A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 2| P: 3| A: 1
U: MA,MO,W,B,L,Pł,Skr,Śl,Prs,MP: 1| L,O: 2| A: 3
Atuty: Pełny Brzuch; Adrenalina; Czempion; Poświęcenie; Pojemne Płuca
Chaber słuchał go jak grzeczne pisklę, starając się jak najlepiej zapamiętać jego słowa. Z pewnością rady okażą się pomocne, a on sam będzie mógł bardziej zwracać na to uwagę, by lepiej przypilnować techniki swego lotu. Kolejno przyszedł czas na następne instrukcje ze strony samca. Adept analizował wszystko to, co Gwieździsty mówił, by zaraz wypuścić powietrze nozdrzami i spojrzeć ku górze. No tak, to teraz pora na coś, czego jeszcze nie próbował. Znaczy, zdarzyło mu się łagodniej zapikować, ale nigdy z takiego wysoka, ani nigdy nie tak gwałtownie. Jeśli jednak nigdy nie spróbuje, to nigdy także się nie nauczy, prawda? Nie, żeby się bał. Jak uderzy całym swym ciężarem o ziemię, to może pewien Kleryk czy jakiś uzdolniony Uzdrowiciel będzie w stanie go odratować... Zobaczy się.
Skrzywił się lekko na wzmiankę o przednich łapach. Dzięki Poranku... Smok fuknął jedynie, jakby chcąc przypomnieć o ich braku. Nie skomentował tego jednak, bo wiadomo – nauczycielowi łatwo było tłumaczyć cały ogół, kiedy działało to w miarę podobnie, nawet u wywern, które obdarzone były jedynie dwoma dolnymi łapami. Swoją drogą, ciekawe jakby wyglądał, jakby to nie były dwie tylne łapy, a na przykład dwie przednie. Albo jedna tylna, jedna przednia.
Kolec, skupienie. Znów zerknął w górę, by kolejno wyskoczyć, powoli unosząc kończyny lotne ku górze razem ze swoim ciałem, rozkładając także w locie ich szerokie błony. Gdy znalazł się w punkcie kulminacyjnym skoku, jego skrzydła były już w pełni rozwinięte i przygotowane, toteż odepchnął mocno powietrze pod siebie, zaraz łapiąc stabilizację za pomocą drobniejszego machnięcia i pomocy ogona. Łapy znów zwinął nieco pod siebie, by mu nigdzie nie przeszkadzały, a kolejno przechylił swe ciało podobnie jak wcześniej, by być w stanie wznosić się ku górze. Pilnował rytmu swoich skrzydeł, które raz po raz wykonywały silne machnięcia, unosząc ciało Chabrowego powoli. Robił to stopniowo, tak jak Astral uprzedzał. Z każdą chwilą oddalał się od niego coraz bardziej i bardziej, aż w końcu stał się drobnym punktem. Tutaj powietrze faktycznie sprawiło mu lekką trudność – oddychał powoli i jak najgłębiej, ale przy tym spokojnie, choć w pierwszym momencie mroczki pojawiły się przed jego ślepiami z powodu nieprzyzwyczajenia do warunków panujących na takiej wysokości. Przymknął oczy na chwilę, zanim wzniósł się jeszcze odrobinę, gdy chwilowe zawieszenie się minęło. Patrzył w dół, na majaczący w dole grunt i sylwetkę Ziemistego. Wypuścił powietrze i przechylił się ostrożnie w przód, wyciągając przy tym łeb przed siebie, na skos. Korpus jego również pochylił się ku ziemi, co miało umożliwić mu spadanie. Kolejno odepchnął się ostatni raz, by nadać sobie pędu, choć teoretycznie go nie potrzebował, a dopiero po tym pochylił się całkowicie.
W moment zaczął spadać, nabierając tym większej prędkości, im bliżej gruntu się znajdował. Złożone skrzydła przylgnęły do jego boków, a łapy wciąż były podwinięte, kiedy samiec obserwował zbliżającą się stopniowo ziemię. Jego ogon wlókł się za nim, prosty, nieprzeszkadzający mu w pikowaniu. Przez ten czas miał okazję pomyśleć. Może nie połamie mu skrzydeł przy próbie wytracenia prędkości i spokojnego lądowania... Albo nie rozbije się o glebę. Nie zdążył jeszcze powiedzieć tylu rzeczy, które planował powiedzieć!
Czas jednak po chwili się skończył, bo nadeszła chwila, by się ustabilizować i zaprzestać spadaniu. Tak, jak mówił Astral, Chabrowy odchylił swoje ciało w tył, wyciągając tylne łapy minimalnie przed siebie. Jednocześnie stopniowo, ale przy tym dość szybko, rozstawiał szeroko skrzydła, by powietrze dęło w ich błony, które zdolne byłyby go wtedy utrzymać. Nic nie zrobił z przednimi łapami, bo ich nie miał. Kolejno machnął kończynami lotnymi kilka razy, by pamiętać o utrzymaniu równowagi. Opadał mimo to wolno, następnie lądując, co miało wyglądać po prostu jak opadnięcie na ugięte łapy. Wypuścił głośno powietrze, wyrzucając z nozdrzy drobną mgiełkę chłodnej pary wodnej, przy czym spojrzał na swojego nauczyciela wyczekująco.
Licznik słów: 613
Atuty
Pełny brzuch: -1/4 pożywienia wymaganego do sytości.
Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
Adrenalina: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku
niepowodzenia – rana ciężka.
Czempion: raz na walkę +1 sukces do ataku fizycznego.
Poświęcenie: raz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej.
Pojemne płuca: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na
polowanie łowcy -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze.
wygląd : : głos : : theme : : osiągnięcia
[mowa] [mentalne]
[Mod]