A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,Pł,L,O,Śl,Skr,MP,Prs: 1| A: 2
Atuty: Regeneracja, Boski ulubieniec, Chytry przeciwnik
Nie odrywał od niego wzroku, choćby na moment, nie chcąc opuścić żadnej reakcji, którą Jemioł właśnie przed nim przedstawiał. Analizował, wyjątkowo jak dla siebie uważnie wsłuchując się w każde pojedyncze słówko. Nitki wyrazów, które razem tworzyły okazałą całość. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, pozostawiając pysk w nienaruszonej, poważnej formie.
Stał, patrząc, słuchając. Okazywał to, nie odpuszczając rajskiemu kontaktu wzrokowego. Chciał, żeby powiedział mu to prosto w pysk, nie spuszczając wzroku. Nie mógł jednak tego od niego wymagać. Był zbyt kruchy, zbyt subtelny, aby w ogóle podjąć się z nim tego typu rozmowy. A jednak, spróbował, dobierając odważnie słowa płynące najwidoczniej z głębin jego własnej podświadomości.
Zmrużył ślepia, a widocznie przybitym wzorkiem przejechał po trawie, doszukując się pozostawionej gdzieś nieopodal czaszki. Przysunął ją łapą bliżej siebie, przez moment drążąc w jej licu spojrzeniem.
— Nigdy nie byliśmy wrogami — stwierdził beznamiętnie, przejeżdżając końcówkami pazurów po kościanym tworze. Gładził truchło zupełnie jakby miał je swoim dotykiem uspokoić, ocierając jego marne, białe okrycie. Było martwe, a jednak, ta trupia cisza działała na diabelca uspokajająco. — To głupie, pisklęce założenia, kleryku — wrócił do obserwacji jego lica, zaciskając łapę na szczycie szczątek.
Co powinien był zrobić w takiej sytuacji? Jego umiejętności wydawały się pryskać za każdym razem, gdy tylko miał zamienić kilka słów w jego towarzystwie. Wszystkie smoki dookoła były w stanie odczuwać napięcie panujące pomiędzy tą dwójką, a on nie mógł zawieść siostry. Nie w takim momencie. Gdyby tylko wyszło, jaki był w środku przed jego pożal się Immanorze mentorką, gdyby tylko zapomniał o swojej powinności... wszystko, nad czym pracował, poszłoby w zapomnienie. Nie mógł do tego dopuścić, a jego jedyną wadą był Jemiołuszek.
Działali na siebie źle, byli niczym wyzwalacze tego, co najgorsze w sobie nawzajem. Przenikali się, niemalże odczuwając te same emocje, lecz na zupełnie innych stopniach zaawansowania. Nie ważne jak Rashediah starał się grać, Jemko za każdym razem odrzucał jego próby, zniżając je do samego dna ich żałosnej egzystencji. Nie, nie ich.
Jego żałosnej egzystencji.
— Powinniśmy o sobie zapomnieć — stwierdził bez emocji, wzruszając barkami. — Dać sobie spokój, jestem adeptem Jemiołuszku, mam cele, w których ty się nie znajdujesz — pewność, z jaką wypowiadał te słowa była tak przytłaczająca, jakby już od księżycy planował tę konkretną rozmowę.
Kopnął, choć delikatnie nie chcąc jej uszkodzić, czaszkę z wyrytymi symbolami w stronę słonecznego, a łbem wykonał krótki gest w stronę Brodacza, oznajmiając powrót. — Zatrzymaj to. Na pamiątkę głupiej, pisklęcej zabawy — uśmiechnął się z nutą rezygnacji, odwracając cielsko tyłem do przyszłego uzdrowiciela. Zamiótł ogonem w powietrzu, a sylwetkę tak jak miał w zwyczaju – wyprostował, jedynie łeb utrzymując w delikatnie pochylonej pozycji.
Nie wyczekiwał słów słonecznego, po prostu zniknął w krzakach, pozostawiając go samego sobie, otulonego wymowną ciszą.
I choć Rashediah wiedział, że postanowił ultimatum, był również pewien, że ich drogi wcale nie rozeszły się na zawsze. Przerwa, którą planował była potrzebna, aby dorosnąć do pewnych, niewidocznych na razie rzeczy i zachowań. Potrzebował czasu i doświadczenia, odrobiny możliwości, na które jeszcze nie był gotów. Gdy tylko przyjdzie czas, spotkają się znów, zapewne jako dwie zupełnie różne jednostki, z zupełnie nowym nastawieniem.
z/t
Licznik słów: 514

all you are to me is a bleak obsession
atuty
⬩ REGENERACJA ⬩
raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden (pt. 11.07)
⬩ BOSKI ULUBIENIEC ⬩
raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane
⬩ CHYTRY PRZECIWNIK ⬩
raz na walkę +2 ST do akcji przeciwnika |
.
d
J
j
j-=.#a29f97 :: #6b6960 :: #6b1a20
=–proszę odróżniać postać od użytkownika |