OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Prawdę mówiąc, nie chciał mieć do czynienia z żadną alternatywną wersją Błysku, ale naiwność skrzyżowana z wybradnością nigdy nie doprowadziła go w życiu do niczego wartościowego, więc nie zamierzał się teraz miotać. Idealne smoki, czy znajomości, nie istniały tak czy inaczej.– Mam pracę i cel – odpowiedział mu, w niepocieszającej manierze. Pewien rodzaj irytacji, który nagle odczuł wobec Hrasvelga (choć żadnego nie okazał) pozwolił mu jeszcze raz, dokładniej przyjrzeć się samemu sobie. Jakże zazdrościł Mgielnemu jego pozycji, gdy smutek który odczuwał, wynikał z zewnętrznej niesprawiedliwości, a nie niepogodzenia z własnymi czynami.
Dopiero słowa dotyczące walki pozwoliły mu się ponownie ugruntować i dobrze, ponieważ dryfowanie do wnętrza własnego łba, nigdy nie kończyło się dobrze.
Odchrząknął krótko, chwilę studiując odpowiedź młodego.
– Oczy nie są punktem witalnym samym w sobie, chyba że istnieje perspektywa, by obrażenia powędrowały dalej do wnętrza oczodołu, którędy to można uszkodzić wnętrze czaszki. Oczywistym jest zatem, że należy je osłaniać, a także nie celować w ich okolicę.
To co najcenniejsze i najwrażliwsze w twoim łbie, to oczywiście mózg. Mniej więcej cały obszar łba za linią oczu możesz nazwać mózgoczaszką. Należy go unikać, zwłaszcza przy cięższych ciosach, jeśli nie chcesz narazić przeciwnika na potencjalną śmierć – zaczął wyjaśniać powoli, dokładnie intonując każde słowo. Szponem zaznaczył też na łbie fragment do którego nawiązywał. Był może oczywisty, podobnie jak gestykulacja nieintuicyjna, lecz próbował siłą ją przyswoić, jakby miał przez to wydawać się przyjaźniejszy.
– Cała szyja jest punktem witalnym, począwszy kawałek nad nasadą, aż po podgardle, czyli od średnio po najsłabiej zabezpieczone ciało. Krtań to w każdym razie prawidłowa odpowiedź – Także przy tej wypowiedzi zakrzywiony szpon prawej łapy powędrował swobodnie wzdłuż brązowej, drzewnej łuski. Palce pacnęły znów o ziemię, gdy kontynuował monolog.
– Wnętrze ud zwie się właśnie pachwinami i to prawda, że zranienie ich może okazać się wyjątkowo niebezpieczne.
Zgięcia kończyn, nie licząc łokci od strony tułowia, będących blisko słabo zabezpieczonego fragmentu ciała, które zwiecie pachami, nie są punktami witalnymi. Możesz na rzecz rozgraniczenia nazwać je zatem punktami strategicznymi, czyli obszarami wartymi do zaatakowania, bez postąpienia niehonorowo
– odchrząknął krótko, kiedy rzeczony honor wylazł mu z pyska. Dawno o nim nie rozmawiał.
– Ów punkty to zgięcia łap, ogon i skrzydła, które warto obrać na główny cel, właśnie w tej kolejności – zamilkł na chwilę, unosząc wzrok, choć nim Hrasvelg wtrącił słowo, natychmiast raczył kontynuować, przez chwilę na niego nie spoglądając.
– Zasady to jedna z metod na odnajdywanie wewnętrznej równowagi Hrasvelgu. Honor o którym wspomniałem – znów się z nim skonfrontował, a następnie powoli wstał.
– Pozwala walkę uczynić wartościowym ćwiczeniem, a nie tylko krwawym sportem. O tym jednak możemy porozmawiać na koniec.
W kolejnym etapie oczekuję od ciebie przyjęcia pozycji stosownej do walki. Zastanów się nad czymś najbardziej optymalnym, pozwalającym bez trudu przejść zarówno w defensywę, jak i ofensywę. – Nie zamierzał mu tego ułatwiać, więc jedynie wygiął szyję w łabędziej manierze i przycisnął skrzydła ciaśniej do boków. Wciąż jednak siedział, a nie było to szczególnie bojowe ustawienie.
– Obejdź mnie, przyjrzyj się mojej aparycji, a następnie wymień jakie fragmenty mojego ciała ci zagrażają. Czym mogę wyprowadzić najgorsze obrażenia? Gdy już to zrobisz, ustaw się przede mną i spróbuj wyprowadzić prosty, fizyczny atak. Mam dość doświadczenia by się przed tobą obronić, więc nie markuj ciosu, włóż w to całe swoje zaangażowanie – Na tym etapie prorok miał do ochrony nie tylko siebie, ale i leżącego u lewego boku kruka, ale ani na moment o nim nie zapominał.