A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: W,B,Pł,O,MP,Kż,Śl,Prs: 1| L,A,Skr,MA: 2| MO: 3
Atuty: Regeneracja, Pechowiec, Szczęściarz, Zaklinacz, Poświęcenie, Przezorny
Kalectwa: +1 ST do P na wzrok [częściowa ślepota]
Reakcja na Strażnika → Reakcja na Ferelara → Opuszczenie rodzinnej gromadki → Podejście do Zarysu i Zaraźliwego.
Przekrzywia głowę, by zdrowym i w pełni sprawnym okiem przyjrzeć się najpierw fruwającej przy Proroku rubinowej ważce, a następnie jemu samemu. Przesuwa spojrzeniem po wciąż młodo wyglądającym pysku, który skrajnie przeczył ostro zarysowanej w oczach mądrości i doświadczeniu. Możliwe, że w jakiś sposób jej to imponowało i jeśli kimkolwiek miałaby się inspirować, wybór był prosty, brązowy, o szorstkich łuskach, błękitnych oczach i wyczarowanym owadzie – siedzący niedaleko przed nią.
Pokiwała jedynie głową, jako że nie mogła odmówić mu racji. Wolała jednak natychmiast uprzedzić młodych, by nie musieć później ich zbierać, ani się za nich wstydzić. Nie była bowiem pewna swoich perswazyjnych zdolności. Jednocześnie, jak nie trudno się domyślić, słowa Strażnika od razu dopasowała do dorosłych smoków słońca, którzy w istocie przeszkadzali, a więc ich sposób zabawy wymagałby korekty. Czy powinna iść tak daleko, aby swoje własne małe bolączki niesłusznie podpierać argumentami nawiązującymi do czegoś zgoła innego? Zapewne nie, ale i tak to robiła. Czuła się z tym lepiej.
–
Jednocześnie czuła się obrzydliwie z myślą, która pojawiła się w jej głowie po rozpoczęciu zebrania. Słuchając Strażnika Gwiazd, przymrużyła ślepe oko, a zdrowym wodziła po gruncie, który miała pod swoimi łapami. Palcami zagarniała trawę. Ostrożnie i cicho, aby nie przerwać wiązań źdźbeł. Ma to miejsce, abyście nauczyli się uwzględniać siebie nawzajem, szanować i kształcić, niezależnie od waszych różnic. Słowa dzwoniły w jej głowie przez dłuższą chwilę. Oczywiście – najprostszym wyborem byłoby pozostać u boku Elsepta, zagarnąć Ferelara, Tankę, Blysigra, potencjalnie jeszcze Friren i jej koleżankę, co utworzyłoby jak najbardziej sensowną drużynę, ale...
Co tak naprawdę wyciągnęłaby z dalszej współpracy z rodziną, z którą i tak spędzała każdy dzień? Zacisnęła zęby, niechętnie postanawiając wyjść ze swojej strefy komfortu, jako że drugiej takiej okazji mieć nie będzie, a potrzeba zrozumienia innych wzorców zachowań oraz poglądów była w niej paląca.
Dziwne ukłucie dumy i spokoju zakotłowało się w niej, kiedy Ferelar natychmiast stanął na wysokości zadania i mimo bycia najmłodszym z rodzeństwa, nie zwlekał – zaczął gromadzić wokół siebie smoki. Nie mogła powstrzymać uśmiechu.
– Urodzony przywódca – komentuje cicho, jednocześnie nie do końca wiedząc, jak powinna młodszemu bratu odmówić. Asertywność nigdy nie była jej mocną stroną, w związku z czym słowa przecedzała przez chwilę, przesuwając językiem po gładkim wnętrzu policzka. Spogląda na Elsepta, a później znowu Ferelara.
– Ja jednak dołączę do słonecznych. Drugiej takiej okazji do nauki nie będzie. Wykorzystajcie ją podobnie.
Podnosi się powoli.
– Zostawiam ich Tobie, Elsept. Z Blysigrem będzie Was czworo, a jeśli włączysz Friren i jej koleżankę, sześcioro, akurat na drużynę. – mówi nieopodal jego ucha, po czym wymija go od tyłu, ostrożnie przestępując nad brązowym ogonem, który płowiał coraz bardziej, ale bieli się nie poddawał. Kierunek obrała prosty i wyrazisty – ku Rytmicznej brygadzie, która tak bardzo zbijała ją z tropu.
Dopiero z bliska dostrzegła, że piaskowy samiec (Zarys Aspektów) jest kompletnie ślepy, na co z lekka uniosła swoje brwi. Zakotłowała się w niej mieszanka różnych emocji – od pokrzepienia, przez komfort, aż po współczucie. Kiedy ona nie widziała połowy świata, jemu nie dane było ujrzeć nawet rąbka. Może stąd wysączał się optymizm? Czym innym miał się cieszyć, jeśli nie pozostałymi zmysłami? Słuchem – dźwiękami. Całym tym durnym rytmem.
– Dołączę do Was – mówi cicho, kiedy w końcu przystaje obok, z głową zwieszoną poniżej poziomu łopatek. Uwagę widzącego oka przenosi na znacznie większego samca (Zaraźliwy Optymizm). Nie mogła nie porównać go do Sekerina. Nie był co prawda brązowy, ale tak samo imponująco wielki i z kępką futra na karku oraz czole. Miała ochotę na siebie warknąć za samo dostrzeżenie tych podobieństw.
– Może cały ten śmiech jednak wyjdzie mi na zdrowie – dodaje słowa, które wypowiedział piaskowy, uśmiechając się przy tym dość skromnie. Czy wierzyła, że tak będzie? Nie. Pewnych rzeczy nie dało się wyleczyć.
Licznik słów: 637
REGENERACJA ::
Raz na tydz. obniżenie powagi
ran wybranego stopnia o jeden.
PECHOWIEC ::
-1 ST do nast. akcji po niepowodzeniu.
Bonus sumuje się do -3 ST.
SZCZĘŚCIARZ ::
Sukces zamiast niepowodzenia.
Raz na dwa tygodnie. |
|
ZAKLINACZ ::
-1 ST do każdej
obrony magicznej.
POŚWIĘCENIE ::
+1 sukces do ataku
kosztem rany lekkiej.
PRZEZORNY ::
+2 ST do kontrataków
przeciwników. |
Rany z poświęcenia są krwotokami wewnętrznymi.
:: ASHLAND ::
Żywiołak Powietrza :: Humbak :: T3
W: 1, M: 2, Z: 1, P: 2 | L, Skr, Śl, MA, MO: 1
:: Przyjaciel Natury ::Drapieżniki nie atakują kompana jako pierwsze. |