A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Budowa oraz wytrzymałość... naturalne i właściwe każdemu obiektowi, niezależnie od tego jakie przejawiał właściwości. Nigdy nie pochylał się nad tym zagadnieniem, nawet jeśli formę wielobarwnych kryształów zmieniał często, wedle własnych twórczych potrzeb. W ten sam sposób powinien najprawdopodobniej zaakceptować, bez zbędnych pytań, ich właściwości. Nie pasowało mu to jednak. Zioła współgrały z każdym żywym organizmem, w najbardziej prymitywny sposób wchodząc w reakcje z tkankami oraz wydzielinami. Kamienie szlachetne potrafiły transportować ich energię, rzekomo pochodzącą od Bogów - coś, co tak naprawdę nigdy nie było ich naturalną i wrodzoną częścią, a nabytą.
W ten sposób umysłem sięgał znowu ku Księżycowi. Miał trop, lecz niewyraźny i który wiódł w nieodpowiadające mu miejsce. Dosłownie i w przenośni. Męcząca była wizja, w której odpowiedź mógł pozyskać jedynie od astralnego bytu, który rzeźbił świat wedle własnych idei. Jednocześnie był to byt, który nie oferował żadnych prostych odpowiedzi. Stawiał irracjonalne ograniczenia, nakazywał błądzić po omacku, zupełnie jakby sami nie wiedzieli, dlaczego coś jest.
Siedział tak, w kompletnej ciszy. Czuł coraz większą niechęć, która objawiała się naciskiem jaki palcami wywierał na trzymanym krysztale. Niekiedy zastanawiał się nawet, po co to wszystko robi. Nie odpowiadał, mimo iż wiedział, że chodziło przede wszystkim o ucieczkę od rzeczywistości. Wypełnienie myśli czymś, co wyprze wszystkie inne i nada mu cel. Zastukał pazurem o piach, myśląc o tym, jak niezgrabny jest to uścisk, który trzyma go na powierzchni. Na kilka długich chwil zdołał aż zapomnieć, że nie jest tu sam. Cisza nigdy nie była odpowiedzią - stanowiła albo wyznacznik niewiedzy, albo skąpstwa.
– Mhm – mruknął krótko, z jednego transu popadając w drugi.
Tym razem jednak nie dotyczył myśli, a bezpośrednio pracy. Skupił się na miskach, z wypalonymi wzorami. Powoje oraz róże. Do obydwu wrzucił ususzone liście herbaty, które przed ususzeniem poddane były długiemu procesowi fermentacji. Otrzymywany smak był intensywny, a barwa wywaru głęboka, niemalże czarna, wpisująca się w depresyjną kolorystykę stawu.
Walory samych liści uważał jednak za zbyt nudne, w związku z czym, wedle pewnej sugestii, wyciągnął kolejne dwa zawiniątka z torby. W pierwszym skryte były ususzone płatki oraz całe pąki róży. W drugim zaś, również poddane wpływowi maddary, wonne skórki pomarańczy. Soczyste barwy kontrastowały z czernią bazy, a spojrzenie uzdrowiciela skierowało się na staw. Woda to woda. Mimo wszystko jednak nie potrafił używać tej, która znajdowała się w stojących zbiornikach wodnych. Niekiedy pogardzał nawet rzekami. Wykorzystał w związku z tym ciecz z fiolki, pobraną z górskiego źródła, które przepływało przez jego legowisko. Zalał zawartość miseczek i przekierował swe źródło ku dwóm bladoniebieskim iskrom, które opadły w ciecz, powoli zwiększając temperaturę naparów. Nie mógł doprowadzić do zbyt intensywnego wrzenia. Wzrost natomiast nie mógł być zbyt intensywny.
– Zastanawiam się nad... odejściem. – Ze stada. – Od wszystkiego co związane jest z... – Moją rodziną. – ... uzdrawianiem. – Zmrużył lekko oliwkowe ślepia, skupiając więcej myśli wkoło miseczek. Rosła w nim irracjonalna złość. Chciał ją wyładować. Nie myślał już nawet o odnalezieniu pretekstu. Musiał się odseparować. Zniknąć. Zaszyć głęboko w lesie, usnąć w miękkim runie w objęciach driad, pozwolić mchom, grzybom oraz paprociom obrosnąć futro, pióra, łuski i kości.
Westchnął, tym razem lekko, sprawdzając stan naparów.
– Nie jestem jednak pewien, czy byłaby to dobra decyzja. Stałbym się mniej istotny i mniej warty. – Ujął w dłoń najpierw Powoje, a następnie Róże, wygaszając znajdujące się w nich iskry. Na dnie mis pojawiła się gęsto spleciona pajęcza sieć, którą wzniósł wyżej, a nicie ujęły całą zawartość - liście, płatki, pąki, skórki. Odłożył je na bok, na trawę.
Róże podał Su, ku któremu rzucił również małą fiolkę ze złotoróżową, wyjątkowo gęstą i połyskującą zawartością, będącą miodem, którym mógł się posłużyć wedle własnego uznania. Światło przepadał za słodyczą, w związku z czym po lekkim ostudzeniu herbaty postanowił ją doprawić.
– Z drugiej strony nie byłbym już zobowiązany. Nie musiałbym się użerać ze smokami na które nie mogę patrzeć. Miałbym więcej czasu na badanie świata oraz kultur. Naukę języków. Może w końcu mógłbym odpocząć. – Spojrzał martwo w czarny napar, który przysunął ku nozdrzom, coby wypełnić zmysł przyjemnym zapachem.
Obca Idea
Licznik słów: 665
Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo. Ostatnie użycie: wrzesień.
Szczęściarz ::
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: 10-04.
Zielarz ::
+2 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
Wybraniec Bogów ::
Raz na tydzień leczenia/wyprawę +1 sukces. Jeśli użyte do MA, kara +2 ST.
Otoczony ::
Możliwość walki z dodatkowym przeciwnikiem za cenę +1 ST.
– – – – – – – – – – –
Błysk przyszłości :: Ostatnie użycie: nn.nn.
Kryształ zielarza :: +1 szt do zbiorów ziół smoka i kompanów.
– – – – – – – – – – –
◂Jormungand▸
Żywiołak Ziemi (wąż) | | ◂Haefnir▸
Niedźwiedź Polarny |
| S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 | | S: 2| W: 1| Z: 1| M:1| P: 2| A: 1 |
| A, O, Skr, Śl: 1 | | B, Pł, Skr, Śl, A, O: 1 |