A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,MP,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| A,MO: 3
Atuty: Regeneracja, Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
O nic teraz nie proś – szorstko zwrócił uwagę, a potem wychylił się nieco naprzód, by zabrać Sekcji jedną z jej własnych, niezapisanych tabliczek. Gdy mówiła, ustawił ją stabilnie przed sobą, żeby również wyskrobać jakieś myśli. Szczególnie teraz, zrobienie czegoś z pazurami było dla niego bardzo ważne. Początkowo jednak bezmyślnie kreślił kółka szponem, nawet nie analizując słów ciemnołuskiej.
Zastanawiał się ile potencjalnych rozmów stracił. Jak niewiele brakowało do przeprowadzenia dyskusji właściwie.
Co mu przychodziło z rozkojarzenia się jakimiś kronikami? Co go obchodziła przeszłość, jeśli wszystko co budował rozpadało mu się w łapach?
Zacisnął powieki, wściekły na samego siebie. Sekcja nie przybyła tu po to, żeby nasłuchiwać nierówności w jego oddechu, a w przeciwieństwie do niego, miała bardziej policzony czas.
– Uh – mruknął, przy okazji drapiąc o powierzchnię kamienia, tak że spod jego pazurów wyrwał się drażniący uszy odgłos.
– Trudno powiedzieć czy drzewo miało dla giganta jakieś realne znaczenie. Może po prostu pobudziła go świadomość, że da się go uszkodzić albo brakowało mu interakcji z żywym stworzeniem, żeby mógł podjąć decyzję. Nie był w każdym razie żadnym żywym stworzeniem, a jedynie konstruktem zasilanym potężną magią, której źródło do tej pory nie zostało poznane – zaczął recytować to co w jego pamięci było najbardziej przejrzyste i dopiero potem nieco zwolnił, słowa dobierając nie tylko wolniej, ale jakby z wysiłkiem.
– W kronikach jest notatka na temat tego co kryło się wewnątrz jaskiń, choć Dar sporządził w związku z tym osobny raport – Imię uzdrowiciela Ziemi niemal intuicyjnie wkradło mu się na język, tak że nawet nie pomyślał o tym na ile Sekcja mogła go znać.
– Kula... – westchnął nerwowo i znów postukał szponami w krawędź kamiennej tabliczki.
– Lewitująca biała kula wielkości smoczego łba, naznaczona ciemnymi nieregularnymi plamami.
Przy próbie zbadania jej magią, zdawała się wchłaniać smoczą energię, do tego stopnia, że dla nieuważnego śmiertelnika miała szansę stanowić zagrożenie życia.
O jej innej właściwości Światokrążca przekonał się na własnej skórze, tracąc kończynę, gdy wsadził ją w samo centrum zjawiska – stara ale coraz czytelniejsza przeszłość. Dawniej nie postrzegał jej za ważną, choć słuchał Daru uważnie, chyba jako nieliczny ze smoków, nie licząc Żeru.
Teraz po starym samcu nie pozostało już nic, poza wspomnianą pamięcią.
– Hm... Jakiś czas później, ale nie potrafiłbym wskazać dokładnej daty, Kaltarel wchłonął ową energię, odzyskując w ten sposób część swojej boskiej mocy. Tego dnia bariera otaczająca Wolne Stada zniknęła zupełnie, a Zaranna Iskra przyjęła boskie błogosławieństwo, jako nowa prorokini. Nie na długo w prawdzie, ale...cóż. – w zasadzie upadek bariery, rozbiory Cienia i śmierć Dzikiej Gwiazdy wciąż tliły się w nim jako istotne wspomnienia, gdyż wszystko to stanowiło podwalinę do tego kim był teraz.
– W każdym razie olbrzyma zasilały kamienie szlachetne napełnione obcą energią. Wypadły z niego w ogromnej ilości, może około dwudziestu albo trzydziestu, gdy zaczął się kruszyć, a choć przypominały zwyczajne kamienie, złapane parzyły w dotyku. Przez chwilę, ponieważ niedługo potem sczerniały i rozpadły się, jak spopielone drewno – Po tych słowach zamilkł na chwilkę, jakby coś kalkilował. Nie przyglądał się już Sekcji, a jedynie własnym łapom zaczepionym na kamieniu.
Opowiadał o zdarzeniu z oddali, jakby wcale w nim nie uczestniczył, choć była to rzeczywistość daleka od prawdy. Podświadomie dobrze wiedział dlaczego to robi.
Maestria zaginęła niedługo potem.
Jeszcze później odebrała sobie życie.
Dusiła się. Wcale nie chciał umierać. Wszystko przez niego, jak zawsze.
A teraz opowiadał o magicznym potworze, jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby pamięć o nim stanowiła dostateczne usprawiedliwienie do dalszego życia.
– Byłem wtedy zastępcą. Nie uczyniłem wiele, choć miałem dobry ogląd na sytuację. Zyskałem odrobinę zaufania od przywódcy Wody imieniem... Ssstrumień?.. Nurt? Szlachetny Nurt – gdy otępiałego odepchnąłem go sprzed parującej od kwasu i dymu głowy giganta. Wydaje mi się że było użyteczne później, podczas napadu obcych – podjął dalej, jakby chcąc oderwać myśli od tragedii mającej miejsce w międzyczasie. Rzadko wprost zwracał uwagę na swoje zasługi, o ile nie miał w tym bardzo konkretnego celu. Tym razem była to próba przekonania samego siebie, że uczynił cokolwiek równoważącego pełne cierpienia i lęku samobójstwo Maestrii.
Poczuł jak znów drży mu szczęka, więc mocniej zacisnął zęby.
Sekcja Zwłok
Licznik słów: 680
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
♣ szczęściarz ♣
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces
raz na walkę/polowanie/raz na 2 tygodnie w misji
♣ twardy jak diament ♣
stałe -1 ST do testów na Wytrzymałość
♣ przezorny ♣
+2ST do kontrataków przeciwników
[color=#585858] ♦ [color=#755252] ♦ [color=#B69278] ♦ [color=#C63C3C] ♦ [color=#B88576]