OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Khart? Ten Khart? Ich Khart?Szczerze mówiąc zaczynał już podejrzewać Zhelre. Krew wężowych i ciemny kolor łusek się zgadzał, a futro najwyraźniej pochodziło od drugiego rodzica, ale Khart? Nigdy by go nie podejrzewał. Samiec wydawał się do szaleństwa respektować kodeks i jego zasady (odezwał się hipokryta), nigdy by nie powiedział, że miał partnerkę w innym stadzie.
– Twoja matka wie niewiele mniej od nas. Któregoś dnia Khart zniknął ze stada i nigdy nie wrócił – powiedział niezapytany. Nie widział w tej informacji niczego przydatnego, biorąc pod uwagę, iż jego stado wiedziało o losie Kharta absolutnie nic mogli co najwyżej otrzymać jakieś informacje na jego temat, co było jednak bardzo mało prawdopodobne.
Słowo "pedofil" niewiele mu mówiło, aczkolwiek zobrazowanie sytuacji dało mu sporo to myślenia, zaś widząc podobiznę Hrasvelga na moment zamknął oczy. Nie od dziś wiadomo, że ich były uzdrowiciel nie potrafił trzymać tego co między nogami na wodzy i robił pisklęta bez zastanowienia – pisklęta, które traktował jak Erkal – a to, że był przy tym obrzydliwy... Kogo to dziwiło? Na pewno nie Hermesa.
– Wydaję mi się, że rozumiem. Gdybyś przypadkiem zobaczył tego smoka gdzieś na arenach daj mi znać, zwłaszcza gdyby powodował kolejne problemy. Mam z nim do pogadania – mruknął po chwili milczenia. Hermes pragnął przyłapać go na gorącym uczynku i zażądać obecności Mahvran, by tym razem nie mogła zignorować informacji, że Hrasvelg łamie nałożone na niego kary.
– Nie wszyscy Mgliści tacy są. W gruncie rzeczy tylko ta jedna jednostka
Kołysany Wiatrem






















