzdrowicieli, z którymi działo się coś niedobrego, skoro Ziemia musiała ich w kółko wyręczać.

Martwił się tym wszystkim. Nie mógł być wszędzie i zawsze, a poza tym...
– Prezent? – Na który sobie nie zasłużył, bo przecież nie zgodził się na to wszystko z dobroci serca. Spojrzał na ognisko. Po tak wielu dobach na jego obecność złożyło się o wiele więcej czynników, niż tylko czysty pragmatyzm i oportunizm, może pewna ciepła sympatia, jaką niegdyś czuł do Niravell, zanim postanowiła ich porzucić i bez słowa odeszła. Od tamtego czasu nie chciał się już z nikim przyjaźnić.
– Jakby nie patrzeć, Ty też poświęcasz mi swój czas. – Sam nie wierzył, że przeszło mu to przez gardło. Czuł się w związku z tym jak dłużnik. Czyli najgorszy możliwy typ w Ziemi, zaraz po zdrajcach. Tch. Nie pytając o zgodę, ani nawet o zdanie, wyjął dwie krótkie gałązki lawendy i różowy kwiat dzikiej wiśni, które, mrużąc w skupieniu ślepia, wsunął w pomiędzy szare ucho, a lewy róg. Prawy miał już zajęty jakimś piórem... mhhh. Skądś je kojarzył.

Kojarzył również bransoletę. Nie dlatego, że była podobna do tej noszonej na nadgarstku Śwista, ale przez wzgląd na sam fakt przyjmowania takiej a nie innej formy biżuterii. Na widok przedmiotu ponownie poczuł szarpnięcie nerwów gdzieś głęboko pośród trzewi. Próbował przemówić sobie do rozsądku, lecz płonny był to wysiłek. Przesunął prawą dłonią po lewej. Chwycił za wciąż lekko wilgotny bandaż i poprawił go.

Badawczo przeskakiwał spojrzeniem to na bransoletę, to na Su, to na łuski, to na pędzel, to znowu na Su i na bransoletę. Leżąca na skraju polany sarna wyczuwała rosnące nerwy opiekuna i sama również zaczęła się denerwować. Jej uszy poruszały się nieustannie na boki, a nozdrza pracowały łapczywie, jakoby gdzieś wśród zarośli czyhało zagrożenie. Dźwignęła się na równe nogi. Drżące w związku z abstrakcyjnym lękiem, ale... jeśli drapieżnik czuł się źle, to na pewno było coś nie w porządku. Podeszła bliżej o dwa kroki. Zatrzymała się. Pochyliła szyję. Bała się zarówno bliskości smoków, morderczych płomieni ogniska, jak i samotności. Patrzyła na Światła wyczekująco, zupełnie jakby ponaglała go do podniesienia się i ruszenia w drogę.

Spojrzał na nią. Wnętrze policzka skubnął kłem. Doskonale wiedział, co się teraz dzieje. Musiał wziąć głęboki wdech. To, że jedna bransoleta była zaczarowanym cholerstwem, które raniło jego brata i nie można było go zdjąć, nie oznaczało, że każda miała takie właściwości. Może to po prostu zwykły bibelot.
– Ty... to... hmmm. – Odchrząknął. – Dlaczego przyklejasz te łuski? – zapytał cicho, zerkając ukradkiem na czarodzieja, podczas gdy Szypułka cofnęła się o trzy kroki, ponownie umykając z objęć mdłego światła ogniska.

Oby nie doprowadziło do kolejnego pożaru.


Obca Idea

Licznik słów: 554
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Mistrz Gry
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1878
Rejestracja: 06 cze 2020, 12:08

Ukryty zagajnik

Post autor: Mistrz Gry »
Czy duszek mówił prawdę? Czy wystarczy jedynie połączyć łuski z bransoletą, aby przedmiot nabrał magicznych właściwości...? Za chwilę się przekonają. Su pracował, cierpliwie przyklejając łuskę po łusce... Nie działo się nic – nie czuł żadnej mocy, żadnej magicznej manifestacji, która towarzyszyłaby temu procesowi. Kiedy jednak przykleił ostatnią...

To była chwila. Wszystko wydarzyło się szybciej niż mrugnięcie okiem. Do nozdrzy smoków natychmiast dotarł zapach – zapach bez wątpienia niezwykle interesujący, zapach, który wypełnił szczelnie ich nozdrza, a także całą okolice, otaczając smoki niczym chmura. Zapach, który będzie im teraz towarzyszył zawsze, gdy będą mieli ze sobą bransoletę. I zapewne jeszcze przez kilka dni po znalezieniu się w jej pobliżu.

Zapach łososia. Oby ulubiony zapach Szrona. Bo szybko się z nim nie pożegna. Su zresztą też.

Obca Idea:
+ łososiowa bransoleta: emituje silny zapach łososia wypełniający okolicę – dodatkowo: jednorazowe odpędzenie wybranego drapieżnika (użyj do końca maja 2023), po użyciu zapach zostaje


Obca Idea Światła Północy

Licznik słów: 154
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ KRUCZKE | | AXARUS | | MIRRI ]
Ostatnie Mrozy
Starszy Czarodziej Słońca
Su
Starszy Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 883
Rejestracja: 07 lip 2022, 10:34
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 130
Rasa: morski
Opiekun: Wstęga i Bezmiar
Mistrz: Su
Partner: poranna kawa i Światła Północy

Ukryty zagajnik

Post autor: Ostatnie Mrozy »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,Pł,W,Prs,A,O,MP,Śl,Kż: 1| L,Skr,MO: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry wzrok; Nieparzystołuski; Przybrany rodzic; Twardy jak diament; Uzdolniony; Przezorny
//przyjęłam że to jest zapach świeżego łososia, który sprawia że drapieżniki za nim pobiegną niż zapach starej, zepsutej ryby, która sprawia że uciekają :harold:

Zesztywniał na moment gdy uzdrowiciel wyciągnął łapę z lawendą i kwiatem wiśni. Nie obrócił się i nie oderwał wzroku od swojej robótki, chociaż jego lewe ucho poruszyło się niespokojnie. Gdy Szron wsuwał w jego jasną grzywę swoje podarki mógł przyjrzeć się bliżej turusowemu piórku i przypomnieć gdzie je widział – w Szklanym Zagajniku, gdy spotkał czarodzieja razem z kompanem. Harpian miał kilka takich piórek wplecionych w swój rozczochrany warkocz. Zwykła ozdoba żeby szara morda prezentowała się lepiej? Przedmiot na szczęście? Manifestacja do kogo należał czarodziej?

Już miał rozwijać swoją wypowiedź, kiedy poczuł, że nagle coś się zmieniło. Bransoleta zaczęła intensywnie... pachnieć rybą. Żeby nie powiedzieć wręcz śmierdzieć świeżo wypatroszonym łososiem. Bardzo intensywnie, tak że chyba można było ich wyczuć z drugiego końca Dzikiej Puszczy. Pomachał bransoletą w powietrzu, myśląc że może się wyśmierdzi, ale to tylko pogorszyło sprawę.

Chyba pierwszy raz w życiu Su zupełnie stracił głowę. Owszem, zdarzało się że przytłoczony emocjami uciekał gdzieś, ale to było celowe działanie, bo wiedział że musi się wyciszyć. Nie raz i nie dwa coś go zaskoczyło, ale zawsze był w stanie wymyślić plan niemal na poczekaniu. Nawet podczas przeklętej walki ze statkiem zwiadowców tak nie spanikował. Tam był po prostu zdeterminowany by jak najszybciej wrócić do swojej Nory.

Teraz jednak nie wiedział zupełnie co zrobić. Machnął ozdobą jeszcze parę razy, czując pustkę w głowie. Jakie to było dziwne, nie móc sklecić chociaż jednej, koherentnej myśli. Cały jego ambitny plan właśnie rozsypał się jak domek z łupinek po orzechach.
Ja...umm...– zająknął się. – To nie jest...uhmmm...to czego się spodziewałem. – wydukał rozglądając się dookoła wszędzie w poszukiwaniu pomocy lub pomysłu, wszędzie po za Szronem, któremu nie mógł teraz spojrzeć w oczy czując się jak skończony kretyn. Podniosło mu się ciśnienie, a serce wpadło do żołądka. Zimna panika.

Czując zupełną konfuzję, poczuł w swojej głowie obecność Kaveha. – Pojemnik. Woda. Zamknij. – komunikat był niemalże mentalnym szeptem, ale wystarczył by czarodziej otrząsnął się ze stanu zupełnego oszołomienia. Przywołał swoją moc i zbierając wilgoć z powietrza uformował kulę przejrzystej wody, którą utrzymywała w całości jego zielona, maddarowa mgiełka. Wsunął do niej bransoletę i wreszcie spojrzał na uzdrowiciela.
Przepraszam, masz jakikolwiek pojemnik, który pomieściłby w sobie tę bransoletę? Jeśli będzie zamknięta w wodzie, a pojemnik zalakuję woskiem nie-nie powinno być już jej tak czuć. – głos Su był niemal spokojny, ale słuchać było, że gdyby uzdrowiciel pacnął go łapą w bark to chyba zapiszczałby ze stresu, a potem zaczął wirować wokół własnej osi. – Przepraszam, powinienem był sprawdzić co się stanie wcześniej, nie było to celowe, jeśli dasz mi trochę czasu to na pewno zajdę coś co zmyje z nas ten zapach, przepraszam, jakoś ci to wynagrodzę, może w owocach teraz zacznie się na nie sezon, lubisz może morelre, są takie...– nie wiedząc co ma powiedzieć zaczął wyrzucać z siebie przeprosiny w przyspieszonym tempie proponując różne formy rekompensaty i kłaniając się przy tym co chwila. Gdyby ziemia mogła się teraz rozstąpić i pochłonąć go razem z tą bransoletą...

Światła Północy

Licznik słów: 520
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

  • » Wiecznie młody: brak kary +2 ST po 110 księżycu
    » Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
    » Nieparzystołuski: : -1 ST do Mocy i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy
    » Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
    » Przezorny: +2 ST do kontrataków przeciwników.

    To nie kompan, to kalectwo
    Kaveh (samiec harpii)
    S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:2
    B:1,L:1,A:1,O:1,Skr:1,Śl:1
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
– Hmm. – Cichy pomruk opuścił jego gardło, kiedy pochylił łeb i wyciągnął szyję ku szarym dłoniom. W mroku nocy bransoleta nie była aż tak widoczna, a łuski? Teraz mógł śmiało i z czystym sumieniem stwierdzić, że prezentowały się mało szykownie. Wyglądały po prostu szpetnie, ale... spełniły swoją rolę. Coś nagle się zadziało.

Zamrugał. Poruszył nozdrzami.

Ostry zapach uderzył go nagle - i to z taką siłą, że z wrażenia nie tylko zaszkliło mu oczy, ale aż wykręciło pysk. Poderwał się do góry i zakrył dłonią nos. Na osty i ciernie. Ależ smród. Jeden świeżo wyciągnięty z wody łosoś to pikuś, można było znieść, nawet jeśli nie przepadał za wonią ryb, ale to...? Zupełnie jakby pod łapami mieli teraz setki, o ile nie tysiące sztuk.

Patrzył pobłażliwie jak czarodziej merda bransoletą we wszystkie możliwe strony, próbując uratować jakoś sytuację, ale w ogóle mu to nie wychodziło. Było coraz gorzej.
– Boże, Su, coś Ty narobił – wyjęczał niemalże, trochę niewyraźnie, jako że wciąż zasłaniał się dłonią. – Samego Tarrama zwaliłbyś tym z nóg – dodał jeszcze, pół serio, pół żartem, choć wcale nie miał ochoty na krotochwile. Machinalnie sięgnął ku torbie, z której wyjął dwie drewniane miski. Hebanowa i hikorowa. Towarzyszyły mu od zawsze. Były jego pierwszymi i wyglądało na to, że nastał czas rozłąki, której nie poświęcił zbyt wielu myśli. Te nieustannie orbitowały przy rybim fetorze, którego chciał się jak najszybciej pozbyć i z powietrza i z siebie.

Ciemną ujął w lewą dłoń i podsunął pod ciecz, w której zamknięty był przedmiot. Jasną natomiast solidnie trzymał w prawej i czekał, aby domknąć tę pierwszą. Miały taką samą średnicę, w związku z czym uszczelnione woskiem nie powinny przepuścić ani wody, ani zapachu, pomimo wszelkich nierówności powierzchni, a w międzyczasie... słuchał go.

Słuchał tych pospiesznie wyrzucanych słów, których spokojne brzmienie stało w opozycji do nerwowego przekazu. Spojrzał na niego litościwie. Chyba... chyba było mu go żal. Dziwny rodzaj współczucia, którym nie uraczył nawet własnej siostry, kiedy wiele księżyców temu do niego przyszła. Może dlatego, że problem Śnieżki, choć uzasadniony, dalece odbiegał od jego własnych zmartwień, podczas gdy utrapienie Su było mu bliższe. Mógł okryć się jego skórą i poczuć to samo. Chęć odkrycia czegoś nowego. Ambicja. Ekscytacja. Wizja i posmak rychłego przełomu, które wystawione zostały na krytykę innego smoka. Miało pójść dobrze, takie było założenie, a poszło tragicznie. Wstyd. Upokorzenie. Wystrzegał się tych uczuć i robił wszystko, co mógł, aby nigdy nie musieć się z nimi mierzyć.

A gdyby musiał? Jakiej reakcji oczekiwałby od otoczenia? Milczenia? Udawania, że nic nie miało miejsca? Zbywającego żartu? Zakołysał się lekko, a źdźbła traw zaszemrały cicho, kiedy kudłaty ogon przesunął się po podłożu i lekko trącił szary, należący do czarodzieja. Wsparcia. Tak, chyba tego by oczekiwał. Wsparcia i otuchy.
– Nie mogłeś wiedzieć, że taki będzie tego wynik... bo i nie wszystko można przewidzieć, a i tak mogło być dużo gorzej. – Przekrzywił lekko głowę, nie przelewając w słowa żadnych konkretnych barw. – Intencje miałeś dobre no i grunt, że się starałeś. – Serce zakołatało mu w piersi i gdyby tylko mogło, przebiłoby się przez żebra i wypadło na trawę. Nie był pewien, czy użył odpowiednich słów i czy cokolwiek to znaczyło. W gruncie rzeczy nikt go nie pytał teraz o zdanie, więc może niepotrzebnie się odzywał. Ściągnął lekko brwi.
– ... sugerowałbym też, żeby zmyć to od razu. No, a przynajmniej spróbować. – Szybka zmiana tematu na coś, co było odrobinę wygodniejsze.

Obca Idea

Licznik słów: 570
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
Ostatnie Mrozy
Starszy Czarodziej Słońca
Su
Starszy Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 883
Rejestracja: 07 lip 2022, 10:34
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 130
Rasa: morski
Opiekun: Wstęga i Bezmiar
Mistrz: Su
Partner: poranna kawa i Światła Północy

Ukryty zagajnik

Post autor: Ostatnie Mrozy »
A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,Pł,W,Prs,A,O,MP,Śl,Kż: 1| L,Skr,MO: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry wzrok; Nieparzystołuski; Przybrany rodzic; Twardy jak diament; Uzdolniony; Przezorny
Czarodziej był dosyć dobrze zaznajomiony z poczuciem upokorzenia. Zaklęcia i eksperymenty często nie wychodziły, ponieważ był upartym osłem, który nie chciał prosić nikogo o pomoc. Trudno było zliczyć ile razy dostał burę od Kaveha albo uzdrowicieli, kiedy po kolejnej małej katastrofie wracał z oparzeniem, rozcięciem, zatruciem, musiał wynieść wszystkie rzeczy w grocie albo o mało jej nie zawalił...

Nigdy nie bolało go to przesadnie, porażki były częścią procesu nauki. W przypadku bransolety miał jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i będzie mógł podarować ją Szronowi. Zamiast tego otrzymał jednak cenną naukę – by mówić wprost czego się oczekuje i pytać o efekty nieznanych, magicznych artefaktów. Dobrze, że na smrodzie się skończyło. Co gdyby oboje zmienili się w parę łososi?

Zanim jeszcze uzdrowiciel zamknął obie miseczki, Su, nadal nie przerywając swojego gadania, wyjął z małej sakiewki pojemnik z pszczelim woskiem, który potrzymał chwilę nad ogniskiem. Czarodziej zatkał się dopiero, gdy wosk się roztopił i oblał nim utworzoną z miseczek kulę, zaczynając od jej łączenia, a potem prosząc Szrona o powolnej jej obracanie. Gdy pokrył całą konstrukcję solidną warstwą wosku, cofnął łapy ale jego maddara nadal utrzymywała jeszcze kulę w powietrzu żeby ich sklecony na prędce środek zapobiegawczy mógł zadziałać.

Gdy ogon uzdrowiciela styknął się z jego ogonem, ogon czarodzieja poruszył się niespokojnie, ale nie uciekł w bok.
Ech, mogłem sprawdzić to szybciej, ale chciałem...żebyś też zobaczył magię bransolety – powiedział opuszczając głowę i przykładając sobie łapę na czoło, drugie zdanie wypowiadając znacznie ciszej, niepewnie, jakby nie powinien. Tak normalnie postąpił by z każdym innym przedmiotem, ale zdurniał i stracił piątą klepkę. Zaraza, musiał wziąć się w garść. – Następnym razem zrobię to w bardziej izolowanym środowisku. – dodał opuszczając łapę, przytakując skinieniem głowy i spoglądając na uzdrowiciela. – D-dziękuję za wyrozumiałość. Może przeniesiemy się nad Diamentowe Źródło? Znajdziemy tam trochę wody żeby się ochlapać. – zaproponował, po czym wskazał łapą na piekącą się rybę. – A to możemy zjeść po drodze.

Czuł się odrobinę lepiej, że Szron nie zrobił mu awantury, ale czuł że była to dobroć na którą nie zasługiwał, koncertowo paprając całą sprawę. Jeśli uzdrowiciel się zgodzi, wręczy mu kawałek ryby, drugi wciągnie sam, a potem dokładnie zgasi i zasypie ognisko, zostawiając kamień, garść popiołu i intensywny zapach łososia jako jedyne dowody zbrodni na Ukrytym Zagajniku. Pomimo zamknięcia bransolety w szczelnym pojemniku, swąd ryby nada unosił się na nich samych i dookoła. Po tym wydarzeniu to miejsce zmieni chyba nazwę na Rybi Zagajnik.

Światła Północy

Licznik słów: 407
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

  • » Wiecznie młody: brak kary +2 ST po 110 księżycu
    » Ostry wzrok: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
    » Nieparzystołuski: : -1 ST do Mocy i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy
    » Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
    » Przezorny: +2 ST do kontrataków przeciwników.

    To nie kompan, to kalectwo
    Kaveh (samiec harpii)
    S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:2
    B:1,L:1,A:1,O:1,Skr:1,Śl:1
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2041
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Ukryty zagajnik

Post autor: Światła Północy »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Zwrócił uwagę na wyciągnięty przez samca pojemnik i przede wszystkim jego zawartość. Pszczeli wosk. Potrafił rozpoznać produkt pracy owadów, z którymi styczność miał niemalże każdego dnia. Poruszył delikatnie nozdrzami, wychwytując woń topionej substancji, mieszającej się teraz z rybim fetorem. Światła cenił sobie spokój Małego Świata i jakiekolwiek bestialstwo skierowane ku maluczkim owadom było w jego oczach skrajnie krytykowane, w związku z czym zaczął zastanawiać się nad tym, w jaki sposób Su pozyskuje wosk.

Uchylił pysk i powziął krótki wdech, chcąc zapytać, lecz kolejne słowa czarodzieja przymknęły mu szczękę na powrót. Miał błędny tok myślenia, w oczach najpewniej każdego postronnego obserwatora. Izolowane środowisko było bezpieczne dla otoczenia, ale nie dla samego smoka.
– Dlaczego. – Cofnął uszy. – Przecież dobrze zrobiłeś. Obcowanie z magicznymi przedmiotami jest ryzykowne i sądzę, że zawsze powinieneś mieć obok jakieś wsparcie, bo nie wiesz, co może się wydarzyć. Mój brat na przykład... ostatnio również zdobył bransoletę. Założył ją na łapę i od tamtej pory nie może zdjąć. Wykrywa ona obecność ludzi i za każdym razem zadaje mu rany. Takie paskudne oparzenia na które nie działają zioła. Póki co nie jest to zbyt dotkliwe, ale kto wie czy z czasem ta bransoleta nie zacznie sięgać głębiej i cała zabawa nie będzie go kosztować kończyny. – Nie wysilił się nawet na westchnięcie. Wiedział, że ciekawość była pierwszym krokiem do bram Aterala, a jednocześnie gdyby nie ona, smoki nie rozwijałyby się i nie odkrywały nowych rzeczy. Niekiedy podjęcie ryzyka było jedyną słuszną decyzją, jeśli planowało się ruszyć naprzód. Mimo to... warto było się zabezpieczać w ten czy inny sposób, coby nie obudzić się z łapami w sidłach.

Przyjrzał się w międzyczasie zapieczętowanemu już przedmiotowi. Dwubarwna kula z drewna pełna okropnego smrodu. Przesunął palcami lewej dłoni po chropowatej powierzchni, a opuszkami prawej nacisnął mocniej, poprawiając uchwyt. Wyciągnął ramię ku Su i podał mu zabezpieczoną w nietypowy sposób bransoletę, w zamian przyjmując kawałek ryby. Sam nie wiedział, czy teraz miał na nią ochotę... cały ten zaduch przewracał mu wnętrzności. Spojrzał na kawałeczek i, mimo wszystko, zajadł się nim. Zawsze robił to z czystej kurtuazji, niezależnie czy był to obiad u niziołków, czy u dzieci Gringottów. Wychował się w domu, w którym posiłku u mamusi nie można było odmówić. Grunt to szacunek wobec czyichś starań, nieprawdaż?

Smak łososia był jednak przyjemny i kojący. Jeden z jego ulubionych i... oh. Oh. Heh, a więc to tak, Su. Próbował go w ten sposób udobruchać? Wbić się głęboko w gusta, które poznał tylko i wyłącznie dzięki Uessasowi? Co chciał w ten sposób osiągnąć? Poczuł lekką frustrację po raz kolejny. Sam pozbawiony był tego typu wiedzy. Po co mu była? Dla samego faktu. Może również znalazłby się w sytuacji, w której mógłby to wykorzystać, nie musiałby się głowić, nie musiałby kojarzyć. Irytowało go to, ponieważ proces poznawania się był z założenia żenujący i płytki - Su zaś udało się go uniknąć.

Jego pysk pozostawał jednak niewzruszony, odrobinę znużony, nawet pomimo tych wszystkich kotłujących się w środku emocji. Przymknął ślepia i kiwnął łbem.
– Mhhh. Jasne, możemy się przejść – zgodził się, sięgając po torbę z ziołami i kilkoma bibelotami, po czym ruszył za Su, zdając się na kierunek, który wyznaczy.

ZT?
Obca Idea

Licznik słów: 527
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.

– – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – –
Jormungand
Żywiołak Ziemi (wąż)
      Haefnir
Niedźwiedź Polarny
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1  S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1
A, O, Skr, Śl: 1    B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej