OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zaczęła od przekazu mentalnego, tutaj pokazując Zirce wejście do swojej świątyni. Zdobiła je podobizna Ognvara, tutaj Veir wykorzystała głównie barwniki jasnoniebieskie i białe, jako iż Bóg znajdował się na tle całego Horgifell. Wszystko rzeźbione za pomocą własnej maddary. Sam Ognvar zdobiony był licznymi obręczami, biżuteriami, które to Horgifellczycy wytwarzali na jego podobieństwo. Tutaj kolory były różne, ale przeważały czerwone, więc Veir oczywiście zastosowała krew. Bóg wskazywał swymi łapami na wejścia do świątyni, a tam Zirka mogła zobaczyć znacznie więcej małych rzeźb i obrazów wyrytych w skale. Przedstawiały innych, pomniejszych bogów. Kjotviego, Hadruula, Havardra i innych. Na samym środku znajdował się za to olbrzymi malunek przedstawiający Uroborosa, węża, który zjadał swój własny ogon. Piastunka użyła tutaj koloru lodowo-niebieskiego, a oczy stworzenia były zielone, tutaj wykorzystała barwniki z roślin o tym samym kolorze, które długo się utrzymywały. Nie trudno było znaleźć ten kolor, ale sprawić, by nie zniknął po kilku księżycach? To już inna sprawa. Na sam koniec zostało wiele napisów w starohorgifellskim języku, tutaj wykorzystano krwisty kolor.– Brakuje nieco naszemu Strażnikowi do Proroka z Północy, ale również wierzę, że dojdziemy do porozumienia. – Zamieniła tutaj kolejność. Najpierw przekaz mentalny, potem odniesienie się do złów Zirki. Tak było dla fioletowołuskiej nieco wygodniej.
– Dzięki za rady. I zawsze używałam krwi. Dodaje do niej... pewnej mieszanki ziół, owoców i minerałów. Nie przyciąga wtedy robactwa, dłużej zachowuje kolor i jej zapach jest neutralny, chociaż bardziej... przyjemny, to dzięki kadzidlanemu zapachowi. – Odpowiedziała. Cóż zrobiliby bez krwi, tak bardzo podstawowego barwnika, tak łatwo dostępnego? Część osób unikała tego rozwiązania, głównie ze względu na rzeczy, o których Veir wcześniej wspomniała. Da się tego jednak łatwo uniknąć.
– My, Horgifellczycy, wierzymy w Ognvara, Ojca Czasu. Ukształtował góry, na których mieszkaliśmy, sam stał się w pewien sposób nimi. Widziałaś Uroborosa? Wielkiego węża, zjadającego swój ogon. To ważny symbol w naszej religii. Cykl zaczyna się na nowo, historia się powtarza. Dzieci popełniają błędy swoich dziadów, a wszystko splątane jest w niekończącym się cyklu. Wszystko jest również ze sobą połączone. To najważniejsze. Nasze spotkanie? Musiało mieć miejsce. Teraz, za księżyc, dwa, ale musiało. – Zrobiła malutką pauzę. – Zaciekawiłam cię, zanudziłam? – Zapytała. Nie był to jednak koniec przedstawiania wiary. Veir miała do powiedzenia znacznie więcej.





















