OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
- __Życie, na chwilę obecną, było proste i składało się też z bardzo prostych elementów.
Element pierwszy – jedzenie. Element drugi – spanie. Element trzeci – próby zwiedzania innych regionów tego świata, szybko jednak w jakiś sposób stłamszone. Element pierwszy i drugi były zapewniane w dogodnych ilościach i nie wpływały na jej samopoczucie. Po prostu były, a że nie znała jeszcze uczucia ich braku, nie cieszyła się z nich. Cieszyć nauczy się zapewne dopiero, gdy coś straci, a potem znów odzyska.
Blokowanie jej przed tak aktywnym zwiedzaniem, na jakie miała ochotę denerwowało ją jednak; wywoływało irytację i czyniło z młodej istotę bardziej nerwową. To, że była też stale obserwowana przez dwie dodatkowe istoty, które dzieliły z nią i z Ojcem przestrzeń też niespecjalnie ją uspokajało.
__Czasem zerkała na leżące obok niej w gnieździe jajo. Czasem przejeżdżała po skorupie wykształcającym się pazurem, jak gdyby zastanawiając się, czy zdoła otworzyć brutalnie wnętrze jajecznego domu. Albo co by się stało, jeżeli po prostu wypchnęłaby je z objęć gałęzi i pozwoliła upaść na dół.
Czasem.
__Podniosła głowę znad wyciągniętych przed siebie skrzydeł, słysząc charakterystyczny chód, a potem wysuwający się znad gwiazdowego horyzontu, znajomy, smoczy łeb. Ojca powitała powolnym, leniwym mrugnięciem i cichym pomrukiem, mającym w sobie, jak zawsze, jakieś nuty nieprzyjemnego syku. Ciężko było stwierdzić, czy uważała to za normalne powitanie, czy może odziedziczyła od strony genów matki uszkodzone w jakiś sposób struny głosowe – coś, co w najróżniejszych formach przejawiało się i u Mahvran, i u Aenkryntith, i u Keezheekoni.
Tak jakby krzywdzących podobieństw do Infamii było w niej zbyt mało.
__Zbliżyła się do podanego jej martwego zająca, wysuwając z pyska wężowy język i smakując nim wpierw powietrze tuż przy stygnącym, zwierzęcym ciele, a następnie ciało samo w sobie. Nie potrzebowała dużo czasu do zastanowienia – brak apetytu zdawał się jej nie dotyczyć. Młoda chętnie i bez zawahania zaczęłą szukać odpowiedniego punktu do wgryzienia się. Padło na nasadę przedniej łapy zwierzęcia, gdzie poczęła rozlewać kolejne dawki krwi, chłepcząc je zaborczo, by następnie zacząć ciągnąć i szarpać mięso.
Tak, póki co, życie było proste.
- ━━━━━━━━━━
:: Strażnik Gwiazd ::
- ━━━━━━━━━━

























