Być na dole? Ok, niech będzie. Poddała się sile Kokoro, która trzeba przyznać, krzepę solidną posiadała.
Ryczała i ryczała, tyle negatywnych emocji w jednym smoku nie wróżyło nic dobrego.
– Nie masz za co przepraszać gamoniu. Zastanów się, robiłaś co mogłaś, chciałaś, żeby dzieci były bezpieczne. Izolowanie uznałaś za najlepsze, co dla nich będzie, ja bym zrobiła zupełnie co innego, ale to nie jest w tej chwili ważna kwestia. Podjęłaś decyzje, w swoim mniemaniu odpowiednie, które skończyły się danymi konsekwencjami. Pamiętaj jedno, NIGDY nie przepraszaj za coś, co uznałaś za stosowne. Bądź dumna, silna, tylko taką będą Cię szanować. – zaśpiewała, opłacając swój ogon wokół chwostu ziemnej. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, bla, bla, bla, walić to. To wykształca zależność, to sprawia, że traci się wolność, poprzez ciągle patrzenie na innych. Nie można tak, Pusta zrobi wszystko, żeby jej partnerka była silna. Będą się wzajemnie wspierać,
innych, z poza rodziny, powinni dla nich znaczyć mniej, niż łajno na wyschniętym piachu. Na słowa o Velidumin dookoła powietrze zaiskrzyło, a wzrok czarodziejki zrobił się bardzo intensywny. Trwało to ułamek sekundy, na jej pysk znów wrócił łagodny uśmiech.
– Sama skorzystałam z walorów tego bezmózga, tu nie masz za co się kajać także. Wiedz jedno, Ty jesteś MOJA, jeżeli ten kundel w jakikolwiek sposób będzie próbował Cię posiąść, odrąbie mu łapy, obetnę język i zostawię, aby zdychał gdzieś w łajnie. – wpierw mówiła łagodnie, następne słowa wysyczała. Kochała Kokoro, z oddaniem, dużym, ale nie zdzierży jakichś innych smoków, rzucającym im kłody pod łapy. Nie żartowała z tymi groźbami, gotowa była wywołać wojnę, tylko po to, żeby sprawić ból wrogowi Najlepszej.
Kolejna niewygodna kwestia..
– Ah, te bękarty.. Cóż, w tej kwestii Ci nie pomogę. Nigdy nie uznam ich jako swoje, nie okaże ciepła.
Wiem, że to nie ich wina, zdaje sobie sprawę, że zachowuje się nie w porządku. Kwestia jest tego, że nie chce ich skrzywdzić, na samą myśl o nich cofa mi się jedzenie do pyska, jak jakaś zgnilizna czy co. Jesteś tutaj zdana na siebie.
No, może jeszcze na tego idiotę, ich ojca. – powiedziała chłodno. Nie chciała już zamęczać biednej wojowniczki, ale szczerość przede wszystkim.
Puste Łąki