Uzdrowienie Pasterza zaczęło się niemal natychmiast od jego pytania. Miał wrażenie, że wdychane powietrze stało się lodowate do tego stopnia, że sięga mu aż do wnętrza czaszki, kłując w głowę i powodując mroczki. Wiotkie łapy niemal zmusiły go by wywrócił się na bok, ale doświadczony samiec zdołałby w porę złapać równowagę. Łaska Erycala była bolesna, lecz o przypominającym sen bólu zapominało się prędko, na rzecz korzyści.
Gdy do sceny dotyczącej Powrotów dołączyła czarodziejka Mgieł, mogła zorientować się iż chłód wokół ołtarza jest nietypowo intensywny i to jeszcze przed procesem uzdrowienia. Dlaczego? Czyżby istniało w prośbie Słonecznej coś niewłaściwego? Coś co głęboko przemówiło do dotychczas apatycznego boga?
–
Więc cierp, zamiast udawać – lodowaty, choć pozbawiony faktycznych emocji syk dotknął znów Słonecznych uszu, choć Wrota również mogła coś usłyszeć. "Coś" nie było w tym przypadku rzeczywistą wypowiedzią Erycala, lecz bezsensownym zbitkiem słów.
Chwilę potem, brzuch rozbolał ją okrutnie, jak gdyby napełniły go ogromne kule parzącego organy lodu. Wszystko było to jedynie złudą umysłu, lecz wydawało się realne, przynajmniej przez kilka dłuższych oddechów, gdy sparaliżowana bólem Mglista była zmuszona walczyć z samą sobą by utrzymać się równowagi. Jej nogi zdrętwiałe i wiotkie, ledwie trzymały jej ciężar, podczas gdy wnętrze rozsadzały lodowe igiełki.
Całkiem możliwe iż wypowiedź Arel wpłynęła na jak dotąd nieczułe, lecz liniowe postępowanie patrona uzdrowień, skazując Wrota na dłużej przeciągające się doświadczenie.
Gdy jednak minęło, a kamienie szlachetne tajemniczo zniknęły, po całej torturze pozostało już tylko nieprzyjemne, niemal nierealne wspomnienie. Ciało zaś mogło cieszyć się pełną sprawnością.
Chłód pozostał. Smoki mogły dostrzec wyraźnie jak ich oddechy formułują gęstą parę.
Pasterz Ziemi
– 6x granat
– [+1 ST do wytrzymałości]
Wrota Dziejów
– 6x granat
– [+1 ST do wytrzymałości]