OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Fabia polubiła tą okolicę i lubiła tu wracać żeby popływać w jeziorku. Można powiedzieć, że znała już te wody i czuła się tu jak we własnym domu. Smoki rzadko tu zaglądały, a jak już jakieś widywała, to te, które przylatywały na wysepkę. Czasami nim do niej dopłynęła, smocze osobniki odlatywały.Akurat w tym dniu Fabia cieszyła się swobodną kąpielą, pływając przy powierzchni niczym wąż. Nie była jakimś wybitnym pływakiem, ale umiejętności nadrabiała długim ciałem, które nadawało jej ruchom majestatycznej zwinności i szybkości. Płynąc wzdłuż brzegu wysepki zauważyła na plaży jakąś smoczą sylwetkę przez którą na chwilę zwolniła ruchy i lepiej skryła grzbiet pod wodą. Zaczęła podpływać do smoka z oczami i rogami wokół których zakręciły się jej długie mokre włosy tworzące w stanie suchości puszystą grzywę.
Prawdę mówiąc – nie poznała go i nawet nie przyszło by jej do głowy, żeby porównać go z gryfo-podobnym smokiem, z którym niegdyś przyszło jej rozmawiać na temat sztuki. Teraz był zupełnie inny. W identyfikacji nie pomagał jej też wiatr, którego właściwie nie było.
Wrodzona ciekawość samicy popchnęła ją do brzegu, gdzie niczym aligator zaczaiła się na płyciźnie udając dryfującą kłodę. Z bliska miała lepszy podgląd na jego cechy zewnętrzne. Zadbany i dobrze zbudowany, a przede wszystkim majestatyczny. To ostatnie to taka szczególna cecha, która jest raczej rzadkością.
Fabia postanowiła użyć maddary, żeby wytworzyć delikatny powiew wiatru, którym połaskotała samca za uchem, a następnie powietrznym prądem musnęła go pod brodą. Zamrugała dwa razu wydmuchując powietrze przez nos i wysyłając w górę mokrą mgiełkę drobniutkich kropelek. Nie była pewna jak powinna zagadać do smoka – a to rzadkość. Jakby bała się go spłoszyć.
Powiernik Pieśni
























