OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kiedy w jesienny dzień Despotyczny Ferwor przybył do świątyni porozmawiać z Valanyan, bogini w żaden sposób nie zareagowała na jego ofertę. Dopiero wiele księżyców później, gdy smok przyjął rangę Starszego i prawdopodobnie zapomniał już o swoich planach, wreszcie otrzymał odpowiedź.– Z tej strony Valanyan. – Bóg przemawiający wprost do czyjegoś umysłu poza świątynią był bardzo rzadkim zjawiskiem, lecz samiec nie powinien mieć wątpliwości, że ktoś podszywa się pod patronkę. Otoczyło go wrażenie sprawczości, a także nie towarzyszącej żadnemu innemu śmiertelnemu – mocy. Nie był to jednak żaden popis umiejętności Valanyan, więc nie poczuł się tą energią przytłoczony.
– Przepraszam cię za zwłokę, Absolucie. Straciłam poczucie czasu. – Milczała przez chwilę, a potem dodała:
– Jeśli dalej interesuje cię przebudowa świątyni, chętnie z tobą porozmawiam. – Jeśli nie, nie miałaby mu tego za złe – końcu to on miał większe prawo czuć się urażonym za spóźniony kontakt. Ale kto wie, może boska odpowiedź doda mu motywacji, której obecnie mogło mu brakować?
Pod samym piedestałem zaś cierpliwie czekała Wybebeszone Jelita. Jej przekaz został zrozumiany – i tak jak wojowniczka pomogła wrócić Valanyan na ziemię, być może kiedyś Valanyan pomoże w tym samym wojowniczce. Wraz z chwilowym wzrostem magicznej energii Jelito odczuła boską wdzięczność i obietnicę wsparcia.
W innym czasie o uwagę rzemieślniczki zabiegał pełen energii Wodny samiec. Bogowie rzadko mieli okazje werbalizować swoją aprobatę do smoczej twórczości, ale skoro Axarus zdecydował się poświęcić temu większość swojej wizyty, Valanyan udzieliło się jego zainteresowanie.
– Rzeźbienie w drewnie idzie ci znakomicie, Axarusie – odpowiedziała mu bez cienia sztucznej uprzejmości. Nie otaczała go ciepłem, tak jak inni bogowie, lecz poza samym głosem wyraźnie odczuwał jej obecność. Trudno było to jednak ująć w słowach. – Dziękuję za miłą niespodziankę i... czy w przyszłości mogłabym zamówić u ciebie coś konkretnego? Za opłatą, rzecz jasna. – A co takiego była skłonna mu zaoferować bogini? Tego mu już nie zdradziła.
Co do zaprezentowanego przez Axarusa kamienia, Valanyan milczała przez chwilę. Wodny miał podskórne wrażenie, że bogini przygląda się przedmiotowi.
– Coś w nim jest – stwierdziła wreszcie. Gdy smok miał wrażenie, że interakcja z siłami wyższymi została zakończona, przed jego ślepiami tuż nad piedestałem ukazał się obraz. Był przymglony, lecz Axarus wiedział dokładnie, co przedstawia: Rzekę Tyral, idealnie na rozwidleniu z Naksarą. Nie wiedział, co miałby tam znaleźć, ale przedstawione krajobrazy sugerowały, że po więcej odpowiedzi należało zanurkować.
Gdy smok już dobrze obył się z tą tajemniczą manifestacją, obraz zupełnie zniknął, pozostawiając Axarusa samego ze swoimi przemyśleniami.




















