OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Starała się nie zwracać uwagi na zdziwienia nowo poznanych smoków w reakcji na jej wadę wymowy; naprawdę przyzwyczaiła się do swojego sposobu i nie przeszkadzał jej... chociaż w ostatnim czasie neutralne kwestie zmieniały się w te negatywne. Zauważyła jego szybkie mrugnięcie, ale nie poruszyła się, z całych swoich sił nie próbując tego identyfikować jako reakcję na nią samą.Poruszyła się nerwowo dopiero w momencie, kiedy to stwierdził oczywistość. Przełknęła ślinę, błądząc spojrzeniem po okolicy. No dobrze, w takim razie co powinna mu na to odpowiedzieć? "Och, wiesz, ostatnio umierają mi bliscy, a w sumie to też dałam pacjentowi umrzeć"? Absolutnie nie. Głowiła się przez kilka chwil, nim opuściła odrobinę łeb.
— Ba'dzo to widać? — wymamrotała smętnie, zaraz kręcąc łbem. Skoro widział to zupełnie obcy jej smok, to jak mogła spoglądać na siebie inaczej, niż przez pryzmat beznadziei? Przeniosła na niego spojrzenie dopiero, gdy się przedstawił. Przyglądała mu się w ciszy, aż wreszcie uleciał z niej słaby głos. — Baal. Albo Płocha Ćma, uzd'owicielka Słońca — przedstawiła się sama. Zagryzła policzek. — ...miło mi cię... poznać — dodała, nagle przypominając sobie o wszelakich grzecznościach, jakie przecież nie były jej obce. Co się z nią działo? Tym razem to ona odchrząknęła. — Nie jesteś stąd, p'awda? Nie pachniesz jak któ'ekolwiek ze stad — zagaiła dalej, momentalnie czując się bardzo głupio... nawet jeśli nie miała ku temu za bardzo powodów. Stwierdzała oczywistość? Może i tak. Z jednej strony bała się, że ją wyśmieje, a z drugiej – przecież miała prawo do ciekawości. I unikania rozmów o własnym samopoczuciu.
Urthemiel